18. "Poczułam, jak spadam..."
*Kastiel*
- Kurwa mać, gdzie ona jest - warknąłem, stojąc na dziedzińcu i czekając na ukochaną.
- Gdzie kto jest? - spytał Lys. Siedział na ławce i pisał w notatniku tekst do nowej piosenki, którą mieliśmy omówić dzisiaj u mnie w mieszkaniu.
- Pomyśl, kuźwa - odpyskowałem. Na szczęście Lys nie należy do tych, którzy obrażają się o byle co. - Gdzie Ally jest. Miała tu być dobre pięć minut temu.
Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Wyjąłem go z kieszeni. Na wyświetlaczu zobaczyłem nazwę "Mała 💏". Natychmiast odebrałem.
- Mała, gdzie ty jesteś? Miałaś być na dziedzińcu od pięciu minut.
- Zostaw mnie, to boli! - usłyszałem głośny, przepełniony bólem głos mojej dziewczyny.
Nawet nie musiałem się domyślać, co się stało. Potem usłyszałem jakiś szum, a po chwili połączenie zostało zerwane. Rzuciłem telefon na trawę i od razu zacząłem biec do szkoły.
- Kastiel, co się dzieje!? - krzyknął Lys. - Zostawiłeś telefon!
- Mam w dupie telefon, moja dziewczyna cierpi!
Rozejrzałem się po wszystkich pomieszczeniach, ale nigdzie jej nie było. Został mi tylko jeden pokój do sprawdzenia. Damska toaleta. Przełknąłem ślinę. Wahałem się. Ale gdy usłyszałem pełen bólu jęk, od razu wszedłem do środka. To, co tam zobaczyłem, sprawiło, że moje kamienne serce na chwilę przestało pracować. Moja Ally była przyparta do ściany przez swojego ojca. Nie miała na sobie bluzki, stanik też był gdzieś obok. Usta tego zboczeńca znaczyły mokry ślad od szyi do piersi blondynki. Na jej ciele było też mnóstwo malinek. Nie wytrzymałem. Nikt nie będzie w ten sposób dotykał i całował mojej Al, oczywiście oprócz mnie! Odepchnąłem jej ojca i uderzyłem go w twarz, w tym samym czasie odpinając pasek spodni. Mężczyzna wymierzył mi bolący policzek. Na szczęście, dzięki podpatrzeniu sposobu ujmowania przestępców z filmów i seriali kryminalnych, wiedziałem, co zrobić. Błyskawicznie spiąłem ręce zboczeńca paskiem, a potem przywiązałem je do jednej z rurek kaloryfera.
- Ally, podaj mi telefon - powiedziałem do dziewczyny, skutecznie opanowując emocje.
Dziewczyna drżącymi rękoma podniosła telefon z podłogi i podała go mi. Od razu zadzwoniłem na psy. Spojrzałem na moją dziewczynę i rozłączyłem się. Dotknąłem jej twarzy, a potem przytuliłem ją do siebie. Czułem bijące od niej ciepło i przerażenie. Jej ciało było roztrzęsione, wciąż się bała i z pewnością czuła to, co wcześniej zrobił jej ojciec. Płakała. Pomogłem jej zapiąć stanik i założyć koszulę. W tym momencie policja weszła do łazienki. Zabrali mężczyznę na komisariat, a ja wziąłem Al na ręce. Z pokoju gospodarzy zabrałem jej torbę, a z dziedzińca swoją, nie zapominając o porzuconym telefonie, po czym ruszyłem do swojego mieszkania. Byłem pewien, że tylko tam Mała będzie czuła się bezpiecznie. Po drodze moja dziewczyna ciągle płakała, mimo że Francis nie mógł jej już nic zrobić. Dotarłem do mojego mieszkania. Gdy wszedłem do środka, usłyszałem, jak z kuchni wychodzi mama. Gdy zobaczyła zapłakaną twarz Ally, spojrzała na mnie.
- To nie moja wina - powiedziałem. - Później ci wszystko wytłumaczę.
