Piekło na ziemi
Miesiąc później
"Czarna wstążka
wpleciona w niewinny warkoczyk
ciężkie buty
oczy dziecka tak pełne smutku
niewinne
jak studnia głębokie
ktoś zdecydował
dziś, uniesie się do nieba
z chmurą porannego wiatru…
dlaczego?
w człowieku rodzi się piekło…"
Perspektywa Marinette
Drogi pamiętniczku,
jeśli tak mogę nazwać kilka ubrudzonych i zżółkłych kartek pisanych jakimś starym znalezionym gdzieś na stołówce ołówkiem. Od czego by tu zacząć? W sumie to nigdy nie miałam okazji pisać pamiętnika, ani nawet do żadnego się nie wpisywałam, a teraz taka odmiana. Cóż za ironia losu, nieprawdaż?
Zapewne myślisz dlaczego akurat teraz to robię. Otóż piszę po to żeby komuś się zwierzyć. W tym strasznym miejscu, w którym się teraz znajduje nie ma praktycznie niczego oprócz cierpienia i głodu.
Brakuje mi dosłownie wszystkiego; jedzenia, picia, odpoczynku, miłości, szczęścia, przyjaciół.... po prostu wszystkiego... Moja codzienna rutyna to praca, widok śmierci i praca. Nic nigdy się nie zmienia.
Nawet miejsca do snu są tutaj straszne. Jednoosobowe łóżka na których kładzie się po cztery osoby bo tyle nas jest. Smród padliny i ludzkich odchodów , trupy walające się po podłodze. Oni wcale tego nie sprzątają, a z resztą nawet nie muszą bo z czasem na podłodze zostają tylko kości obgryzione z mięsa, które zjedli ludzie na skraju głodu. Każdy w obliczu śmierci byłby skłonny posunąć się do kanibalizmu.
Dobre jest to, że miałam na tyle szczęścia ,iż jakimś cudem znalazłam się na stanowisku kucharki w naszej obozowej "stołówce" i co prawda cierpię głód ale nie aż do takiego stopnia jak inni. Podkradam tam sobie czasami resztki takie jak na przykład obierki z ziemniaków, czy skórki z chleba. Strasznym więc jest potem obserwować jak niektórzy zabijają za taki mały okruszek pieczywa.
Najgorszym w tym wszystkim jest praca, ciężka, nieustanna praca, za którą dostajesz jedynie kolejny mordujący dzień życia. Wstajesz wcześnie rano, jedziesz do jakiegoś oddalonego o kilkanaście kilometrów kamieniołomu i pracujesz bez przerwy cały czas biczowany jeśli chociaż spróbujesz zrobić sobie przerwę. Później jeśli uda ci się przeżyć wracasz i cały proces od nowa się powtarza. I tak z dnia na dzień do usranej śmierci.
Najbardziej smutne moim zdaniem jest to, że ci żołnierze którzy nas pilnują, biczują, wzywają i robią inne okropne rzeczy chyba wcale nie mają serca. Prosimy, błagamy, a oni jak zaczarowani z kamienną miną nas katują. I jak tu w człowieku zobaczyć człowieka?
Kiedyś moim marzeniem było zwiedzenie świata, posiadanie własnej pracy, mieszkania, dzieci, a teraz nawet bym o tym nie pomyślała. Te rzeczy z mojej perspektywy to istny szczyt nie dozdobycia. Jedyne o czym teraz myślę to to czy przeżyję kolejny dzień, czy kiedykolwiek uda mi się z tąd wyjść...
To chyba wszystko o czym chciałam ci powiedzieć jak na dziś pamiętniczku. Jutro znowu czeka mnie walka o przetrwanie, więc muszę być wypoczęta...
Do jutra pamiętniczku
Twoja Marinette
C.D.N.
Przepraszam,że tak dawno nie dodawałam rozdziału.😅
Niedługo wystawiają oceny, a ja jakoś ostatkami sił próbuje jakoś posklejać te swoje oceny. ☺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top