24.
-Halo?-Usłyszał zmachanego Shina. Domyślił się, że zadzwonił w mało odpowiednim momencie. Kuzyn pewnie zajmował się swoją ofiarą, która stanowiła rozrywkę na jeden wieczór.
-Wysłałem ci lokalizację, widzimy się tam za pół godziny. Zadzwoń do chłopaków i powiedz, żeby kilku obserwowało dom Shuzumi. Ostrożności nigdy za wiele.-Mruknął zatrzymując się na światłach.-Kuźwa...
-Kuźwa lepszego momentu nie mogłeś wybrać.-Usłyszał ciche westchnięcie i się rozłączył pośpiesznie. Saburo mimowolnie się uśmiechnął. Czyli jego domysły okazały się trafne, Yoo musiał z bólem przerwać to co zaczął.
Wstąpił do mieszkania po broń, która znajdowała się w sejfie. Założył szelki z kaburą na pistolet, zakrywając je marynarką. Złapał za czarnego glocka, sprawdził czy ma załadowany magazynek, a następnie schował go. Wsiadł do jednego z nieoznakowanych aut i podjechał na miejsce, gdzie miał się spotkać z kuzynem, który czekał już wraz z swoimi ludźmi.
-Zmachany wydawałeś się przez telefon.-Rzucił rozbawiony do Shina, który posłał mu mordercze spojrzenie.-Co robiłeś? Wysiłek na bieżni?
-Wysiłek na pewno, ale nie na bieżni. Przypuszczałem, że nieco później zadzwonisz.-Mruknął, idąc w stronę domku, w którym tliło się słabe światełko od lampki nocnej. Byli kilka kilometrów za miastem, gdzie znajdowały się ogródki działkowe. W jednym z nich ukrywał się kryminalista, korzystając z tego, że właściciele nie korzystali z niego o tej porze roku.
-I kurwa policja się stara go odnaleźć.-Prychnął rozdrażniony chemik. Kiwnął do podwładnych by kilku zostało na czatach. Za nim wywarzyli drzwi z dykty, Nakurama, dyskretnie zerknął przez okno, czy na pewno on się tam znajduję, a nie staruszek, który śpi przy radiu.
Gdy zobaczył znajomą, odrażającą twarz, dał znać Shinowi, który krótko po tym wparował.
Przestraszony mężczyzna, próbował zbiec tylnym wyjściem, jednak trzech rosłych mężczyzn złapało go i przymocowali do krzesła kajdankami. Próbował się rzucać na wszystkie strony, jednak Yoo tracąc cierpliwość i uderzył go rękojeścią.
Gwałciciel, syknął cicho z bólu, próbując wrócić do trzeźwego myślenia.-Ojoj słabo z panem.-Burknął czarnowłosy, który posunął czarnymi, eleganckimi butami z klamrami, które aż się błyszczały.-Pamiętasz mnie?-Chwycił go za włosy podnosząc łeb, by mógł na niego spojrzeć.
-N-nie.-Jęknął przerażony.
Shin zacisnął nerwowo szczękę. Jego nienawiść do tego osobnika, sięgała zenitu. Zranił Aiko, a nawet pozostawił traumę, a dla niego, dla tego sukinkot to po prostu była jedna z wielu zabawek, które chciał zgwałcić, zabić i porzucić.
-Oh myślałem, że wbiłem ci się w pamięć permanentnie.-Zaśmiał się gardłowo, czym uśpił czujność zboczeńca, tylko po to, by po chwili zacisnąć pięść i zamachnąć się w jego kościsty policzek, który aż zagruchotał. Ten jeden cios, pociągnął za sobą całą falę. Wkuriwony Saburo zaczął okładać go po całym ciele. Przed oczami miał tragiczny widok brunetki, gdy ją znalazł. Wpadł w furię, której sam nie mógł zatrzymać. Zmartwiony oraz przerażony Shin złapał go za ramię, zatrzymując go. Nigdy nie widział go w takiej wersji, agresora. Jakby postradał zmysły.
