31. Dzień z życia Stefana Krafta

Sądzę, że zbliża się czas końca tego ff... Myślę, że niedługo zacznę pisać epilog... Co o tym myślicie?

{2779} ~ życzę powodzenia i wytrwałości 😂

Nie spałem całą noc. Nawet nie o to chodzi, że chciałem poczekać na Michaela, ale po prostu nie mogłem spać.

Michi wrócił kilka minut po szóstej rano. Oczywiście jednego z zamków nie mógł otworzyć od zewnątrz.

Poszedłem, aby mu otworzyć, a kiedy wszedł do środka, pocałował mnie lekko.

- Boisz się włamania? - zaśmiał się, a ja zamknąłem za nim.

- Daniela - odparłem, odwracając się do niego. Uśmiech zszedł z jego twarzy.

- Dlaczego jego? Co zrobił?

- Opowiem ci potem. Powinieneś się położyć - przytuliłem się do niego.

- Nie, Stefan. Opowiesz mi teraz - objął mnie. - Co on znowu zrobił?

- Jesteś zmęczony - pogłaskałem go po policzku. - Prześpisz się to ci wszystko opowiem - położyłem dłonie na jego szyi. Michael przez chwilę po prostu patrzył mi w oczy.

- Coś kręcisz.

- Po prostu nie chcę żebyś zrobił coś  głupiego - kciukami muskałem jego szczękę.

- Teraz to tym bardziej musisz mi powiedzieć - przytulił mnie mocniej.

- Ale obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego i nie wyjdziesz z domu, jak skończę.

- Dobrze - powiedział. - Z nim mogę to załatwić kiedy indziej... - pocałował mnie w czoło. - Więc słucham.

Przeszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Michi cały czas obejmował mnie ramieniem. Odpowiedziałem mu dokładnie, co się stało jak wracałem do domu.

Michael się wściekł. Oznajmił, że mam iść z tym na policję, bo to jest molestowanie i nie możemy tego tak zostawić.

Nie chciałem tego zgłaszać i opowiadać o tym, co on mi zrobił. Nie chciałem żeby ktoś jeszcze o tym wiedział i to powiedziałem narzeczonemu.

Mówił, że rozumie, ale i tak uważa, że powienienem iść na policję.

- Kochanie... - wziął moją twarz dłonie.

- Chcę żebyśmy się już stąd wynieśli - wyszeptałem. Jeśli miałem jakieś wątpliwości, co do naszej wyprowadzki, to teraz one zniknęły.

- Już niedługo, skarbie - przytulił mnie mocno.

- Moja szefowa powiedziała, że może mnie tam przenieść w każdej chwili - wyszeptałem.

- Zobaczę, co da się zrobić... Muszę pogadać z ojcem - pogłaskał mnie po plecach. - Ale to później... Nie obudzę, go tak wcześnie - dodał.

- Nie spałem w ogóle, czekałem na ciebie i znalazłem dwa fajne mieszkania w Salzburgu - wyszeptałem, przytulając się do niego.

- Potem zobaczę - pocałował mnie w czoło. - Idziemy się położyć, czy masz zajęcia?

- Dopiero na południe.

- To idziemy się położyć. Odwiozę cię i potem po ciebie przyjadę.

- Nie musisz...

- Muszę, bo będę się martwił - wstał. Pociągnął mnie za rękę, podniosłem się z kanapy i poszliśmy do sypialni, zabrałem laptop z łóżka i postawiłem go na komodzie.

- Masz otwarte dwie zakładki z mieszkaniami, to zadzwoń tam później - powiedziałem.

- Dobrze... Idę pod prysznic, zaraz wracam - wyszedł z sypialni, a ja położyłem się do łóżka. Bawiłem się przez chwilę telefonem narzeczonego, oglądałem zdjęcia w jego galerii. Oczywiście były tam głównie nasze zdjęcia i to robione przez mnie.

