11. "Chociaż raz mi zaufał"
*Kastiel*
- Demon? - zwróciłem się do psa. Spojrzał na mnie, jakby mnie zrozumiał. - czemu to wszystko jest takie popieprzone?
Pupil szczeknął. Westchnąłem.
- Stary, nie pomagasz. Ani trochę.
Spojrzałem mu w jego wielkie brązowe oczy. Nie wyrażały żadnych uczuć. Warknąłem, sam nie wiem, dlaczego. Stwierdziłem, że nie opłaca mi się siedzieć w domu. Musiałem w jakiś sposób wyładować emocje. Zapiąłem psu smycz i wyszedłem z nim na spacer. Co chwilę się zatrzymywaliśmy. A to Demon musiał się wyszczekać na Bogu ducha winnego wróbla lub wiewiórkę, a to musiał się wyszczać, a to jeszcze Bóg wie co. Nagle zrobiło się ciemno jak w dupie. Co się stało? Szanowne słońce postanowiło pobawić się z Ziemią w chowanego.
- Kurwa - powiedziałem.
Zaczęło lać, a potem, jakby tego było mało, pies wyrwał mi się, razem ze smyczą.
- Demon, do ciężkiej cholery, zatrzymaj się! - wrzeszczałem, goniąc zwierzaka.
Biegliśmy tak dobre kilka minut. W pewnym momencie miałem dość. Stanąłem w miejscu i chwyciłem się za kolana, ciężko oddychając. Spojrzałem na psa, który wesoło merdał ogonem. Już wiedziałem, czemu biegł aż tu. Staliśmy obok domu Ally. Spojrzałem w okno jej pokoju. Zobaczyłem kogoś siedzącego na parapecie, tyłem do szyby. Ten ktoś miał śliczne, długie blond włosy. To na pewno była moja dziewczyna. Chciałem wejść do jej mieszkania, porwać ją i zabrać ze sobą do mnie do domu. Ale nie mogłem. Albo tak mi się wydawało. Chyba po prostu nie chciałem, aby po powrocie miała przechlapane. Znałem jej ojca już tak długo, że wiedziałem, że nie jest typem uprzejmego człowieka. Spojrzałem na sad, znajdujący się obok budynku. O jedno z drzew została podparta drabina. Natychmiast ją zabrałem i podparłem o budynek tak, by szczyt sięgał okna pokoju Małej. Dotarłem na samą górę. Delikatnie zapukałem w szybę, mokrą od deszczu. Zaskoczona dziewczyna odwróciła się, a gdy mnie zobaczyła, zaskrzyły się jej oczy. Tęskniła. Ja też tęskniłem. Przyłożyłem dłoń do szyby od strony zewnętrznej, a ona - od wewnętrznej. W tym samym czasie, w to samo miejsce, przyłożyliśmy usta.
- Tęsknię - wyszeptałem.
- Ja też - odpowiedziała. - Kocham cię.
- Ja ciebie też, mała.
Uśmiechnęła się delikatnie. Zaraz potem jednak gwałtownie odwróciła głowę w stronę drzwi, a ja jebłem na plecy z tej cholernej drabiny. Nie wiedziałem, kto wszedł do pokoju mojej dziewczyny, ale także nie chciałem tego wiedzieć. Chwyciłem smycz, do której był przypięty Demon i natychmiast stamtąd spierdoliłem. Po powrocie do domu, położyłem się na łóżko w sypialni. Skrzyżowałem nogi w kostkach, ręce wsunąłem pod głowę.
- Kurwa - powiedziałem sam do siebie. - Dlaczego życie musi być takie popiep...
Nie dokończyłem. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Jak głupi zbiegłem na dół będąc pewnym, że to Al. Ale nie. To byli moi starzy, których widzę... raz na miesiąc?
- Do cholery, co wy tu robicie? - zadałem głupie pytanie.
- Przyjechaliśmy odwiedzić syna, chyba mamy do tego prawo? - odpowiedziała matka.
