18.

Na drugi dzień wszyscy stawili się z klasy na śniadaniu. Zaspane dziewczyny chciały usiąść, przy stoliku, ale kelnerka zawiadomiła je, że każdemu przydzielono miejsca, których nie wolno jest zmieniać.
Rudowłosa szybko zalazła plakietkę z jej imieniem, jednak obok nie było miejsca Aiko.

-Szczerzę nienawidzę tego człowieka, który ustala takie gównianie zasady.-Warknęła zdenerwowana brunetka szukając miejsca.
Pomijając, że chciała siedzieć obok przyjaciółki to cholernie pragnęła kofeiny w jakiejkolwiek postaci. 
Kiedy znalazła karteczkę ze swoim imieniem oraz nazwiskiem, opadła ciężko na krzesło, czekając na swoje zamówienie.

-Dzień dobry panno Shuzumi.-Usłyszała obok głos, od którego miała ciarki. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem nie odpowiadając mu na przywitanie. Nie miała najmniejszej ochoty widząc Saburo wraz z jego kuzynem.

-Dlaczego tu usiadłeś? Nie wydaję się wcale podejrzane, że tu siedzisz. A po za tym są te z dupy wzięte karteczki, idź szukaj swojej.-Odparła nieprzyjemnie do chemika, którego zdenerwował sam brak odpowiedzenia dzień dobry. 

-Odzywaj się z łaski swojej z szacunkiem.-Warknął równie nieprzyjemnym tonem co dziewczyna. Złapał, następnie kawałek papieru i pokazał jej napis.-I tu jest moje miejsce, więc daj mi w spokoju zjeść śniadanie.-Na te słowa rzuciła mu tylko obojętne spojrzenie.
Kiedy podano im ich poranny posiłek, czuła jak urosło jej w gardle. Nie mogła przełknąć kęsa owsianki. Postanowiła sobie, więc odpuścić. Wyjęła z kieszeni listek paracetamolu, po czym wzięła dwie tabletki popijając pośpiesznie kawą, którą z trudem przełknęła.
Czarnowłosy kątem oka obserwował poczynania dziewczyny, które wydawały mu się dziwne jak na nią.-Nie popija się leków kawą i nie na pusty żołądek. Co ci jest? Od wczoraj inaczej się zachowujesz.-Zauważył.
Dziewczynę oblał zimny pot bojąc się, że dowiedział się co robiła w nocy u Shina, ale po chwili uzmysłowiła sobie o to co zaszło w autobusie.

-Nic takiego, nie wysypiam się tylko, przez co mnie głowa boli.-Przeczesała dłonią włosy, które złośliwie opadały jej na okulary, przysłaniając pole widzenia.

-Jeśli nic nie będziesz już jadła idź do swojego pokoju, za chwilę przyjdę.-Aiko odsunęła się od stołu upijając jeszcze łyka kawy, a następnie wyszła grzecznie z kuchni.
Kilka minut po niej wyszedł Saburo, co nie uszło uwadze rudowłosej, która postanowiła się nie śpieszyć z jedzeniem. Wszedł do kwatery dwójki dziewczyn, która już po jednym dniu wyglądała jakby przeszło po niej tornado.-Czemu już jest tu taki syf?-Spojrzał na wszędzie porozrzucane ubrania, nie wierząc własnym oczom.

-Wstałyśmy późno i nie miałyśmy czasu...-Mruknęła siedząc w fotelu, przeglądając telefon. Nie miała odwagi by mu spojrzeć w oczy, po pocałowaniu Shina. Gdyby mu wyznała prawdę załamał by się, a ona tym bardziej. Nie przeżyłaby jego straty. 

-Działasz mi dziś na nerwy.-Wyrwał jej zdenerwowany telefon. Nakurama nienawidził jak nie uzyskiwał od Aiko odpowiedniego szacunku oraz uwagi.-Odpowiedz szczerze.-Oparł się o podłokietniki fotela, czym odciął jej drogę ucieczki.-Co się dzieję? Miałem nie naciskać, ale nie toleruję braku dobrego zachowania.-Pocałował ją wygłodniale. Chciał ją pieprzyć tak bardzo, ale przez głupi wyjazd, do którego został zmuszony.

-Po prostu...-Zaczęła się przełamywać się by mu powiedzieć co jej się śniło w autobusie. -Dalej widzę jego twarz, wtedy w uliczce, jakby dopiero teraz do mnie dochodzi co się tam mogło stać.-Ścisnęła materiał bluzki, przymykając oczy.

-Cholera.-Syknął. Jej przyjaciółka miała rację, a on tego nie zauważał, przez co brunetka się przez tak długi czas męczyła.-Wrócimy w sobotę i umówię cię do psychologa.-Cały czas w portfelu nosił wizytówkę, którą dostał od policjantki. 

-Ale...

-Nie ma żadnego ale.-Przerwał jej szybko, wiedząc, że dziewczyna będzie protestować.-Powinienem zrobić już to dawno, a byś się teraz nie męczyła.-Mruknął sam do siebie, obwiniając się po części.

-Jesteś nieznośny.-Naburmuszyła się. Nienawidziła jak ktoś wchodził jej w słowo, a tym bardziej on, który uwielbiał dominować i to nie tylko w seksie.-Dobra idź bo muszę się przebrać, cały dzień zwiedzania muzeów nie wytrzymam w sukience i butach na obcasie.-Próbowała się go pozbyć by wyżyć się na poduszce. Bardzo nie chciała iść do lekarza. Uważała, że tego nie potrzebuje, ale nie liczył się z jej zdaniem.

-Już mnie wyganiasz?-Zmarszczył brwi. Liczył na trochę czułości z jej strony, której brakowało mu przez ostatnią noc. Objął ją w tali, po czym wziął na ręce.

-Postaw mnie do cholery.-Mówiła zdenerwowana. Próbowała naciągnąć materiał sukienki by nie odsłaniał czarnych koronkowych majtek. On się tym nie przejmował, wsunął swoje wielkie dłonie pod aksamitny materiał w kwiatki. A językiem zaczął wodzić po jej szyi, gdzie miała największe gilgotki.-Saburo Nakurama proszę mnie postawić muszę się przebrać do zbiórki.-Śmiałą się pod nosem i próbowała wyrwać się z jego ramion. On był jedyną osobą, która umiała ją w sekundę zdenerwować i równie szybko poprawić humor.

-Wziąłbym cię teraz, gdyby nie to cholerne zwiedzanie.-Zacisnął mocniej szczękę ubolewając, że ma za mało czasu.

-Jesteś nie wyżyty.-Pisnęła, chowając głowę w zagłębienie szyi, gdy ścisnął jej pośladki. Saburo nie mógł przestać o niej myśleć i to co by z nią zrobił, gdyby nie wycieczka. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top