"Łapy precz!"


- Tak się cieszę, że jednak zmieniłaś zdanie. – nawijała z entuzjazmem moja przyjaciółka.

- Mówiłaś już to chyba ze sto razy. – wywróciłam oczami.

Siedziałyśmy na stołówce, przy naszym stoliku razem z Sebastianem, był wyraźnie rozbawiony całą Tą sytuacją.

- A ty się nie śmiej! – warknęłam pod nosem mrużąc oczy.

- Sorki, ale pierwszy raz widzę ją w takim stanie.

- W jakim? – spojrzała na niego.

Oho zaczyna się, pomyślałam. Zaczęli się sprzeczać, więc doszłam do wniosku, że to odpowiedni moment aby się ulotnić stąd. Niepostrzeżenie wymknęłam się na korytarz, ale to też nie było zbyt dobre, bo w drzwiach wpadłam na Maxa.

- Patrz jak łazisz! – warknął, spojrzałam na niego, a jego kąciki ust wygięły się w chamski uśmiech. – Panna myśląca.

- Daj mi spokój. – powiedziałam wymijając go.

- Ktoś tu chyba ma okres! – krzyknął za mną.

Zalałam się rumieńcem i przyspieszyłam.

** *

Cały czas bawiła mnie ta sytuacja, jej mina była bezcenna. Wszedłem na stołówkę, oczywiście od razu wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, nie powiem, żeby mi to przeszkadzało. Uśmiechnąłem się i ruszyłem przed siebie. Wziąłem tackę i stanąłem w kolejce, jeśli wrycie się do przodu, można tak nazwać, no to stałem w kolejce, jakieś niecałe 30 sekund, ale to nic, tylko 30 sekund mojego cudownego życia mi uciekło. No ale cóż, w sumie nie wiem po ci je zmarnowałem skoro, znowu, dostałem zwykłą papkę, nawet nie wiem co to może być. Usiadłem przy stoliku.

- Kurwa czy w tej szkole nie mogą karmić czymś normalnym?- zapytałem.

- Wtedy to nie byłaby już szkoła. – powiedział żartobliwie Chris, a ja rzuciłem mu mordercze spojrzenie.

- Dobra stary wyluzuj. – podniósł ręce w obronnym geście. – to co imprezka jutro? – wyszczerzył się.

- Ma się rozumieć.

- Jak udało Ci się namówić siostrę? – zapytał.

- To był jej pomysł.

- Serio?! – był równie mocno zaskoczony jak ja wtedy.

Pokiwałem głową.

- No, no coś się dzieje z Twoją siostrzyczką. – uśmiechnął się.

- Chris spróbuj się do niej zbliżyć a Ci połamię ręce. – wycedziłem przez zęby.

- Max wyluzuj. – powiedział. – Przecież znasz mnie.

- Dlatego mówię, że masz się trzymać od niej z daleka.

** *

- Dobra Vanessa to ja już uciekam.

- Okey. – uśmiechnęła się. – O 20 zaczyna się impreza.

- Mhm. – mruknęłam. – Może przyjdę wcześniej i pomogę wam? – zaproponowałam, za plecami usłyszałam prychnięcie.

- Ała! – krzyknął Max, kiedy oberwał od swojej siostry.

- Jasne! – powiedziała z entuzjazmem. – Przyda nam się ktoś do pomocy.

- Okey to będę w południe. – powiedziałam. – A teraz pora już na mnie.

- Odprowadzę Cię do drzwi. – powiedziała.

Czułam na sobie wzrok chłopaka, nie powiem było to dla mnie krępujące zwłaszcza po tym co usłyszałam od niego w szkole.

- Nie przejmuj się Maxem. – powiedziała kiedy stałyśmy na schodach.

- Wiem, mówiłaś mi to już milion razy. – uśmiechnęłam się do niej.

- Wiem, wiem, ale nikt nie wkurza mnie tak jak on.

- Rozumiem. – zaśmiałam się.

- Wiesz jak Ci zazdroszczę, że nie masz rodzeństwa. – powiedziała.

- Pójdę już, do jutra. – przytuliła mnie, wciąż nie mogłam się do tego przyzwyczaić do końca.

- Do zobaczenia. – uśmiechnęła się i mi pomachała.

** *

- Max! – usłyszałem z dołu.

- Czego?! – warknąłem.

Nienawidzę, kiedy ktoś mi przeszkadza jak śpię.

- Wstawaj, za raz tu będzie Agatha! – krzyknęła.

- No i świetnie, poradzicie sobie we dwie. – mruknąłem.

Przewróciłem się na drugi bok i z uśmiechem przykryłem głowę poduszkę.

- Max cholera wstawaj! – w jednej chwili znalazłem się na ziemi.

- Kurwa! – warknąłem.

- Wyrażaj się! – powiedziała.

