Rozdział 27
Perspektywa: Anette
Od dwóch dni byłam już we Francji i czekałam na przyjazd chłopaków i Nicole. Cieszyłam się, że pierwszy koncert z trasy odbędzie się właśnie tutaj. Parę dni temu obchodziliśmy z Jonah naszą pierwszą rocznicę i był to najlepszy dzień. Nic wymyślnego, tylko cały dzień we dwoje. Byłam tym mile zaskoczona i naprawdę nie spodziewałam się tego, ale cóż, życie lubi zaskakiwać. Przechadzałam się po okolicy, czekając na jakieś znaki, że już do nas dotarli. Sprawdziłam godzinę w telefonie i wtedy na ekranie pojawiło się moje zdjęcie z Nicole, więc od razu odebrałam.
-Hejka kochana! Gdzie jesteś?
-Spacerek przy wierzy Eiffla.
-Przyjęłam!
Dziewczyna się rozłączyła, a ja zatrzymałam się w miejscu, żeby nie musiała mnie szukać. Bardzo lubię Nicole, a ona chyba lubi mnie. Jest mega pozytywna i kocha brata najbardziej na świecie, a on kocha ją. Nie raz słyszałam od Jonah historię o ich dzieciństwie. Wiem też, że miała małe problemy, jednak mam nadzieję, że wszystko już zostanie świetnie, tak jak jest. Traktuje ją, jak najlepszą przyjaciółkę, którą w pewnym momencie się stała.
Odwróciłam się w kierunku wieży i zaczęłam wspominać chwilę, kiedy Jonah zapytał czy będę jego dziewczyną. To był najpiękniejszy dzień, jaki zapamiętałam w życiu.
-Jestem!-usłyszałam za sobą i zobaczyłam uśmiechniętą szatynkę.-Idziemy na zakupy.-oznajmiła od razu.-Musisz ładnie się ubrać na koncert.
-Oj, to tylko koncert.-przewróciłam oczami, uśmiechając się do niej lekko.-Przecież nie muszę się stroić w nie wiadomo co.
-Ale ja tak ładnie cię proszę.-zrobiła smutną minkę i popatrzyła na mnie swoimi ślepkami.-Ja chcę, żebyś ślicznie wyglądała dla mojego brata.
-No dobrze.-westchnęłam.-Tobie przecież nie odmówię.-zaśmiałam się cicho.
-No i prawidłowo.-uśmiechnęła się szeroko i zaciągnęła mnie za rękę w kierunku najbliższych sklepów z odzieżą, ale głównie z sukienkami.
Nicole chodziła po sklepie i po jakieś dziesięciu minutach, przyszła do mnie, ale obładowana sukienkami.
-I ja mam to wszystko przymierzyć?-zapytałam, patrząc na nią z prośbą w oczach.
-Tak.
Zrezygnowana wzięłam od niej ubrania i weszłam do przymierzalni, a dziewczyna usiadła na kanapie przed.
Perspektywa: Nicole
Bardzo chciałam, aby ten wieczór Anette zapamiętała do końca życia. Jestem dumna z mojego brata, że odważył się zrobić, tak poważny krok w swoim związku. Byłam pewna, że zaplanuje wszystko idealnie. Miałam zająć się dziewczyną, a chłopcy mieli za zadanie pomóc Jonah w przygotowaniach.
-I jak?-zapytała, pokazując mi się w pierwszej sukience.
- Następna.-powiedziałam tylko, machając ręką.
Muszą zająć dziewczynę, dobre dwie godziny.
***
Po zapowiedzianych przeze mnie dwóch godzinach, dziewczyna miała ze sobą sukienkę, którą razem wybrałyśmy. Udałyśmy się do jej mieszkania, żeby się przygotować. Anette stanęła przede mną w pełni gotowa, a ja zaklaskałam radośnie w dłonie.
- Wyglądasz cudownie!-zawołałam, podskakując w miejscu.
Dziewczyna miała na sobie sukienkę lekko za kolano. Była ona koloru białego, w pasie miała śliczny lakierowany paseczek, cała góra miała lekki dekolt i obrobiona była koronką. Na nogach miała lakierowane szpilki, a włosy uczesałam jej w francuskiego warkocza.
-Jonah padnie mi tam na miejscu.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Nadal nie rozumiem, czemu tak się stroję na ich koncert.-położyła ręce na biodra.-Przecież nie raz byłam na ich koncercie i to ubrana normalnie.
-Dziewczyno.-westchnęłam, kładąc jej ręce na barki.-Bo ładnie cię poprosiłam, a Jonah dawno cię nie widział, tak?-przytaknęła.-No właśnie, a chce żeby opadła mu szczęka i żeby zobaczył, jakie cudo ma przy sobie.
-Oj Nicki.-przytuliła mnie.-Cudem to ty jesteś słońce.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że za dwadzieścia minut odbędzie się koncert. Samo miejsce nie było daleko, więc zabrałam co musiałam i udałyśmy się na miejsce.
Kiedy doszłyśmy na miejsce, już na wejściu pojawił się Jack. Uśmiechnął się do nas szeroko i zagwizdał, patrząc na Anette.
-No no, ale Jonah padnie, jak cię zobaczy.-pokiwał głową z uznaniem.
-Uważaj, bo będę zazdrosna.-pogroziłam mu placem i skrzyżowałam ręce na piersi.-Ale wygląda cudownie, to prawda.
-Ty też jesteś prześliczna, jak zawsze.-przytulił się do mnie od tyłu i pocałował w policzek.-Stęskniłem się, przez te...-spojrzał na swój telefon.-Trzy godziny, dwanaście minut i piętnaście sekund.-uśmiechnął się głupio.
