Rozdział Czternasty

Obudził mnie głośny alarm dobiegający z telefonu, który leżał na etażerce obok łóżka. Przewróciłem się na drugi bok i wymacałem urządzenie. Wyłączyłem budzik i mozolnie zwlokłem się z łóżka. Najpierw udałem się do kuchni żeby wstawić wodę na kawę, a następnie skierowałem się do łazienki po to aby przemyć twarz zimną wodą. Może to nie stawia na nogi tak super jak kawa, ale też działa.

Po ochlapaniu sobie twarzy spojrzałem w lustro. Miałem wory pod oczami, a moje włosy wyglądały jakby ptaki zrobiły sobie z nich gniazdo. Jak uda mi się to rozczesać to będę z siebie dumny. Wziąłem więc szczotkę leżącą na półce w łazience i zacząłem walkę z moimi włosami. Jakimś cudem się udało i poszedłem znów do kuchni. Wyjąłem mój ulubiony kubek z szafki i nasypałem do niego kawy, którą następnie zalałem wrzątkiem.

Usiadłem przy stole i zacząłem pić przygotowany przeze mnie napój. Niby nie chciało mi się iść do szkoły, ale jednak coś mnie tam ciągnęło. Tylko co? Lekcje? Nauczyciele? Kolejna konieczność zostania po lekcjach z Iero, i przygotowywanie tych cholernych dekoracji? Jasne. Jak zawsze jedyną zaletą będzie zobaczenie Mindy, i moich kumpli.

*

Była już długa przerwa, a ja jeszcze dzisiaj nie widziałem tego wkurzającego chomika. Nie żebym za nim tęsknił, tylko... było tak dziwnie. Jakby czegoś zabrakło. Czułem się aż dziwnie kiedy nie zastałem go przy naszym stoliku. Rozejrzałem się po stołówce bo pomyślałem, że może usiadł z Zoe, jednak nie. Tam też go nie było. To było dziwne. Może był na wagarach... ale nie poszedłby raczej sam, a cała nasza ekipa była w szkole. Westchnąłem tylko i zacząłem oglądać z każdej strony jabłko, które zabrałem sobie z domu. Zastanawia mnie czemu go nie ma. Bez niego jest tu aż... nudno. Nie kłóciłem się z nikim, nie wyzywałem od najgorszych, nie szarpałem się... i jeszcze zostałem wychujany, bo ja zostanę dłużej w szkole, a on jest chuj wie gdzie.

- Co tak preparujesz to jabłko? - spytał Jack szturchając mnie - o czym tak myślisz?

- O niczym - rzuciłem gryząc owoc

- Jasne... przyznaj, coś z Mindy - kontynuował

- Nie, między nami jest zajebiście

- Ta... nawet się z nią nie ruchałeś

- Jack! - krzyknął Kellin - to ich prywatna sprawa

- Błagam cię... nie wziąłbyś się za Mindy na jego miejscu? - prychnął

- Może ona tego nie chce, daj mu spokój, ciebie nikt nie wypytuje jeśli chodzi o sprawy łóżkowe - Ryan, wybawco...

- Ale możecie, nie mam nic do ukrycia - Jack uśmiechnął się - i... serio myślisz, że ona nie chce? Pół dziewczyn w tej szkole ma mokro na jego widok kiedy tylko obok nich przechodzi - wskazał na mnie - a ty mówisz, że Mindy nie chce tego czego one wszystkie?

- Może nie jest... - zaczął Ross, ale Jack mu przerwał

- Pierdolenie, to Way jej nie chce nie wiadomo czemu, co nie?

- Bo to ja nie jestem gotowy - powiedziałem cicho, a wszyscy znajdujący się przy stole spojrzeli na mnie

- C..co? - wydukał Barakat

- Nie wiem... jakoś nie mogłem tego zrobić - przyznałem

- Czyli ona tego chciała?

- Tak - westchnąłem i przeczesałem włosy palcami

- Ale nie stanął ci czy....

- Po prostu nie mogłem... nie chciałem tego i tyle - przerwałem - zresztą... chyba jestem chory

- Co? Złapałeś wenere bez seksu? Ty to jesteś zdolny - zaśmiał się

- Jesteś idiotą - wywróciłem teatralnie oczami

- To... co ci? - spytał Brendon podpierając brodę dłonią

- Nie wiem, mam jakieś takie dziwne uczucie w brzuchu, jakby mi się żołądek czasem zaciskał, serce mi czasem dziwnie przyspiesza i w ogóle... nie wiem, muszę iść do lekarza

Ryan, Kellin i Brendon zaśmiali się, a ja uniosłem brwi ku górze, czyżby mieli na to inne wytłumaczenie, jak moja mama? Bez przesady. Oni mogliby przyznać mi rację.

