7. Tak jak powinno być

Hejka, dodaję rozdział teraz, choć w planie miałam zrobić to za tydzień, ale nwm jak będę stała się czasem, bo zaczynają mi się egzaminy i wgl, więc będzie ciężko pewnie.

Miłego czytania 😘

{1375}

- Robimy coś dziś? - Maya leżała w poprzek mojego łóżka, obok mnie i nawijała na palec pasmo rudych włosów. - Może jakaś impreza? Michael dziś pracuje?

- Tak.

- Jestem niepocieszona, że odkąd się spotykacie to miałam okazje rozmawiać z nim dwa razy - mruknęła.

No tak, jakbyś spotykali się niewiadomo jak długo.

- Stałaś się strasznie marudna odkąd zmieniłaś kolor włosów.

- Nieprawda - zaśmiała się. - Może skoczymy na bilard? - przekręciła się na brzuch.

- Możemy... Ale skoczmy tak koło 19, ok? To Michael pójdzie z nami... W sumie to jestem zadowolony, że ten pub w dzień też jest czynny, bo Michael teraz mniej pracuje nocami i często wieczorami siedzi u mnie.

- Więc? - uśmiechnęła się. - Na ile mu pozwoliłeś?

- Maya... Spotykamy się od trzech tygodni... Licząc od momentu, gdy powiedziałem mu prawdę... Bo to wtedy powiedział, że chce ze mną być...

- Ponawiam pytanie.

- Na nic jeszcze... To znaczy wiesz... Całowaliśmy się, ale nic więcej.

- Więcej się nie spodziewałam... To dzwoń do niego, a ja idę do łazienki - wstała z łóżka i wyszła z sypialni.

Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Michaela. Odebrał po kilku sygnałach.

- Cześć - rzucił wesoło. - Co tam?

- Coś robisz wieczorem? - zapytałem.

- Tak. Domyślam się, że już mi zorganizowałeś wieczór - zaśmiał się.

- Dokładnie. Idziemy na bilard - poinformowałem.

- Ok. Na którą mam być gotowy?

- To zależy... Na którą się wyrobisz?  Myślałem coś o 19? - zaproponowałem z uśmiechem.

- To będę u ciebie o 19 - powiedział.

- Super - ucieszyłem się. - Do zobaczenia.

- No pa, pa  - pożegnał się i rozłączył się, a ja sprawdziłem godzinę i odłożyłem telefon na szafkę nocną.

- Maya?!

- Co? - weszła do pokoju.

- Michi będzie u mnie o 19, więc będziemy mogli jechać.

- Super... Ej - uśmiechnęła się. - A może zadzwonię do Maćka i zrobimy podwójną randkę?

- Od początku to planowałaś, prawda? - pokręciłem głową z uśmiechem.

- Oczywiście. Więc idę do siebie się ogarnąć i widzimy się na miejscu. Tam gdzie zawsze chodzimy na bilard... Do Siódemki.

- Dobrze... Mamy jeszcze czas. Leć do siebie, a ja się trochę ogarnę i napiszę Michaelowi, że to randka... Bo raczej tak nie pomyślał - podniosłem się z łóżka.

Odprowadziłem Mayę do drzwi, zamknąłem się od środka i wróciłem do sypialni. Zastanawiałem się co założyć. W końcu zdecydowałem, że przecież idziemy tylko na bilard, więc zdecydowałem się na czerwony t-shirt i jasne dżinsy. Rzuciłem ubrania na łóżko, wziąłem telefon, napisałem Michaelowi, że to ma być podwójna randka i poszedłem pod prysznic. Gdy umyłem ciało i włosy, wyszedłem z kabiny prysznicowej, wytarłem się i owinąłem ręcznikiem wokół bioder. Wróciłem do sypialni i zobaczyłem, że w mój telefon się podświetlił. Wziąłem go do ręki i zobaczyłem, że Michael do mnie napisał.

