20. Spotkania
Kolejne tygodnie mijały tak jak zazwyczaj, spokojnie - jeździłem na LGP, zajmowałem się Niną, czasami spotykałem się ze znajomymi i udawałem przed Gregorem, że nie jestem w nim zakochany. Kilka razy Gregor do mnie przyjeżdżał, raz nawet zabrał ze sobą Elise, a ja starałem się nie być wrednym chujem, tylko normalnie z nią rozmawiać, jedynie kiedy nie widzieli zabijałem ją wzrokiem. W gruncie rzeczy była naprawdę miłą, sympatyczną dziewczyną, która nie była winna temu, że zakochałem się w Gregorze i byłem zbyt wielkim tchórzem żeby mu to wyznać.
Usłyszałem domofon, więc poszedłem otworzyć
- Słucham?
- Hej. Otworzysz? - usłyszałem głos Gregora.
- Hej - nacisnąłem przycisk. Po chwili zapukały do drzwi. Otworzyłem je i byłem niemało zdziwiony, bo oprócz Gregora stała za nimi też Elise.
- Cześć - przywitali się.
- Cześć wchodźcie - otworzyłem drzwi szerzej.
- Przepraszam, że nie uprzedziłem, że będzie też Elise. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że zabrałem El. Chciała was zobaczyć - wyjaśnił Gregor.
- Nie, oczywiście, że nie przeszkadza - posłałem nie do końca szczery uśmiech. Nie miałem zbytniej ochoty jej widzieć.
Zaraz do przedpokoju wpadła Nina.
- Ujek! - wyciągnęła do niego ręce
- No hej - uśmiechnął się do niej i podniósł ją
- Cześć - Elise uśmiechnęła się do niej i chciała ją pogłaskać po rączce. Mała spojrzała na nią nieufnie, a ja miałem ochotę się roześmiać. Gregor postawił małą na podłogę, a ona pociągnęła go, żeby się z nią bawił.
-Usiądź sobie w salonie - powiedziałem do Elise, aby nie było niezręcznie - czego się napijesz?
- Kawę proszę - uśmiechnęła się.
- Jasne. Zaraz wracam - odwzajemniłem uśmiech.
Poszedłem do pokoju córki, gdzie była razem z Gregorem.
- Nina, daj wujkowi chociaż chwilę spokoju.
- Przestań, zawsze chętnie się z nią pobawię - powiedział Gregor.
- No dobra. Co chcesz do picia?
- Kawę
- To przyjdź za chwilę do salonu
- Okej
Poszedłem do kuchni zrobić napoje. Gdy ekspres przygotowywał kawy, ja przygotowywałem się psychicznie na towarzystwo dziewczyny Gregora i na to, że powinienem być dla niej miły. Po chwili wróciłem do salonu
- Twoja kawa - postawiłem szklankę na stoliku przed nią.
- Dziękuję - posłała mi uśmiech.
- Co tam u was? - zapytałem, aby to jakoś pociągnąć.
- A w porządku. Teraz jest naprawdę dobrze - powiedziała z rozmarzonym uśmiechem. Zapewne wiedziała, że Gregor mówił mi o ich problemach w związku.
- To świetnie - powiedziałem w połowie szczerze i odwzajemniłem uśmiech. Z jednej strony cieszyłem się, że Gregor jest szczęśliwy, widziałem jak przeżywał ich kryzys, ale z drugiej strony czekałem na swoją szansę. Teraz bym jej nie zmarnował.
Wtedy do salonu wszedł Gregor z Niną.
- Już wymęczyłaś wujka? - Powiedziałem do córeczki, na co ona pokiwała główką, a my się zaśmieliśmy.
- No faktycznie tak mnie wymęczyła - przewrócił oczami.
- Siadaj, masz kawę - wskazałem na kubek z jego kawą.
- Dziękuję. Co u ciebie? - zapytał.
- A jakoś leci, bez zmian - wzruszyłem ramionami.
- To dobrze
- A u was słyszałem, że wszystko dobrze
- Jak najbardziej - uśmiechnął się szeroko. Ten obrazek chciałem widzieć jak najczęściej.
- Jak tam LGP? - zapytałem
- Ech, tak średnio. Niby tragedii nie ma, ale do końca też nie jestem zadowolony. A ty?
- Podobnie. Niby skoki są okej, ale czegoś brakuje.
- W sumie to i tak jest tylko lato, najważniejszy jest sezon zimowy i tak.
- Właśnie. Mamy jeszcze trochę czasu do zimy.