-Daj spokój, ja to dokończę.-Poklepał niepewnie mężczyznę po ramieniu. Posiadał obawy, że za chwilę on dostanie po mordzie. Ale kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, poczuł, że rozum Saburo wrócił do funkcjonowania.- Idź się przewietrzyć.-Odparł chłodno, czym doprowadził go do porządku. Czarnowłosy wyrwał się z uścisku, warcząc coś pod nosem. Był go gotów zabić własnymi rękami.
-J-ja n-nie chciałem.-Seplenił przez połamane zęby. Jednym krokiem był już w grobie. Ledwo oddychał i dławił się własną krwią. Gdyby zostawiliby go w takim stanie, umierałby przez kilka następnych godzin w męczarniach bo nie dałby rady się poruszyć.
Shin wolał to ukrócić, mieć pewność, że ta kanalia już nigdy się nie odrodzi. Złapał za pistolet, odbezpieczając go od razu.
-Znaj dobre serce. Nie będziesz się męczyć.-Powiedział beznamiętnie. Przystawił lufę do skroni i strzelił nie wachając się ani sekundy. Wyglądał jakby to było właśnie jego codziennością, a nie nauczanie bogatej młodzieży.-Wyrzućcie go gdzieś. Ekipa się zajmie się domkiem.-Warknął do mężczyzn, którzy pokiwali głowami i zabrali się do roboty. Wyszedł z miejsca zbrodni, by dołączyć do kuzyna, który stał oparty o czarnego Land Rovera, paląc wyrób tytoniowy. Dłonie miał całe podrapane i we krwi.-Będzie się o to pytała.-Zerknął na poranione kostki.
-Wymyślę coś.-Wypuścił spokojnie dym.-Nawalałem w niego jak opętany.-Przetarł twarz. Nie mógł uwierzyć w to co się stało.
-Chłopaki mało nie narobili w gacie.-Zaśmiał się geografa, próbując rozluźnić atmosferę.-Też miałem go ochotę go udusić. Ale już nie zrobi Aiko krzywdy. Możesz spać spokojnie...
-A najgorsze jest to, że nie czuje winny. Jak ostatnio uporaliśmy się z tym chujem z przeciwnej firmy, dręczyło mnie to miesiącami.-Jęknął zmęczony życiem. Chciał poczuć choć trochę smutku, że o prawie kogoś pobił na śmierć, ale zamiast tego czuł ulgę i satysfakcję z czynu.
-Ja też nie i on na pewno też się tak nie czuł, gdy zdzierał z niej ubranie. Sprawiedliwość powinna go dopaść dużo wcześniej. -Poklepał go po plecach. Jego kuzyn zawsze był wrażliwy na takie sprawy, ale musiał się przyzwyczaić. Gdy firma oficjalnie będzie ich, będą musieli być nieugięci na takie sprawy.-Jedź się przespać. Dopilnuję reszty.-Posłał mu delikatny uśmiech. Mimo jeśli nienawidził go za to, że on posiada Aiko, to dalej kochał jak brata.
Saburo kiwnął głową i zgasił papierosa. Gdy wrócił do swoich czterech ścian, pierwsze co udał się pod prysznic, by zmyć z siebie towarzyszące emocje i krew na rękach. Przecierał ręcznikiem mokre włosy idąc w stronę kuchni by się czegoś napić. Zauważył, że na dworze było już widno. Westchnął ciężko spoglądając na zegarek. Dochodziła już szósta. Bił się ze sobą czy nie iść spać, jednak, roboty miał po pas. Czekały tysiące e-maili, na które miał odpisać, oraz tony papierów, które musiał wypełnić. Wyjął laptop i rozsiadł się w sowim gabinecie.
W tym samym czasie Aiko, przygotowywała się do lekarza. Zwlekła sie leniwie z łóżka, a następnie stanęła przed szafą, zastanawiając co ma na siebie włożyć. Chciała ubrać się tak, by na wyjście z Saburo nie musiała się ponownie głowić i prosto jechać do niego. Przygryzła wargę łapiąc za czarną krótką sukienkę z długimi bufiastymi rękawami. Była odpowiednio skromna na wizytę i dość seksowna by uwieść tym Saburo. Szybko wypiła kawę z mlekiem i złapała za kluczki swojego forda mustanga, którego kochała nad życie. Jednak była typem kierowcy, który zbyt bardzo się denerwuje, więc wolała zostawiać go w garażu.
