„Muszę!"
Dla was :*
Jest po 12, jest ciemno, zimno i strasznie? Stoję przed jej domem jak ostatni kretyn już jakieś dobre dwie godziny, stoję oparty o latarnię, wiem no comment dla własnego bezpieczeństwa. Cały czas zastanawiam się jak do cholery mam się z nią zobaczyć. Ja muszę! Muszę ją zobaczyć! Muszę jej to wytłumaczyć. Ja muszę i nie odpuszczę dopóki tego nie zrobię! Kurwa no! Dlaczego to takie trudne! Ygh! Cholera no! Muszę się dostać do środka! Wiecie co mi teraz pomorze się skoncentrować? Papieros! To jest to czego mi trzeba w tej chwili. Dym w ciągu kilku sekund wypełnił moje płuca, a ja poczułem jak mój umysł się oczyszcza ze wszystkich negatywnych emocji.
- Już wiem! – zawołałem sam do siebie.
Po czym uderzyłem się mocno w pysk.
- Kretynie! – warknąłem. – Obudzisz innych.
Chwila ciszy.
- Ja pierdole ze mną serio jest coś nie tak! Zaczynam sam ze sobą gadać. – wymamrotałem.
***
Leże na łóżku. Od dwóch godzin się wiercę i nie mogę zasnąć. Gorąco tu i duszno!
- Muszę uchylić okno! - zerwałam się na równe nogi.
Uchyliłam je i od razu zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Spojrzałam na niebo, było gwieździste. Po chwili odszukałam księżyc, dopiero teraz zauważyłam, że jest pełnia.
- To pewnie wszystko przez to. – westchnęłam kładąc się do łóżka.
Przykryłam się kołdrą i położyłam głowę na poduszce. Zamknęłam oczy i starając się ze wszystkich sił zasnąć, jutro jest normalny dzień szkolny. Kiedy poczułam czyjąś dłoń na swojej kostce, zerwałam się otwierając szeroko oczy i otworzyłam buzię w celu krzyknięcia. Kiedy poczułam, że nie mogę wydobyć z siebie dźwięku.
- Cicho to tylko ja. – spojrzałam na jego twarz.
Nawet, teraz w tej ciemności widziałam doskonale te granatowe jak niebo nocą tęczówki.
- Co ty tu robisz? – zapytałam a moje serce przyspieszyło rytm.
Nic dziwnego skoro o mało zawału nie dostałam.
- Muszę Ci coś wyjaśnić. – powiedział szeptem.
- I to nie mogło zaczekać do jutra? – zapytałam oschle.
- Nie mogło. – odparł.
Zapanowała cisza.
- No więc? – spojrzałam na niego.
- Przepraszam. – szepnął.
- Mówiłeś mi to już kilkanaście jak nie kilkaset razy w ostatnim czasie.
- Przepraszam za to co było w szkole. – powiedział.
- Wiele rzeczy było w szkole. – odparłam.
- Kurwa Agatha! – warknął.
- Idź stąd! – przykryłam się szczelniej kołdrą.
- Przepraszam. – westchnął już spokojniej. – Przepraszam za to, że pozwoliłem Tommy'iemu na to całe zajście w szkole. Przepraszam za wszystko. – spojrzał mi w oczy.
- Dobra, przyjmuję przeprosiny a teraz już idź, jutro jest szkoła.
- Ale to jeszcze nie koniec. – spojrzał mi w oczy.
- Co jeszcze?
- Ja nie jestem naćpany. – szepnął.
- Słucham? – spojrzałam na niego zaskoczona.
- Nie jestem pod wpływem, no chyba, że emocji. – powiedział patrząc mi w oczy.
- Max ja nie wiem czy mogę Ci uwierzyć. – westchnęłam.
- Proszę Cię uwierz mi! – powiedział klękając koło łóżka.
- Max. – westchnęłam.
- Agatha błagam Cię musisz mi uwierzyć. – powiedział błagalnie.
- Dlaczego?
- Ponieważ ostatni raz wziąłem na tej pieprzonej imprezie u nas w domu. – zamilkł na chwilę. Po tym co się wydarzyło wtedy. – znów chwila ciszy i słyszę tylko jego ciężki przez zdenerwowanie oddech. - Ja.. Ja już nie czułem takiej potrzeby. – westchnął.
- Dlaczego mi to mówisz? – zapytałam.
- Ponieważ zależy mi na tej znajomości. – powiedział cicho i schował twarz w dłoniach.
- Jaką mam gwarancję, że nie brałeś.
- Moje słowo. – powiedział podnosząc głowę. – Wierzysz mi?
