Rozdział Dziesiąty
Przyszedłem z Mindy na imprezę u Jacka. Byliśmy chyba dwadzieścia minut po rozpoczęciu, ale dużo osób już się bawiło jakby minęło pól imprezy. Z uśmiechem poszedłem do kuchni aby przywitać się z gospodarzem. Jack stal oparty o blat kuchenny i popijał jakiś napój. Podszedłem i rzuciłem krótkie "cześć" po czym nalałem do dwóch czerwonych plastikowych kubków piwa. Swoja droga.. czemu one zawsze są czerwone? Ma być klimat amerykańskiego filmu czy coś? Nie żebym wybrzydzał, ale zastanawia mnie, czemu zawsze to musi być czerwony. Nie może być biały? Niebieski?
Nie myśląc dłużej o kolorze kubków na imprezie udałem się z piwem na korytarz gdzie miała czekać na mnie Mindy. Kiedy ja znalazłem dałem jej plastikowy kubeczek z alkoholem i poszedłem poszukać kogoś godnego rozmowy, bo moja dziewczyna została po chwili porwana przez koleżanki, a ja nie chciałem im przeszkadzać. Uśmiechnąłem się widząc Kellina. Podszedłem do chłopaka i przywitałem się. Pożerał wzrokiem jakąś dziewczynę.
- No idź do niej - powiedziałem i szturchnąłem go łokciem w bok
- Nie... raczej nie - odpowiedział - niech pogada z koleżankami - zamilkł - widziałeś gdzieś Franka? - spytał po chwili, na co ja pokiwałem przecząco głową - cholera... - zaklną - a wiesz może kiedy będzie?
Znów pokręciłem przecząco głową. Czy ja jestem jego niańką albo matką? No nie wydaje mi się. Stałem z Kellinem i starałem się go zachęcić do podejścia do dziewczyny, jednak to było na nic. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jak to w przyjaźni. Zawsze znajdzie się jakiś temat, który można poruszyć. Może to być nawet rozważanie nad tym dlaczego trawa jest zielona, a słońce gorące. Nie przeszkadzał nam coraz większy tłum w domu Barakata, ani głośna muzyka. Ja byłem co chwilę trącany przez przypadkowych ludzi, a Kallin starał się nie zwracać na to wszystko uwagi.
Nagle zobaczyłem jak dziewczyna, która była wybranką Kellina została sama, więc popchnąłem go w jej stronę i trzymałem kciuki żeby się nie wygłupił. Widziałem jak oboje zaczynają się stresować, na co tylko uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Poszedłem wgłąb mieszkania rozglądając się za jakimiś znanymi mi twarzami. Co prawda znałem tu chyba wszystkich, ale wolę rozmawiać z kimś z kim jestem blisko. Zobaczyłem Brendona i Ryana, ale widząc jak dobrze bawią się we dwoje, nie miałem serca im przerywać. Brendon jest świetnym tancerzem, więc kiedy tylko zaczął ruszać się w rytm muzyki ludzie rozstąpili się niczym morze czerwone przed Mojżeszem. Ryan patrzył na niego jak zaczarowany. To naprawdę uroczy widok. Zawsze zastanawiam się czy ja i Mindy też wyglądamy na taką super szczęśliwą parę.
Wtedy podeszła do mnie Mindy, a za nią stał... Frank. Spojrzałem na niego i prawie odebrało mi mowę. Niby nie był ubrany jakoś nadzwyczajnie, ale wyglądał dość dobrze. Zrobiłem się spięty, a moje serce przyspieszyło. Zupełnie nie widziałem co się w tym momencie dzieje. Frank spojrzał na mnie, w wyniku czego nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułem gorąco przepływające przez moje ciało. Chyba mam gorączkę. Jestem chory. Halo, mamo, odbierz mnie stąd. Jeszcze rozchoruję się na dobre. W sumie... choroba wyjaśniałaby te dziwne dreszcze, które co jakiś czas mnie przechodziły.
- Gerry...? - usłyszałem głos Mindy, na co zamrugałem szybko i potrząsnąłem głową - wszystko ok? - spytała dotykając mojego ramienia
- Co? - zapytałem będąc jeszcze w lekkim transie - tak, jest dobrze - potwierdziłem, mimo że czułem się chory. Powinienem chyba wracać do domu.
- Ja zaraz przyjdę - poinformowała mnie pozostawiając mnie na pastwę losu, sam na sam z Frankiem. Myślałem, że umrę.
- Nie wyglądasz dobrze - przyznał chłopak podchodząc nieco bliżej mnie
- Za to ty tak - wypaliłem, i dopiero po chwili zorientowałem się co powiedziałem. Chłopak wpatrywał się we mnie wielkimi oczami - znaczy... nie... nie ważne - machnąłem speszony ręką. Albo wypiłem już za dużo, albo Iero się zarumienił.