Mama kiwnęła głową. Zaniosłem Al na górę. Torby rzuciłem w kąt pokoju, a złotooką położyłem na łóżku. Dziewczyna od razu chwyciła pierwszą lepszą poduszkę, przycisnęła ją do piersi i zaczęła szlochać. Opuściłem pokój, by mogła trochę pobyć sama, a następnie zszedłem na dół, do salonu. Opadłem na kanapę i schowałem twarz w dłoniach. Ciągle miałem ten obraz przed oczami. Tego oblecha chcącego zgwałcić moją ukochaną. Jej przerażone oczy. Zapłakaną twarz. Nagie od pasa w górę ciało pełne malinek. Mokry ślad od szyi do cycków. Poszarpane włosy. Potrząsnąłem głową. Poczułem, jak ktoś siada obok mnie. To była moja mama. Dotknęła mojego barku.
- Kastiel, opowiesz mi, co się stało?
- Co się stało? Ten oblech chciał zgwałcić moją dziewczynę, a swoją córkę. To się stało! - krzyknąłem, choć tego nie chciałem.
- O czym ty mówisz? - mama była zszokowana.
Opowiedziałem jej pokrótce całą historię. Słuchała uważnie i kiwała głową na znak, że rozumie. Gdy skończyłem mówić, westchnąłem głęboko.
- Gdybym tylko mógł cofnąć czas, nie zostawiłbym jej. Poszedłbym razem z nią do tego cholernego pokoju gospodarzy, żeby z nią stawiać te pieczątki, choćby mnie to miało zabić. Zrobiłbym to dla niej, byleby była bezpieczna.
- Skąd miałeś wiedzieć, że do tego dojdzie? Przecież to ani trochę nie jest twoja wina.
- Ale mogłem się tego domyślić. Byłem pewien, że ten gnój nam nie odpuści i miałem rację. Ale nie wiedziałem, że okaże nam to w taki ohydny sposób.
Spojrzałem w sufit. Dokładnie nade mną, na moim łóżku, leżał mój skarb i płakał. Wstałem z kanapy i powoli wszedłem na górę, do sypialni. Ally ciągle przyciskała do siebie poduszkę, a z oczu wciąż wypływały łzy.
- Trzymasz się, misia? - usiadłem obok niej i położyłem na jej barku rękę, którą natychmiast strzepnęła.
- Nie dotykaj mnie - wyszeptała łamiącym się głosem. - Zostaw mnie. Chcę być sama.
- Nie zostawię cię samej, zwłaszcza po tym, co ten zboczeniec ci dzisiaj zrobił.
- Kastiel, proszę. Ty nie wiesz, co ja przez niego przeżywałam.
- Więc mi opowiedz. Tyle czasu to wszystko w sobie dusiłaś. Może w końcu się otworzysz i od razu będzie ci lepiej.
Westchnęła cicho, po czym podniosła się powoli i przycisnęła do siebie jeszcze mocniej poduszkę. Spojrzała mi w oczy.
- To wszystko zaczęło się, gdy ja, ty, Nat i Amber mieliśmy po dziesięć lat. Nauczycielka z podstawówki oddawała nam sprawdziany. Byłam przerażona, bo w ogóle się na niego nie uczyłam. Paznokcie miałam obgryzione do żywego mięsa. Nauczycielka powiedziała, że jest mną rozczarowana, a gdy oddała mi test, zobaczyłam najgorszą ocenę. Na przerwie zaczęłam płakać. Tak cholernie się bałam. Wróciliśmy do domu. Gdy ojciec zobaczył moją ocenę, wpadł w szał. W pokoju zaczął mnie bić, kopać... - kolejna łza spłynęła po jej policzku. - a Nat na to wszystko patrzył. Patrzył i płakał. Kurwa, to tak bolało... - następna łza.
- Nataniela też bije, prawda? - spytałem delikatnie.
- Tak - pociągnęła nosem. - Ale o trzy lata dłużej. Jeśli dobrze pamiętam, to odpyskował wtedy Amber.