- Z czego się śmiejecie? - spytałem znudzony

- Po prostu ktoś ci się podoba idioto - powiedział Kellin, teraz to ja się zaśmiałem

- Jesteście zabawni - rzuciłem

- Ok... jak się czujesz jak tej osoby nie ma? - spytał Brendon i zmrużył oczy

- Jakiej osoby? O czym wy...

- Jak się teraz czujesz - westchnął Ryan

- Nie wiem... lekko pusty w środku, a co?

- Nic - uśmiechnął się

- No... czyli z Mindy przerzuciłeś się na kogoś innego, nieźle. Kto to? - Jack przysunął się do mnie

- Pewnie jakiś koleś - powiedział Mikey, chyba go zabiję.

Wszyscy spojrzeli najpierw na Mikeyego, a później na mnie i unieśli brwi.

- Co? - spytał Vic - chłopak?

- Skąd ci się to wzięło?! - wykrzyknąłem patrząc na brata

- Oglądałeś gejowskie porno - wzruszył ramionami, a chłopacy znów na mnie spojrzeli

- Nie wiem co ty oglądasz, ale chyba ci się coś pomyliło - zaśmiałem się nerwowo

- Mi? Chyba matce, ona mnie pytała czy masz chłopaka bo...

- Tak, znamy już dalszą część tej historii - wycedziłem przez zaciśnięte zęby

- No... kogo sobie tam wyobrażałeś? - Jack uniósł dwa razy brwi

- Twojego ojca kurwa - syknąłem - gówniarz sobie coś ubzdurał, a wy go słuchacie

Wstałem od stolika i zacząłem iść w kierunku stołówki. Nie wiem co im przyszło do głowy. Ja miałbym się zakochać w jakimś kolesiu? To co najmniej niedorzeczne i śmieszne. Jestem hetero, mam dziewczynę, którą kocham i jestem gotów to udowodnić, choćbym robił to wbrew sobie. Nie dam im się sobą bawić. Chyba wiem lepiej jaki jestem, prawda? Jestem zagorzałym heterykiem, którego nie pociągając mężczyźni.

Oparłem się o szafkę i wziąłem głęboki oddech. Czułem się.. zmęczony. Mam dość tego dnia. Mam dość nawet moich znajomych, nawet mojego brata. Co mu przyszło żeby gadać takie rzeczy? Ja równie dobrze mogę powiedzieć, że on ogląda porno ze zwierzętami. Czuję się zażenowany i upokorzony. Nie jestem gejem, nie umiem kochać faceta w taki sposób. To wbrew mojej naturze. Westchnąłem i wyjąłem z tylnej kieszeni telefon po czym wszedłem w ikonkę messengera.

Do Frank Iero:
Czemu cię nie ma?

Nie mam pojęcia czemu się upomniałem. Taki... impuls? Nie wiem, był jedyną osobą, która mnie jeszcze dzisiaj nie wkurwiła. Po chwili dostałem odpowiedź od chłopaka

Od Frank Iero:
A co cię to obchodzi? Nie wiem czy zajarałeś czy coś... może nie pamiętasz, ale się nienawidzimy, a ja nienawidzę być wypytywany

Do Frank Iero:
Pamiętam, ale ty jako jedyny mnie jeszcze dzisiaj nie wkurwiłeś

Od Frank Iero:
To przykre, faktycznie

Do Frank Iero:
To... czemu cię nie ma?

Od Frank Iero:
Nie ważne, nie czuję się najlpeiej
* Frank Iero zmienił twoją nazwę na 'Idiota' *

Do Frank Iero:
Dzięki za odpowiedź i miłą nazwę
* Zmieniłeś nazwę użytkownika Frank Iero na'Chomik'*

Od Chomik:
Wtf, czemu chomik?

Do Chomik:
Kiedyś może się dowiesz

Nagle zadzwonił dzwonek, a ja schowałem telefon z powrotem do kieszeni i udałem się pod klasę, w której miałem lekcje. Moje serce znów biło w dziwnym tempie, jednak jakoś nie przywiązywałem do tego wielkiej wagi. To pewnie przez tych idiotów, którzy mnie zdenerwowali na stołówce.

_________________

Hej!
Wiem, że długo nie było rozdziału i przepraszam, ale ostatnio jakoś wena ze mnie uleciała, i nie wiem też kiedy będzie kolejny rozdział, jednak postaram się aby był jak najszybciej, i tak jak pisałam ostatnio, teraz będzie parę rozdziałów z perspektywy Gee
Mimo wszystko mam nadzieję, że się podobało i jak coś widzimy się na dole^^ 
PS: I Love You All! ~Haia_Miia xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top