Wsiadła za kółko i pojechała pod podany adres. Zaparkowała samochód przed budynkiem. Nie chciała tam wchodzić, miała ochotę odpuścić sobie, a Saburo skłamać, jednak to on ją umówił, więc pewnie dostanie telefon z powodu jej nieobecności. Wzięła wdech i wydech, po czym przekroczyła próg.
-Dzień dobry!-Uśmiechnęła się do recepcjonistki.-Aiko Shuzumi. jestem umówiona na jedenastą na wizytę.-Podała swój dowód. Dłonie jej się trzęsły, gdy starsza brunetka zerkała na je dokument tożsamości.
-Gabinet dwunasty tu na parterze.-Kiwnęła głową.
-Dziękuję.-Powiedziała drżącym głosem i poszła w odpowiednią stronę. Zapukała w drzwi, a kiedy usłyszała pozwolenie weszła do pokoju.
-Witaj Aiko.-Usłyszała miły głos kobiety, która siedziała w fotelu i przeglądała papiery.-Usiądź.-Wskazała sofę na przeciwko niej. Brunetka wykonała polecenie nie spuszczając wzroku z psychiatry. Nie wierzyła, że tak piękna osoba, prowadzi terapię. Powinna występować jako miss świata.-Może opowiesz mi coś o sobie? Oczywiście jeśli chcesz.-Uśmiechnęła się ciepło.
-Mogę.-Rzuciła nastolatka.-Chodzę do ostatniej klasy liceum, lubię nawet malować.-Powiedziała nie pewnie. Nie miała nic szczególnego o sobie do powiedzenia. A nawet jeśli, to nie rozumiała, żeby faktycznie ciekawiło to kobietę.
-Oh...-Zdziwiła się kobieta na tak krótki wywód. Zanotowała coś na kartce i wróciła wzrokiem do brunetki.-A co zazwyczaj malujesz?-Dziewczyna zastanowiła się nad odpowiedzią.
-Uwielbiam jakieś postacie z baśni, ale mama woli jak maluje naturę, zawiesza te obrazy po domu, choć nie wiem po co, bo więcej czasu spędza czasu poza domem.-Rzuciła od niechcenia. Psychoterapeutka ponownie coś zapisała i zadała kolejne luźne pytanie. Przez całą godzinę nie poruszyły tematu jej napaści, ani to co spotkało ją w dzieciństwie. Aiko wyszła z poczuciem, że idiotycznym pomysłem było to, żeby tu przyjechać. Nie widziała sensu, by się spotykać co tydzień, bo jeśli miało dalej to tak wyglądać to nie widziała sensu. Pojechała prosto do domu Saburo, który od wczoraj nie dawał znać i nie odpowiadał na jej wiadomości.
Zadzwoniła dzwonkiem, ale nikt jej nie otworzył. Wyjęła klucz zapasowy spod doniczki i otworzyła sobie. Bała się, że coś mogło mu się stać. Zaczęła biegać do domu, gdy zauważyła, że jego buty są na miejscu. Wbiegła do sypialni, ale tam łóżko było w nienagannym stanie. Zaglądała do wszystkich pokoi. Z każdą chwilą było jej coraz bardziej słabo. Jednak zauważyła, że jego drzwi do gabinetu jest uchylone. Weszła do pomieszczenia i głęboko odetchnęła, gdy zauważyła, śpiącego mężczyznę nad papierami.-Pieprzony pracoholik.-Zachichotała pod nosem. Wróciła do salonu, po koc, którym chciała przykryć czarnowłosego, ale gdy chciała nałożyć materiał, jego dłonie zacisnęły się na jej biodrach. Posadził ją sobie na kolanach, przytulając się do nastolatki.-Kiedy ty się obudziłeś?-Sapnęła zaskoczona.
-Obudził mnie dzwonek do drzwi, ale nie chciało mi się wstać.-Mruknął zmęczony.-Kawyy...-Jęknął, zaciskając ręce na drobnym ciele dziewczyny.