Michael: Tak myślałem, że
to będzie podwójna randka.
Maya to cwaniara i już to
zdążyłem zauważyć. I to,
że nie bardzo mnie lubi.

Ja: Co ty mówisz? Maya
cię lubi... Ona dla
wszystkich jest niemiła.

Michael❤️: Może i tak...
Ale naprawdę odniosłem
takie wrażenie.

Ja: Zobaczymy, co będzie
dziś. Jak coś to z nią
pogadam.

Michael❤️: Ok. Będę u ciebie
za 40 minut, właśnie
wychodzę z pracy.

Ja: Super 😘 Czekam 😘

Rzuciłem telefon na łóżko i zacząłem się ubierać. Potem poszedłem do kuchni, gdzie zrobiłem sobie kawę. Usiadłem w salonie i włączyłem telewizor.

 Minęło może pięć minut, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Podniosłem się i poszedłem otworzyć. Uchyliłem drewnianą konstrukcję i zobaczyłem Michaela.

- Cześć - uśmiechnąłem się szeroko i wpuściłem go do środka.

- Hej - odparł. Gdy zamknąłem za nim, zbliżył się do mnie i musnął lekko moje usta swoimi. - Tęskniłeś? - zapytał z uśmiechem.

- Usychałem z tęsknoty - zironizowałem. - Chcesz kawy?

- Jasne - odsunął się. Zdjął kurtkę, a ja zobaczyłem, że ma na sobie koszulę w beżowo-białą kratę, która nie była zapięta do końca, więc było widać beżowy t-shirt, który miał pod nią, a do tego czarne dżinsy.

Nalałem mu kawy do kubka, wsypałem łyżeczkę cukru i przeszliśmy do salonu.

- Co ty oglądasz? - zaśmiał się, gdy na ekranie telewizora zaczął się serial paradokumentalny.

- Akurat się zaczęło. Wcześniej był jakiś film o wyścigach samochodowych - odparłem. Michael położył rękę na oparciu kanapy za mną i muskał palcami mój kark.

- O której mamy być w...? Gdzie my w ogóle idziemy? - zmarszczył brwi.

- Do Siódemki.

- A to znam, bywałem tam czasami. Całkiem fajny bar... Często tam bywasz?

- Nie, czasami tylko. Maya lubi grać w bilard. Ja tak nie bardzo... A ty? Jak sobie radzisz z bilardem?

- Bardzo dobrze. Uwielbiam bilard - uśmiechnął się. Palcami nadal muskał mój kark. Trochę mnie to rozpraszało.

- Michael? - spojrzałem na niego.

- Tak? - uśmiechnął się.

- Możesz przestać? - szepnąłem, a on od razu zabrał rękę.

- Przepraszam - wzruszył ramionami.

- To nic tylko... Nie mogłem się skupić na rozmowie - przyznałem, a on zaśmiał się lekko.

- Więc będę to robił częściej - wymruczał, a ja się zarumieniłem. Michael pogłaskał mnie po policzku i pochylił się, aby złożyć pocałunek na moim czole.

- Lubię, kiedy to robisz - zagryzłem dolną wargę.

- Wiem - przeciągnął kciukiem po mojej dolnej wardze. - Lubię twoje usta.

- Są za duże.

- Są idealne - przysunął się do mnie. - Perfekcyjne - wyszeptał, muskając swoimi wargami moje.

- Tak uważasz? - uniosłem dłoń i pogłaskałem go po policzku, uśmiechnął się na ten gest.

- Tak, tak uważam, skarbie - przycisnął usta do moich. Michi nie pogłębił pieszczoty, nigdy tego nie robił. Czekał na mój krok. A ja nie wiem, czy chciałem posunąć się dalej, bo wiem, że na pocałunkach by się nie skończyło.

- Nawet nie wiesz, jak ciężko mi trzymać ręce przy sobie - wymruczał.

- To żeby ci to ułatwić, to powiem, że już wychodzimy - odsunąłem się i wstałem.