Na tapecie też miał nasze zdjęcie. Z Włoch, gdy zwiedzaliśmy, a na blokadzie z Salzburga. Zrobiła nam je Mia, narzeczona Stefana. Ja siedziałem na krześle przy stole, a Michi za mną. Opierał łokcie o oparcie mojego krzesła, przytulał mnie mocno, a ja trzymałem dłonie na jego przedramionach. Uśmiechaliśmy się szeroko. To chyba było moje ulubione zdjęcie. Oczywiście oprócz tego zdjęcia, które miałem na tapecie ekranu głównego mojego telefonu, a było to zdjęcie Michaela w samych kąpielówkach w basenie.

- Sprawdzasz, czy nie romansuję z nikim? - zaśmiał się Michael, kładąc do łóżka.

- Tak. Znalazłem dziwne wiadomości - odłożyłem jego telefon i sięgnąłem po swój, aby nastawić budzik.

- Jakie?

- Z jakąś Niną - odparłem, odkładając swój telefon.

- Co było w tych wiadomościach? - położył dłoń na moim brzuchu.

- No to chyba już powinieneś wiedzieć. Chyba z tyloma osobami romansujesz, że już nie wiesz co komu piszesz - położyłem się na boku twarzą do niego.

- Boże - westchnął. - Z kim ja się związałem? - przytulił mnie mocno do siebie.

- Ze swoją drugą połową - objąłem go, kładąc dłonie na jego plecach.

- Nie da się zaprzeczyć... - pocałował mnie w czoło.

Wtuliłem się mocno z Michaela. Czułem się przy nim bezpieczny, jak nigdy dotąd. Wiedziałem, że zawsze przy mnie będzie i zawsze mogę na niego liczyć.

- Wiesz.. - zacząłem po długiej chwili ciszy.

- Mmm... - wymruczał sennie.

- Cieszę się, że się poznaliśmy... Że nie odpuściłeś, gdy cię spławiałem.

- Robiłeś to bardzo nieudolnie, skarbie - wymamrotał, a jego dłoń zsunęła się z mojego boku.

- Nieważne - pocałowałem go w szyję i muskałem palcami jego skórę na piersi.

- Po prostu zakochałem się od pierwszego wejrzenia - mówił cicho. - Śpij już, skarbie - pocałował mnie w czoło.

Wtuliłem się w niego. Czułem, że Michi zasnął, bo jego mięśnie się rozluźniły, a ręka całkowicie zsunęła z mojego ciała. Odsunąłem się delikatnie od niego i położyłem na swojej połowie łóżka. Wiedziałem, że nie zasnę, więc nie chciałem go obudzić.

Jakiś czas leżałem w łóżku, ale później wstałem i poszedłem do salonu, ogarnąłem go trochę, tak samo kuchnię i łazienkę.

Doskonale wiedziałem, że Michi nie będzie zadowolony, że nie spałem. Ale nie mogłem zasnąć, co zamykałem oczy miałem przez oczami sytuację z Danielem.
Wiedziałem też, że jak podam mu powód to całe niezadowolenie zmieni się w złość na Daniela, a to też nie było dobre.

Tak źle i tak niedobrze.

Gdy skończyłem sprzątać dochodziła dziesiąta, dlatego przebrałem się z piżamy i wziąłem prysznic.

Tylko zdążyłem wyjść z łazienki, rozległo się pukanie do drzwi. Podszedłem tam i wyjrzałem przez wizjer. Zobaczyłem Mayę. Odetchnąłem i wpuściłem ją.

- Cześć - weszła i pocałowała mnie w policzek.

- Hej - zamknąłem za nią, a ta patrzyła zaskoczona.

- Boisz się włamania? - zaśmiała się.

- Żeby włamania - przewróciłem oczami. - Chodź zrobię ci kawy - weszliśmy do kuchni.

- Michi śpi, czy w pracy?

- Śpi. Wrócił po szóstej - odparłem nastawiając ekspres.

- Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc - zlustrowała mnie.