-Nie podlizuj się, tylko idź szykować się do koncertu.-zaśmiałam się pod nosem.
-Jak dostanę buzi, to pójdę.-odwrócił mnie do siebie przodem i pocałował, a potem ulotnił się szybko, rzucając na odchodne.-Kocham cię mała!
-Przesłodko.-szturnęła mnie An, a ja lekko się zarumieniłam.-Idziemy stanąć z boku przy scenie?-zapytała.
-Chodźmy.
Podeszłyśmy z boku pod same barierki i po pięciu minutach zaczął się koncert. Śpiewałyśmy z chłopakami wszystkie ich piosenki, aż do tej jednej.
Work all day, work all night
Might not get no sleep tonight
Baby can you stay up?
We could talk, we could dance
Don't matter the circumstance
We don't let it change us
That's the beautiful thing about us
'Fore all the diamonds and rings, we got trust
Roll with me, get it right, faded on a summer night
Let's see where it takes us
I got real big plans, baby, for you and me
So love me for who I am and for who I'm gonna be
Ain't got everything you want, but got everything you need
So take a chance, take a chance on me
I got real big plans baby, for you and me
So love me for who I am and for who I'm gonna be
Ain't got everything you want, but got everything you need
So take a chance, take a chance on me
I got real big plans
Hold up, hold up baby
I got real big plans
Hold up, hold up baby
Know you're tired, know you're down
Know you wanna leave this town
Baby, give me one year, yeah
Take my hand, take a leap
Girl, you gotta wait and see
Where I take it from here
That's the beautiful thing about you
I know that you'd do the same in my shoes
Never switch, never stop, I could see us at the top
Girl why don't we go there
I got real big plans baby, for you and me
So love me for who I am and for who I'm gonna be
Ain't got everything you want but got everything you need
So take a chance, take a chance on me
I got real big plans baby, for you and me
So love me for who I am and for who I'm gonna be
Ain't got everything you want but got everything you need
So take a chance, take a chance on me
I got real big plans
Hold up, hold up baby (Oh)
I got real big plans
Hold up, hold up baby
C'mon, c'mon, c'mon
Take a chance on
C'mon, c'mon, c'mon
Just take a chance on
C'mon, c'mon, c'mon
Take a chance on
Take a chance on me
I got real big plans baby, for you and me
So love me for who I am and for who I'm gonna be
Ain't got everything you want but got everything you need (Baby)
So take a chance, take a chance on me
I got real big plans
Hold up, hold up baby (Take a chance on me)
I got real big plans (Take a chance on me)
Hold up, hold up baby
I got real big plans
Jonah całą piosenkę wpatrywał się w swoją ukochaną, a ona na niego. Patrzyli się na siebie z taką miłością, że uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam ukradkiem na Jack'a. Po skończonej piosence Jonah zabrał głos.
-Anette chciałbym, żebyś do mnie tu weszła.-wyciągnął do niej rękę i pomógł wejść na scenę.-Jesteś moim małym promyczkiem, iskierką szczęścia, która jest dla mnie całym światem. Nigdy w życiu na nikim, oprócz rodziny nie zależało mi tak bardzo. Bez ciebie byłbym do niczego i dalej oglądał seriale z siostrą. Pojawiłaś się ty i od pierwszych chwil, gdy się spotkaliśmy wiedziałem, że jesteś tą jedyną.-chłopak wziął głęboki wdech i uśmiechnął się nieśmiało.-Nigdy nie chce cię stracić i chce, żebyś na zawsze była ze mną, jeśli oczywiście też tego chcesz, dlatego...-kleknął na jedno kolano, wyciągając z kieszeni małe, czerwone pudełeczko.-Anette czy uczynisz mnie jeszcze szczęśliwszym i zostaniesz moją żoną?-zadał w końcu to pytanie, a ja spojrzałam na dziewczynę.
-Mój boże...-wydusiła tylko i rzuciła się na szyję brunetowi.-Tak, zgadzam się!
Tłum zaczął klaskać, a ja popłakałam się ze szczęścia, jakie właśnie przeżywał mój brat. Stałam z boku, aż nie zeszli ze sceny. Pogratulowałam nowym narzeczonym i wyściskałam ich najmocniej.
-Kiedyś też powiesz mi tak.-usłyszałam nad swoim uchem.
-Jeśli się postarasz.-popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się lekko.-Wystarczy, że jesteś.-pocałowałam mojego chłopaka, a potem wszyscy pojechaliśmy uczcić szczęście pary.
Kiedyś na pewno też powiem tak i mam nadzieję, że będzie to mój Jack.
××××××××××××××××××××××××
Zdjęcie w mediach: Jonah
Piosenka w mediach: Why Don't We - Big Plans, a jakżeby inaczej.
(Jutro go sprawdzę i najwyżej poprawię)
Okej, więc jestem i mam dla Was ten wyczekiwany rozdział z zaręczyn. Ja osobiście jestem zadowolona. Jest bardzo długi, bo bez notatki ma jakieś 1450 słów. Tęskniłam za pisaniem dla was i obiecuje, że po egzaminach pojawi się coś nowego, więc pilnujemy haha.
Dziękuję za 5 tysięcy odsłon tej książki i mam nadzieję, że podoba wam się, jak jej pierwsza część.
Tutaj w tym momencie, możecie wyrazić opinię na temat tego rozdziału:
*miejsce na opinię*
No to już nie paplam, miłego dnia/wieczora/dobranoc!
Do następnego, wasza Crazy'erka♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top