Rozdział Dwudziesty Trzeci.
Znów nie mogłem zasnąć. Myśli mnie przytłaczały. Muszę się jakoś ogarnąć. Mówiłem sobie, że będę go olewał, a chyba coś mi nie wyszło. Ba, zjebałem po całości. Im bardziej się do niego zbliżam, tym bardziej on się ode mnie oddala. Czuję to. Czuję coś do osoby, z którą prawdopodobnie nigdy nie będę. Skończy się szkoła, będę go widywać przypadkiem na ulicy, lub wcale. Niby nie mieszkamy daleko, ale halo, nasza 'wioska' nie jest wcale taka mała jak mogłoby się zdawać. On ruszy dalej, będzie z Samantą, czy jeszcze kimś innym, a ja zostanę z Mindy, lub sam bo nie będę umiał dłużej okłamywać i siebie i jej.
Chociaż... w gruncie rzeczy, Frank nie jest jedyną osobą na świecie. Teraz uważam, że może być moją miłością, ale co za parę lat? Może za jakiś czas zakocham się w kimś innym, odpuszczę sobie Franka i zapomnę o nim.... a jeśli nie, to zostaną mi wspomnienia. Gdzieś tam będę o nim pamiętał, ale nie będę już o nim myślał w ten sposób. Będę albo starym kawalerem z kotami, albo będę miał partnera lub partnerkę. Po co mi Iero, świat pełen jest wspaniałych osób, czemu więc mam uganiać się za tą jedną, która mnie nienawidzi.
Wstałem z łóżka i wziąłem z szafki czyste ubrania oraz ręcznik. Poszedłem do łazienki i wrzuciłem tam rzeczy, po czym poszedłem jeszcze zajrzeć do mojego umierającego i zarzyganego brata. Zapukałem cicho do drzwi po czym otworzyłem je i wszedłem powoli do środka.
- Mikey, żyjesz? - spytałem cicho, w odpowiedzi uzyskałem tylko niewyraźny pomruk - nie wiem czy wiesz, ale jutro już musisz iść do szkoły, więc lepiej spróbuj się ogarnąć
- Idź sobie - wybełkotał - umieram, nie wiesz jak to jest
- Owszem wiem - przecież, że wiem, umierałem już na wiele sposobów - ogarnij swoje zacne cztery litery i pakuj się na jutro do szkoły - powiedziałem stanowczym tonem. Jednak w odpowiedzi uzyskałem tylko 'mhm' - Michael! - krzyknąłem tuż nad głową brata
- Dobra, nie drzyj się.. już wstaję
- Dobre dziecko - powiedziałem z dumą w głosie.
Mikey mozolnie wstał z łóżka i zapalił lampkę nocną stojącą na etażerce obok łóżka. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi po czym się zaśmiał. Teraz to ja zmarszczyłem brwi. Spojrzałem pytająco na młodszego chłopaka. Nie do końca rozumiem co jest takiego zabawnego w mojej osobie. No dobra, wiem, ale myślałem, że rodzina już się do tego przyzwyczaiła.
- Co? - spytałem już wyraźnie wkurzony
- Co ci się stało? Wpadłeś na świeżo malowane graffiti? - no tak... jeszcze się nie umyłem i cały jestem w farbie, po bitwie z Iero.
- Nie, malowałem z Iero i...
- I wyglądasz jakby zrobił sobie z ciebie płótno - wtrącił przerywając mi - albo jakbyście zaczęli się obściskiwać na stole i wpadłbyś w farby
- Jezu, biliśmy się na pędzle, o co ci chodzi?! - teraz Mikey roześmiał się jeszcze bardziej. Nawet nie wiedziałem, że on potrafi się śmiać
- Czy ty wiesz jak źle to brzmi? - spytał przez śmiech.
Przez chwilę nie rozumiałem o co mu chodzi, ale po chwili doszło do mnie, że to faktycznie brzmiało cholernie źle.
- Pakuj się - powiedziałem i rzuciłem w brata zeszytem leżącym obok jego łóżka.
Wyszedłem z pokoju mojego młodszego brata i poszedłem do łazienki aby w końcu doprowadzić się do porządku.
Spędziłem w łazience dość dużo czasu, doszorowanie farby trochę zajęło. W ogóle nie wiem jakim cudem dostała się ona pod ubranie. To dziwne.
Kiedy wyszedłem spod prysznica i wszedłem do pokoju, rzuciłem się na łóżko i wymacałem gdzieś telefon. Odblokowałem telefon i zobaczyłem parę wiadomości. Od Mindy, Kellina, Jacka... to z tych osób, które w miarę lubiłem. Spojrzałem na okno chatu moje i Franka. Nie wyświetlił mojej wiadomości... no cóż. Bywa.
Odłożyłem telefon i spojrzałem w przestrzeń. Czy ja właśnie czekam na wiadomość od Franka? Zachowuje się jak zakochana dwunastolatka. Na prawdę muszę się ogarnąć i zacząć go ignorować.
________________________
Hej Hej!
To jest chyba najkrótszy rozdział, ale cóż...
myślę, że uda się jeszcze dzisiaj coś napisać i wstawiłabym to jakoś na wyjeździe, ale nic nie obiecuję
So... mam nadzieję, że się podobało i jak coś widzimy się na dole xx
PS: I Love You All! xx ~ Haia_Miia xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top