- No właśnie. A Amber? Jej nie krzywdzi?
- Oczywiście, że nie. W końcu jest córeczką tatusia. A ja? Kim ja jestem? Jestem zwykłą sztywniarą, która jest siostrą przewodniczącego szkoły. Lubię książki, szkołę, wszystkie informacje łatwo wchodzą mi do głowy. Jestem po prostu bezużyteczną dziwką - po jej policzkach zaczęły spływać kolejne łzy. - Jestem do niczego - dodała znacznie ciszej.
O nie, tak się nie bawimy! Nie będzie mi tu samej siebie obrażać! Złapałem ją za ramię, a drugą ręką uniosłem jej podbródek, by spojrzała mi w oczy.
- Jeśli jeszcze raz nazwiesz się przy mnie dziwką, to nie wiem, co ci zrobię. Może i lubisz książki i szkołę, może i łatwo ci się uczy, ale to tylko znaczy, że na ciebie nie zasługuję. Albo raczej ty na mnie. Ty jesteś lepsza niż ja. Zresztą, inne zainteresowania nie czynią cię innej, ale wyjątkową. Za to wszystko cię kocham, mała - nachyliłem się nad nią i pocałowałem jej drżące różowe wargi. Ona jednak nie odwzajemniła pocałunku. - Co się dzieje, misia?
- N-Nic...
Wtedy zrozumiałem, o co jej chodziło.
- Teraz pocałunki kojarzą ci się z tym zbokiem?
Zagryzła wargę. Uśmiechnąłem się i ucałowałem delikatnie jej czoło.
- Powiedzmy...
Przytuliłem ją do siebie.
*noc, Ally*
- Ty dziwko! - uderzył mnie wyciągniętym przed chwilą ze spodni paskiem. - Myślałaś, że się ode mnie uwolnisz? Nie ma mowy!
Czułam kolejne uderzenia, które bolały coraz bardziej. Płakałam i broniłam się na wszelkie sposoby. Chciałam po prostu przestać już czuć ten przeszywający mnie ból...
***
Obudziłam się, przerażona. Rozejrzałam się dookoła. Byłam w pokoju Kastiela. Obok mnie leżał mój chłopak i spał z lekkim uśmiechem na twarzy. Opanowując kołatające serce ponownie się położyłam i zasnęłam.
***
- Byłaś zajebista - powiedział, zapinając pasek spodni. - Kto by pomyślał, że taka młoda suka będzie tak dobra.
Nie miałam siły, by mu podpowiedzieć. Skuliłam się w kącie łazienki i schowałam twarz w dłoniach. Pozwoliłam łzom spływać po moich policzkach.
Nagle, magicznym sposobem przeniosłam się nad klif, ubrana w jasnofioletową sukienkę. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam tam mnóstwo skał oraz obijające się o nie morze. Wzięłam głęboki wdech i pochyliłam się do przodu. Poczułam, jak spadam i spadam, i spadam...
***
Znowu wyrwałam się ze snu. Tym razem, moja twarz była mokra zarówno od łez, jak i potu, który zaczął mnie zalewać. Ten drugi sen był trochę jak odejście od bólu, jak zrobienie sobie wiecznej przerwy od tego wszystkiego... wiedziałam już, co chcę zrobić. I nikt nie mógł mnie przed tym powstrzymać...
**********
Hejka kochani!
Tak. Wiem. Rozdział miał pojawić się sto lat temu, ale tak się nie stało. No cóż... przyczyniło się do tego kilka czynników, w tym najważniejszy z nich - SZKOŁA.
Przebywałam przez kilka dni w szpitalu i musiałam nadrobić sprawdziany. Dlatego nie bardzo miałam kiedy pisać.
Ale teraz rozdział już jest i mam nadzieję, że się Wam spodobał :D
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS.: W mediach: Nickelback - Must Be Nice (tekst, piosenka wydana dwa dni temu *-* )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top