*30*
Ale musiało nią być. I to sprawiało mu najwięcej bólu.
Wróżki nie kłamią...
Przez całe swoje życie nie kłamał. Nie zawsze mówił prawdę, ale nie kłamał. Czuł do tego wstręt, a teraz stało się to logiczne.
- Ili... - zaczęła.
- Przestań...
Z jego oczu popłynęły łzy. Całe jego życie właśnie okazało się kłamstwem.
- Odejdź! - zawołał i usiadł na ziemi tuląc kolana.
- W porządku... - wyszeptała. Smutek z niej wyciekał. - Odejdę. Jeśli postanowisz zmienić zdanie, wiesz, gdzie mnie znaleźć... Nie mogę Tam wrócić bez króla.
Powiedziawszy to zniknęła i Illiam został sam.
Siedział tak do zapadnięcia zmroku. Potem wrócił do domu. Spróbował zagrać, ale wydobywał tylko nieskładne dźwięki.
Uważał wróżki za potwory, a teraz sam okazał się jednym z nich.
Potworem...
Pomyślał o Maeve.
Ona nie była potworem... Była delikatna i bezbronna.
Kochał ją...
Potwory nie potrafią kochać!, uderzył dłonią w klawisze.
Ale kochał...
Czy to znaczyło, że i ona mogła kochać jego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top