9. "Nie płacz, mała"

*Kastiel*

Budząc się ze spokojnego snu, spojrzałem przez okno. Lało, a ja od razu wiedziałem, że ten dzień będzie kompletnie spierdolony. Zjadłem na szybko śniadanie, nasypałem Demonowi karmy, a następnie poszedłem pod prysznic. Kucnąłem w rogu kabiny, nie przejmując się tym, że marnuję wodę. Al na pewno teraz zaczęłaby się na mnie drzeć. Na myśl o Ally, zrobiło mi się cieplej na sercu. Dobrze wiedziałem, że to nie ja wsypałem jej to coś od gwałtu do kawy. Ale znam osobę, która mogła to zrobić...

***

- Cześć, kretynie, widziałeś Debrę? - spytałem naszego gospodarza, który wyglądał tego dnia jeszcze gorzej, niż zazwyczaj.

- Cześć, gwałcicielu, nie, nie widziałem jej. I to chyba dobrze.

- No to żeś mi pomógł - wywróciłem oczami.

- I tak bym ci nie powiedział. Skrzywdziłeś moją siostrę. Uważasz, że było by sprawiedliwie, gdybym teraz ci pomógł?

- Ile razy mam ci powtarzać - wysyczałem przez zaciśnięte żeby. - że to nie moja wina?

- To jestem ciekaw, czyja.

- Mam pewne podejrzenia, ale nie jestem pewien, a więc na razie tobie nic do tego.

- W takim razie wynocha - wskazał drzwi.

Westchnąłem i opuściłem pokój. Przeszedłem się po całej szkole, szukając Debry, ale albo się perfekcyjnie schowała, albo nie było jej w szkole. Zawiedziony, wróciłem do piwnicy. Siedział już tam Lysander i pisał coś w notatniku. Usiadłem obok i wziąłem do rąk moje dziecko*, które tutaj zostawiłem na czas poszukiwań mojej dziewczyny. Przesunąłem palcami po strunach skarbu, które wydały z siebie niezidentyfikowany dźwięk. Ni to wesoły dźwięk, ni to jakiś smutas.

- I co, znalazłeś ją? - spytał Lysander.

- Nie, do cholery jasnej. Pewnie w chacie się zabunkrowała.

- I co masz zamiar zrobić, iść do niej do domu?

- Nie. Poczekam, aż sama wróci.

- Tym samym przedłużając czas, kiedy będziesz mógł wytłumaczyć Ally, co się stało.

Westchnąłem. On ma rację. Im dłużej będę czekać, tym dłużej Al będzie uświęcać się w przekonaniu, że to przeze mnie znalazła się w szpitalu.

- Napisałem nową piosenkę, mógłbyś rzucić okiem? - Lys zmienił temat, pewnie po to, bym przestał myśleć o całej tej sytuacji. Gdyby to było takie proste...

- No, spoko.

Przyjaciel podał mi zeszyt, a ja zacząłem czytać tekst.

I'm hurtin', baby, I'm broken down**

I need your lovin', lovin', I need it now

When I'm without you I'm something weak

You got me beggin', beggin', I'm on my knees


I don't wanna be needin' your love,

I just wanna be deep in your love

And it's killin' me when you're away


Oh, baby


'Cause I really don't care where you are

I just wanna be there where you are

And I gotta get one little taste


Sugar, yes, please

Won't you come and put it down on me

I'm right here' cause I need

Little love and little sympathi

Yeah, you show me good lovin'

Make it allright

Need a little sweetness

In my live


Sugar, yes, please

Won't you come and put it down on me


I want that red velvet, I want that sugar sweet

Don't let nobody touch it unless that somebody's me

I'm gonna be a man, there ain't no other away

'Cause girl you're hotter than the Southern California Bay

And I wanna play no game and you don't gonna be afraid

Don't give me all that shiny shit

No makeup on, that's my sugar


Your sugar, yes, please

Won't you come and put it down on me

I'm right here' cause I need

Little love and little sympathi

Yeah, you show me good lovin'

Make it allright

Need a little sweetness

In my live

Sugar, yes, please

Won't you come and put it down on me

Spojrzałem na przyjaciela. Zawsze zazdrościłem mu, że potrafi pisać takie świetne teksty. Za to on mi zazdrościł umiejętności komponowania muzyki.

