*6*
Na początku Malone chciał uciekać, gdy widział co potrafią zrobić innym wróżki. Siłą woli zmuszał się do panowania nad własnym ciałem i odwracania wzroku. Ale czasem trudno było nie patrzeć na krzywdę innych, nawet jeśli to inne wróżki były krzywdzone. Dlatego piąta zasada powstała samoistnie.
Nie panikuj na widok zbrodni wróżek!
Powtarzanie w myślach słów "nie panikuj!" najpierw stało się mantrą, a potem zasadą. Wciąż bolało odwracanie wzroku, ale już nie czuł pragnienia ucieczki. A potem nauczył się, że czasem da się pomóc innym ludziom. Nawiązywał niezobowiązującą rozmowę, odciągał uwagę ludzi od magicznych czynników, a Marlie nie miała pojęcia, dlaczego Malone to robi.
Nie lubiła, gdy reagował, ale nie mogła mu zabronić bez wyznawania prawdy. Dopóki przy nim była chłopiec wykorzystywał jej obecność do obrony innych. Czasem tego żałował. Gdy zmuszał ją w ten sposób do walki. Martwił się o nią przecież, ale nie tylko on miał prawo do bezpieczeństwa. A potem ona zniknęła, więc musiał sobie radzić bez jej opieki, ale nigdy nie spanikował i pomagał komu się dało, o ile się dało. Czasem łatwiej przychodziło mu radzenie sobie z wróżkami w ludzkich powłokach, a czasem z tymi w prawdziwej postaci. Jego jedynym ograniczeniem była reszta zasad.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top