„Nic nie trwa wiecznie..."


- Van ja tam nie wejdę! - pisnęłam, kiedy moja przyjaciółka zaczęła mnie ciągnąć do wejścia dyskoteki, jednocześnie zaczęłam naciągać sukienkę, którą miałam teraz na sobie.

Która zdecydowanie była za krótka według mnie, ponieważ ledwo sięgała mi do ud.

- Nie gadaj tylko chodź! – zawołała.

- Możesz próbować siłą mnie tam zaciągnąć, ale ja tam nie idę. – powiedziałam odwracając się i ruszając przed siebie.

- Daj spokój. – pociągnęła mnie w stronę drzwi.

Niestety jej się udało, miała większą wprawę jeśli chodzi o chodzenie w butach na wysokim obcasie.

- Vanessa on nas nie wpuści. – szepnęłam, poczułam jak moje ręce zaczynają się pocić, denerwowałam się.

- Zaufaj mi i rób to co ja. – powiedziała idąc pewnie w jego stronę.

Stanęłyśmy naprzeciwko byczkowatego ochroniarza, który zmierzył wzrokiem moją przyjaciółkę, która właśnie uwodzicielsko uśmiechała się do niego i trzepotała rzęsami.

Facet przepuścił ją pierwszą i spojrzał na mnie, zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, na dłużej zatrzymując swój wzrok na moich nagich nogach, naciągnęłam sukienkę jeszcze bardziej, na co mężczyzna uśmiechnął się obleśnie. Przesunął się robiąc mi drogę, starając się jak najmniej zbliżyć do niego, dosłownie prześlizgnęłam się obok. Kiedy tylko go minęła, wyprostowałam się i starając się jak najlepiej potrafiłam, z klasą weszłam do środka za moją przyjaciółką.

- Nieźle zbudowany. – mruknęła oglądając się za siebie.

Przewróciłam oczami, tak, żeby tego nie zauważyła.

** *

Wybraliśmy się z Sebastianem, Christopherem i Tommy'em na dyskotekę, i to wcale nie miało nic wspólnego z tym, że moja siostra miała tu być ze swoją przyjaciółką, która w ostatnim czasie troszeczkę się zmieniła. Stałem przy barze i cały czas obserwowałem wejście.

- Na kogo ty tak czekasz? – koło mnie pojawił się Chris z głupim uśmieszkiem.

- Ja? – spojrzałem na niego udając zaskoczenie. - Na nikogo. – odwróciłem się w stronę barmana. – Jeszcze jeden.

- Spójrzcie kto się zjawił. – usłyszałem za plecami.

Odwróciłem się i aż mi kopara opadła. W drzwiach stała moja siostra w skąpej czarnej sukience z rozcięciem przez całe udo aż do biodra, ale nie o tym teraz mówiłem, tylko o Agatha'cie. Miała na sobie bardzo krótką granatową sukienkę, bez ramiączek. Pod piersiami miała cienki brązowy paseczek, a na nogach miała wysokie czarne szpilki, co cholernie przyciągało moją, uwagę, bo jej nogi wydawały się jeszcze bardziej seksowne. A jej zajebiste, długie włosy opadały na lewe ramię, przy czym prawe miała odsłonięte. Była zagubiona, dopiero teraz zorientowałem się, ze mam uśmiech na mordzie.

- Czemu uśmiechasz się jak pojebaniec? – usłyszałem Chrisa. – Nie mów, że nasza tancereczka Ci wpadła w oko.

- Pojebało Cię?!

- To dobrze, bo mam już plany wobec niej. – powiedział z szerokim uśmiechem.

Jeśli on choćby zbliży się do niej na metr, to go wezmę i wykastruję. O bosche Max! Co z Tobą?! Co Cię obchodzi, kto się z nią zabawi? Ruszyły w naszym kierunku, a ten uśmiech sam powrócił na swoje miejsce, kiedy zobaczyłem ją jak kołysze biodrami, czułem, że wyglądam jak pojebaniec śliniący się na jej widok. Starałem się ze wszystkich sił, ale nie mogłem się pozbyć tego uśmiechu.

- Wpuścili was dzieciaczki? – prychnąłem pod nosem, nie mogę być przesadnie miły, co nie?

