10. Olśnienie
Akurat kadra austriacka miała trochę wolnego, więc Gregor przyjechał do nas. Cieszylem się z tego, lubiłem jego wizyty, Nina też. Miło było z kimś porozmawiać o wszystkim i o niczym, ale też wyżalić się, poradzić się, mieć w kimś wsparcie. To było bezcenne. Ten rok pokazał mi jak ważna jest przyjaźń i jaka jest jest wartość. Byłem niezmiernie wdzięczny, że mam takie osoby przy sobie.
Akurat byłem w kuchni, żeby zrobić coś co jedzenia. Włożyłem przygotowane przekąski do piekarnika, który włączyłem i nastawiłem minutnik. Wyszedłem z kuchni, stanąłem w drzwiach do salonu i oparłem się o framugę. Wtedy zobaczyłem coś przeuroczego - Gregor bawił się z Niną, która wesoło do niego gaworzyła. Chyba nawet mnie nie zauważyli ani nie usłyszeli. Przypatrywałem się im przez chwilę, po czym odezwałem się
- Ona chyba lubi ciebie bardziej niż mnie
- No widzisz, ma się ten dar - zaśmiał się.
- Oczywiście, wspaniały Gregor Schlierenzauer, człowiek wielu talentów - śmiałem się.
- Widzisz jakiego masz zdolnego przyjaciela?
- Oczywiście
- Nina, powiedz tacie, lubisz wujka? - mała na jego pytanie zaczęła znowu wesoło gaworzyć, na co się roześmialiśmy. Wiedziałem, że bardzo go lubi - widzisz? Chociaż ona mnie lubi... A teraz daj mi coś do jedzenia, bo jestem głodny
- Idiota. Dlaczego ja się z tobą przyjaźnię? - roześmiałem się wchodząc z powrotem do kuchni.
- Bo mnie kochasz - powiedział śmiejąc się, a mnie coś trafiło. Zamarłem. Zacząłem zastanawiać się czy może rzeczywiście coś poczułem. Wiedziałem, że on miał na myśli miłość przyjacielską, ja już niekoniecznie. Jednak dla mnie to było jak trafienie pioruna. W końcu uwielbiam jego towarzystwo, gdy jest obok, a gdy się dłużej nie widzimy, zaczynam tęsknić. Nie wiedziałem co się dzieje, jednak te słowa jeszcze długo zostały w mojej głowie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top