5. Urodziny
Kolejne tygodnie były bardzo trudne. Na szczęście mogłem liczyć na rodziców, którzy bardzo mi pomagali, pokazywali co i jak, za co jestem im niezmiernie wdzięczny. Jednak nie mogłem siedzieć im na głowie zbyt długo, przecież pracują, a kilkukrotne budzenie się przez płacz dziecka nie pomagało im wypocząć. Dlatego wynająłem mieszkanie i się wyprowadziłem. Nie było ono wielkie, trzy niewielkie pokoje, kuchnia i łazienka, ale dla nas wystarczyło. Małe, ale własne. Wtedy było jeszcze ciężej, bo oprócz opieki nad dzieckiem musiałem zajmować się domem - coś ugotować, posprzątać, zrobić zakupy. Na szczęście mała chyba wyczuwając sytuację, była grzeczna i rzadko miała problemy ze spaniem, więc mogłem zająć się tym, kiedy spała. Miałem też wsparcie rodziny i kolegów z kadry, którzy czasami przyjeżdżali mi pomagać, to zajęli się małą abym mógł się przespać po kolejnej nocy gdy spałem trzy godziny, bo mała akurat nie mogła zasnąć a to pomogli mi ogarnąć chlew w mieszkaniu. byłem niesamowicie wdzięczny. Ich pomoc była nieoceniona.
Niestety to, że zdecydowałem się być ojcem i wychować córkę nie każdemu się podobało.
Akurat wypadały urodziny mojej mamy, więc przyszli do niej goście. Słyszałem ich rozmowy na korytarzu.
- Cześć - przywitała się jej siostra, która przyszła z rodziną.
- Cześć, wchodźcie - powiedziała mama, a ja słyszałem jak wita się z resztą rodziny.
- Wszystkiego najlepszego kochana. To dla ciebie.
- Dziękuję bardzo. Chodźcie do salonu
Gdy ciotka mnie zobaczyła, była zdziwiona
- Oo, Andreas. Cześć
- Cześć ciociu
- Cześć maluszku - przywitała się z małą. Zapewne kuzynostwo widziało w social mediach, że zostałem ojcem i ją poinformowało, więc jej to aż tak nie zdziwiło - a gdzie Laura? - zapytała. No tak, nie wiedzieli, że zostałem sam, więc było to normalne pytanie
- Laury nie ma. Zostaliśmy sami - odpowiedziałem. Widziałem, że byli mocno zdziwieni.
- Co? Zostawiła cię samego z dzieckiem? - zapytała ciotka.
- Tak
- I co teraz? - wujek wyglądał na przejętego.
- Jakoś damy sobie radę, co nie, mała? - spojrzałem na małą i uśmiechnąłem się do niej.
- Co? Zamierzasz zajmować się dzieckiem? A co z karierą? - ciotka była w szoku.
- No tak, jestem jej ojcem, więc ją wychowam najlepiej jak potrafię. A co do kariery, to narazie ją zawiesiłem, a później zobaczymy co przyszłość przyniesie
- Ty jesteś głupi! Zmarnujesz sobie życie siedząc w domu z dzieciakiem - powiedziała ciotka, a ja odruchowo mocniej przytuliłem córkę.
- Dlaczego od razu zmarnuję sobie życie? Przecież miliony osób ma dzieci, skoczkowie także.
- Jesteś nienormalny. Przecież nawet nie wiesz czy to twoje dziecko - wtedy puściły mi nerwy. Odłożyłem małą i podszedłem do ciotki.
- Jestem nienormalny bo co? Bo chcę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny? Bo kocham swoją córkę?! Jest moja. Kocham ją, wychowuję i to się liczy!
- A rób sobie co chcesz, tylko żebyś potem nie płakał - odpowiedziała ciotka i wyszła, zabierając ze sobą całą swoją rodzinę. Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach. Przez moje krzyki malutka zaczęła płakać, więc wziąłem ją na ręce
- Już dobrze, przepraszam, tatuś już nie będzie krzyczał.
Wtedy usłyszałem jak ktoś wchodzi do salonu. To była moja mama
- Przepraszam. Zepsułem ci urodziny - było mi naprawdę głupio i czułem się winny.
- Nic się nie stało. Wiesz, jestem z ciebie dumna, że potrafiłeś się postawić i bronić swojej decyzji.
- Naprawdę?
- Tak. Wiem, że kochasz małą i starasz się być jak najlepszym ojcem. Jesteś świetnym ojcem, bardzo dobrze sobie radzisz.
- Dziękuję. Ale nie dałbym sobie rady gdyby nie wasza pomoc - to była prawda, nie wiem co bym bez nich zrobił. Na szczęście reszta dnia minęła w lepszej atmosferze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top