- Chyba tak . – szepnęłam, jego twarz wyrażała wiele emocji. – Tak wierzę Ci. – powiedziałam już znacznie pewniej.
Delikatny uśmiech wymalował się na jego twarzy na co ja odpowiedziałam tym samym.
- Chyba powinieneś już iść. – szepnęłam.
- Dobranoc Agatha.
- Dobranoc Max.
Odwrócił się i skierował do okna. Jednak to co zrobił teraz zaskoczyło mnie maksymalnie. Chłopak wrócił się stanął przede mną, nachylił się i delikatnie musnął mój policzek. Byłam zaskoczona, ale nie mogłam powstrzymać delikatnego uśmiechu, który sam wkradł się na moje usta.
***
To co zrobiłem mnie również zaskoczyło, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.
- Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem. – powiedziałem z uśmiechem.
- Ni.. Ni.. Nie. – wydukała. – Nie mogę zasnąć. – powiedziała już nieco ciszej.
- Może z Tobą zostać? – zaśmiałem się.
Dziewczyna na mnie spojrzała zaskoczona.
- Dobranoc. – powiedziałem kierując się do okna.
- A mógłbyś? – usłyszałem ciche pytanie, które ledwo byłem w stanie usłyszeć.
- Co?! – spojrzałem na nią zaskoczony.
Zalała się rumieńcem.
- Nic przepraszam, dobranoc Max. – szepnęła kładąc się pod kołdrą.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Podszedłem do łóżka, oczywiście z drugiej strony. Zdjąłem koszulkę i położyłem ją na krześle.
***
Kiedy zdjął koszulkę, po prostu nie mogłam oderwać oczu od jego torsu.
- Coś nie tak? – zapytał.
- Słucham? – spojrzałam na niego.
- Pytam czy coś nie tak bo obserwujesz moje wałki tłuszczu. – powiedział.
Zalałam się rumieńcem.
- Przepraszam. – odwróciłam się na drugi bok. – Dobranoc.
Poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem.
- Nie musisz się odwracać, nie krępuje mnie to. – zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam. Usłyszałam westchnięcie.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Czyli jednak. – uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
Zaraz! On ma dołeczki!?
- Znowu to robisz. – zaśmiał się.
A mi sprawiło to przyjemność, polubiłam ten śmiech, może i nawet bardzo.
- Co? – zapytałam speszona.
- Gapisz się na ten gruby brzuch.
***
- Wcale nie jesteś gruby. – odparła cicho.
- Tak uważasz? – obróciłem się w jej stronę, tak, że patrzyliśmy sobie teraz w oczy.
Niepewnie kiwnęła głową. Nie tracąc kontaktu wzrokowego. Leżeliśmy tak jakiś czas.
- Chyba powinniśmy pójść spać. – powiedziała rumieniąc się.
Wiem kiedyś nawet bym na to nie zwrócił uwagi, a już na pewno nie u niej. Ale kiedyś też również nie leżałbym z dziewczyna w łóżku i to w dodatku nic z nią nie robiąc.
- Dobranoc. – powiedziałem i położyłem się na plecy.
- Dobranoc. – szepnęła.
Zamknąłem oczy i starałem się ze wszystkich sił zasnąć, ale coś mi to utrudniało. Zgadnijcie co? O tak, myśl, że tuż obok leży tak seksowna dziewczyna jak Agatha. Do tego nie dawała o sobie zapomnieć, cały czas wierciła się z boku na bok. Chyba również nie mogła spać. Czy ja byłem tym powodem? Chciałbym, ale na pewno tak nie jest.
***
Max spał już od dobrej godziny a ja wciąż nie mogłam, kręciłam się z boku na bok. W końcu zrezygnowana obróciłam się w jego stronę. Spojrzałam na jego rysy twarzy, były takie idealne, inne. Chciałabym zapamiętać każdy szczegół, ale wiedziałam, że nie mogę. Max to nie jest chłopak dla mnie, on nawet nie zwróciłby uwagi na mnie pod takim względem. Mój wzrok mimowolnie powędrował na jego nagi tors, który unosił się rytmicznie w górę i w dół.
Każde uniesienie i opadnięcie liczyłam. Nie potrafiłam oderwać oczu, ponieważ ten rytm był jak zaraźliwy dżingiel z windy. W końcu moje powieki same zaczęły się przymykać. W końcu całkiem się zamknęły. A ja uciekłam w krainę snu, gdzie prześladowały mnie te piekielnie cudowne tęczówki.
---------------
Tak o to macie swój upragniony rozdział :3 Ajaja się porobiło ;3 Co z tego może wyniknąć? :D
Okey dość na dziś ja chce spać! Branoc :* //Bubbles ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top