Rozdział 1
Emily
Przez dłuższy czas wpatrywałam się w jego ciemne oczy, chłonęłam blask oraz spokój, którym mnie obdarowywał. Ufałam mu. Wszystkie myśli, w których domniemałam o rzekomym jego romansie z Anastasią odeszły. Był mój. Tylko mój.
Antonio chwycił za moją dłoń i ucałował jej wierzch, następnie zsunął się na łóżku, podciągnął mi koszulkę i zaczął zasypywać pocałunkami ciążowy brzuszek.
– Jak się miewa mój synek? – mówił lekko ściszonym głosem, a opuszkami lewej dłoni muskał delikatną skórę.
– Tęsknił za tobą – odparłam, a on uniósł na mnie wzrok. — Oboje za tobą tęskniliśmy.
– Bardzo?
Przytaknęłam głową, na co on zacisnął mocno wargi. Naciągnął na mój brzuch koszulkę i nie odrywając wzroku, zsunął ze mnie krótkie spodenki wraz z majtkami, które wyrzucił na podłogę. Poczułam delikatny dreszcz podniecania, który przeszył całe ciało. Umościł się wygodnie między moimi nogami i wbił swój gorący wzrok wprost w spragnioną od kilku miesięcy kobiecość. To może było głupie, ale czułam się jak gdybym pierwszy raz pokazała mu swoje ciało.
– Zacznij się dotykać – powiedział z niewielką chrypką, a mnie to kompletnie rozbiło. Miałam się pieścić na jego oczach? Jak? Nigdy przedtem tego nie robiłam przy nim, bo bardzo się wstydziłam. Pozwalałam sobie na to tylko wtedy, gdy byłam sama pod prysznicem, a moje hormony buzowały.
– Ja... – nie potrafiłam wydusić z siebie poprawnego zdania.
– Piccolina, dotknij się. Dla mnie.
Jego wzrok w tym momencie niemalże wymusił na mnie jakikolwiek ruch. Wzięłam głęboki wdech, podniosłam się nieco na łóżku, opierając głowę o zagłówek, i patrząc mu głęboko w oczy, zaczęłam przesuwać dłonią po cipce. Delikatnie zataczałam niewielkie kółeczka wskazującym palcem na łechtaczce, lecz on nawet na to nie zwracał uwagi, był wpatrzony tylko w moje oczy, a te zapewne wyrażały mnóstwo emocji. Oddychałam głęboko, a pod palcami czułam wilgoć. Nie miałam pojęcia, czy bardziej podniecało mnie dotykanie samej siebie, czy fakt, że robiłam to na jego oczach. Przyjemne uczucie cudownie rozchodziło się po moim ciele, a z ust wypadł pierwszy, bezdźwięczny jęk, na który Antonio natychmiast przygryzł dolną wargę. Od spełnienia dzieliła mnie zaledwie sekunda, ale w ostatniej chwili narzeczony chwycił moją dłoń i przerwał pokaz. Wsunął do ust palce, którymi się dotykałam i zlizał z nich wilgoć. Nieustannie wpatrywał się w moje oczy, ukazując jak szaleńczo mnie pragnął.
– Zapomniałem, że tak cholernie dobrze smakujesz. Tak dawno cię nie miałem. Moja słodka, Piccolina.
– Weź mnie teraz – wybrzmiałam, pełna nadziei.
– Na pewno tego chcesz? Wiesz, że później źle się czujesz – oznajmił, lecz ja nie chciałam tego słuchać. Położyłam palec na jego ustach, blokując dalszy ciąg wypowiedzi.
– Antonio, chcę się kochać. Tu i teraz.
Ściągnął z siebie koszulkę i nachylając się nade mną, złożył niewielkiego całusa na mojej głowie. Czułam jego zachwycający zapach, który kusił mnie niemal każdego dnia. Następnie pozbył się długich, ciemnych spodni od piżamy i ukazał prężącego się kutasa. Rozstawił nieco szerzej moje nogi i splatając nasze dłonie, wszedł we mnie bardzo powoli. Początkowo poczułam lekki dyskomfort, tak dawno tego nie robiliśmy, że prawie zapomniałam jakie to uczucie. Grymas na twarzy, który zapewne się pojawił wywołał niewielką panikę w Antonio.