- Brawo, Lys - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - świetny tekst.

- Zawsze tak mówisz. Wysil się trochę.

Westchnąłem.

- Lysandrze, jaki ten tekst jest piękny i perfekcyjny w każdym calu. Lepiej?

- O wiele - uśmiechnął się.

W głowie już leciała mi gotowa melodia do tej piosenki. Ścisnąłem mocniej rękę na szyjce mojego dziecka i zacząłem grać pierwsze dźwięki. Gdy doszedłem do końca piosenki, stwierdziłem, że to jest to. Wyjąłem z torby zeszyt w pięciolinie i od razu zabrałem się za pisanie dźwięków. Gdy skończyłem, razem z Lysandrem wyszliśmy z piwnicy i poszliśmy na chemię do Delanay. Najchętniej bym się z niej urwał, ale nie chciałem jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji, która i tak już była beznadziejna. U tej baby trudno zarobić dobre oceny. W sumie to za KAŻDYM razem zgarniają je Kretyn i Ally. Udawałem, że jej słucham, a tak naprawdę byłem zajęty myśleniem o tym, gdzie może być Debra.

- Panie Kastielu? - usłyszałem głos Delanay.

- Hm? - spojrzałem na nią.

- Możesz mi powiedzieć, co powiedziałam przed chwilą?

- A to zależy, czy zanim pani się mnie przyczepiła, czy po tym.

- Przed - skrzyżowała ręce na piersiach.

- A to nie wiem.

- W takim razie bania.

Westchnąłem przeciągle. Czy ta baba nie może chociaż raz się kogokolwiek nie czepiać?

- A może powiesz nam, o czym tak rozmyślałeś na mojej lekcji, skoro jest mniej ważna od tego, o czym myślałeś?

- Moja przyjaciółka jest w szpitalu, to chyba logiczne, że się o nią martwię, tak?

- Tak, to zrozumiałe, wszyscy martwimy się o Ally, ale nie rozmyślaj o niej na mojej lekcji.

- Dobrze, dobrze.

W końcu dotrwałem do końca wszystkich lekcji. Uczniowie wybiegli z sali matematycznej, krzycząc na cały korytarz "Nareszcie wolność!". Dla mnie jednak nie było jeszcze wolności. Musiałem się dowiedzieć, kto tak bardzo skrzywdził Al. Za namową Lysandra, udałem się do domu Debry. Otworzyła mi jej matka. To po niej moja dziewczyna ma ciemnobrązowe włosy i duże niebieskie oczy.

- Jest Debra? - spytałem.

- Niestety nie, rzuciła tylko plecak w kąt i natychmiast wyszła - odpowiedziała kobieta.

- A wie pani, kiedy wróci?

- Nie wiem, przykro mi. Coś jej przekazać?

- Nie trzeba, do widzenia - odwróciłem się i poszedłem przed siebie.

Wróciłem do mieszkania i trzasnąłem drzwiami. Miałem ogromną chęć znaleźć Debrę i spytać, czy to jej sprawka. Wtedy strzeliłem facepalma i mnie olśniło. Zerwałem się z kanapy i wybiegłem z domu, kierując się w stronę szkoły. Na szczęście była jeszcze otwarta. Znalazłem pomieszczenie, w którym znajdowały się obrazy z kamer. W środku siedział nauczyciel matematyki, pan Craven. Przeglądał monitoring.

- Kastiel? Co ty tu robisz, już jest po zajęciach - powiedział.

- Wiem, ale muszę przejrzeć kamery z wczorajszego ranka. Chyba wiem, dlaczego moja przyjaciółka jest w szpitalu, ale muszę być pewien w stu procentach.

- Rozumiem. Z której godziny?

- Jakoś koło ósmej trzydzieści rano

- Dobrze.

