24 (August 27th, 1975)
ROGER POV
Miałem złe przeczucie. Deaky właśnie uciekł do swojego pokoju z twarzą czerwoną jak Krwawa Mary, gdy tylko mnie zobaczył, a Brian był na mnie zły i chciał ze mną porozmawiać.
Co się do cholery stało? Naprawdę nie mogłem sobie przypomnieć zeszłej nocy, a mój kac znów mnie zabił i powstrzymał mnie od przypomnienia sobie czegoś ważnego.
Po raz kolejny nocy tak naprawdę nie pamiętam w przyszłości. Westchnąłem.
Może wspomnienia wrócą po rozmowie z Brianem.
Przełknąłem ślinę i upiłem kolejny łyk herbaty, po czym spojrzałem na Freddiego, który czytał gazety.
'Co się stało zeszłej nocy?' Zapytałem.
Czarnowłosy facet podniósł wzrok i uniósł brwi. Widziałem lekki uśmieszek na jego ustach.
'Lepiej spytaj Briana, kochanie. Wydaje się, że zależy mu na tym wszystkim bardziej ode mnie!'
Teraz zamknął gazetę i położył ręce na blacie, uśmiechając się do mnie. 'Nawiasem mówiąc, czy coś się między wami dzieje? Ponieważ Brian wydawał się być dość zazdrosny ostatniej nocy.''
Jego uśmieszek stał się jeszcze większy, gdy mrugnął do mnie.
Czekaj. Zazdrosny?!
Co zrobiłem ostatniej nocy, żeby Brian był zazdrosny?!
Moje oczy się rozszerzyły i próbowałem sobie przypomnieć.
Bolała mnie strasznie głowa i zmarszczyłem brwi, ale wciąż próbowałam sobie przypomnieć;
Była czarnowłosa dziewczyna flirtująca z Deaky'm, a potem ze mną.
Deaky zasmucił się z tego powodu i dlatego, że nie mogła go rozpoznać z zespołu.
Próbowałem pocieszyć Deaky'ego i próbowałem znaleźć mu inną dziewczynę.
Oczywiście ciężkie picie pomiędzy tym, a potem po chwili Deaky wiwatował.
'Znalazłem jedną!' i...
i przyciągnął mnie do siebie, pozwalając swoim ustom dotknąć te moje usta.
Krzyknąłem.
'Cholera, cholera, cholera!' Przekląłem i uderzyłam dłońmi w głowę, co mi dało silny ból głowy. Zerwałem się z krzesła i pobiegłem do pokoju Briana.
Freddie został w tyle, zakłopotany.
--
Chciałem otworzyć drzwi sypialni Briana i... I...
Co w ogóle chciałem powiedzieć?
Przepraszam, byłem pijany? Przepraszam, że całowałem się z Deaky'm, nie mogłem znaleźć dla niego dziewczyny?
Przepraszam, Brian. To się po prostu stało, ale daj spokój, to był Deaky. On jest moim przyjacielem. Mimo że oboje byliśmy przyjaciółmi przed tym wszystkim?
Przepraszam, nie powtórzy się?
Moja drżąca ręka była już na klamce drzwi, kiedy ponownie ją zabrałem z niej.
Oparłem się o drzwi i powoli opadłem na ziemię, kładąc dłonie na bolącej głowie.
Moje serce ścisnęło się i rozpaczałem, ponieważ możliwość zerwania z Brianem stawała się coraz bardziej realistyczna z każdym ciężkim biciem serca.
Nie, to nie mogło tak się skończyć. Tak bardzo kochałem Briana. Dlaczego musiałem być taki głupi i przesadzać każdej nocy, kiedy wychodziliśmy?
Wiedzieli już, że zawsze piłem za dużo.
Deaky był tym, który powinien był być bardziej odpowiedzialny!
To była jego wina! Zwłaszcza, że to on zaczął! Przynajmniej tak to zapamiętałem.
Wina Deaky'ego.
Musiałem wyjaśnić, że to wina Deaky'ego.
Wstałem powoli i odwróciłem się w stronę drzwi, po czym dwa razy zapukałem do nich tępo.
'Tak' było cichą odpowiedzią Briana od wewnątrz.
Przełknąłem ślinę i otworzyłem drzwi. Serce mi waliło i oddychanie stało się trudniejsze.
Siedział tam na krześle, opierając łokcie na kolanach, opierając głowę na pięściach.
'Więc...' Zaczął tak szybko jak ja
zamknąłem za mną drzwi.
Pokój był jasny, ponieważ okno za Brianem było otwarte, a słońce wpadło do niego, a także lekki wiatr.
Moje dłonie zamieniły się w pięści i podszedłem bliżej.
'Teraz pamiętam.' Wymamrotałem, patrząc w dół.
Brian skinął głową ze zrozumieniem i usiadł prosto na krześle.
Patrzył na mnie przez chwilę, potem wstał.
'Naprawdę musisz popracować nad spożywaniem alkoholu...' powiedział spokojnie, wciąż na mnie patrząc. 'To nie jest zdrowe, Rog... a skoro już to robimy, palenie też nie jest dobre...'
'Przynajmniej palenie nie czyni mnie dupkiem...' odpowiedziałem i westchnąłem.
Czułem, że moje oczy wypełniają się łzami, ale udało mi się utrzymać je całkiem dobrze. Na szczęście Brian nie widział jak stałem się emocjonalny, gdy uparcie patrzyłem na ziemię.
'Więc... to jest to?' wyszeptałem, spodziewając się najgorszego. Widziałem, jak wzrusza ramionami. 'Ty decydujesz...' Słyszałem, jak mówił.
'Albo uda ci się opanować problem z piciem, albo też właśnie o to chodzi, Roger.'
Teraz spojrzałem na niego. Był tak niegrzeczny, jak mówił to ostatnie zdanie.
W ogóle nie jak Brian. Zwykle był życzliwy, rozmawiając z innymi ludźmi.
Chyba bardzo spieprzyłem.
'Będę!' Wykrzyknąłem. 'Obiecuję, że nigdy więcej tego nie zrobię!' Nadąsałem się nieco i skrzyżowałem ramiona. 'Nie nazwałbym tego jednak problemem picia..'
Widziałem, jak unosi brwi, gdy przyłożył pięść do biodra. 'Jak byś to wtedy nazwał? Jak byś to nazwał? Nie uważasz tego za problem, jeśli za każdym razem, gdy wychodzisz, nie możesz sobie przypomnieć, co wydarzyło się tej nocy, rozmawiając z przypadkowymi ludźmi, którzy... którzy chcieli cię skrzywdzić?!
'Deaky chciał mnie skrzywdzić?' Zapytałem z niedowierzaniem.
'Nie, ostatnim razem! W barze dla gejów, w którym prawie zostałeś zgwałcony!'
Moje oczy się rozszerzyły.
'Co?!' krzyknąłem do Briana, który zdawał się żałować, mówiąc o tamtej nocy.
*********************
hej, jak tam u was? przepraszam z góry za błędy jeśli jakieś będą :)) nie wiem co jeszcze napisać więc miłej soboty kochani <33
Treat people with kindness
con xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top