- Spadaj Max, nie przyszłyśmy tutaj, żeby się z Tobą kłócić.

- Nie? A po co? – uniosłem brew kpiarsko do góry.

- Żeby się bawić. – powiedziała Vanessa ciągnąc ją na parkiet.

.. .

Kiedy piosenka się skończyła dziewczyny wróciły pod bar.

- Poproszę wodę. – powiedziała Agatha do barmana.

- To ja idę się bawić. – krzyknęła Nessa.

Kiedy brunetka się oddaliła, zająłem miejsce tuż obok czarnowłosej. Barman przyniósł jej zamówienie, z tandetnym uśmieszkiem, dziewczyna odebrała od niego szklankę i nieśmiało podziękowała z uśmiechem. Nie dało się zauważyć, że koleś za barem ślini się jak pojebaniec na jej widok, no dobra wiem nie byłem lepszy co nie? Ale kurwa to ja! Mi wolno no! A już w szczególności jeśli chodzi o przyjaciółkę mojej siostry! Zaraz! Zaraz! Co ja tam bredzę? Chyba ten barman coś dodaje mi do tych drinków? Może tabletki gwałtu? Kurde wiecie co? Mam ochotę zatańczyć i to cholerną, ale dziwne jest to z kim chce.

- Masz ochotę zatańczyć? – wyrwało mi się nim zdążyłem się powstrzymać.

- Słucham? – spojrzała na mnie zaskoczona rozglądając się do o koła, aby upewnić się czy to do niej.

Przewróciłem oczami.

- Tak Ciebie pytam. – westchnąłem. – Idziesz? Bo jeszcze trochę a cos mi się wydaje, że ten koleś za barem rzuci się na Ciebie jak wygłodniałe zwierzę.

Dziewczyna zalała się rumieńcem i spojrzała na faceta, który ją obsługiwał, posłał jej znowu ten jebany uwodzicielski uśmiech. Halo! Ja tu stoję! A ona mnie ignoruję i zdecydowanie za długo patrzy na tego pajaca.

- Idziesz? – przypomniałem jej zniecierpliwiony o swoim istnieniu.

Dziewczyna zsunęła się ze stołka i niepewnie ruszyła przodem, co jakiś czas odwracając się w moja stronę. Oczywiście nie złapała mnie na tym, że od czasu do czasu zerkałem na jej tyłek. (Max nie ładnie! xD Karny jeżyk będzie w domu) Zatrzymała się tak na początku tłumu, ale przecież ja nigdy nie tańczę na takich obrzeżach co nie? Złapałem ją za rękę i pociągnąłem na środek Sali. Dziewczyna rozejrzała się do o koła jakby bała się, że ktoś może ją zobaczyć.

- Boisz się, że ktoś zobaczy Cię z takim idiotą jak ja? – zapytałem.

Dziewczyna spojrzała na mnie zawstydzona.

- Ja tego nie powiedziałam. – szepnęła.

- Wyluzuj, tylko żartowałem. – stanąłem z nią twarzą w twarz.

Złapałem ją za dłonie i ułożyłem je na swoich ramionach. Nie będę mówić, co mi się teraz marzy. Moje ręce ułożyłem na jej biodrach.

- Patrz mi w oczy, a nie na swoje nogi. – powiedziałem, dziewczyna nie pewnie podniosła wzrok na mnie i nasze tęczówki się spotkały.

** *

Jego granatowe oczy przeszywały mnie na wylot, nie wiem czemu z nim tańczyłam, ani co nim kierowało, ale muszę przyznać, że podobało mi się to.

- Dawno Cię nie widziałem w ruinie. – powiedział zbliżając się do mnie jeszcze bardziej.

Poczułam mrówki, nie wspominając, że miejsce, w którym trzymał ręce na moich biodrach zdawało się płonąć.

- Nie chciałam Cię denerwować. – powiedziałam spuszczając głowę w dół.

- Nie trać ze mną kontaktu wzrokowego. – powiedział chwytając mój podbródek i unosząc go w górę.

Te tęczówki były teraz inne niż zwykle, nie były złośliwe.

- Muszę się napić. – zawołałam i ruszyłam w stronę baru.

- Poproszę wodę. – skierowałam te słowa do barmana.

