13. "Żyje."
*Ally*
- To znaczy że... że on... nie żyje? - ostatnie dwa słowa z trudem przeszły mi przez gardło.
- Niestety, tak.
***
Przez chwilę miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Musiałam chwycić się ściany, by nie upaść. Patrzyłam na lekarza, ciągle będąc w szoku. Kastiel umarł. To już było pewne. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Odeszła jedna z dwóch najbliższych mi osób. Spojrzałam na rodziców Kasa. Jego mama przytulała się do jego taty. Oboje płakali. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach. W jednym momencie przez głowę przeleciały mi wszystkie wspomnienia z nim. Kilka z nich zapamiętam do końca życia.
Nasze pierwsze spotkanie w przedszkolu i ten dzień, kiedy ze złośliwości podłożył mi nogę. Następnego dnia mnie przeprosił.
Weekend tuż po pierwszym tygodniu w przedszkolu. Ja, Nataniel i Amber poszliśmy z rodzicami na plac zabaw. Kastiel również tam był, ze swoimi rodzicami. Nat kiedyś był inny. To on był tym nieznośnym. Ale i tak go kochałam. Ja huśtałam się na huśtawce, a on podszedł do Amber i zepsuł jej ulubioną lalkę. Moja siostra zaczęła przeraźliwie płakać. Uspokoił ją Kas, poprzez naprawienie jej zabawki. Od tego dnia, Amber jest w nim zakochana po uszy. To jeden z głównych powodów, dlaczego nikt w szkole nie wiedział o naszym związku. I już nikt się nie dowie.
Pierwsze przedstawienie, odgrywane w drugiej klasie podstawówki. Wystawialiśmy wtedy Królewnę Śnieżkę. Każdy cieszył się ze swojej roli. Ja byłam główną bohaterką, a Kastiel, jak na złość, księciem. Podczas występu, przez chwilę się zaciął, ale w porę podpowiedziałam mu jego tekst. W ten sposób nasz mały teatrzyk nie zakończył się katastrofą.
Dzień w czwartej klasie podstawówki, kiedy odkryłam, że Kastiel mi się podoba. To było w maju. Po prostu przyszedł do szkoły, a ja powiedziałam sobie w głowie, że jeszcze nigdy nie widziałam tak przystojnego chłopaka. Wtedy tak jakby zatrzasnęłam się w strefie friendzone'u.
Dzień zakończenia roku szkolnego w szóstej klasie. Płakałam, bo to miał być ostatni dzień, jaki spędzimy razem jako uczniowie podstawówki. Kastiel siedział centralnie przede mną. Odwrócił się do mnie i powiedział mi, żebym nie płakała. Pamiętam moją odpowiedź. "Jeśli będziesz tak dalej mówił, to na pewno będę płakać". On się zaśmiał i zamienił się miejscami ze swoim kolegą, który siedział obok mnie. Przytulił mnie, a ja myślałam, że rozpłynę się w jego ramionach.
Dzień pod koniec sierpnia, gdy przeczytaliśmy listę uczniów przyjętych do gimnazjum. Cieszyłam się, że będę w klasie z Natem, Kasem i Amber. Reszty nie znałam. I nie znalazłam wśród nich żadnego przyjaciela. Jedynie koleżankę, Laeti, i kolegę, Kentina.
Dzień w gimnazjum, w którym przyszedł do szkoły w czerwonych włosach. Wzięłam go za nowego ucznia. Pamiętam jego odpowiedź. "Nie pamiętasz mnie, dziewczynko? Skleroza boli?". Pamiętam też jego chytry uśmiech. Ten, który od zawsze kochałam.
Dzień, w którym dowiedziałam się, jaka jest była dziewczyna Kasa, Amy. Puszczalska lafirynda. Przyjaciele Kasa zaliczyli ją za jego plecami. Ta dziewczyna nie była nic warta. Kastiel na nią nie zasługiwał.