-Nakurama przełożymy może wyjście na kiedyś indziej, a teraz choć spać. Ledwo żyjesz.-Pocałowała go w policzek. Bolało ją serce, widząc go w takim stanie. A z chęcią by chciała przespać się w jego ramionach.
-Nie. Mamy rezerwację na trzecią.-Wyprostował się w fotelu, by spojrzeć w jej duże rusałkowe oczy.-Jak było na terapii?-Spytał ziewając.
-Nie wiem czy sens jest, abym tam wracała. Nie czuję się uleczona, a raczej jestem zirytowana bo bym chciała co ona tam pisała w tym notesie.-Warknęła zła. Było to według jej nie w porządku.
Nakurama roześmiał się w głos, słysząc słowa kobietki.
-Kochanie na to potrzeba czasu i poświęcenia. Na pewno ci pomogą te wizyty.-Pocałował ją w czoło, czym ją jeszcze bardziej rozczulił.-A teraz z racji jak bardzo mnie kochasz i jesteś wdzięczna, pójdziesz zrobić mi kawę.-Postawił ją na ziemię. Marzył o pobudzającym espresso jakie miał w zwyczaju pijać codziennie.
-To dlatego byłeś tak urzekający.-Mruknęła pod nosem, idąc do kuchni. Nacisnęła guziczki od ekspresu. Złapała za kubek i wróciła do gabinetu, gdzie czarnowłosy wrócił do przeglądania papierów.
-Dziękuję.-Odparł, łapiąc za szklankę i popijając kawę, która nie smakowała tak jak się spodziewał.-Biała kawa?-Skrzywił się.-Z cynamonem?
-Nie widziałam jaką pijesz to zrobiłam ci moją ulubioną.-Mruknęła ze zbitą miną, widząc jak mu nie smakuje.-Zrobię ci drugą...
-Nie, pyszna jest.-Wstał, splatając ich dłonie.-Z resztą tak jak ty.-Prychnął, po czym pocałował ją przelotnie.
-Faktycznie chyba przesadziłam z cynamonem.-Zlizała posmak z ust.
-Musimy za chwilę jechać.-Westchnął, zerkając na czarny zegar, który wisiał obok jakiegoś abstrakcyjnego obrazu.-Musze się przebrać.-Jęknął, uświadamiając sobie, że jest w czarnym dresie.
-Oo wybiorę ci co założysz!-Krzyknęła entuzjastycznie, prowadząc go za dłoń do jego garderoby, gdzie jeszcze nigdy nie była. Gdyby sama weszła tam, miała by poczucie winy, że naruszyła jego prywatność.-Gdzie tu się zapala światło?-Rozejrzała się po ciemnym pokoju szukając przycisku. Nakurama klasnął w dłoń, po czym całe rzędy garniturów, butów, pasków i zegarków zostały oświetlone.-O kurwa.-Westchnęła widząc ten raj. Spojrzała zdziwiona na Nakumare, który przeglądał czarne koszule.-Czemu ja takiego czegoś nie mam?-Zaczęła się rozglądać.
-Niedługo się wyprowadzisz z domu to też sobie możesz taka garderobę sprawić.-Mruknął, zdejmując wieszak. Grunt zapadł się mu pod nogami, gdy zaczęła się dobierać do szuflady, gdzie posiadał ważne rzeczy.-Aiko, nie dotykaj.-Warknął nie przyjemnie. Zaciekawiona brunetka, zabrała dłonie jednak, spojrzała się ciekawsko na niego.
-Co tam masz?-Podniosła brew. (przypomnienie, że potem okaże, że w tej szufladzie ma seks zabawki, jak będzie otwierał gdy przyjdzie do niego jego ex)
-Każdy ma swoje sekrety, ty uszanuj moje. A teraz sio.-Wypchnął ja i zgasił światło. Zdjął koszulkę, rzucając ją następnie na fotel w rogu.
Brunetka śledziła jego ruchy, zagryzając dolną wargę. Kochała oglądać jego nagie mięśnie. Wyglądał jak świeżo wyrzeźbiony, przez Michała Anioła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top