- Bo nie spałem. Nawet godziny.

- Co się stało? - zaniepokoiła się. - Pokłóciliście się?

- My? Oszalałaś? - pokręciłem głową z uśmiechem. - Nie. My się nie kłócimy... No może czasem, ale to o takie pierdoły... - podałem jej kawę i wziąłem swój kubek.

- Znajdź mi takiego faceta - zaśmiała się. - Albo oddaj swojego.

- Nie ma takiej opcji! Chyba oszalałaś!

- Hej - usłyszeliśmy i do kuchni wszedł Michi. Musiał słyszeć, że jest Maya, bo się ubrał, gdy byliśmy sami pół dnia potrafił chodzić w piżamie. - O co się kłócicie? - oparł się o blat przy mnie. Podałem mu moją kawę, a on wziął kubek do ręki.

- O ciebie - odparła Maya, a on się zakrztusił.

- Jak to o mnie?

- Chciała żebym cię jej oddał - przytuliłem się do niego, a on objął mnie ramieniem.

- Nie ma opcji - zaśmiał się i wsunął dłoń w tylną kieszeń moich dżinsów.

- Co z Maćkiem? - zapytałem.

- Jakoś jest...

- Maya...

- Jest chujowo. Na maxa... To był błąd, że tak szybko dałam mu szansę... I w ogóle mam wrażenie, że on w Polsce kogoś ma... Przejrzałam jego telefon, nie ma tam numerów jakiś dziwnych lasek, czy smsów z nim. Przejrzałam historię połączeń i tam też nic nie ma. Dużo rozmów z Kamilem, Dawidem i Piotrkiem, trochę z tobą i jedna czy dwie rozmowy z Johannem, ale wiem że  dzwonią do siebie w urodziny i święta, i to by się zgadzało... Nic tam nie ma - odparła.

- Może jesteś trochę przewrażliwiona - zauważył Michi.

- Ty coś wiesz - patrzyła na mnie.

- Nie rozmawiałem z nim o tym od momentu, gdy powiedział, że cię zdradził. Nie wracamy do tego - zapewniłem ją.

- Ok.

- Powinniśmy się zbierać - zauważyłem zerkając na zegar wiszący w kuchni.

- Fakt - zauważyła Maya. Studiowaliśmy na jednym kierunku. Byliśmy na tym samym roku.

- Odwiozę was - zaproponował Michi.

- No co ty - dziewczyna machnęła ręką. - Nie musisz.

- Połóż się jeszcze - zaproponowałem mu. - Widzę, że się nie wyspałeś - stanąłem na palcach i pocałowałem go lekko. - Zaraz wracam.

Wyszedłem z kuchni i poszedłem do sypialni po swoje rzeczy. Po chwili przyszedł Michi.

- Uważaj - poprosił.

- Będę wśród ludzi - zapewniłem go. - Będę dzwonić jakby coś się działo... Poza tym - objąłem go w pasie - mam dziś same nudne wykłady, więc pewnie będę do ciebie pisał - pocałowałem go w szyję. - O której dziś zaczynasz? Jak zawsze?

- Tak - przytulił mnie.

- Dobrze. Prześpij się jeszcze.

- Nic nie spałeś, prawda?

- No nie, ale...

- Stefan, nie możesz tak robić.

- Daj spokój. To jedna noc. Nic mi nie będzie. Daj buziaka i uciekam.

- Jak ty mnie denerwujesz - oznajmił i pochylił się, aby mnie pocałować.

- Pa - wyszeptałem w jego wargi.

- Hej - dał mi szybkiego buziaka. - Cześć Maya! - dodał, gdy wyszedłem z sypialni.

- Na razie! - krzyknęła.

- Pokłóciliście się, tak? - zapytała, gdy siedzieliśmy w moim samochodzie.

- Nie, nie. Naprawdę - zapewniłem, odpalając silnik.

- Ale coś jest między wami nie tak... Widzę to.