– Wszystko dobrze? Jeśli chcesz mogę przerwać.
– Nie! – wybuchłam. – Wszystko gra. Nie przerywaj.
Ucałował moją dłoń i zaczął się poruszać, wchodząc we mnie coraz głębiej. Nie był to seks, który kilka miesięcy temu uprawialiśmy prawie codziennie, ale był bardzo wyjątkowy. Pierwszy raz nie zaspakajaliśmy własnych żądzy, które i tak mocno nami targały, lecz czerpaliśmy z seksu to, co od kilku miesięcy tak bardzo nas dzieliło - BLISKOŚĆ. Tęskniłam za tym. Tęskniłam za moim Antoniem, a w tej jednej chwili odnalazłam wszystko to, czego potrzebowałam. Po kilku pchnięciach z moich ust wypadł głośny jęk podniecenia, a zaraz za tym doszedł Rizzo, wypełniając mnie nasieniem. Opadł na miejsce obok i wtulił mocno twarz w zagłębienie mojej szyi.
– Każdego dnia kocham cię coraz mocniej – wyszeptał mi wprost do ucha.
– Antonio... – Przekręciłam się na bok, by patrzeć w jego oczy. Być może była to nieodpowiednia chwila, ale chciałam mieć pewność. – Jesteś szczęśliwy?
– Emily, co to za pytanie? Oczywiście, że jestem. Wszystko co kocham jest właśnie przy mnie.
– A mafia? – wtrąciłam, wówczas dostrzegłam niewielkie zawahanie na jego twarzy. Jak gdyby coś zaprzątało mu głowę. Położył się na plecach i wbił zamyślony wzrok w sufit.
– Wybrałem ciebie. Jesteś ważniejsza niż Cosa Nostra.
– Wiem, lecz całe życie byłeś wychowywany z myślą, że kiedyś nadejdzie odpowiedni czas i zajmiesz miejsce ojca. Ziściło się. Dostałeś tytuł capo, a ja to wszystko popsułam.
– Emily, niczego nie popsułaś. Sam dokonałem wyboru.
– Tylko, że ten wybór podyktowany był wyłącznie moją chorobą. Gdyby nie białaczka... gdybym nie umierała żylibyśmy nadal w Chicago. Szczęśliwi.
Odwrócił wzrok na mnie, wyczekując dalszego ciągu.
– Chcę wrócić do Chicago – oznajmiłam.
– Piccolina, jesteś tego pewna?
– Tak. Wygrałam walkę z chorobą, pokonałam to. Teraz pragnę wrócić do miejsca, w którym byłam z tobą najszczęśliwsza.
– A tutaj nie jesteś?
– Tutaj ty nie jesteś. Wiem, że się nie przyznasz do tego, ale od kilku miesięcy codziennie patrzę na ciebie. Walczysz sam ze sobą, by dać mi szczęście, lecz sam siebie unieszczęśliwiasz. Nie chcę tego. Nie chcę, by kiedyś nasza relacja przeobraziła się w wzajemne wypominanie. Udowodniłeś mi już dawno temu, jak wiele dla ciebie znaczę, jak bardzo mnie kochasz. Teraz ja chcę dla ciebie coś zrobić. Proszę, wrócimy do Chicago. Kontynuujmy to, co przerwała nam choroba. –Wtuliłam się w niego i mocno objęłam.
– A pokój dla dziecka? Twoi rodzicie tak bardzo się cieszyli.
– Zrozumieją.
– Kocham cię. – Pocałował mnie namiętnie w usta.
