*8*
Wróżki plotkowały, a Malone je słyszał. I to było wystarczającym problemem. Chłopiec dowiadywał się wielu różnych rzeczy. Zwykle były to nieistotne informacje, ale zdarzało się, że mówiły coś ważnego. Wtedy trzymanie języka za zębami stawało się trudne.
Czasem to, co usłyszał mogło komuś pomóc, ale zdradzenie tego wygenerowałoby mnóstwo trudnych pytań i wiązało się z wyznaniem Marlie prawdy. A to nie wchodziło w grę. Siódma zasada zrodziła się sama.
Nie wykorzystuj informacji usłyszanych od wróżek!
Ale Malone nie przestał wsłuchiwać się w ich plotki. Wyłapywał je i kolekcjonował. Jego umysł stał się skarbnicą wiedzy o dwóch światach. Oczywiście o wiele łatwiej było wyszukiwać prawdziwe informację o świecie ludzi niż wróżek, ale udało mu się ustalić kilka faktów. Większość jego wyobrażeń o nim okazało się błędnych, ale nie był pewien czy to dobrze. Trudno było mu pojąć, jakim cudem istoty żyjące w tak pięknym świecie stały się takie okrutne.
Marlie zawsze wydawała mu się inna niż reszta wróżek. Nie było w tym nic dziwnego. Poznał tylko kawałek jej życia, kawałek, który zdecydowała się poświęcić jemu. Przedtem była taka jak wszystkie jej podobne, a potem? Potem już nie istniała Marlie jaką znał. Dlatego już jej nie spotkał. Nie mógł spotkać kogoś, kim już dawno nie była, tak jak ona nie mogła spotkać dawnego Malone. Bo chłopiec, którym się opiekowała dorósł i zmienił się. Bo chłopiec, którego postanowiła chronić przed ludźmi, zaczął się chronić przed wróżkami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top