- Widzisz to, że ja nie spałem całą noc, a Michi spał cztery godziny... Wyluzuj Maya - wyjechałem z miejsca parkingowego.

- Ale gdyby coś między wami było nie tak, to byś mi powiedział?

- Oczywiście. Komu miałbym powiedzieć? Tylko tobie na tyle ufam.

- Dobrze... Ale coś się stało, tak?

Westchnąłem ciężko i opowiedziałem Mai o takim zajściu z Danielem. Patrzyła na mnie zaszokowana.

- Michael wie?

- Tak. Ale zanim mu powiedziałem, kazałem mu obiecać, że nic nie zrobi.

- Właśnie o to miałam zapytać... Byłeś na policji?

- Nie i nie pójdę... Nie będę o tym rozmawiał z obcymi ludźmi.

- Stef, to...

- Nie chcę bo tym rozmawiać...

- Dobrze.

Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Na zajęciach też nie rozmawialiśmy za dużo. Oboje skupialiśmy się na swoich telefonach.

W połowie pierwszego wykładu dostałem wiadomość od Michaela.

Michi 💕: Jak tam?

Ja: W porządku, ale strasznie
się nudzę

Michi 💕: Mam ci zapewnić
jakąś rozrywkę?

Ja: Jaką na przykład?

Michi 💕: Nie wiem... Może
aż mnie odebrać z
komisariatu, szpitala... Mogę
ci wysłać nagie fotki...
Wybierz sobie.

Powstrzymałem śmiech, gdy zobaczyłem tą wiadomość.

- Co jest? - zapytała Maya, a ja pokazałem jej telefon. - Wybierz nagie fotki, też popatrzę.

- Nie potrzebuję jego nagich fotek. Codziennie go oglądam nago... I ten widok się nie nudzi - dodałem, a Maya pokręciła głową z uśmiechem.

Ja: Mam lepszy pomysł 😏

Michi 💕: Jaki?

Ja: Zrobisz mi striptiz jak
wrócę 😍

Michi 💕: A co będę z tego
miał?

- Jak zwykle - mruknąłem do siebie z uśmiechem. Maya spojrzała na mnie i zajrzała mu w telefon.

- Napisz mu, że loda - szepnęła mi na ucho. Spojrzałem na nią zdziwiony. - No napisz.

Ja: Loda

Michi 💕: Powiedz Mai, że jak
jest dobra to się zgadzam.
Jestem wymagający.

- Skąd on wiedział? - zdziwiła się.

- Zna mnie. Wie, że nie napisałbym czegoś takiego tak wprost.

- Fakt.

Ja: Mówi, że chętnie się doszkoli

- Stefan - syknęła i uderzyła mnie w ramię.

Michi 💕: Myślę, że mogę jej
znaleźć kogoś na kim może
poćwiczyć...

Michi 💕: Może Markus?

- Kto to? - zapytała.

- Jego eks... Niezły jest - przyznałem. - Zaraz ci pokażę - znalazłem jego profil na portalu społecznościowym.

- O cholera... Rzeczywiście niezły... Najlepsi faceci są homo... Ty, Michael... Markus.

- Głupia.

Ja: Markus to jej typ...

Michi 💕: A może rzeczywiście
ich spiknąć? Pasują do siebie.

Ja: Nie. Maya jest z Maćkiem.

Michi 💕: Obaj wiemy, że ona
ma rację i on w Polsce kogoś
ma.

Usiadłem tak, aby Maya nie miała możliwością zerkania w mój telefon.

Ja: Wiem. Wiem nawet kogo. Miał
z tym skończyć... Porozmawiam z
nim jeszcze.

Michi 💕: Jaki to pojebany
człowiek. Nie umie się trzymać
jednej osoby... W mordę
powinien dostać to by się
nauczył.

Ja: Nie rób tego. Ja to załatwię.

Michi 💕: On dalej sypia z tym
samym facetem? Z tym Kamilem?

Ja: Tak, ale to nie jest temat na
teraz, skarbie

Michi 💕: Tak, masz rację...

