[<8 Rozdział>]
Per. Lucyfer
Alastor wrócił. Pomimo swojego codziennego uśmiechu wyglądał na nieźle wkurwionego, ale przy tym zamyślonego. Dziwny widok.
Charlie podeszła do niego. Niestety byłem za daleko by słyszeć rozmowę...o ile można to zaliczyć do rozmowy, bo Alastor tylko coś powiedział i odszedł od niej. Wow, to trwało baaaaaaaardzo długo.
Ciekawe o co chodzi.
Alastor zauważył mnie, ale i tak poszedł w zupełnie inną stronę.
Chciałem za nim pobiec i zapytać się co się stało, ale to nie miałoby żadnego sensu. Wiem, że teraz napewno z jakiegoś powodu nie chce z nikim rozmawiać.
* Skip time;'>*
Podeszła do mnie moja córka.
Była uśmiechnięta i pełna Energi, jak to zawsze z nią bywa.
-Tato, wymyśliłam zarąbisty pomysł! - powiedziała a zza jej pleców wyłoniła się Vaggie.
-Właściwie to mój pomysł, Charlie.- odpowiedziała jej dziewczyna, ale mija córka położyła jej palec na ustach.
-Ciii! Nie przerywaj- powiedziała lekko rozbawiona Charlie.
- A więc, ja i Vaggie wymyśliliśmy, że zrobimy sobie w hotelu zarąbistą noc filmową! - Powiedziała dumna.
Noc filmowa wydaje się być ciekawym pomysłem. Chociaż nie jestem przekonany czy jak wszyscy razem się spotkamy to nie wybuchnie jakaś wojna. Nieistotne. Dla mnie najważniejsze jest, i zawsze będzie, żeby Charlie była szczęśliwa.
Jeśli ona będzie szczęśliwa, to ja będę się cieszył razem z nią.
-Dobry pomysł dziewczyny- Powiedziałem pochwalając je za kreatywność.
V
aggie skinęła głowa. Złapała Charlie z rękę i gdzieś z nią pobiegła. Hehe..ciekawe gdzie..
Poszłem do kuchni Jeszcze sobie coś zjeść. Spodkałem tam Niffty...która właśnie zabiła tam jakiegoś robaka którego miała nadźganego na nóż. Ona serio jest jakaś psychopatką...
Gdy tylko mnie zobaczyła to ominęła mnie z prędkością światła i wybiegła z kuchni. Em..okej?...To było trochę dziwne.
Jak zawsze zrobiłem sobie pankejki. One są naprawdę dobre. Zrobiłem je tak żeby przypominały kaczuszki. Takie je się najlepiej.
Gdy zjadłem odłożyłem talerz i wyszedłem. Pokierowałem się do mojego pokoju. Po drodze wydawało się że słychać było jakieś dźwięki...ale zignorowałem to. Pewnie mi się wydaje.
Wszedłem do pokoju i nałożyłem swoją zajebistą, niebieską piżamę w kaczuszki. Dawno nie tworzyłem jakiś dodatków na kaczki, czas do zmienić.
Nagle do głowy wpadł mi serio zajefajny pomysł. Zrobię tak, żeby kilka z tych gumowych kaczuszek wyglądało jak mieszkańcy hotelu.
Wziąłem do ręki gumową kaczuszkę i przemalowałem ją na biało. Dodałem czerwone guziki pod oczami, zrobiłem włosy ze sznurka. Potem z bibuły i innych tego typu rzeczy zrobiłem ubranko przypominające to, które ma na sobie zwykle Charlie, i gotowe! Wyszło zajebiecie.
Zajęło mi to godzinę...jakim cudem? Wydawało mi się, że zacząłem niedawno temu...ten czas tak szybko leci. Nieubłaganie szybko. Chyba ten cały wieczór filmowy już się zaczął. Resztę kaczuszek dorobię puźniej. Kaczkę na podobiznę mojej córki odłożyłem na szafkę obok łóżka.
Poszłem na dół. Właściwe wszyscy już się zebrali, oprócz Niffty i Alastora. Angel Dust spojrzał na mnie rozbawiony moją piżamą. Zignorowałem go. Sam nie ma lepszej piżamy, jego wygląda jak strój jakiejś dziwki..a nie, w zasadzie..on jest dziwaką,więc to normalne że jego piżama wygląda jak dla dziwki.
Po chwili przyszła Niffty, a zaraz po niej Alastor. Poszliśmy usiąść na kanapie. Ledwo się zmieściliśmy na jednej kanapie, ale to zrpzumiałe, jest nas od cholery dożo.
*****
Hejcia;>
Przepraszam że taki średni Rozdział...następne będą ciekawsze, zobaczycie kochani ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top