Dzień, w którym dowiedziałam się, że Kastiel i jego koledzy, wszyscy pijani, chcieli obrabować kiosk. Mimo że wiedziałam, że to prawda, to trzymałam kciuki za ukochanego. Na szczęście dostał najmniejszy wymiar kary.
Dzień, w którym dowiedzieliśmy się, że będziemy razem w klasie licealnej. Znowu znaliśmy tylko siebie nawzajem, ale każdy znalazł tu przyjaciół. Nataniel Melanię, ja Alexy'ego i Rozalię, a Kastiel - Lysandra.
Westchnęłam. Tyle wspólnych chwil. Tyle wspomnień. Tyle... radości. I to wszystko sypie się w jednym momencie. Podniosłam głowę. Nawet nie zauważyłam, że rodzice mojego zmarłego kochanka zniknęli. Poszłam do łazienki, przemyć twarz. W lustrze zobaczyłam swoją bladą twarz. Moje oczy były czerwone od płaczu. Mój Kastiel... umarł. Kolejna łza wypłynęła z mojego oka. Szybko ją otarłam i wyszłam z łazienki. Wróciłam pod salę obserwacji. Rodzice Kastiela stali już przed drzwiami.
- Możesz tam wejść - powiedziała jego mama. - Pożegnać się. Na zawsze.
Kiwnęłam głową. Wzięłam głęboki wdech i popchnęłam drzwi. Usiadłam na łóżku obok ciała kochanka. Dotknęłam jego dłoni. Była zimna, a całe ciało sztywne.
- Kastiel - wyszeptałam. - Nigdy więcej się nie spotkamy. Nigdy więcej mnie nie przytulisz, nie pocałujesz. Nigdy nie będzie naszego pierwszego razu. Ale jest jedna rzecz, która będzie trwać. Moja miłość do ciebie. Zawsze będę cię kochać. Obiecuję...
Chciałam zostawić mu jeszcze jedną pamiątkę. Zaczęłam grzebać w torebce. Znalazłam tam czarny marker. Drżącą ręką napisałam na jego dłoni jedno równanie.
K + A = ❣
Pociągnęłam nosem. Teraz będę musiała go tu zostawić, a za kilka dni patrzeć, jak jego ciało jest chowane w ciemnym grobie. Nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać. Jego ciało było prawie w całości przykryte białym materiałem. Odsłoniłam je do pasa. Był kompletnie nagi. Położyłam głowę na jego brzuchu i zasnęłam, płacząc.
***
Gdy się obudziłam, poczułam, jak ktoś głaszcze mnie po włosach. Dopiero chwilę później usłyszałam pikający dźwięk monitora funkcji życiowych. Przez chwilę nie przejęłam się tym. Ale chwilę później sobie coś uświadomiłam. Ta maszyna wydawała jeden, ciągły dźwięk. Dlaczego teraz pika? Powoli podniosłam głowę, wycierając mokre od łez policzki. To, co zobaczyłam, sprawiło, że zaczęłam płakać na nowo. Kastiel miał otwarte oczy. Jego ciało znowu było ciepłe i różowe. Natychmiast rzuciłam mu się na szyję, naciskając na jego brzuch i klatkę piersiową. Wrzasnął z bólu, ale chwilę później już trzymał mnie w ramionach. Płakałam ze szczęścia, a on głaskał moje włosy. Gdy mnie puścił, poszłam do pokoju lekarzy. Znalazłam doktora, który wcześniej reanimował Kasa.
- Doktorze, on się obudził - powiedziałam.
Lekarz natychmiast podszedł do łóżka mojego chłopaka. Zbadał go. Kas krzyczał za każdym razem, gdy doktor uciskał jego brzuch. Na czas badania musiałam wyjść z sali. Jego rodzice spojrzeli na mnie, z nadzieją w oczach.
- Kochanie, słyszeliśmy męskie krzyki - powiedziała jego mama. - To raczej niemożliwe, ale... czy to... Kastiel?