Michi 💕: To co z tym lodem?

Rozmawiałem z Michaelem dość długo aż w końcu napisał, że będzie do sklepu i odezwie się jak wróci. Jeśli nie zaśnie.

Dlatego nie dziwiłem się, kiedy nie napisał. Pomyślałem, że się położył i zasnął.

Koło 18 wróciłem do mieszkania z Mayą. Jak Michi pójdzie do pracy to zostałbym sam, a nie chciałem siedzieć samemu.

Spodziewałem się zastać Michaela w sypialni albo na kanapie. Ale jego w ogóle nie było w mieszkaniu.

- Dziwne - mruknąłem, a gdy siedziałem z Mayą w salonie, postanowiłem do niego zadzwonić, ale rozległ się trzask drzwi.

- Hej! - rzuciłem.

- Prawo jest do dupy - oznajmił i wszedł do łazienki. Spojrzeliśmy po sobie z Mayą. Wstałem i poszedłem do Michaela, a Mayę prosiłem żeby zamknęła drzwi.

- Co masz na....? - nie skończyłem zdania, bo wchodząc do łazienki zobaczyłem, że ma rozcięty policzek na wysokości kości policzkowej. - Co ci się stało?

- Widziałem się z Danielem - odkręcił kran i przemył twarz chłodną wodą.

- To się domyślam. Mam rozumieć, że on wygląda gorzej?

- Zdecydowanie... Dlatego gliniarz myślał, że to ja zacząłem bójkę. Ale nie jestem idiotą, nie rzuciłbym się na niego w miejscu, gdzie są kamery... Kurwa - zaklął. - Jak to piecze - syknął.

- Zostaw już - zakręciłem wodę. - Chodź do salonu to ci pomogę.

Blondyn pokiwał głową i wyszliśmy z łazienki.

- O mój Boże... Co się stało?

- No spowiadaj się - rzuciłem idąc do kuchni po apteczkę. Wróciłem wyjąłem gaziki i środek odkażający i zacząłem przemywać ranę, ja jego policzku.

- Pominę mniej ważne rzeczy. W każdym razie jak wychodziłem ze sklepu to wpadłem na niego na parkingu. Nawet nie pamiętam co powiedział, bo to olałem i kazałem mu się pierdolić... Pominę tą mało elokwentną wymianę zdań... Kiedy po raz kolejny kazałem mu się pierdolić to... Nie powtórzę wam co powiedział...

- Dlaczego? - przerwałem mu.

- Bo nie chcesz tego wiedzieć skarbie - spojrzał mi w oczy. - Powiedziałem mu wtedy, że jeśli jeszcze raz się do ciebie zbliży to go zniszczę i tak go załatwię, że żaden chirurg plastyczny mu nie pomoże... I mnie uderzył... Pierwszy - podkreślił. - I to był jedyny moment, w którym oberwałem... A że cała akcja miała miejsce na parkingu, to ktoś wezwał policję... I oni myśleli, że to ja zacząłem... Ale mieli świadka i nagrania z kamer... Więc mnie puścili... Mogłem złożyć doniesienie o napaść, ale policjant powiedział, że tak go urządziłem, że dostanie pewnie prace społeczne, więc mi się to nie opłaca...

- Nakleić ci plaster, czy wolisz bez? - pogłaskałem go po policzku poniżej rozcięcia.

- Nie, jak ja będę wyglądał z plastrem ma połowie twarzy? - westchnął.

- Lepiej niż z tą szramą na wierzchu... Będziesz miał bliznę - oznajmiłem.

- To naklej. Jak uważasz - przewrócił oczami. - Zapytałem policjanta o tą sprawę z tobą i Danielem... Miałem rację. Dostałby za to kilka lat.

- Nie chcę o tym rozmawiać, Michi.

- Dobrze - szepnął, a ja usiadłem obok niego.

- Co on powiedział? - zapytała Maya. - To mi nie da spokoju.