Westchnąłem.
- Dobra, właźcie, nie będziecie stać na dworze.
Weszli do środka i od razu poszli do kuchni. Mimo wszystko to moi rodzice i wypadało by należycie ich przyjąć. Zabrałem się za zaparzanie herbaty.
- Jak ci się układa z Debrą? - spytała matka. - Może zaprosisz ją dzisiaj na obiad?
- Śnisz na jawie. Nijak mi się, kurwa, z nią układa. Zerwałem z nią, bo mojej nowej dziewczynie podała do kawy pigułkę gwałtu.
Pokrótce opowiedziałem im całą historię. Słuchali ze skupieniem, starając się wszystko zrozumieć.
- A co z tą nową dziewczyną? - spytał ojciec. - Ona nie ma dzisiaj czasu?
- No właśnie... tu jest mały problem. Jej stary twierdzi, że jego córka nie zasługuje na kogoś takiego, jak ja. Wczoraj przyłapał nas na pocałunku. Dosłownie siłą wyrwał mi ją z rąk i zabrał do domu. Nie chcę wiedzieć, co się tam później wydarzyło.
- Dlaczego?
- Jakiś czas temu zabrałem ją na koncert. Wiedział o tym tylko ten jej durny brat, główny gospodarz naszego liceum. W drodze powrotnej paliwo szlag trafił i się skończyło. No i, kurwa, nie mieliśmy jak dojechać do domu. Jak zasnęła, to parę chwil później przyjechał jej ojciec i ją zabrał do domu. Był wściekły. A jak Debra podała Al tę cholerną pigułkę gwałtu, to tuż przed salą darł się na mnie, że niby ja jej podałem to świństwo. Przez chwilę miałem wrażenie, że mnie zabije.
- Może po prostu jest przewrażliwiony - stwierdziła mama. - Martwi się o swoją córkę, to normalne.
- A wiesz, co nie jest normalne!? Że ten nadęty buc zabiera mi swoją córkę z rąk i zabrania się z nią spotykać, bo dwa lata temu popełniłem błąd! - gwałtownie wstałem z krzesła i podszedłem do okna. - Wcześniej ani później nie zrobiłem nic złego. A on jest przekonany, że się nie zmieniłem. Byłem dzisiaj pod jej domem, Demon mi się wyrwał. Siedziała w tym oknie, smutna. Gdy mnie zobaczyła, zaczęła płakać. Ją też ten kretyn krzywdzi. Kurwa, mam tego dość.
- Przecież widujecie się w szkole - powiedział tata.
- Ale to za mało. Miałem tyle dziewczyn, że na palcach nie da się zliczyć, a tylko na tej mi tak cholernie zależy. To z nią chcę się zestarzeć, z nią chcę wychować dzieci. Z nią chcę być... do końca życia.
Kurwa, od poezji jest Lysander. Wychodzi na to, że zakazana miłość wpływa dodatnio na... bycie poetyckim.
- Nie martw się - powiedziała mama, podchodząc do mnie i przytulając. - W tym roku będziecie mieć osiemnaście lat. Potem, jej ojciec nie będzie mógł już jej mówić, co ma robić, a czego nie robić.
- Ona ma urodziny w lutym, a ja w styczniu. To przecież jeszcze niecałe pół roku.
- Zobaczysz, jak to zleci - odezwał się tata.
- A na razie - dodała mama. - daj mi telefon i wybierz numer do Ally. Pogadam z jej ojcem. Przekonam go, żeby choć raz odpuścił swojej córce i pozwolił jej się z tobą spotkać.
Wystukałem numer Ally na komórce i przyłożyłem ją do ucha.
- Kastiel? - usłyszałem cichutki głos mojej dziewczyny.
- Tak, mała.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Mam do ciebie pytanie. Moi rodzice do mnie przyjechali i chcą cię poznać. Chciałabyś dzisiaj przyjść do nas na obiad?