Michael zwlókł się z kanapy i ruszył za mną. Nietkniętą kawę zostawiliśmy na stoliku. Założyłem kurtkę i buty.  Zapiąłem się do połowy i czekałem aż Hayboeck się ubierze. Sięgnąłem po kluczyki do samochodu, ale Michael mnie powstrzymał.

- Nie bierz. Jestem samochodem, ja nas zawiozę.

- Ok - rzuciłem i wyszliśmy z mieszkania. Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się na parking, gdzie podeszliśmy do czarnej Toyoty. Hayboeck otworzył mi drzwi, a gdy wsiadłem, obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą. Wycofał z miejsca parkingowego i ruszyliśmy.

Przez drogę wymienialiśmy uwagi na temat piosenek lecących w radiu. Mamy podobny gust muzyczny z czego się cieszę.

W barze było... Świetnie. Naprawdę fajnie się bawiłem. Widziałem, że Michael też. Cały czas się uśmiechał i puszczał mi oczka. Nie odrywał ode mnie wzroku, czułem, że cały czas na mnie patrzy. Normalnie byłbym tym strasznie zawstydzony, ale teraz... Cieszyłem się z tego. Tylko mnie to upewniało w tym, że mu się podobam i jest mną w pewien sposób zauroczony.

Może się zakocha.

- Ostatnia partia - oznajmiła Maya. Ona i Maciek przegrali każdą z rozegranych do tej pory partii. Oczywiście tylko dlatego, że Michael gra naprawdę dobrze, tak jak mówił. Sam nie wygrałbym ani z Mayą, ani z Maćkiem.

Michael objął mnie mocniej ramieniem na słowa rudej i nachylił się do mojego ucha.

- Honorowa partia? - zaśmiał się.

- Możemy - spojrzałem mu w oczy. Blondyn puścił mi oczko.

- Dobra, widzę, że nie możecie się sobą nacieszyć i chcecie zostać sami, ale dograjmy - śmiała się Maya.

- Graj, a nie tyle gadasz - rzuciłem, a Maciek zaśmiał się na moje słowa. Dziewczyna pochyliła się nad stołem i wykonała ruch, a bile potoczyły się po całym stole.

Graliśmy kilka minut, kiedy Hayboeck pochylając się nas stołem puścił do mnie oczko, a po jego ruchu żadna z bili nie znalazła się w kieszeni stołu.

- Oj - zaśmiała się Maya. - Albo dobra passa się skończyła, albo Stef cię rozprasza.

- Stefan zawsze mnie rozprasza - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem w pasie. Napiłem się piwa, a butelkę postawiłem na krawędzi stołu. 

Spojrzałem na Maćka, który akurat na mnie patrzył i śmiał się lekko.

- Kiedy wracasz do siebie? - zapytałem Polaka.

- Pojutrze... Będziesz za mną tęsknił? - zrobił smutną minkę.

- Oczywiście, jak zawsze... 

- Maya to tylko przykrywka, to dla ciebie przyjeżdżam - oznajmił z powagą, a ramię Hayboecka zacisnęło się mocniej wokół mnie.

- Weź tak nie mów przy świadkach - udałem, że się rozglądam, czy nikt nie słyszał, a brunet pokręcił głową ze śmiechem.

- Wiesz... - podszedł do mnie i oparł się o stół. - Gdybyśmy poznali się wcześniej... - powiedział cicho.

- Wystarczy już - oznajmił Michael.

Uśmiechnąłem się do Maćka, a on tylko pokręcił głową i uniósł ręce w poddańczym geście. Przytuliłem się do mojego blondyna i zadarłem głowę do góry. Chłopak spojrzał na mnie i uniósł brwi.

- Pocałuj - szepnąłem tak żeby nikt nie słyszał.

Hayboeck pochylił głowę i przycisnął na chwilę usta do moich, odsunął się, gdy Maya powiedziała, że nasz ruch. Wziąłem kij i podszedłem do stołu, aby dokończyć grę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top