Cały dzień oczywiście fatalnie się czułam. Nawet nie musiałam zgadywać, co było przyczyną, bo odpowiedź była zbyt oczywista. Seks i ciąża. Te dwie rzeczy po prostu nie szły ze sobą w parze, co skutkowało późniejszymi skurczami, wymiotami i okropnym bólem głowy. Nie wyściubiłam nosa spoza łóżka i tylko co chwilę nawiedzali mnie bliscy sprawdzając mój stan zdrowia i przynosząc mi jedzenie. Niestety po zwróceniu wszystkiego z dnia poprzedniego odmówiłam przyjęcia jakiegokolwiek posiłku prócz butelki wody i ciepłej, ziołowej herbaty, którą zaparzyła dla mnie Martha. Ostatkiem sił poprawiłam się na łóżku, a wtedy do sypialni wszedł mój narzeczony.
– Zadzwoniłem do dr. Browna, będzie za kilka minut.
– Antonio, nic mi nie jest. To tylko zwykłe objawy ciąży – wydusiłam słabym głosem, lecz w głębi serca bardzo mu za to dziękowałam. Naprawdę czułam się fatalnie.
– Chyba zwariowałaś, jeśli sądzisz że miałbym zlekceważyć to, że nie wychodzisz z łóżka, wymiotujesz i skręcasz się z bólu.
– W takim razie nie zostawiaj mnie tu samej, póki nie przyjdzie lekarz.
Antonio usiadł na krawędzi łóżka, a ja szybko złapałam za jego rękę.
– Powiedziałeś rodzicom o naszym powrocie do Chicago? – zapytałam czując powracające mdłości.
– Nie. Powiemy im o tym razem. Poza tym jest coś, co może bardzo negatywnie wpłynąć na odbiór tej wiadomości.
– Co takiego? – zapytałam zaciekawiona.
– Twoja mama przyłapała dzisiaj Bellę i Flavio.
– Co?! Niemożliwe. Oni zawsze dobrze się ukrywali. – Spojrzałam na narzeczonego, a w głowie układałam już różne scenariusze.
– Najwidoczniej coś poszło nie tak. Nakryła ich, jak całowali się na tarasie. Od kilku minut w domu jest niezły kwas.
– To dlatego kuzynka dzisiaj nie przyszła do mnie. Staniesz w ich obronie? Proszę, zrób to dla mnie.
– Piccolina, obiecałem sobie, że nie będę mieszał się w ich sprawy. Ten cały romans od początku mi się nie podobał i może wreszcie to zakończą.
– A uczucia? – Złapałam go mocno za rękę.
– Sądzisz, że łączy ich coś więcej niż seks? Wątpię.
– Bella dużo przeszła, nie wdałaby się w relację, która byłaby tylko przelotna.
– Najwidoczniej słabo znasz kuzynkę – skwitował, a po chwili usłyszeliśmy pukanie. – Proszę – westchnął dosadnym głosem,
do środka wszedł lekarz.
Wymienił uścisk dłoni z moim narzeczonym, a mnie obdarzył wielkim, szczerym uśmiechem.
– Co się dzieje? – zapytał, podchodząc bliżej.
Antnio natychmiast wyszedł z pokoju, a ja z wielkim trudem podniosłam się na łóżku.
– Fatalnie się czuję. Mam skurcze, wymiotuję i na dodatek męczy mnie migrena.
– Mhm, to brzmi jak klasyczne objawy ciąży. Jesteś w ciąży, prawda? Czy coś się zmieniło? – zaśmiał się głośno, puszczając mi oczko.
– Oliver, proszę. Nie mogę się śmiać, bo mnie boli.
Podał mi swoje dłonie i pomógł wstać z łóżka. Zrobiliśmy kilka kroków w stronę wyjścia na balkon, po drodze zabierając koc. Młody lekarz otworzył drzwi i zaprowadził mnie na świeże powietrze. Usiedliśmy w wielkich fotelach, po czym on zakrył mnie szczelnie kocem.
– To jest lekarstwo? – ironizowałam.
– Emily, potrafię wyleczyć tylko białaczkę. Nie znam się na ciążach.
– Ech, i to ma być prawdziwy lekarz? – Uśmiechnęłam się, a on odpowiedział tym samym.
– Jaki wyspecjalizowany lekarz, taka pyskata pacjentka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top