- Kas, dobrze wiesz, że bardzo bym chciała. Ale mojego ojca do tego nie przekonasz.
- Ja nie muszę. Powiedz mu, że ktoś chce z nim porozmawiać i daj mu telefon.
- Okej - niemal usłyszałem jej uśmiech.
Słyszałem zbieganie po schodach i ciche "Tato, ktoś chce z tobą pogadać". Szybko dałem telefon mamie. Wiedziałem, że ona przekona tego buca.
- Dzień dobry, z tej strony mama Kastiela... a niech pan tylko spróbuje się rozłączyć... mam do pana pytanie. Czy Ally mogłaby dzisiaj przyjść do nas na obiad... ale proszę się nie zwracać do mnie takim tonem. Ja, mój mąż i Kastiel chcemy, aby Ally dzisiaj zjadła z nami... do cholery, proszę posłuchać. Mój syn się zmienił. Jest inny. Popełnił błąd, ale teraz jest inaczej. Więc proszę nie oceniać nikogo po błędach, jakie zrobił... wieczorem odstawimy ją do domu... no i dobrze. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Do widzenia - rozłączyła się.
Spojrzała na mnie z uśmiechem i oddała mi telefon.
- A nie mówiłam, że go przekonam? - powiedziała. - kilka obelg, kilka obietnic, wyjaśnień i to wszystko.
- Mamo, jak ty to... kurwa - uśmiechnąłem się pod nosem, po czym rzuciłem matce na szyję, czego zazwyczaj nie robię. - dziękuję. Bardzo dziękuję.
- A teraz pospiesz się. Wypadało by posprzątać, zanim twój gość się tutaj pojawi.
- Która jest godzina?
- Prawie dwunasta.
- Kurwa!
Opuściłem salon i pobiegłem do pokoju, żeby sprawdzić, jak się prezentuje. Czarne ściany z wielkim białym napisem "Winged Skull" naprzeciw drzwi. Białe szafki, półki i szafa. Wielkie jednoosobowe łóżko z czerwoną pościelą. W rogu pokoju moje dziecko, a w drugim - drugie.
(aut. pierwsze dziecko to gitara elektryczna, a drugie to akustyczna, tak dla przypomnienia ;) )
A co na podłodze? Pozgniatane kulki z zeszytu w pięciolinie. Pozapisywane kartki. Puste pudełko po nowych strunach do drugiego dziecka. Brudne ubrania. Westchnąłem. Ciuchy wrzuciłem do kosza na pranie, a resztę do kosza w kuchni. Wróciłem do pokoju. Teraz było okej. Trzeba było tylko się przebrać. Wziąłem pierwsze lepsze ubrania. Wypadło na czerwoną koszulkę i czarne spodnie z cienkim srebrnym łańcuszkiem. Spojrzałem na zegarek. Było ledwo dziesięć po dwunastej. Z kuchni zaczął wydobywać się zapach gotowanego przez mamę obiadu. Przez okno zauważyłem, że już się, na szczęście, wypogodziło. Nie chciałem, żeby moja dziewczynka złapała przeziębienie. Demon usadowił się w swoim legowisku i postanowił pójść spać. Wziąłem gitarę elektryczną i zacząłem ją stroić. Planowałem nauczyć dzisiaj moją dziewczynkę chociaż kilku chwytów. Postawiłem na najnowszą piosenkę Nickelback, Song On Fire. Cicho śpiewałem słowa, grając kolejne akordy. Potem, przyszła kolej na inne piosenki, w tym te napisane przeze mnie i Lysa. Nawet nie zauważyłem, kiedy wybiła czternasta, a w drzwiach zadzwonił dzwonek.
- Ja otworzę! - krzyknąłem.
Zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi. Przed nimi stała moja dziewczyna. Miała sobie śliczną, białą sukienkę z motywami małych niebieskich i czerwonych kwiatów, czarne bolerko i białe szpilki. Włosy miała ułożone tak, że spływały na prawe ramię. Na prawy bark miała zawieszoną czarną torebkę. Ogólnie mówiąc - wyglądała cudownie. Pocałowałem ją na przywitanie.
