Rozdział 24
Perspektywa: Jonah
Nicole i Jack na reszcie byli w domu, a ja mogłem w reszcie przygotować coś dla Anette z okazji naszej rocznicy. Była ona parę dni temu, jednak nie miałem okazji nic przygotować, przez pobyt Jack'a i Nicole w szpitalu. Oczywiście nie mam im tego za złe, bo to nie ich wina. Chciałem przygotować coś wyjątkowego i magicznego, bo była to nasza pierwsza rocznica. Plan Dylana nie był taki zły, ale potrzebowałbym pomocy reszty. Nie chciałem ich w to mieszać, bo to miałabyć niespodzianka ode mnie.
Powolnie zwlekłem się z łóżka i ziewnąłem przeciągle. Wyszedłem z pokoju i zszedłem schodami na dół. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Nicole z dosyć smętną minę. Podszedłem do niej i przytuliłem bez słowa.
-Jak ty mnie rozumiesz.-powiedziała dziewczyna, wzdychając cicho.
-Coś się stało?-zapytałem, łapiąc ją za ramiona i uśmiechając się lekko.
-W sumie to nie, ale jest mi z tym źle.-ponownie spuściła głowę w dół.-Od dwóch dni, dostaje smsy od takiej Gabbie. To była dziewczyna Jack'a, która odwiedziła jego rodzinny dom, kiedy tam byłam. W wiadomościach pisała, że powinnam zginąć, nie zasługuje na życie, a tym bardziej na Jack'a.-powiedziała smętnie i ciągnęła dalej.-Dzisiaj rano Jack to przeczytał i tak się zdenerwował, że wyszedł z domu trzy godziny temu i nadal nie wrócił.
-Wszystko będzie w porządku.-pocałowałem ją w czoło i wtedy usłyszeliśmy, jak ktoś wchodzi do domu.
Oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zobaczyliśmy Jack'a. Chłopak spojrzał na mnie, potem na Nicole i wyciągnął w jej kierunku dłoń. Złapała ją i razem wyszli z kuchni. Miałem tylko nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią.
Zrobiłem sobie śniadanie i po dłuższym zastanowieniu, postanowiłem przygotować w końcu niespodziankę dla mojej dziewczyny. Byliśmy razem jakiś czas i postanowiłem przemyśleć poważnie nasz związek. Naprawdę ją kochałem i zastanawiałem się nad poważnym krokiem. Może i to szybko, ale nie wyobrażam sobie życia bez niej. Obawiam się też reakcji reszty, rodziców moich i jej. Wiem jednak, że nasza miłość jest ważniejsza od zdania innych. Byłem także ciekawy reakcji Anette, ale najpierw postanowiłem skonsultować się z moją siostrą i posłuchać rady Jack'a.
Miałem zamiar zrobić to jednak za jakąś chwilę, ponieważ teraz wiedziałem, że muszą wyjaśnić sobie parę rzeczy.
Perspektywa: Nicole
Wyszliśmy z chłopakiem z kuchni, a ja miałam wrażenie, że coś się stało. Nie byłam do końca jednak pewna, co chce mi powiedzieć. Wyszliśmy do pokoju i od razu chłopak zamknął za nami drzwi.
-Coś się stało?-zapytałam niepewnie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś przemyśleć i wyjaśnić sobie coś z pewną osobą.-mruknął, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
-Uh, rozumiem.-spojrzałam się na swoje splecione przed sobą dłonie.-Jesteś na mnie zły?-zapytałam po chwili.
-Co? Dlaczego?-zdziwił się.
-Że nie powiedziałam ci o tych sms'ach. Nie chciałam cię po prostu denerwować, a zwłaszcza przed trasą.
-Spokojnie skarbie.-uśmiechnął się, łapiąc mnie za dłoń.-Nie jestem ani trochę zły na ciebie, bardziej na tą wiedźmę.-zaśmiałam się z jego określenia.
Usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi i już myślałam, że to Thomas, ale jego nawet nie było w domu. Do pokoju ostrożnie zajrzał mój brat. Uśmiechnęłam się do niego i ruchem ręki pokazałam, żeby wszedł do środka. Spojrzał się na nas, a potem usiadł na łóżku i podparł głowę na dłoniach.
-Co jest stary?-zapytał Jack, siadając koło niego na łóżku.-Widzę, że coś cię męczy.
-To może ja pójdę sprawdzić, co u chłopaków.-pokazałam na drzwi, posyłając im lekki uśmiech.
-Zostań.-powiedział Jonah i poklepał miejsce obok siebie.-Muszę się was poradzić w jednej bardzo ważnej decyzji. Wiem, że powinienem być tego w stu procentach pewny, jednak nie wiem czy nie przełożyć tego na inny dzień.-plątał się w swoich słowach.
Widziałam, że się stresuje i od razu wiedziałam, że chce oświadczyć się Anette. Co jak co, ale mojego brata łatwo rozgryźć. Przynajmniej, jak dla mnie
-Moim zdaniem powinieneś jakoś to inaczej zaplanować.-powiedziałam, śmiejąc się z jego zaskoczonej miny.-Jedziecie teraz w trasę i jeden koncert macie we Francji. Ja bym to zrobiła na tym koncercie . Przede wszystkim, tam się poznaliście i to będzie dla niej mega zaskoczenie. Ale to tylko moja rada, to ty decydujesz.-wzruszyłam ramionami.
-Tak uważasz?
-Tak.
-Chwila, ale o czym wy mówicie?-zapytał zdezorientowany Jack.-Nic z tego nie zrozumiałem.
-Planuje się oświadczyć Anette.-odparł Jonah z uśmiechem na ustach.-Tak, jestem tego pewny. Teraz jednak zabiorę ją do kawiarni, na spacer i potem coś obejrzymy.-ucieszył się i wstał z łóżka.-Dziękuję za radę siostra.-przytulił mnie i szczęśliwy wyszedł z pokoju.
×××××××××××××××××××××××××××
Zdjęcie w mediach: Panowie z WDW ♡
Piosenka w mediach: Ariana Grande - 7 rings
Okej, także tutaj macie ode mnie rozdział, którym zacznę wstawianie rozdziałów, przynajmniej co drugi dzień. Mam zamiar dojechać do rozdziału 30 i zakończyć tą opowieść.
Z wielkim bólem serca, ponownie będę się żegnać z tą książką, ale ponownie pojawi się książka, także o Why Don't We, którą usunęłam, bo uznałam, że zaczęłam ją tak z dupy pisać. Mam nadzieję, że tamta historia, również się wam spodoba.
OFICJALNIE ODWIESZAM KSIĄŻKĘ!
Kto się cieszy?
Do następnych, wasza Crazy'erka!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top