- Coś mocniejszego razy dwa i rezygnujemy z wody. – usłyszałam za plecami, spojrzałam na bruneta. – No co? Przyda Ci się. – powiedział z uśmiechem, który zaczął robić z moich nóg galaretkę?

Odwróciłam szybko twarz w przeciwnym kierunku, kiedy mężczyzna za barem, który miał na oko 21 lat postawił przede mną drinka.

- Malibu Woo Woo dla pięknej pani, na koszt firmy – powiedział ze zniewalającym uśmiechem.

- Dziękuję. – poczułam jak się rumienię wiec zamoczyłam usta w zimnej cieczy, która swoją drogą miała bardzo ciekawy smak.

- Koleś daruj sobie te tanie podrywy. – wtrącił się Max. – Nie widzisz, że ona nie jest Tobą zainteresowana.

- Przepraszam. – mruknęłam odchodząc od baru.

Brunet ruszył za mną, poczułam jak łapie mnie za rękę.

- Co Ci odbija? – wyrwałam dłoń z jego uścisku.

- Mi? – zawołał. – To Tobie się coś dzieje.

- Co masz na myśli?

- Odkąd zmieniłaś swój wygląd zrobiłaś się inna.

- To co? Przeszkadza Ci to? – warknęłam.

- Nie. – powiedział a na jego twarzy zobaczyłam cień uśmiechu.

Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku toalet. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi, przynajmniej tu nie wejdzie, pomyślałam, wzięłam głęboki wdech i podeszłam do lusterka.

- Co się ze mną dzieje? – zapytałam sama siebie.

Zwilżyłam językiem wargi i weszłam do jednej z kabin.

.. .

Umyłam ręce i wyszłam na zewnątrz, do moich uszu wdarła się głośna muzyka, a w nozdrza uderzył zapach dymu. Na parkiecie bujali się we wszystkie strony.

- Dłużej się nie dało? – usłyszałam, spojrzałam na chłopaka, który palił papierosa.

Przewróciłam oczami i ruszyłam na parkiet, chcąc jak najdalej uciec od niego.

Przepychałam się między ludźmi mówiąc tylko „Przepraszam".

Poczułam czyjąś dłoń na swojej i po chwili zostałam pociągnięta do tyłu. Wylądowałam na torsie jakiegoś chłopaka, który był niewiele starszy ode mnie.

- Mała szukasz towarzystwa? – zapytał z śliniącym się uśmiechem (haha nie mój pomysł xd)

Dopiero teraz zauważyłam, że oprócz niego jest tu jeszcze dwóch chłopaków.

Próbowałam uwolnić się z uścisku, ale był on o wiele silniejszy ode mnie. Nawet jakbym zaczęła krzyczeć, i tak marne szanse, że udało by mi się przekrzyczeć muzykę i tłum, a wszyscy do o koła mnie byli już całkiem zalani.

- Nie szukam koleżanki. – powiedziałam.

- O możemy Ci pomóc a potem razem się zabawimy. – zaśmiali się.

- Możesz mnie puścić, to boli. – powiedziałam, poczułam jak w moich oczach wzbierają się łzy, ale ze wszystkich sił powstrzymywałam je.

- Boleć to będzie Cię potem coś innego. – znowu ten koszmarny śmiech.

- Puść mnie. – powiedziałam już nieco bardziej błagalnym tonem.

- Przykro mi rybeczko, ale nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo mam teraz ochotę coś z Tobą zrobić. – powiedział mi na ucho.

Zaczęłam się wyrywać, ale to nic nie dało.

- Nie słyszysz co do Ciebie powiedziała? – nawet nie wyobrażacie sobie jak cholernie mi ulżyło, kiedy usłyszałam jego głos.

- A ty to kto? – odezwał się mój oprawca.

- Ktoś z kim nie chcesz zadzierać. – wysyczał tonem pełnym jadu.

- Już się boję. – zaśmiał się kpiarsko.

Nawet nie wiem kiedy uścisk na mojej ręce się rozluźnił, spojrzałam na chłopaka, który przed chwilą ściskał mój nadgarstek a w tej chwili leżał na ziemi i zwijał się z bólu.

- Chodź! – usłyszałam i poczułam pociągnięcie za rękę.