Zapłakałam, sama nie wiem, czemu.
- Tak - odpowiedziałam. - To Kastiel. On żyje.
Małżeństwo mocno się do siebie przytuliło. Teraz mogło być tylko lepiej. No, prawie tylko lepiej. Kasa zabrali na tomografię, która wykazała krwawienie wewnętrzne. Nie wiem, co było tego powodem. Może to, że leżałam na jego brzuchu, a później mocno go przytuliłam, uciskając dolną część jego ciała? Zresztą, to teraz było nieważne. Zabrali go na operację. W drodze na blok obiecałam mu, że będę na niego czekać. Usiadłam przed salą. Spojrzałam na zegarek. Była druga nad ranem. Z jednej strony chciałam wrócić do domu i się wyspać, a z drugiej zostać i czekać. Zdecydowałam się na kompromis. Położyłam się na kilku krzesłach, podłączyłam słuchawki do telefonu i zaczęłam słuchać muzyki, aby zasnąć. Udało się. Przy piosence "Agosto" odpłynęłam.
***
- Wstawaj - ktoś szturchnął mnie w ramię. To była mama mojego chłopaka. - Operacja się skończyła. Z Kastielem wszystko w porządku. Żyje.
Natychmiast zerwałam się na nogi. Telefon i słuchawki włożyłam do torebki, a potem poszłam z rodzicami Kasa do sali pooperacyjnej. Był w śpiączce, ale wiedzieliśmy, że wszystko jest okej. Chwyciłam jego dłoń i przyłożyłam do swojego policzka. Zostaliśmy przy nim przez parę następnych godzin. W końcu można było go wybudzić. Gdy otworzył oczy i nas zobaczył, powoli się podniósł i przytulił rodziców, a mnie uściskał, a następnie pocałował.
- Idź do domu, kocie - powiedział. - Nie wiem, która jest godzina, ale widzę, jesteś zmęczona. Spałaś bardzo mało. A dzisiaj nas czeka szkoła, mała.
- Wiem - odpowiedziałam. - Ale chcę tu z tobą zostać. Chcę na bieżąco wiedzieć, czy wszystko jest okej.
- Idź do domu, moi rodzice na pewno będą cię o wszystkim informować.
- Ale chcę tu zostać. Nie chcę cię zostawiać - ziewnęłam.
Kas się zaśmiał. Ucałował moje zamykające się powieki.
- Proszę cię, uparciuchu, idź już. Widać na kilometr, że chce ci się spać.
Westchnęłam.
- No dobra. Ale chcę na bieżąco dostawać wiadomości o twoim stanie zdrowia.
- Oczywiście, kochanie - powiedziała jego mama.
- Dobrze. Dobranoc - powiedziałam do rodziców mojego chłopaka, a jego samego jeszcze raz mocno uściskałam.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz - wyszeptałam mu do ucha.
- Obiecuję - odpowiedział. - Dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszłam z sali i opuściłam szpital. Byłam tak zmęczona, że zasnęłabym w drodze do domu. Na szczęście niedaleko stała taksówka. Poprosiłam o podwózkę. Gdy dotarliśmy pod mój dom, zapłaciłam za drogę i weszłam do środka. Było cicho. Wszyscy już spali. Weszłam na palcach do pokoju. Nat spał rozwalony na całe łóżko. Westchnęłam. Przebrałam się szybko w piżamę. Delikatnie obróciłam Nata tak, aby spał na swojej połowie łóżka, a następnie położyłam się i niemal natychmiast zasnęłam.
**********
Hejka kochani!
Praktycznie wszystkie osoby, które skomentowały ostatnio rozdział, zorientowały się, że chcę zmartwychwstać Kastiela XD
A chciałam Wam takiego suprajsa fajnego zrobić :c będę płakać :'c
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS.: W mediach: Alvaro Soler - Agosto
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top