- Cieszę się, że twojej mamie udało się przekonać mojego ojca - powiedziała mi na ucho.
- Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę. Chociaż raz mi zaufał - uśmiechnąłem się.
Odwzajemniła to. Zdjęła buty, a ja pomogłem jej zdjąć bolerko, po czym powiesiłem je na wieszaku.
- Chodźmy do kuchni. Moja mama wprost nie mogła się doczekać twojego przyjścia.
- A więc prowadź.
Złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do kuchni. Stół już był przykryty białym obrusem i kompletnie zastawiony. Moi rodzice o czymś dyskutowali z uśmiechami na twarzach. Odchrząknąłem. Spojrzeli w moją stronę, a na widok Ally uśmiechnęli się jeszcze szerzej. Na policzki mojej dziewczyny wkradł się delikatny rumieniec. Słodko.
- Mamo, tato, oto moja nowa dziewczyna - uśmiechnąłem się.
Mama od razu podeszła do blondynki i podała jej rękę. Dziewczyna delikatnie ją uścisnęła.
- Bardzo mi miło mi znów cię zobaczyć, kochanie - powiedziała.
- Mi również jest bardzo miło. Dziękuję serdecznie za zaproszenie - ciągle się zastanawiam, jakim cudem zawsze udaje jej się zachować sto procent kultury, nawet przy ludziach, których widuje strasznie rzadko.
- Nie masz za co dziękować - wtrącił się mój ojciec, odając dłoń Ally. Uścisnęła ją.
Usiedliśmy przy stole. Ręce Al drżały, jakby się czymś stresowała. Nie wiem czym, w końcu nikt jej tutaj nie zje. Podczas posiłku dużo rozmawialiśmy. Głównie pytania padały w stronę Ally i dotyczyły jej samej lub tego, co myśli o naszej wspólnej przyszłości, typu ślub lub dzieci. Z czasem zaczęła być coraz bardziej wyluzowana i grzecznie odpowiadała na pytania, często się śmiejąc. Ale w końcu ze strony mamy padło pytanie, które ją złamało.
- Dlaczego twój ojciec tak bardzo nie chce, żebyś spotykała się z Kastielem?
Schyliła głowę. Widziałem, że zbiera myśli tak, by nie powiedzieć ani nic za dużo, ani nic niemiłego.
- Wie pani co... jeśli mam być szczera, to naprawdę nie wiem. Pewnie chodzi o to, że nigdy wcześniej nie miałam chłopaka i martwi się. Jeśli chodzi o to, to go rozumiem. Ma prawo się bać. Ale jeśli chodzi o coś innego, to nie umiem się domyślić, o co.
Przez chwilę miałem wrażenie, że kłamie nam prosto w oczy... ale zaraz potem stwierdziłem, że na pewno się mylę. Ally pomogła mojej mamie posprzątać naczynia ze stołu i zaserwować sernik z malinami - ciasto, które od dzieciństwa mogłem jeść od rana do wieczora. Atmosfera jeszcze bardziej się rozluźniła. Po deserze, blondynka posprzątała ze stołu. Chciała usiąść przy stole, ale złapałem ją za rękę.
- Sory, ale porywam ją do siebie - powiedziałem do rodziców, a do Małej puściłem oczko. Uśmiechnęła się.
- Dobrze - powiedział tata. - Ale nie róbcie nic głupiego.
"Nic głupiego"? Czemu oni nie umieją prosto z mostu wypowiedzieć słowa "seks"? To takie trudne? Zresztą, na to jeszcze przyjdzie czas. Z wcześniejszej wypowiedzi Ally wywnioskowałem, że jest dziewicą. Nie chcę jej zmuszać do czegoś, czego jeszcze nigdy nie robiła. Poczekam na odpowiedni moment. Weszliśmy po schodach do mojego pokoju. Moja dziewczynka otworzyła szeroko oczy.