Po chwili razem z brunetem byliśmy na zewnątrz i biegliśmy, no dobra on biegł a ja się za nim wlekłam, bieganie w szpilkach 20 centymetrowych wcale nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać.

- Max nie dam rady w tych butach. – powiedziałam tak a by tylko on mnie usłyszał.

Chłopak się zatrzymał i rozglądnął na boki, a po chwili pociągnął mnie w ślepą uliczkę.

- Cicho. – powiedział zatykając mi usta.

Tuż obok nas przeszli Ci sami kolesie z dyskoteki, chłopak odczekał chwilę i zdjął dłoń z mojej twarzy.

- Dziękuję. – szepnęłam uciekając wzrokiem, tylko dlatego, że nie chciałam spojrzeć mu w oczy.

- Chodź odwiozę Cię do domu. – powiedział wychodząc z uliczki.

- Max? – odezwałam się.

Spojrzał na mnie.

- Nadal trzymasz moją rękę. – mruknęłam.

Chłopak puścił mnie i ruszył przodem, ale nie szybko, abym miała możliwość go dogonienia.

Wyciągnął papierosa i odpalił go. Zaciągając się szedł w kierunku swojej Hondy.

- Max, nie możesz prowadzić. – powiedziałam kiedy wsiadł za kierownicę.

** *

- Wypiłem tylko kilka drinków, i to tak słabych, że nawet tego nie odczułem.

- Liczy się fakt, że piłeś.

- Zamierzasz mnie pouczać w takiej sytuacji? – zapytałem z kpiną wyrzucając niedopałek.

Dziewczyna niepewnie podeszła do drzwi.

- Wsiadasz czy wolisz iść w tych butach na piechotę?

Zajęła miejsce obok mnie i zapięła pas.

Przekręciłem kluczyk i ruszyłem z parkingu, nieco wolniej niż zwykle. Brunetka cały czas naciągała sukienkę w dół, czym mnie rozpraszała.

- Przestaniesz? Bo za raz będę musiał ją z Ciebie zdjąć, rozpraszasz mnie.

Kątem oka dostrzegłem jak zamiera i zaczyna się rumienić, splatła palce na nogach i zaczęła nerwowo się nimi bawi.

Ten uśmiech znowu sam wkradł mi się na mordę. Kurwa no! Jak ona to robi?! Zatrzymałem samochód przed jej domem.

- Na pewno jest ktoś u Ciebie w domu? – zapytałem patrząc na pogaszone światła w każdym oknie.

- Tak, tylko śpią. – powiedziała.

Okey, czyli już wiem, jak ona to musiała zrozumieć.

- Max jeszcze raz dziękuję. – mruknęła pod nosem skrępowana.

- Nie ma sprawy. – odparłem obojętnie.

Wysiadła z samochodu rzucając ciche cześć i skierowała się do drzwi. Wspięła się po schodach, jej tyłek wygląda tak seksownie w tej sukience, kurwa Max! Nawet w takiej sytuacji? Serio? Dziewczyna otworzyła drzwi i odwróciła się jeszcze raz, szybko jednak weszła do środka. Przekręciłem kluczyk, wycofałem z podjazdu i ruszyłem w kierunku swojego domu.

** *

Weszłam do środka, w domu panowała grobowa cisza. Zdjęłam buty i na palcach weszłam do kuchni, zaświeciłam światło i skierowałam się do lodówki, wyjęłam karton z sokiem pomarańczowym, nalałam go do szklanki i schowałam z powrotem. Zamoczyłam usta w cieczy i odetchnęłam z ulgą. Jednak nic nie trwa wiecznie co? Za oknem mignęły mi trzy cienie. Nie pewnie podeszłam do okna. Przez murek przeskakiwała trójka dobrze zbudowanych postaci, po chwili jednak dotarło do mnie kto to jest. Przełknęłam głośno ślinę, ale przecież nic mi nie groziło prawda? W domu jest wujek i ciocia. Odwróciłam się i na stole dostrzegłam karteczkę. Podniosłam ją i po kolei czytała wers za wersem.

„ Musieliśmy z wujkiem wyjechać w pilnej sprawie służbowej. Uważaj na siebie i nie otwieraj nikomu drzwi, ani nie wpuszczaj nikogo do domu. Wrócimy w niedziele wieczorem. Ciocia z wujkiem."

