38. "Szczęśliwego Nowego Roku, kocico."
*Ally*
- I naprawdę żadne z nich nie chce o tym gadać? - Rin zrobiła wielkie oczy, gdy, po pełnej płaczu nocy, tłumaczyłam jej i mojemu bratu całą sytuację.
- Naprawdę - odpowiedziałam. - Żadne z nich. Mam wrażenie, że jeśli tak dalej pójdzie, to będziemy się wszyscy nawzajem nienawidzić aż do końca szkoły - schyliłam głowę. - Albo i dłużej.
- Skarbie, to nie jest teraz twoja wina - wyszeptał mój brat. - To teraz oni robią ci krzywdę. Ty próbowałaś nawiązać z nimi kontakt, ale cię odtrącili. To oni powinni się wstydzić.
- Wiem - spojrzałam na niego. - Ale to nie zmienia faktu, że... To boli. Tak cholernie boli.
- Jeśli do Sylwestra się nie odezwą, to po prostu ich olej - poradziła mi przyszła szwagierka. - Moim zdaniem, te pozostałe pięć dni powinno im wystarczyć do ogarnięcia się. Poza tym, ty żałujesz. I to oni są kretynami w tej sytuacji. Nie ty.
Westchnęłam ciężko, po czym podniosłam się z krzesła i udałam się do sypialni.
Mój brat zamówił dla mnie gitarę akustyczną jako prezent świąteczny. Przyszła wczoraj wieczorem. Gdy tylko ją zobaczyłam, Nat prawie umarł z powodu braku powietrza, ponieważ bardzo mocno go uściskałam. Następnie otworzyłam tekturową skrzynkę, chwyciłam znajdującą się w futerale gitarę i błyskawicznie poszłam na górę. Wystarczyło tylko ją nieco dostroić i już nadawała się do gry.
Tego dnia po prostu chciałam się odstresować. Chwyciłam instrument i usiadłam na łóżku. Oparłam gitarę na prawym kolanie i zaczęłam przypominać sobie chwyty do piosenki "Everybody hurts" autorstwa Avril Lavigne. Po kilku próbach udało się.
Everybody hurts somedays
It's okay to be afraid
Everybody hurts, everybody screams
Everybody feels this way-ay,
It's okay...
La dida dida, it's okay...
***
- Jak się czujesz? - usłyszałam głos Nata, wchodzącego do mojej sypialni.
- Zajebiście, wiesz? - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Czyli do dupy - wykrzywił usta w grymasie.
- Pewnie, że do dupy.
Brat usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Chwilę później dostałam wiadomość. Rzuciłam się do telefonu z nadzieją, że to któryś z moich przyjaciół.
I bingo.
8:37
Nico ;*
Mam sprawę do Ciebie. Spotkajmy się dzisiaj w kawiarni o 10:30. Musimy porozmawiać.
Czytałam jego wiadomość jeszcze kilka razy. Jednakże zamiast skakać z radości, jedynie delikatnie się uśmiechnęłam.
- Co się stało, słońce? - spytał Nat, kładąc dłoń na moim barku.
- Nico chce się spotkać dzisiaj o dziesiątej trzydzieści w kawiarni - odpowiedziałam, ciągle mając swój uśmiech na ustach.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, nawet bardzo. Tylko po prostu chowam emocje pod maską. W końcu właśnie tego jeszcze się nie nauczyłam - wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic.
***
Usiadłam na krześle, obracając w dłoniach telefon. Zostało pięć minut do umówionej godziny, a Nicodema dalej tam nie było.
- Coś podać? - usłyszałam głos kelnerki.
Spojrzałam na nią ze sztucznym uśmiechem.
- Nie dziękuję - odpowiedziałam i ponownie odpłynęłam w krainę marzeń.
***
Po piętnastu minutach zobaczyłam sylwetkę Nico na horyzoncie. Jego włosy były związane, jak zawsze, w dwa kikuty, a na sobie miał czarną kurtkę i dżinsy w tym samym kolorze. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nawet wtedy, gdy mnie zobaczył.
Podszedł do mojego stolika i usiadł obok mnie. Przez chwilę nawet na mnie patrzył. No ale kiedy w końcu to zrobił, w jego oczach widziałam... Smutek?
- Cześć - rzucił.
- Cześć - odpowiedziałam.
Między nami zapadła cisza.
Cisza, której nie umiałam wytrzymać.
Dlatego w końcu ją przerwałam.
- Nico, mogę wiedzieć, po co chciałeś się...
Nie było mi dane dokończyć. Chłopak wstał, chwycił mnie za barki i pociągnął w górę, a następnie mocno otulił swoimi ramionami.
Zamurowało mnie. Nie potrafiłam się poruszyć. Jednakże gdy w końcu doszło do mnie, co się stało, odwzajemniłam uścisk.
- Przepraszam - wyszeptał. - Tak cholernie przepraszam.
- Ale... Za co? - spytałam.
Chłopak puścił mnie, ale nie zajął miejsca. Również tego nie zrobiłam. Patrzył mi w oczy, ale nie uśmiechał się.
- Wtedy, podczas tej Wigilii... Zachowałem się jak dupek. Chciałaś po prostu, kupując tę koszulkę, wyładować emocje. I wydaje mi się, że po prostu tego nie zrozumiałem. Dlatego... Wybaczysz mi? - podał mi rękę, obdarowując mnie delikatnym uśmiechem.
Natychmiast rzuciłam mu się na szyję. Musiało to dziwnie wyglądać, ponieważ był ode mnie wyższy o głowę. Nie obchodziło mnie to jednak.
