Rozdział 17
Perspektywa: Nicole
Tamtego wieczora siedzieliśmy bardzo długo i bawiliśmy się świetnie. Cieszę się, że to nic poważnego, bo chyba bym sobie nie poradziła psychicznie. Kiedy byłam młodsza miałam małe problemy z akceptacją samej siebie, a moi rówieśnicy tego nie ułatwiali. Często śmiali się ze mnie, wyzywali, ale kiedy dowiedzieli się, że Jonah jest sławny, zlecieli się do mnie jak muchy. Nagle miałam mnóstwo znajomych, przyjaciół i ktoś mnie chciał.
Pamiętam, kiedyś miałam chłopaka i był on moim pierwszym. Kochałam go za charakter i sposób na życie, ale nigdy nie jest jak w bajce. Okazało się, że był ze mną dla żartów i tak naprawdę mnie nie kochał. Załamałam się wtedy i nawet chciałam targnąć się na swoje życie, ale Jonah mi to uniemożliwił.
Od tamtego momentu, pilnował mnie, spędzał ze mną każdą wolną chwilę i rozmawiał najczęściej jak się dało. Nauczył mnie, żebym ignorowała fałszywych ludzi i przyjaźniła się z tymi, którzy tak naprawdę są tego warci. Tak poznałam Diane i do nie dawna Blake'a, ale on również okazał się być świnią. Ostatnio moje kontakty z Dianą są różne, ale widzę, że coś jest nie tak. Nie zachowuje się jak zawsze, tylko tak sztucznie.
Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo ważny, bo dzisiaj obchodziłam moje osiemnaste urodziny. Nareszcie stawałam się pełnoletnia i miałam więcej możliwości. W domu od rana panował spokój, aż się zdziwiłam. Wstając nie spotkałam Jack'a, co było naprawdę do niego nie podobne.
Ubrałam się w jedną z bluz chłopaka z ich logiem i czarne leginsy, a potem uczesałam włosy w kitka. Wzięłam z szafki telefon i schodząc po schodach, zaczęłam dziękować za życzenia urodzinowe, na różnych portalach społecznościowych.
Na dole nikogo nie było i panowała tam głucha cisza. Chowając telefon do kieszeni, weszłam do kuchni i spostrzegłam na wyspie kuchennej talerz ze śniadaniem i jakąś kartkę. Usiadłam przy niej i zabierając się za śniadanie, zaczęłam czytać kartkę.
Nasza kochana Nicki, dzisiaj są twoje osiemnaste urodzinki i chcemy, żebyś ten dzień zapamiętała do końca życia!
Chcielibyśmy, żebyś przeszła się do parku niedaleko domu, a tam czeka na ciebie pierwsza atrakcja tego dnia.
Smacznego, twój kochany braciszek♡
Uśmiechnęłam się do siebie po przeczytaniu karteczki i jak najszybciej zaczęłam jeść śniadanie, żeby móc iść do parku. W ekspresowym tempie, ubrałam buty, wzięłam klucze i zamknęłam dom. Z uśmiechem na ustach szłam do parku i w pewnym momencie zauważyłam na chodniku różyczki. Szłam ich śladem, aż na końcu zobaczyłam Jack'a z kwiatami i Daniela z jakimś pudełkiem.
Szybkim krokiem podeszłam do chłopaków i uściskałam Danny'ego, który dał mi pudełko i złożył życzenia, a potem podeszłam do mojego chłopaka.
-Skarbie, chciałabym Ci życzyć wszystkiego najlepszego, sukcesów, wspaniałego życia i szczęścia już zawsze.-powiedział, wręczając mi kwiaty.-Dzięki tobie moje życie zmieniło się na lepsze i poczułem się kochany jak nigdy.-złapał mnie za dłonie.
Do moich oczu naleciały łzy szczęścia i rzuciłam się chłopakowi na szyję. Objęłam rękoma jego kark i przyciągnęłam do pocałunku.
-Nie chcę przeszkadzać, ale tak jakby trochę musimy się ruszać.-zaśmiał się Daniel, pokazując na paczkę.
Odsunęłam się od chłopaka i otworzyłam pudełko, w którym było mnóstwo naszych zdjęć od początku mojego przyjazdu, aż do ostatniego wieczoru razem. Leżała też tam kartka, którą od razu zaczęłam czytać, a pudełko oddałam chłopakowi.
Podobają się kwiatki? Gwen wybierała, a zdjęcia wywoływali razem z Zach'iem.
Teraz ruszaj w drogę z eskortą tych panów, do miejsca, gdzie udaliśmy się na pierwszy spacer po twoim przyjeździe. Wypatruj tam pary o blond włosach!
Wierzę w twoje możliwości,
Jonah♡
-Chyba dzisiaj się nachodzę, co?-zwróciłam się w stronę chłopaków.
-Chodźmy.-uśmiechnął się Jack i złapał mnie za rękę, a potem poszliśmy za Danielem w kierunku miasta.
Po drodze przeglądałam zdjęcia i zrobiłam parę nowych, zastanawiając się czy nie zrobić sobie z nich ściany. Kiedy byliśmy już w mieście, zaczęłam się rozglądać, tak jak mówił Jonah. Koło fontanny na ławce, siedział Corbyn z Veronicą, a między nimi ogromny pluszowy miś. Podeszliśmy do nich i dziewczyna od razu rzuciła się na mnie.
-Najlepszego Ty moja gorąca osiemnastko.-przytuliła mnie mocno i dodała szeptem.-Tego misia, to ja wybrałam.
-Ale ja go targałem.-powiedział Corbyn i wstał z ławki, wręczając mi misia i dając mi buziaka w policzek.-Najlepszego, słoneczko moje.-uśmiechnął się szeroko.
-Mówiłam już, że was kocham?-zapytałam, a oni pokręcili głowami.-Kocham was.-powiedziałam, przytulając wszystkich.
-To teraz lecimy dalej.-powiedziała Veronica i łapiąc swojego chłopaka za rękę, ruszyła w kierunku parkingu.
-Tym razem jedziemy.-powiedział mi na ucho Jack, na co cicho zachichotałam.
Ten dzień zapowiada się cudownie. Kocham tych moich wariatów.
××××××××××××××××××××××××××××
Zdjęcie w mediach: Nasze kochane chłopaki!
Piosenka w mediach: Imagine Dragons - Natural
Witam!
Także jak widzicie, dalsza część urodzinek pojawi się później, co spowodowane będzie moimi egzaminami próbnymi, ehh.
Uwierzcie mi, że wolałabym napisać dla Was dziesięć rozdziałów, niż pisać ten shit, zwany ten 'próbne testy ósmoklasisty'.
Chciałam też Was zapytać, kogo czujecie, że jest za mało w tej książce, a powinno być waszym zdaniem więcej. Wiecie, że ja to ja i różnie pierdoły pisze i niektóre osoby czasami pomijam, dlatego alarmuje, że możecie mi pisać w tym miejscu, kogo chcielibyście tutaj więcej.
Także, życzcie mi powodzenia z tymi srestami, a ja życzę wam miłego dnia/ miłej nocy!♡
Do następnego, wasza Crazy'erka!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top