18. Coś niespodziewanego
Kolejny weekend, kolejne miejsce na mapie Letniego Grand Prix, kolejne konkursy. Co prawda nie jest to tak ważne jak Puchar Świata i sezon zimowy, jednak jest to forma sprawdzenia się przed zimą, zobaczenia co działa, a co należałoby jeszcze poprawić. Tym razem nie zabrałem ze sobą małej, została z moimi rodzicami i siostrą, którzy sami to zaproponowali. Do tej pory córka jeździła ze mną, bo nie chciałem wysługiwać się rodzicami. To był pierwszy raz kiedy została z dziadkami. To też sprawiło, że nie miałem pokoju sam, jak zazwyczaj, aby dziecko nie przeszkadzało mojemu koledze. Tym razem miałem pokój ze Stephanem. To była miła odmiana, chociaż chłopaki wcześniej i tak przychodzili do mojego pokoju, żeby pogadać i pobawić się z Niną. W końcu mogłem przespać całą noc, a nawet kilka bez budzenia się, coś pięknego. Sobotni konkurs poszedł nam okej, było dobrze, ale bez szału, ja zająłem 10 miejsce, Steph 12, Karl zajął 5 miejsce, reszta też awansowała do drugiej serii zajmując miejsca na przełomie drugiej i trzeciej dziesiątki. Później, już po konkursie i wszystkich obowiązkach siedzieliśmy w swoim hotelowym pokoju.
- Gdybym skoczył w pierwszym skoku tak jak w drugim byłbym w pierwszej dziesiątce - rzucił trochę zły Stephan. Racja, gdyby oddał dwa podobne skoki byłby kilka pozycji wyżej.
- Pierwszy skok oddałeś niezły, a drugi był świetny, ale wyszło jak wyszło - wzruszyłem ramionami - moje skoki też były bez szału.
- Ty przynajmniej skończyłeś w pierwszej dziesiątce.
- A ty tuż za nią
- Ech, dobrze, że to tylko LGP, nie Puchar Świata.
- Właśnie, więc nie przejmuj się tak
- Postaram się. Ale wiesz, to już mniejsza o lokatę, chciałbym oddawać dwa równe, dobre skoki
- No tak - rozumiałem, co ma na myśli - stabilność formy.
Później trochę odpoczęliśmy, przejrzałem zdjęcia od fotografów aby może wybrać coś do posta na Instagrama, przejrzałem social media. Jednak wieczorem stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Leżeliśmy na jednym łóżku bo oglądaliśmy film na laptopie. Był całkiem niezły, nawet mnie wciągnął. Chciałem skomentować jedną scenę, więc odwróciłem się do Stephana. On także odwrócił głowę. Nasze twarze zaczęły być coraz bliżej siebie. Zatrzymały się centymetry od siebie. Wtedy nie wytrzymałem i pocałowałem go. A co mnie jeszcze bardziej zaskoczyło to to, że Stephan oddał ten pocałunek. Przecież on nigdy nie mówił, że choćby w najmniejszym stopniu interesują go mężczyźni. Po chwili bardzo przyjemnego pocałunku odsunęliśmy się od siebie. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, co powiedzieć. Pocałowałem się z przyjacielem do cholery. Co mi odbiło? Co Stephan pomyślał? Nigdy nie myślałem o nim jako o kimś, w kim mógłbym się zakochać czy jakkolwiek zainteresować w kontekście romantycznym. Był moim przyjacielem, wspaniałym, ale przyjacielem. Nie wiem co mnie opętało, że się pocałowaliśmy.
- To nie powinno się wydarzyć - powiedział cicho Stephan.
- Nie powinno - zgodziłem się.
- Co teraz?
- Nie wiem, chyba najlepiej będzie jeśli o tym zapomnimy
- Chyba tak...
- Dobrze całujesz - przyznałem po chwili niezręcznej ciszy, bo ten pocałunek był naprawdę dobry i przyjemny Stephan umiał całować, zdecydowanie.
- A dziękuję. I vice versa, ty też dobrze całujesz - roześmiał się krótko.
- Dzięki - zaśmiałem się.
Cieszyłem się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy, jednak w głowie miałem mętlik. Bałem się jak teraz będzie wyglądać nasza relacja, a nie chciałem go stracić, nie chciałem stracić przyjaciela.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top