Co mam teraz zrobić? Nie mogę zadzwonić po policję, bo powiedzą, że jestem przewrażliwiona, i narobię kłopotów moim opiekunom, w końcu nie jestem jeszcze pełnoletnia. Spojrzałam na słuchawkę telefonu. Podniosłam ją i wykręciłam numer. Pierwszy sygnał, drugi już miałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam męski głos.

- Słucham?

** *

Kiedy tylko wszedłem do domu, nikogo nie było, czyli moja siostra jeszcze nie wróciła. Wystukałem SMS'a do Sebastiana, żeby ją odstawił. Co jak co ale martwię się o tego bachora.

W kuchni rozległ się dźwięk telefonu stacjonarnego. Ruszyłem w tym kierunku.

- Kurwa kto to dzwoni o tej porze! – warknąłem do siebie.

Podniosłem słuchawkę.

- Słucham? – cisza. – Słucham? – powtórzyłem zniecierpliwiony.

- Max? – usłyszałem cichy, niepewny, kobiecy głos.

- Agatha? – nie ukrywałem zaskoczenia.

- Przepraszam, że dzwonię o tej porze, ale jestem sama w domu i... - przerwałam jej.

- Nie mów, że liczysz na noc ze mną. – na moja twarz wkradł się uśmieszek, oznaczający pewność siebie.

- Okey nie ważne zapomnij, że dzwoniłam. – mruknęła.

- Dobra, czekaj, przepraszam. – westchnąłem. – O co chodzi?

- U mnie w ogródku są Ci chłopcy z dyskoteki. – szepnęła a jej głos zaczął się łamać.

- Dobra zamknij drzwi na klucz i nie otwieraj ich pod żadnym pozorem, idź na górę do siebie i nie wychodź stamtąd pod żadnym pozorem. Zostaw uchylone okno u siebie za 15 minut będę. – rozłączyłem się.

** *

Czas ciągnął mi się nie miłosiernie, z minuty na minutę popadałam w paranoje, a może nie powinnam była dzwonić do niego. Tyle, że ja dzwoniłam na domowy, a to, że on odebrał to całkowity przypadek. Usłyszałam szmer za oknem. Powoli i jak najciszej wstałam z łóżka, biorąc do ręki pierwsze co miałam pod ręką. Podeszłam do okna, które coraz bardziej zaczęło się podnosić, po chwili zobaczyłam, ręce na parapecie i ktoś zaczął się wciągać do środka. Ktoś stanął na podłodze i zamknął okno.

- Agatha. – usłyszałam szept.

Po chwili pokój się rozjaśnił. Brunet spojrzał na mnie.

- Po co Ci majtki? – uniósł brew do góry.

- Myślałam, że to ktoś inny.

- I chciałaś go zaatakować majtkami?

- Złapałam pierwsze co miałam pod ręką. – powiedziałam wyrzucając moją „broń".

Widziałam, ze powstrzymuje się od śmiechu.

- A może to Twoje? – powiedział patrząc na moje nogi.

Kurcze nie przebrałam sukienki.

- Mogę Cię prosić, żebyś wyszedł? – zapytałam nieco skrępowana.

- Już? Dopiero przyszedłem.

- Chciałabym się przebrać.

- Mogę Ci pomóc. – powiedział rozpinając mój pasek, poczułam mrowienie.

- Max. – szepnęłam.

- Przecież po to mnie tu ściągnęłaś czyż nie? A Ci kolesie w Twoim ogródku to była zwykła przykrywka. No, ale skoro tak bardzo chcesz, mogę być Twoim rycerzem, wybawcom i odbiorę teraz swoją nagrodę. – powiedział zbliżając się do mnie na niebezpieczną odległość.

Jego ręka znalazła się na moim biodrze i przycisnął mnie do siebie.

- Max zostaw mnie i wyjdź stąd! – poczułam jak w moich oczach wzbierają się łzy.

- Cukiereczku. – powiedział.

- Daj mi spokój. – próbowałam się odsunąć od niego.'

Na dole rozległ się dźwięk rozbijanego szkła. W jednej chwili przywarłam do bruneta, na co on tylko się zaśmiał i objął mnie ręką.