- Wow... - powiedziała. - Ładnie tutaj.
- Spodziewałaś się bałaganu, co? - uśmiechnąłem się chamsko.
- Będę miła - skrzyżowała ręce na piersiach. - i powiem, że nie.
- Specjalnie dla ciebie sprzątałem, doceń - objąłem jej twarz w dłonie i pocałowałem.
Całowaliśmy się jeszcze chwilę. Potem, odsunąłem się od dziewczyny i poszedłem do kąta pokoju, po moje pierwsze dziecko. Usiadłem na łóżku i poklepałem miejsce obok mnie, aby zrobiła to samo.
- Grałaś kiedykolwiek na gitarze? - spytałem.
- Nie, ale widziałam różne koncerty i covery, więc wiem mniej więcej, o co chodzi.
- Praktyka a teoria, skarbie, to różnica. Zagram ci coś, a ty spróbuj odgadnąć, co to jest.
- Okej.
Od razu zacząłem grać. W momencie, w którym w oryginale Chad zaczyna śpiewać, sam zacząłem po cicho nucić słowa, w ten sposób upraszczając trochę mojej dziewczynce zadanie. Od razu zgadła, że chodzi o Song On Fire. Zaśpiewaliśmy razem refren.
I could set this song on fire
Send it up in smoke
I could throw it in the river
Watch it sink in slowly.
Tie the pages to the plane and
Send it to the moon
Play it for the world but it won't mean much
Unless I sing this song for you
Poprosiłem Al, aby usiadła na moich kolanach. Położyłem jej palce na odpowiednich miejscach i pokazałem, jak powinna wyglądać melodia przy pierwszym chwycie. Na początku szło kiepsko.
- Skarbie, rozluźnij palce, jesteś strasznie sztywna - dziewczyna wykonała polecenie i zagrała jeszcze raz. - I widzisz? Od razu lepiej. Teraz jest tak, jak powinno być. Dalej.
Pokazywałem jej kolejne chwyty, aż w końcu nauczyła się grać całą piosenkę. Zabrałem pierwsze drugie dziecko i zaczęliśmy grać oboje, śpiewając zwrotki.
The first words that come out
And I can see this song will be about you
I can't believe that I can breathe without you
But all I need to do is carry on
The next line I write down
And there's a tear that falls between the pages
I know that pain's supposed to heal in pages
But it depends which one I'm standing on
I write lines down
Then rip them up
Describing love
Can't be this tough
I could set this song on fire
Send it up in smoke
I could throw it in the river
Watch it sink in slowly.
Tie the pages to the plane and
Send it to the moon
Play it for the world but it won't mean much
Unless I sing this song for you
I'm dying to show you
This could end happily ever after
There doesn't ever have to be disaster
And all you have to do is sing along
I write lines down
Then rip them up
Impossible
Describing love
I could set this song on fire
Send it up in smoke
I could throw it in the river
Watch it sink in slowly.
Tie the pages to the plane and
Send it to the moon
Play it for the world but it won't mean much
Unless I sing this song for you
I could set this song on fire
Sing this song for you
I could set this song on fire
Light this old guitar on fire
I'd still hear the notes
Drown the melody in water
I'd still hear it's ghost
Sing it with somebody else but
We'd be out of tune
Play it for the world but it won't
Mean much
I could set this song on fire
Send it up in smoke
I could throw it in the river
Watch it sink in slowly.
Tie the pages to the plane and
Send it to the moon
Play it for the world but it won't mean much
Unless I sing this song for you
I could set this song on fire
Unless I sing this song to you
I could set this
I could set this
I want to sing this song for you
I could set this song on fire
Sing this song for you
I could set this
I could set this
- I jak mi poszło? - spytała Al, gdy odłożyliśmy gitary.
- Wspaniale, mała - pocałowałem delikatnie jej odkryte plecy.