- Ta... dzięki - powiedział lekko się uśmiechając co odwzajemniłem
Żaden z nas się już nie odezwał. Oboje wpatrywaliśmy się w podłogę czekając jakby na zbawienie. Nagle jakaś dziewczyna podeszła do Franka i pociągnęła go w tłum. Poczułem lekkie ukłucie w środku. Jakby zawód, smutek? Coś w tym stylu. Jednak po chwili otrząsnąłem się i dalej czekałem na Mindy, która po chwili przyszła. Na jej twarzy był piękny i duży uśmiech. Prawie rzuciła się na mnie i złączyła nasze usta w pocałunku, który po chwili, z delikatnego i łagodnego, zmienił się w bardzo łapczywy i pełen pożądania. Odsunęła się na chwilę i chwyciła mnie za rękę ciągnąć w jakimś dziwnym kierunku. Po chwili szliśmy na górę gdzie było dość mało osób. Otworzyła jedne z drzwi i szybko weszła do pokoju wciągając mnie do niego i zatrzaskując drzwi.
- Mindy... - zacząłem, lecz dziewczyna przerwała mi brutalnym pocałunkiem
Popychała mnie delikatnie w tył, aż w końcu upadłem na coś miękkiego, co okazało się być... chyba łóżkiem. Dziewczyna usiadła na mnie okrakiem i pogłębiła pocałunek. Jej dłonie zaczęły błądzić po mojej klatce piersiowej.
- Mindy, co ty... - znów nie dała mi dokończyć zdania
- Obiecałam ci coś - powiedziała szeptem zjeżdżając dłońmi. Zatrzymała je na moim podbrzuszu - dotrzymuję obietnic - dodała pochylając się i znów składając pocałunek na moich ustach.
Moje serce przyspieszyło, choć nie wiem czy to możliwe. Dziewczyna podwinęła mi koszulkę i zaczęła zabierać się za odpinanie mojego paska. Kiedy jej się to udało i zaczęła rozpinać mi spodnie nagle poderwałem się i siłą ściągnąłem ją z siebie. Dopiero teraz dotarło do mnie co się działo. Cholera. Czemu jej przerwałem.
- O co ci chodzi? - spytała przysuwając się do mnie, jednak teraz położyła tylko głowę na moim ramieniu - wszystko dobrze? - zapytała z troską
Nie. Nic nie jest dobrze. Coś się ze mną dzieje, i to nie jest dobre. Czuję się chory kiedy jestem w obecności Iero. Teraz czuję się chory. Nie, chwila. Teraz czuję się jak idiota. Jaki chłopak nie chce uprawiać seksu ze swoją dziewczyną, bo nagle przypomniał mu się koleś, z którym się bił.
- Tak - skłamałem - tylko trochę źle się czuję.. - to już nie do końca kłamstwo
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć... ni jestem tylko twoją dziewczyną, ale i przyjaciółką - powiedziała
- Wiem Mindy - westchnąłem - wybacz, ale muszę cię na chwilę zostawić - powiedziałem na co dziewczyna skinęła głową.
Wstaliśmy niemal równocześnie. Zapiąłem spodnie i pasek, i oboje wyszliśmy z pokoju. Powiedziałem Mindy żeby poszła do koleżanek, bo ja chyba będę już wracał. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się i powiedziała żebym na siebie uważał, po czym pocałowała mnie w policzek i zeszła na dół, ja zszedłem za nią. Schodząc po schodach ujrzałem Franka z jakąś dziewczyną, która bezczelnie ocierała się o niego. Wzdrygnąłem się i poszedłem do łazienki znajdującej się na parterze.
Oparłem się o umywalkę i spojrzałem w lustro. Czułem się dziwnie. Nie wiem co się ze mną dzieje. To jest cholernie dziwne uczucie. To wszystko jest cholernie dezorientujące. Chcę wiedzieć, co ze mną nie tak. Chcę wiedzieć, czemu przy Iero czuję się jakby chory.
Przemyłem twarz zimną wodą i znów zawisnąłem nad umywalką. Westchnąłem i ostatni raz spojrzałem w lustro po czym wyszedłem. Jednak nie tylko z łazienki. Udałem się do wyjścia z domu Jacka. Wyszedłem i powolnym krokiem zacząłem zmierzać w kierunku własnego domu. Nie czułem się najlepiej.
Chcę wiedzieć co się ze mną dzieje. Nie poznaję sam siebie
_____________________
Hej!
Mam nadzieję, że się podobało, oraz że widzimy się na dole ↓^^
PS: I Love You All! ~Haia_Miia xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top