19. Wątpliwości
Od naszego pocałunku minęło już kilka tygodni. Z mojej strony stosunek do Stephana się nie zmienił, ten pocałunek nie sprawił, że nagle zacząłem coś do niego czuć. Jednak nie wiedziałem co czuje Stephan. Miałem nadzieję, że jego stosunek do mnie także nie uległ zmianie. Nie to, że Stephan nie jest przystojny czy głupi. Jest świetnym facetem, mądrym, ciepłym, atrakcyjnym, o pięknym uśmiechu. Ale byłoby cholernie niezręcznie. Próbowałem też podpytać naszych kolegów z kadry, Karla i Markusa czy Steph im się zwierzał.
Stanąłem przed drzwiami pokoju Karla i Markusa. Zapukałem i po chwili otworzył mi Markus
- Hej, wchodź
- Hej - przywitałem się i przekroczyłem próg.
- Co cię do nas sprowadza? - zapytał z uśmiechem Karl
- Chciałem zapytać o Stephana.
- Co się dzieje? - Karl był zaniepokojony
- No właśnie niby nic ale chciałem was zapytać czy może wam czegoś nie mówił - musiałem zrobić to tak aby nie zdradzić im prawdziwego powodu mojego wypytywania
- Mi się nie zwierzał - powiedział Eisenbichler.
- Mi też nie - dopowiedział Geiger.
- To dobrze - odetchnąłem. Widziałem, że nie kłamią, a mogliby to zrobić, bo Stephan mógł się im zwierzyć i poprosić, aby nikomu nie mówili.
- A coś się stało, coś cię martwi w związku ze Stephanem? - dopytywał Markus.
- Nie nie, tylko tak chciałem zapytać upewnić się. Bo mi też nic nie mówił - skłamałem, ale nie mogłem powiedzieć im prawdy. Bo jakby to brzmiało "No wiecie, jakoś tak wyszło, że się pocałowaliśmy, ja do niego nic nie czuję, bo jestem zakochany w Gregorze, więc chciałem wybadać czy Stephan nic do mnie nie poczuł, bo nie chcę go ranić". To brzmi żałośnie, jak całe moje życie z resztą.
Miałem świadomość, że Stephan wiedząc o moich uczuciach do Gregora nie powiedziałby mi gdyby coś do mnie poczuł. Dlatego obserwowałem go przez dłuższy czas, ale nie zauważyłem żadnych oznak jego zakochania we mnie. Nie chciałem go ranić, a wiem, że tak by było gdyby coś do mnie poczuł.
Kilka dni po wielkiej kłótni między Gregorem a Elise pogodzili się i wszystko wróciło do normy.
- Hej - przywitał się wchodząc do mojego pokoju hotelowego. Nina, która była ze mną na zawodach od razu do niego pobiegła
- Ujek
- Cześć maluchu - podniósł ją
- Hej. Jak tam?
- A dobrze. Pogodziliśmy się z Elise - powiedział z uśmiechem
- No widzisz, mówiłem, że tak będzie - posłałem mu nie do końca szczery uśmiech.
- Też miałem taką nadzieję. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Obiecała, że postara się mnie zrozumieć i to, że nie zawsze mogę się spotkać, a ja będę starał się wyciągać każdą możliwą okazję do zobaczenia się z nią.
- To świetnie. Poznaliście już swoje rodziny?
- Tak. Nawet nie wiesz, jakie to było stresujące. Nie chciałem zrobić z siebie idioty.
- Nie przesadzaj. Na pewno wszystko poszło super
- Mam nadzieję. Rodzice Elise byli naprawdę mili, ale co o mnie pomyśleli to tylko oni wiedzą - westchnął
- Jesteś świetnym facetem, a ich córka jest przy tobie szczęśliwa i myślę, że to się dla nich liczy.
- Naprawdę tak myślisz? Że Elise jest ze mną szczęśliwa? - zapytał poważnie.
- Tak. Widziałem wasze uśmiechy, to jak na siebie patrzycie - powiedziałem zgodnie z prawdą. Chyba tylko ślepy by tego nie zauważył
- Dziękuję. Naprawdę. Jesteś wspaniałym przyjacielem - przytulił mnie, a ja po tych słowach chyba po raz pierwszy tak bardzo poczułem jak boli friendzone.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top