„Zapach jego perfum"
Miałam dodać dopiero coś w piątek :( ale tak się składa, że dostałam ostatnio na historii natchnienia i nie mogłam się powstrzymać! :3 Jejć <3 :3 I dodaję! Więc mam nadzieję, że doceni ktoś to, że zamiast się uczyć na zaliczenie Niemca :/ yghy, pisałam to! :3
Dla [Twoje Imię] :3 <3
Miłego czytania! :*
Całą noc nie mogłem zmrużyć oka, martwiłem się o nią. Bałem się, że ten sukinsyn może wrócić. Gdziekolwiek szedłem, telefon miałem przy dupie. Na wypadek gdyby dzwoniła. Co chwile zerkałem na wyświetlacz. Cały czas o niej myślałem. Zastanawiało mnie czy ona również ma problem z zaśnięciem. Kręciłem się z boku na bok, nie mogłem wyrzucić jej z głowy. O jej słodkich wargach, o jej zielonych oczach, o jej delikatnych i pachnących magnolią włosach. A w uszach odbijał mi się echem jej delikatny głos.
Nic nie pomagało. Leżałem bezczynnie gapiąc się w sufit. Nie wiem, która mogła być druga, po drugiej. Przez okno wpadał blask księżyca, padając na panele. Sięgnąłem po telefon. Odblokowałem go i spojrzałem na ekran, smajl sam wdarł się na moją gębę. Zdjęcie brunetki z koncertu, które zrobiłem jej z zaskoczenia, za każdym razem zwala mnie z nóg. Chwile tak szczerzyłem się do telefonu po czym zerwałem się na równe nogi. Założyłem bluzę z kapturem, od razu naciągając go na głowę. Skierowałem się do okna i po chwili już stałem na ziemi. Delikatne a zarazem chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz, ale tym razem wyjątkowo mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, zapragnąłem aby Agatha była teraz obok mnie. Jak to w ogóle możliwe, że ktoś taki jak ona, tak wspaniały, mógł zwrócić na mnie uwagę. Jak to możliwe, że zdołała mnie zmienić. Zdołała uwolnić tego mnie w środku, którego tak długo starałem się ukrywać. Westchnąłem i wsadziłem ręce do kieszeni pokonując kolejne metry. W końcu musiałem się odprężyć. Wyjąłem jednego papierosa z paczki i umieściłem go w ustach zapalając. Zaciągnąłem się. W ostatnim czasie w ogóle nie robiłem tego dla swojej przyjemności, tylko z powodu problemów albo zazdrości? Inaczej tego nie nazwę.
Ostatni raz zaciągnąłem się, po czym wypuściłem w górę dym zamykając oczy. To mnie odprężało. Z mojej głowy spadł kaptur, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że jestem u niej pod domem, nic dziwnego skoro wszystkie moje myśli gnały w jej stronę. Nagle zapragnąłem ją zobaczyć. Wyrzuciłem peta do pobliskiego kosza osiedlowego, pamiętam, że ona nie lubi jak się śmieci. Założyłem z powrotem kaptur i ruszyłem na tyły domu, gdzie znajdowało się jej okno. Jeden plus nikt tego nie zauważy. Wspiąłem się po jakiś krzakach jej ciotki, ahh przy okazji zerwałem kwiatka jej sąsiadce, może nie zauważy. Najpierw chciałem zastukać, ale w ostateczności a raczej mojej zachcianki sam pofatygowałem się, żeby otworzyć okno. Po chwili zamek puścił a ja ostrożnie i najdelikatniej jak to było możliwe podniosłem je do góry. Po chwili już stałem na ziemi. Widząc ją śpiącą na mojej mordzie wymalował się szeroki banan. Powoli krok po kroku zacząłem zbliżać się do jej łóżka. Ostrożnie wspiąłem się na jej łóżko.
- Max co ty tu robisz? - nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
***
Leżałam w łóżku już dość długo, niby chciało mi się spać, ale nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o tym pocałunku. To już drugi, czy on naprawdę musi mi to robić? Dla niego to nic takiego, a ja czuje, że jest coraz gorzej. Zaczynam durzyć się w nim po uszy. Świadomość, że to i tak nigdy się nie uda, boli mnie, nawet bardzo. Ja i on to nie jest dobre połączenie. On jest tym kimś a ja tak naprawdę, jestem nikim. Kiedy do moich nozdrzy doleciał zapach jego perfum, uśmiech sam wkradł mi się na usta. Jednak to, żeby on tu był, było niemożliwe. Chyba. Nie. Zapewne on teraz leży w łóżku i śpi. Wyobraziłam to sobie. Poczułam jak materac się ugina.