Nauczyciel przełączył kamerę, powiększył ekran i przybliżył obraz. Uważnie obejrzałem film. Zauważyłem, jak Debra kupuje kawę z mlekiem i cukrem. Gdy wzięła do ręki kubek, włożyła do środka jakąś tabletkę. Potem wymieszała ją z napojem. Parę sekund później, na ekranie pojawiłem się ja. Debra przekazała mi kubek. A ja wtedy zniknąłem z obrazu, na pewno dlatego, że chciałem poszukać Ally, by dać jej kawę. Wściekłem się. Nagrałem ten kawałek na telefon, pożegnałem się z nauczycielem i wróciłem na chatę. W końcu Demon dostał żarcie. A ja padłem na łóżko. Zastanawiałem się tylko... skąd Debra wiedziała, że chcę dać Al kawę? Jeśli w ogóle wiedziała...

***

- Czemu to zrobiłaś!? - krzyknąłem, przypierając Debrę do ściany szkoły na tyłach budynku.

- Czemu co zrobiłam? - cholera, zaraz mnie jasna krew zaleje.

- Nie udawaj jakiejś popieprzonej psychicznie małolaty, dobrze wiesz, o czym mówię!

- Zamknij się i mi powiedz, o co ci chodzi, do ciężkiej cholery!

- Czyli że nie pamiętasz, jak do kawy dosypałaś GHB? Dobrze wiedziałaś, że obiecałem Al, że jej tą kawę kupię! A więc to wykorzystałaś! Ale po co? Po co, do jasnej...

- Bo by mi ciebie zabrała! - przerwała mi. - myślisz, że nie słyszałam, jak w parku powiedziała ci, że jest w tobie zakochana? Obraziła się, a ty starałeś się odzyskać u niej względy. Więc stwierdziłam, że jeśli Ally dostanie od ciebie kawę, a potem w jej krwi odkryją GHB, to obrazi się na ciebie, pewna, że to twoja wina, automatycznie zostawiając cię dla mnie.

- A skąd wiedziałaś, że chciałem jej dać kawę?

- Słyszałam waszą rozmowę za szkołą.

Parsknąłem śmiechem.

- Ally miała rację, mówiąc, że jesteś "dziwką, która już kiedyś mnie skrzywdziła". Samemu sobie się dziwię, że jednak znowu ci zaufałem... i cię pokochałem. To koniec, psychopatko.

Puściłem ją i pobiegłem na przystanek autobusowy. Z racji tego, że było już po lekcjach, wsiadłem do pierwszego autobusu. W trakcie jazdy myślałem o całej tej sprawie i przypomniały mi się słowa Al, wtedy w parku.

***

- Al, to nie tak, naprawdę... - zacząłem.

- To jak!? Jak, do cholery!? Najpierw mi mówisz, że mnie kochasz, a potem, gdy odkrywam, że czuję to samo, ty obściskujesz się z jakąś dziwką, która już raz cię skrzywdziła! Człowieku, jesteś normalny!?

- Co odkryłaś? Że ty mnie... cholera! Al, proszę, daj mi dojść do słowa!

- Nie ma mowy! Nienawidzę cię! A teraz spieprzaj!

***

Wtedy, ruszyło mnie sumienie. Gdy powiedziała, że mnie kocha, poczułem jakieś ukłucie w sercu, a gdy uciekła... chciałem za nią pobiec i dogonić ją, przytulić... pocałować... zrobić cokolwiek, by mi wybaczyła. Ale nie zrobiłem tego. Poddałem się jak tchórz. W końcu dojechałem do szpitala. Poszedłem do sali, w której miała leżeć moja przyjaciółka... i ukochana. Spała. Usiadłem na jej łóżku i dotknąłem jej dłoni. Obudziła się. Otwierając oczy, miała na ustach uśmiech, ale gdy jej wzrok się wyostrzył, ewidentnie chciała zacząć krzyczeć. Zakryłem jej usta dłonią.

- Ani się waż wrzeszczeć - powiedziałem cicho.

- Po co tu przylazłeś, gwałcicielu popieprzony? - wysyczała przez zaciśnięte zęby. - nie zrozumiałeś, co powiedziałam ci po raz ostatni? A po drugie, miałeś się przecież do mnie nie zbliżać, prawda?