Brakowało mi tego.
Jego ciepła.
Jego miłych ramion oplatających mnie w talii.
Jego... przyjaźni.
- Jak mogłabym ci nie wybaczyć? - powiedziałam. - Byliśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego tracić.
- Ja też nie - wyszeptał mi do ucha. - Choć mogłem to zrobić przez własną głupotę.
***
- Masz już sukienkę na dziś, prawda? - spytała mnie Rinka.
Dzisiaj jest Sylwester. Cała ta grupka osób, które się na mnie wściekły, dzisiaj tutaj przyjdzie. Zobaczymy, co z tego wyniknie...
- Oczywiście, że mam - uśmiechnęłam się i pokazałam blondynce wybrane ubranie.
Sukienka była cała czarna, za to z przodu były przeróżne srebrne wzory. Stwierdziłam, że nie będę robić jakiejś wymyślnej fryzury ani nie nałożę makijażu.
- Bardzo ładna - przyszła szwagierka uśmiechnęła się do mnie.
Ona miała już na sobie swój strój. Była to sukienka do połowu ud, cała w świecących się na złoto cekinach. Miała także mocny makijaż oraz włosy spięte w luźnego koka.
- Ty także świetnie wyglądasz - odwzajemniłam uśmiech.
- Dziękuję.
W końcu wbiłam się w swoją sukienkę, a włosy spięłam w najzwyklejszego kucyka.
Po co robić coś innego?
To Nowy Rok, a nie studniówka.
Mój brat i jego dziewczyna mieli przygotować alkohol. Nie tylko szampana, ale także wino i trochę piwa.
Reszta grupy również miała coś przynieść.
Bałam się, co z tego wyniknie, ale się nie mieszałam.
Usiadłam na łóżku i przez kolejną godzinę grałam na gitarze.
W końcu usłyszałam, jak ktoś dzwoni do drzwi wejściowych do domu. Odłożyłam instrument, wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju. Zeszłam do salonu i patrzyłam przez okno. Gdy wszyscy weszli do pomieszczenia, odwróciłam się. Nico uśmiechnął się do mnie serdecznie, a reszta zagryzała wargi, tak, jakby się przed czymś wahali.
- No dalej - rzucił Nico, patrząc na całą grupę.
Rozalia westchnęła.
- Ally... Bo my chcielibyśmy cię...
- Przeprosić - rzucili wszyscy, oprócz Kasa. On stał gdzieś z boku i nawet na mnie nie patrzył. Trochę mnie to zabolało.
- To nie była twoja wina - powiedział Alexy. - Chciałaś wyładować emocje. Ale my nie umieliśmy tego zrozumieć.
- Miałaś do tego pełne prawo - dodał Lysander.
- Tylko my, jak idioci, nie potrafiliśmy tego pojąć - dorzucił Dominic.
- Dlatego... - wtrąciła Melania.
- Wybaczysz nam? - spytali wszyscy, oprócz mojego ex i Nico.
Uśmiechnęłam się serdecznie.
- Oczywiście - powiedziałam. - Jak mogłabym was nie wybaczyć? Poza tym, bardzo mi was brakowało.
Skruszona grupa natychmiast się na mnie rzuciła, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
Nareszcie udało nam się pogodzić.
Nareszcie jest tak, jak dawniej.
***
Były ledwie dwie minuty przed północą. Każdy był już mocno pijany, łącznie ze mną, Natem i Rinką. Gdzieś zgubił mi się Kastiel. Alkohol płynący w moich żyłach podpowiadał sercu, że CHCĘ mu wybaczyć, podczas gdy tak naprawdę tak nie było. Pierwsze miejsce, o jakim pomyślałam, to moja sypialnia. Poszłam tam.
I bingo.
Kas stał na balkonie i palił.
Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Jego mięśnie natychmiast się spięły. Chwilę później jednak zgasił papierosa i odrzucił go gdzieś dalej, a następnie obrócił się twarzą do mnie i objął mnie w pasie. Spojrzał na mnie.
- Szczęśliwego Nowego Roku, kocico - powiedział z tym swoim uśmiechem.
- I wzajemnie, Kas.
Dokładnie w tym momencie na niego pojawiły się fajerwerki oznaczające rok 2018. Kas zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nie odrażało mnie to. Wręcz przeciwnie - przez dużą ilość wypitego alkoholu pociągało mnie. Zarzuciłam mu ręce na kark i przyciągnęłam do siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Od razu zaczął odwzajemniać pocałunek. Uniósł mnie, dzięki czemu mogłam objąć go nogami w pasie. Podszedł do łóżka i rzucił mnie na nie, po czym ucałował moją szyję, zdejmując swoją koszulę.
Gdybym wiedziała, że TO się stanie, nie piłabym tyle ani nie szła do sypialni.
Następnego dnia cholernie tego żałowałam.
**********
Hejka kochani!
Ło, trochę mnie tutaj nie było, prawie trzy tygodnie.
Na wstępie chciałabym Was serdecznie przeprosić za to, że tak długo zwlekałam z tym rozdziałem. Miał być gotowy już jakiś czas temu, ale nie bardzo miałam kiedy pisać.
Przepraszam także, że taki krótki. Mam jednak nadzieję, że taki również się Wam spodobał.
Dziękuję Wam za ponad 7K wyświetleń, jesteście kochani! *posyła całusa*
Następny rozdział pojawi się w Halloween jako o-s. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, ponieważ mam już ogólny zarys tego, co się tam wydarzy.
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Britney Spears - Criminal
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top