- Max co ty tu robisz? - teraz byłam pewna, że on tu jest.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Nie mogłem spać, wyszedłem na spacer. - widziałam przez blade światło księżyca, że się uśmiecha.
- I tak o po prostu sobie tu wszedłeś? - zapytałam.
- Przeszkadza Ci to? - zaśmiał się kładąc obok mnie.
- No tak trochę, naruszasz moją przestrzeń prywatną. - wymamrotałam.
- Lubię to robić. - zaśmiał się jednym sprawnym ruchem podnosząc mnie do góry i sadzając mnie na swoich biodrach.
- Co ty wyprawiasz? - pisnęłam uświadamiając sobie, że jestem w samej koszulce i bokserkach. I to jeszcze tych co u mnie zostawił! Nie wiem czemu je założyłam. Ja po prostu. Yghy. Nie potrafię się sensownie wytłumaczyć.
- Czy to moje bokserki? - zapytał zaczepnie ciągnąc je za gumkę.
Zarumieniłam się tylko.
- Podobasz mi się w nich. - powiedział ciągnąc mnie delikatnie za koszulkę co skończyło się, tym, że musiałam się nachylić, spojrzał mi w oczy. - Chętnie oddam Ci każde moje bokserki. - wymruczał prosto w moje usta, delikatnie całując mnie w wargi.
Byłam zaskoczona, ale nie protestowałam. Dlaczego? Ta jego cholerna pewność siebie. To ona sprawiła, że nie potrafiłam mu się sprzeciwić. Oparłam się delikatnie rękami na jego torsie. Mruknął podnosząc mnie do góry i przekręcając się, tak, że to teraz on był nade mną. Nie wiem jak, ani dlaczego, po prostu nie myślałam trzeźwo. Sięgnęłam do zamka jego bluzy, rozsunęłam ją, a on pomógł mi ją z siebie zdjąć. Przez cały czas nie oderwał się od moich ust, nawet na moment, nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Jego nagi tors doprowadzał mnie do szaleństwa. Po chwili oderwał się ode mnie i jego wargi zaczęły wyznaczać trasę wzdłuż mojego obojczyka. Moje serce waliło jak szalone. Zostawiał mokre ślady na całej szyi. Jego ręce błądziły po mojej talii, a moje ciało szalało przy każdym jego dotyku. Wsunął dłonie pod moją koszulkę, i zaczął powoli przesuwać je w górę. Poczułam delikatne pieczenie na prawym ramieniu.
- Teraz już, jesteś moja. - wyszeptał a mnie zatkało.
Co on ze mną wyprawiał? Nie miałam pojęcia. Miałam jedną obawę. Nie chciałam cierpieć, a tego się bałam, ale nie potrafiłam mu przerwać.
***
Po tym jak zrobiłem jej malinkę. Te słowa, one same wyrwały mi się z ust. Bałem się, że ją tym wystraszę, ale ona nawet mi nie przerwała. Jej serce miało tak szybki rytm w tej chwili. Podobało mi się to tak cholernie, wiedziałem, że ten rytm jest tylko dla mnie. Zjechałem dłonią wzdłuż jej talii, zsunąłem z niej nieco bokserki i zacisnąłem delikatnie na jej biodrze palce. Wygięła się nieco w tył, cicho jęknęła. To był odpowiedni moment aby to przerwać. Nie chciałem do niczego jej zmuszać. A tym razem to chyba ja musiałem to zrobić. Musnąłem ostatni raz jej słodkie wargi i podniosłem się. Z trudem łapała oddech, z resztą nie tylko ona.
- Dziękuje. - szepnęła rumieniąc się.
- Widzimy się później. - powiedziałem z uśmiechem kierując się do okna.
Usiadłem na parapecie.
- Max bluza. - zawołała.
- Wezmę ją później. - rzuciłem przez ramię z uśmiechem wyskakując przez okno.
//Bubbles ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top