- Nie powtórzę ci tego... - oparł się i zsunął trochę na kanapie, po czym położył prawą dłoń na moim udzie. Spojrzałem na jego dłoń i sięgnąłem po gazik i środek odkażający, aby przemyć zadrapania.

- Chyba się domyślam.

- Ja chyba też - mruknąłem, bo naprawdę domyślałem się co powiedział Daniel. I nie było to nic miłego. - Mam nadzieję, że dzwoniłeś do szefowej, że cię nie będzie? - zapytałem.

- Tak. Powiedziała, że jutro mam jej wyjaśnić co się stało i w ogóle... Pierwszy raz się zdarzyła sytuacja, że w ostatniej chwili dzwonię, że nie dam rady przyjść.

- Zostawię was już - Maya wstała z kanapy.

- Odprowadzę cię - też się podniosłem. Odłożyłem gazik na stolik.

- Na razie bokserze - poczochrała Michaela po włosach.

Odprowadziłem dziewczynę do drzwi, pożegnałem się i wróciłem do Michaela.

Chłopak siedział jak wcześniej na kanapie, ale wziął laptopa.

- Dzwoniłem do właścicieli tych mieszkań jak prosiłeś. Umówiłem nas żeby je i obejrzeć na następny weekend, więc pojedziemy do Salzburga...

- Michi... - zabrałem mu laptopa i odstawiłem go na stolik.

- Tak? - popatrzył na mnie, a ja usiadłem obok niego.

- Chcę wiedzieć co on dokładnie powiedział.

- Kochanie - złapał mnie za rękę.

- Powiedz mi. Wiesz, że nie odpuszczę.

- Po tym jak kazałem mu się pierdolić wdaliśmy się w... Dyskusję - oznajmił. - Trochę się powyzywaliśmy... Znowu kazałem mu się pierdolić, a on powiedział cytując niedługo będę się pierdolił z twoim facetem... Nie, inaczej... Niedługo będę pierdolił twojego faceta... - mówił, a mnie zamurowało, bo niby się tego spodziewałem, ale... Zatkało mnie. - Powiedziałem mu, że powinien się leczyć, że nigdy z własnej woli się do niego nie zbliżysz - patrzył mi w twarz, a ja kiwnąłem głową. - Powiedziałem mu, że ma jakieś urojenia i ma się trzymać od ciebie z daleka, bo nigdy z własnej woli się z nim nie prześpisz. A on, że jeszcze zobaczymy... Wyśmiałem go tylko, a on się na mnie rzucił... Więc musiałem się bronić... Ktoś wezwał policję i nas zgarnęli.

- Nic więcej ci nie zrobił? - pogłaskałem go po policzku.

- Będę miał jeszcze siniaka na brzuchu, ale nic mi nie będzie - przyciągnął mnie do siebie, więc się przytuliłem. - Ale mam satysfakcję - szepnął, a ja pokręciłem głową i wtuliłem się w niego.

- Kocham cię - pocałowałem jego szyję z prawej strony, a z lewej muskałem ją palcami. - Bardzo mocno.

- Wiem, kochanie. Ja ciebie też - powiedział, a ja mocniej się do niego przytuliłem, obejmując go w pasie, na co syknął z bólu.

- Przepraszam - zabrałem rękę.

- To nic - szepnął.

Wsunąłem dłoń pod jego koszulkę i położyłem dłoń na jego boku.

- Tutaj?

- Trochę wyżej i do środka. Pod samymi żebrami... - odparł, a ja przesunąłem dłoń we wskazanej miejsce.

- Dobrze, że nic więcej ci nie zrobił - szepnąłem.

- Bardzo dobrze - przeczesał palcami moje włosy. - A co do mieszkań...

- Jutro - pocałowałem go w policzek.

- Jak uważasz - odparł, odchylając głowę do tyłu. Siedzieliśmy tak chwilę, a gdy Michi zaczął przysypiać, wygoniłem go do sypialni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top