- Wyrażaj się! – zacząłem ją przedrzeźniać.

Zaczęliśmy się bić poduszkami.

- Ty smarkulo!

- Kretyn!

Powymienialiśmy się na tyle „miłymi" słówkami, ale przerwał nam dzwonek do drzwi.

- Za 5 minut masz być na dole! – zawołała zbiegając po schodach.

- Jasne!

** *

- Fajnie, że chcesz nam pomóc. – powiedziała Vanessa.

- Nie ma problemu. – uśmiechnęłam się biorąc od dziewczyny szklankę.

- Gdzie jest ten debil! – wymruczała pod nosem.

Jak na zawołanie w kuchni pojawił się Max, spojrzałam w jego stronę, był w samych bokserkach, zamurowało mnie, odwróciłam szybko głowę w drugą stronę.

- Max ubierz się! – krzyknęła Vanessa wyrzucając go z kuchni.

A on zaczął się śmiać jak głupi.

.. .

- Uff! – powiedziała Vanessa. - wszystko jest już gotowe, teraz możemy się już przygotować. – uśmiechnęła się.

- Jestem gotowa. – odparłam.

- Co?! – spojrzała na mnie.

- No, co?

- Nie obraź się, nie mam nic do twoich ciuchów, ale to nie jest strój na imprezę. – powiedziała.

- Niestety, niechętnie to mówię, ale moja siostra ma rację. – wtrącił Max.

Spojrzałam na niego.

- Dziękuję! – powiedziała Nessa.

Nie wiedziałam, co mam myśleć, ale Max chyba pierwszy raz nie był chamski wobec mnie, a może mi się tylko wydawało?

- Chodź, wymyślimy co z Tobą zrobić! – pociągnęła mnie za rękę w stronę schodów.

Za nami ruszył jej brat. Wepchnęła mnie do swojego pokoju.

- A ty gdzie? – zapytała zatrzymując swojego brata w drzwiach.

- Pomóc wam? – uniósł brew w górę.

- Dziękujemy, poradzimy sobie same! – powiedziała. – Lepiej sam idź się przebierz. – zamknęła mu drzwi przed nosem.

Wymruczał coś nie zrozumiałego pod nosem i chyba odszedł. Vanessa otworzyła drzwi swojej szafy, a mnie zatkało, tyle ile ona tam miała ubrań, mogłaby założyć własny sklep. Spojrzałam na nią, i lekko się zarumieniłam, było mi trochę wstyd, że nie ubieram się „trochę" inaczej niż ona.

- Co by tu, hmmm... - zaczęła przegrzebywać rzeczy.

Skorzystała z okazji i obejrzałam jej pokój, był całkiem inny niż mój. Było w nim pełno plakatów z aktorami, z seriali typu „Pamiętniki Wampirów" ja osobiście, nie przepadam za takimi typami i w ogóle, ale nie mogłam przecież osądzać Vanessy. Ściany były mocno fioletowe, a łóżko było ogromne.

Na szafce stało kilka ramek ze zdjęciami, przedstawiającymi Vanesse i jej brata jeszcze z dziecięcych lat. Uśmiechnęłam się widząc jak młodsza wersja mojej przyjaciółki prała swojego brata.

- Mam! – krzyknęła.

Spojrzałam w jej stronę, ale od razu tego pożałowałam.

...

- Van ja tam nie zejdę! – powiedziałam do dziewczyny.

- Agatha już nie przesadzaj wyglądasz zniewalająco.

Na dole od jakiś 30 minut grała głośna muzyka, i dało się słyszeć śmiechy innych.

- Nie ma mowy, ja nie zejdę na dół! – powiedziałam kiedy dziewczyna wyszła na korytarz.

- Agatha zachowujesz się jak dziecko! – powiedziała zirytowana.

Miała rację, nie mogłam się już wycofać było zdecydowanie za późno, na to.

Wzięłam głęboki oddech i wyszłam na korytarz. Stanęłam na szczycie schodów i spojrzałam w stronę salonu, na środku, tańczyło już mnóstwo osób. Stawiając ostrożnie kroki, zaczęłam pokonywać stopnie. Co wcale nie było łatwe w takich butach. Patrzyłam pod nogi, kiedy stanęłam na dole, podniosłam głowę do góry, mój wzrok spotkał się z niebieskimi tęczówkami, które wpatrywały się we mnie...


----

Ah jak ja kocham przerywać w takich momentach. :d Wredna ja :D Muahahha no więc udało mi się napisać jestem z siebie dumna haha xD No to co myślicie? Jak dla mnie chyba nie najgorzej :P Dobra teraz uciekam, do potem :) Na zdjęciu nasz Max bez koszulki Awww :3 Pozdrawiam was miśki ^-^  Papa :* ~ToTylko_Ja ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top