- Co to było? – szepnęłam.

- Jesteś spięta słoneczko, może to zmienimy? – zapytał a jego ręce zaczęły zjeżdżać wzdłuż moich pleców.

Chłopak zaczął całować mnie po szyi.

- Max! – szepnęłam, ale on zdawał się mnie nie słuchać. – Kurwa Max! – krzyknęłam a chłopak na mnie spojrzał.

- Czy ty przeklęłaś? – uniósł brew do góry.

- Nie słuchałeś mnie. – powiedziałam zawstydzona, pierwszy raz przeklęłam.

Na schodach rozległy się kroki, nie jednej osoby, tylko trzech.

- Max. – szepnęłam patrząc na niego.

Chłopak odsunął się ode mnie i ruszył do drzwi.

- Gdzie idziesz?

- Zamknij się i pod żadnym pozorem nie wychodź z pokoju. – powiedział zamykając za sobą drzwi.

.. .

Za drzwiami od jakiś 30 minut słychać było dźwięki szarpaniny i bójki, od jakiegoś czasu toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę, czy nie wyjść z pokoju. Po chwili wszystko ucichło, na schodach rozległy się kroki. Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, żołądek podszedł mi do gardła, ale po chwili wrócił na swoje miejsce.

- Agatha możesz otworzyć. – usłyszałam.

Podeszłam do drzwi i je delikatnie uchyliłam. Dostrzegłam bruneta, który miał rozcięty lewy łuk brwiowy, siwiejące prawe oko i rozciętą górną wargę.

- O mój boże. – wyrwało mi się i momentalnie zasłoniłam dłonią usta.

- Nie jest aż tak źle jak wygląda. - powiedział wycierając krew z wargi. – Gorzej jest na dole.

- Chodź trzeba to przemyć i przyłożyć coś zimnego. – powiedziałam kierując się schodami w dół.

- Jezu. – szepnęłam.

- Przepraszam. – usłyszałam za plecami.

- To nie Twoja wina. Siądź na krześle ja przyniosę, to co mi jest potrzebne.

Przyniosłam apteczkę do kuchni i stanęłam przed nim. Zwilżyłam wacik i przetarłam jego brew, wydał z siebie syknięcie.

** *

Miała takie delikatne ruchy jakby bała się, że może mi zrobić krzywdę. Każdy jej dotyk sprawiał, ze ból się zmniejszał.

- Ja nie mówiłem o tym bałaganie, przepraszam za moje zachowanie, nie zawsze kontroluję to co robię. – zasługiwała na to.

- To przez to, że bierzesz. – szepnęła.

- Skąd o tym wiesz? – zapytałem nieco wkurzony.

Dziewczyna milczała. Odwróciła się, schowała wszystko do apteczki, stanęła koło umywalki i zaczęła myć ręce. Westchnąłem.

- Przepraszam. – stanąłem za nią.

Spojrzała na mnie i delikatnie się uśmiechnęła. Podała mi tabletkę.

- Weź to, załagodzi ból. – nalała do szklanki wody.

- Dziękuję. – szepnąłem biorąc od niej napój i szybko popiłem tabletkę.

Odłożyłem szklankę i spojrzałem na nią.

- Dlaczego jesteś dla mnie miła, skoro ja przez tyle czasu Cię gnębiłem?

- Ponieważ nie jestem Tobą. – powiedziała, miała rację. – I chce odwdzięczyć Ci się za to co zrobiłeś dla mnie dzisiaj.

Skierowała się na schody.

- Dobranoc. – powiedziała wspinając się do góry.

- Dziękuję. – szepnąłem patrząc za nią jeszcze chwile po tym jak zniknęła na szczycie.


--------

No i jest, OMG nawet nie wiecie ile ja to pisałam :P Tak od 19 a jest już 1:45 xD A jaki mamy wynik wyszło mi tego aż 7 stron A4 :O 

Na początku gdy to pisałam, jak powiedziałam przyjaciółce że jest to beznadziejne zaprzeczyła, dzięki niej nie zaczęłam pisać od nowa i wyszło to oto Cudeńko xD Skromnie powiem, że jestem z tego dumna :3 Jutro, postaram się, ale nic nie obiecuję ;) Papatki kochani moi :* ~ToTylko_Ja

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top