Wyczułem, że przeszedł ją dreszcz. Pocałowałem ją jeszcze raz. Tym razem jęknęła cicho. Popchnąłem ją na łóżko. Połączyłem nasze usta. Dziewczyna nieśmiało owinęła dłonie wokół mojej szyi, pogłębiając pocałunek. Wsunąłem dłonie pod jej spódnicę. Znowu jęknęła. Zaśmiałem się.
- Mała, jeszcze nic nie zrobiłem, a ty już się podniecasz? - powiedziałem.
- Zamknij się i kontynuuj - powiedziała.
- Nie, skarbie - puściłem ją. - Jeszcze nie dzisiaj.
- Wyczuwam deja vu - zaśmiała się.
(aut. Już tłumaczę. W rozdziale 4, gdy Al wracała z ojcem do domu, miała sen. Tam, Kastiel chciał mieć z nią swój pierwszy raz. Wtedy to ONA powiedziała, że "jeszcze nie dzisiaj". Dlatego właśnie wyczuła deja vu :D )
- Tylko odwrócone role.
- Czasem cię nienawidzę, wiesz? Przypomnij mi, za co cię kocham?
- Za tę moją zajebistość - uśmiechnąłem się swoim stałym uśmiechem.
- Kretyn - powiedziała, podnosząc się. - Oj... przepraszam...
- Za co? - spytałem, zdziwiony.
- Za tego "kretyna". Już raz cię od niego wyzwałam i to nie było miłe.
- Oj - pocałowałem ją. - Chciałabyś posłuchać piosenki, którą dla ciebie napisałem? W słowach pomógł mi Lys, ale muzyka to moja działka.
- Bardzo chętnie.
Wziąłem do rąk gitarę akustyczną i zacząłem grać tę piosenkę. Parę chwil później dołączyłem także słowa.
(aut. będzie to piosenka autorstwa Nickelback pod tytułem "Satellite")
I know it's late
But something's on my mind
It couldn't wait
There's never really time
'Cause life slips by without a warning
And I'm tired of ignoring all this space
That's between you and I
Let's lock the door behing us
They won't find us
Make the whole world wait
While we
Dance around this bedroom
Like we've only got tonight
Not about to let you
Go until the morning late
You can be my whole world
If I can be your satellite
Let's dance around this bedroom
Like tonight's our only night
Dance around this room
I'll be your satellite
Dance around this room
I'll be your satellite
Do you recall how long it must have been
Since any room held only you and me?
And every song that sings about it
Says that we can't live without it
Now I know just what it really means
Let's lock the door behing us
They won't find us
Make the whole world wait
While we
Dance around this bedroom
Like we've only got tonight
Not about to let you
Go until the morning late
You can be my whole world
If I can be your satellite
Let's dance around this bedroom
Like tonight's our only night
Dance around this room
I'll be your satellite
Dance around this room
I'll be your satellite
Dance with me round the moon
You and I every night
Dance around this room
I'll be your satellite
I can't believe the days turn into years
I hate to see the moments disappear
But today the sand is stopping
The the hour glass and drop it
So we can stay inside this atmosphere
Dance around this room
I'll be your satellite
Dance around this room
I'll be your satellite
Dance with me round the moon
You and I every night
Dance around this room
I'll be your satellite
Let's dance around this bedroom
I'll be your satellite
Let's dance around this bedroom
I'll be your satellite
Let's dance around this bedroom
I'll be your satellite
Let's dance around this bedroom
I'll be your satellite
Po skończonym występie, spojrzałem na Al. Palce dłoni miała splecione. Patrzyła na mnie z tym swoim uśmiechem. Odwzajemniłem go i delikatnie ją pocałowałem. W tym momencie, ktoś wparował do pokoju. To była moja mama.
- Przeszkodziłam wam w czymś, dzieciaki? - spytała.
- Nie, nie - odpowiedziała Al, mając zarumienione policzki. - Coś się stało?
- Nie, nic się nie stało. Chciałam was tylko zawołać na dół na lody.