Raz to my z Niną wybraliśmy się do Innsbrucka. Jednak po jednej takiej wycieczce miałem dość. Jazda samemu z półtora rocznym dzieckiem to był koszmar. Mała bardzo szybko się nudziła, więc starałem się ją zagadywać, jednocześnie skupiając się na drodze. Gdybym jechał z kimś jedna osoba skupiłaby się na prowadzeniu samochodu, a druga zajęłaby się Niną, wtedy byłoby łatwiej.
Zastanawiałem się nad odwiedzeniem siostry w Australii, ale Nina była jeszcze za mała na tak długi lot. Na szczęście Julia przyleciała do Niemiec, więc mogliśmy się spotkać. Bardzo się na to ucieszyłem. Nina była w stosunku do niej trochę nieufna na początku, w końcu widziała ją tylko przez internet podczas rozmów przez Skype'a ale szybko się do niej przekonała. Bardzo stęskniłem się za siostrą. Więc kiedy w końcu się zobaczyliśmy od razu się przytuliliśmy.
- Hej - przywitałem się z uśmiechem.
- Hej
Przywitałem się też ze szwagrem i ich dziećmi. Dobrze było ich znowu zobaczyć. Dzieciaki bardzo urosły.
- Cześć - Julia nachyliła się do Niny z uśmiechem.
- Nina, to jest ciocia dasz ładnie cześć? - powiedziałem do Niny
Moja córeczka niepewnie podała jej rączkę
- Musi się do ciebie przyzwyczaić - wytłumaczyłem.
- Wiem wiem - zaśmiała się moja siostra
Niedługo później my z siostrą i szwagrem usiedliśmy na kanapie, a dzieci bawiły się obok.
- Co tam u ciebie? Opowiadaj - zapytała Julia.
- Jakoś leci, skoki, Nina i tak w kółko.
- Jestem z ciebie dumna, wiesz? Świetnie sobie radzisz z wychowaniem Niny, łączysz to z karierą, co jest bardzo trudne - powiedziała, a ja się trochę wzruszyłem.
- Dziękuję. Ale nie dałbym sobie rady gdyby nie pomoc rodziny i przyjaciół - przyznałem.
- Żałuję, że mieszkam tak daleko i nie mogę ci pomagać - słyszałem, że było jej przykro.
- Jakoś daje radę, spokojnie. Ty masz swoje życie
- niby tak, ale jesteśmy rodziną. To dobrze, że dajesz sobie radę. Szczególnie Gregor ci dużo pomaga
-Tak, jest świetnym przyjacielem i bardzo mi pomaga - rzeczywiście, dostałem od niego wiele wsparcia i pomocy.
- Dużo czasu razem spędzacie - powiedziała sugestywnym tonem.
- Przestań - powiedziałem lekko zirytowany.
- Andi, powiedz szczerze. Czy czujesz coś do Gregora? - zapytała, a ja zamarłem. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć jednak postanowiłem powiedzieć prawdę.
- Tak. Zakochałem się w nim.
- Oo, to chyba dobrze - uśmiechnęła się.
- Bardzo - zironizowałem - on ma dziewczynę, są w sobie bardzo zakochani
- Przykro mi - siostra mnie przytuliła.
- Cóż, klasyczny friendzone.
- Wiem, że to boli, ale znajdziesz kogoś kto cię szczerze pokocha i jeszcze będziesz szczęśliwy, zobaczysz - siostra chciała mnie pocieszyć.
- Dziękuję
- A jak Nina?
- Dobrze, rośnie, jest zdrowa na szczęście, jest grzeczna, nie mam z nią problemów - pod tym względem miałem ogromne szczęście.
-To świetnie - posłała mi uśmiech.
- A co u was?
- Też dobrze, jesteśmy zdrowi, my pracujemy, dzieci chodzą do przedszkola. Także jakoś leci - odpowiedziała, ale widziałem, że coś ukrywa.
- To bardzo dobrze. Bardzo mnie to cieszy.
ale to chyba nie do końca prawda? - starałem się być delikatny.
- Mieliśmy trudny czas, myśleliśmy o rozwodzie - przyznała, a ja byłem w szoku. Kiedy rozmawialiśmy przez internet nigdy nie mówiła, że dzieje się coś złego w jej małżeństwie.
- Dlaczego nic nie mówiłaś? Mogę jakoś wam pomóc?
- Nie, dziękuję braciszku, ale nie możesz nic zrobić. A poza tym poszliśmy na terapię i teraz jest dobrze - zapewniła.
- No to się cieszę, naprawdę - dobrze, że wszystko się ułożyło, że pokonali problemy. A jeśli chodzi o mnie, to cóż, jak widać nie można mieć wszystkiego.
Witam!
Po prawie dwóch miesiącach wlatuje nowy rozdział
Zastanawiałam się, czy kończyć to FF, czy jeszcze coś tu dodawać, ale w końcu jest 😅
Nie wiem czy ktoś czekał
Trzymajcie się
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top