Tydzień później, czyli 13 dni PRZED
Wróciłam do życia, a co za tym idzie - do szkoły również. Nadal mam katar, ale poza tym drobnym, za to niezbyt przyjemnym faktem, czułam się bardzo dobrze.
Przez pierwsze trzy dni po moim powrocie Zac ciągle za mną latał i prosił o rozmowę. Zgodziłam się. Poszliśmy do kawiarni w centrum. Chłopak mnie przeprosił za swoje zachowanie, ja powiedziałam, że nic się nie stało i tak dalej, ale nadal dziwnie się czułam w jego obecności. Teraz nie siada na lunchu z naszą paczką, która nawiasem mówiąc się rozpadła, ale o tym zaraz. Co do Zaca to uśmiechamy się do siebie i nic poza tym.
Jedną ze zmian jest też to, że Grace całkowicie mnie olała dla swojego nowego chłopaka - Colina. Tak, właśnie. Wieczorem dzwonimy do siebie i w ogóle, ale to już nie jest to samo. Dlatego skończyłam właśnie tu. W stołówce. Z Adamem. I kanapką z serem, którą postanowiliśmy nazwać George. Może to głupie, ale nas to nie obchodzi. George dołączył do naszej paczki i tak jest dobrze.
-Przynieść ci wodę? -Zapytał Adam, wyrywając mnie od tych wszystkich przemyśleń. Pokręciłam przecząco głową i odłożyłam kanapkę aka George'a na tacę.
-Zróbmy coś dzisiaj. Chodźmy do kina czy gdzieś... -Powiedziałam i odwróciłam się do przyjaciela.
-Hm, okay.
Wyglądał jakby też nad czymś rozmyślał. Ostatnio zaczął się dziwnie zachowywać w stosunku do mnie. Pytałam go o to, ale za każdym razem zbywał mnie machnięciem ręki i zapewnieniem, że wszystko jest super i nic się nie zmieniło. Nie jestem głupia. Znamy się od zawsze i jako jego najlepsza przyjaciółka, która w przedszkolu pomogła mu wyrwać zęba za pomocą tylko i wyłącznie plastikowej łopatki, mam prawo wiedzieć co się dzieje. Zmienił się w jakiś niewytłumaczalny sposób. Niby nadal jest tym samym postrzelonym człowiekiem, a jednak coś jest nie tak.
Rozbrzmiał dźwięk dzwonka, zwiastującego początek siódmej lekcji, czyli w moim przypadku trygonometrii.
Pożegnałam się z Adamem i poszłam do klasy.
***
Komedie romantyczne są okropne, ale idealne na poprawę humoru. Siedzieliśmy w sali kinowej i zajadaliśmy się okropnie słonymi i słodkimi przekąskami. Nie było dużo osób, a większość z nich to jakieś kobiety w średnim wieku. W ostatnim rzędzie gdzie siedzieliśmy nie było nikogo, więc bez przeszkód mogliśmy się rozłożyć w fotelach i nikt na nas nie wrzeszczał.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem kiedy facet w filmie ubrał się w ciemno różowy pajacyk, który jak stwierdził dostał od babci. Słodko.
Nagle usłyszałam ciche pochrapywanie przy uchu. Odwróciłam się i kąciki moich ust uniosły się ku górze. Adam zasnął z głową na moim ramieniu.
Wyjęłam mu z rąk pudełko z popcornem i odłożyłam je na pusty fotel po mojej prawej stronie. Gdy to zrobiłam chłopak wziął mnie za rękę i wymamrotał coś pod nosem.
Po filmie nie miałam pojęcia jak go obudzić. Szturchnęłam go raz. I drugi. Nic.
Cholera, pomyślałam.
-Ad, Jennifer tu idzie! -Powiedziałam głośniej na co otworzył oczy i zamrugał kilkakrotnie.
-Coo? Już po filmie? -Spojrzał na swoją dłoń, która ciągle trzymała moją i gwałtownie się wyprostował, jednocześnie puszczając ją.
-Tak. Idziemy. -Wstałam i zebrałam wszystkie puste kubełki.
Zeszliśmy na dół, bo chciałam skoczyć do toalety. Adam poczekał na kanapie przed wejściem. Założyłam mój czarny płaszcz i poprawiłam fryzurę.
Kiedy wyszłam usłyszałam jak rozmawia z kimś przez telefon. Nie lubię podsłuchiwania i tego typu rzeczy, ale jestem tylko człowiekiem, tak? Ciekawość to jedna z wad bycia nim.
-Nie mogę teraz gadać... Tak, jestem z Lily... Poszła do łazienki... Okay, ale możesz to załatwić, prawda? -Zauważył mnie a jego policzki zrobiły sie czerwone. -Muszę kończyć... mamo... Do zobaczenia w domu.
Rozłączył się i wsadził komórkę do kieszeni ciemnych spodni.
-Wszystko w porządku? -Zapytałam.
Adam podrapał się po głowie co robił tylko wtedy gdy był zdenerwowany. Uśmiechnął się, ale było w tym coś dziwnego.
-W jak najlepszym, Lion. Wracamy? -Spytał, a ja już wiedziałam.
Kłamał.
_____________________
Co ten Adam kombinuje?
Wiem, że trochę przeskoczyłam, ale to było od początku zaplanowane... Dziękuję za tyle wyświetleń i głosy x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top