- Zaraz zejdziemy - moja dziewczynka uśmiechnęła się.
- Dobrze - matka wyszła z pokoju.
- Więc... na czym to my skończyliśmy... - powiedziałem, po czym znowu połączyłem nasze usta.
Poczułem jej dłonie w swoich włosach. Błądziłem dłońmi po jej plecach. Ale nie chciałem posuwać się dalej. Nie dzisiaj. W wielką niechęcią się od siebie odsunęliśmy. Złapałem ją za rękę i zeszliśmy na dół. Na stole stały już lody, w pucharkach. Odsunąłem Al krzesło, aby usiadła, a sam zająłem miejsce obok. Od razu dobrałem się do czekoladowych gałek, które również od dzieciństwa kochałem. Lody zniknęły w mgnieniu oka. Potem, rozmawialiśmy z moimi rodzicami, praktycznie do wieczora. W końcu Ally musiała wracać do domu. Widziałem, że było jej smutno. Nie dziwię się. Sam chciałem, aby została tu na dłużej. Zaproponowałem jej, że podwiozę ją na swoim motorze.
- A dzisiaj nie zabraknie ci paliwa? - zaśmiała się.
- Ej, to nie była moja wina, tak? - skrzyżowałem ręce na torsie.
- A czy ja coś takiego mówię?
- Teraz ja się spytam, za co ja cię tak w ogóle kocham?
- Za tę moją zajebistość - pokazała mi język.
Zaczęliśmy się śmiać, nawet moi rodzice. Ally założyła buty i bolerko i zabrała torebkę, a potem poszła się pożegnać. Podała rękę moje mamie, która zaraz zamknęła ją w mocnym uścisku.
- Bardzo dziękuję za zaproszenie i miło spędzony czas - powiedziała Mała.
- Nie ma za co dziękować, kochanie - odpowiedziała mama, pozwalając moje dziewczynce wziąć oddech. - Cieszę się, że dobrze się bawiłaś.
Ally pożegnała się z moim ojcem, który także ją przytulił. Jeśli tak kiedyś będzie wyglądać nasza rodzina, to będę najszczęśliwszym facetem na ziemi. Zabrałem swoją skórzaną kurtkę, a następnie wsiedliśmy na motor. Założyłem swój kask, a drugi podałem Ally. Mimo że zawsze byłem pewien, że rock to nie jej styl, to wyglądała słodko. Bardzo. Uruchomiłem silnik i zaczęliśmy jechać do mieszkania mojej dziewczyny. Po drodze, z radia leciały piosenki Nickelbacka. Śpiewaliśmy je z radością, nie przejmując się tym, że niektórzy ludzie się na nas patrzą. Niektórzy jednak śpiewali wraz z nami. W końcu dojechaliśmy pod właściwy budynek. Zsiedliśmy z pojazdu.
- I jak się bawiłaś, mała? - spytałem, chwytając Al w talii i przyciągając do siebie.
- Zajebiście - odpowiedziała z uśmiechem.
- Cieszę się - pocałowałem ją delikatnie.
- Muszę już iść - powiedziała, gdy odsunęliśmy od siebie swoje usta.
- Dobrze, kocie - uściskałem ją. Odwzajemniła to.
Dała mi jeszcze szybkiego całusa w usta, a potem poszła do domu. Wsiadłem na motor i wracałem do domu, tym razem z wyłączonym radiem. Miałem zielone światło. W pewnym momencie oślepiło mnie cholernie ostre światło. Nie miałem jak wyhamować, kretyn dosłownie we mnie wjechał. Spadłem z motoru, a potem widziałem tylko ciemność...
**********
Hejka kochani!
Polsat byłby ze mnie dumny B)
Podobał się Wam rozdział? Mam nadzieję, że tak :D czytając ten rozdział zauważyłam, że jest tu kilka różnych uczuć. Czy tylko ja mam takie wrażenie?
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Nickelback - Song On Fire (najnowsza piosenka, wydana 3 dni temu :* <3 )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top