*26*

Tego wieczora miała po raz pierwszy przyjść do jego domu. Czuła wielką ekscytację. Nigdy nie odważyłaby się naruszyć miejsca, w którym czuł się bezpiecznie. Kochała go i nie poszłaby tam bez pozwolenia. On też nie naruszał jej bezpiecznej przystani. Tym razem miało się to zmienić.

Podniecona leciała do niego w prawdziwej postaci. Ludzką powłokę przywdziała dopiero, gdy znalazła się na jego piętrze. Gdy podeszła do drzwi zakręciło jej się w głowie, ale zignorowała to. Otaczały ją wróżki, tak jak przy większości ich spotkań. Nie podobało jej się to, ale nie wszystkie jej szanowały.

Zapukała. Illiam otworzył. Był równie zestresowany co podekscytowany. Od jakiegoś czasu wyczuwała jego uczucia. Zaprosił ją do środka, a przekroczywszy próg znowu zakręciło jej się w głowie.

Żelazo..., pomyślała tylko i upadła tracąc przytomność. 

Ostatnie co poczuła, to czułe ramiona, które ją obejmują. Ramiona Illiama.

Obudziła się w jego łóżku. Na czole miała mokry ręcznik, a na krześle obok siedział jej chłopak. Wyglądał na zaniepokojonego.

Powinnam była przyjść w ludzkiej powłoce, pomyślała. Po przemianie jestem wrażliwsza na żelazo...

- Ile spałam? - spytała słabym głosem. Illiam natychmiast zwrócił na nią całą swoją uwagę.
- Pół godziny. Wszystko w porządku? Coś się stało? Jak się czujesz?

Zasypał ją gradem pytań. Naprawdę się o nią martwił.

- Jest w porządku. Przepraszam, że musiałeś się martwić - Uśmiechnęła się słabo. - Już mi lepiej.

Próbowała wyjaśnić nic nie wyjaśniając.

- Na pewno? Ma... Może powinienem zadzwonić po pogotowie?

Dlaczego wcześniej tego nie zrobił?, zastanowiła się.

- Na pewno. Już wszystko w porządku, Ili.

Już od jakiegoś czasu skracali swoje imiona, ale po raz pierwszy usłyszała w tym nutę prawdziwej troski. Poczuła ciepło w swoim mrocznym sercu wróżki.

Resztę wieczoru spędziła w jego łóżku słuchając jak gra. Melodia była wzuszająca i miała w sobie magię. Gdy Illiam skończył zauważyła łzy na swoich policzkach, a jej myśli krążyły wokół świata wróżek. Wspomnienia o nim nagle stały się tak silne i wyraźne, jakby przed chwilą się tam znajdowała.

Maeve nawet nie zauważyła, jak jej chłopak zaczyna ją obejmować i ocierać łzy. Po tym poprosiła go o odprowadzenie do domu i tak też Illiam uczynił. Szła opierając głowę na jego ramieniu i trzymając go za rękę. Nie odzywali się, ale tym razem słowa nie były im potrzebne. Maeve czuła tak jak nigdy dotąd, że znalazła swojego króla.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top