- Nic nie obiecałem. Twój ojciec sam to sobie ubzdurał. Ubzdurał, że się zgodziłem trzymać się od ciebie z daleka. Ale musiałem tu przyjść. Już wiem, kto cię skrzywdził. I mam dowód na to. Po tym, na pewno mi nie zarzucisz, że to moja wina.

Odblokowałem telefon i włączyłem filmik, dając Al urządzenie do ręki. Gdy zobaczyła, jak Debra coś dosypuje, rozszerzyły się jej oczy. W końcu film się skończył.

- Dała mi tą kawę, a ja przysięgam - przyłożyłem dwa palce do serca. - że nie wiedziałem, że coś tam dosypała.

Zagryzła wargę i schyliła głowę, analizując moje słowa i cały filmik. Uniosłem jej podbródek, ściskając go trochę za mocno.

- Rozumiesz w końcu, że to nie moja wina? Że to nie ja cię skrzywdziłem? - spytałem.

- Tak... rozumiem. A ja mam do ciebie prośbę... - zatrzymała się.

- Jaką? Co się stało?

- Wybacz mi, proszę... - jej oczy zaświeciły się od łez.

- Nie płacz, mała - powiedziałem cicho. - Oczywiście, że ci wybaczam. To nie twoja wina, że tak pomyślałaś - przytuliłem ją do siebie.

Pociągnęła nosem, a ja się cicho zaśmiałem. Uścisnąłem ją jeszcze mocniej. Usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Zobaczyłem Kretyna, który przyszedł odwiedzić siostrę. Gdy mnie zobaczył, zacisnął pięści.

- Spieprzaj stąd, gwałcicielu - powiedział. - miałeś się do niej nie zbliżać.

- Nat, przestań - odezwała się Mała.

- Jak to: przestań? Przecież dobrze wiesz, co zrobił.

- Niby co zrobił? Dał mi kawę, nic do niej nie wsypując? Nataniel, proszę cię, wysłuchaj go choć raz. Kas, pokaż mu ten filmik - zwróciła się do mnie.

- Z największą przyjemnością.

Pokazałem Kretynowi ten sam filmik, który widziała Mała. Pan przewodniczący, po obejrzeniu go, oddał mi telefon, po czym spojrzał na mnie, potem na siostrę, a potem znowu na mnie.

- No dobra, może w tym przypadku nie byłeś nic winny - powiedział. - Ale jeśli skrzywdzisz ją choć raz, to osobiście ci nogi z dupy powyrywam.

- Jasne, jasne. Uważaj, bo ci uwierzę - odpowiedziałem, kpiąco.

- Ja nie mogę, chłopaki, nie możecie się w końcu ogarnąć i przestać się kłócić? Pogodzilibyście się w końcu, co? - wtrąciła się Al.

- Przykro mi, mała, ale to chyba niemożliwe - przyznałem.

- W tej kwestii muszę się z nim zgodzić - zgodził się Kretyn.

Ally opadła na poduszki i przykryła twarz dłońmi. Z jej ust wypadło zdanie "Co za kretyni, z kim ja żyję". Zacząłem się śmiać. Nataniel i Al do mnie dołączyli. Na szczęście moja przyjaciółka mogła jutro wrócić do domu, a więc także do szkoły. Postanowiłem sobie, że jutro wyznam jej, co do niej czuję. Że wyznam jej moje uczucia.

***

* - dziecko Kastiela to gitara, takie info dla tych, co nie wiedzą ;)

** - prawie cała piosenka Maroon 5 - Sugar

**********

Hejka kochani!

I jak? Podobał Wam się rozdział? Mam nadzieję, że tak. Dziewczyny, jak bardzo mokre od wody dzisiaj byłyście? Ja musiałam się chyba trzy razy przebierać, a Dominik, którego większość z Was pewnie zna z wymyślania rozdziałów dla mnie (tak, wykorzystuję przyjaciół XD), tak mnie oblał wodą, że skończyłam z przemoczoną sukienką, rajstopami i bielizną. To było złe.

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: Bryan Adams - Please Forgive Me

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top