Rozdział 8
- Gadaj Ziom. - Powiedział Nino przez telefon.
- Zerwałem z Kagami. - Odpowiedział Adrien z wielkim uśmiechem na twarzy, rozkładając się na łóżku.
-Co ty bredzisz? - Spytał zdziwiony, a Adrien usłyszał w słuchawce jak jego przyjaciel otwiera lodówkę.
- Ano. W końcu zostawiłem tę kobietę. - Powiedział, wstając z materaca i podszedł do małej lodóweczki z alkoholami. Wyjął stamtąd czerwone, wytrawne wino i z szafki nad głową kieliszek. - Muszę to opić. Przyjedziesz?
- Nie dziś ziom. Dziewczyna do mnie wpadła. - Powiedział i jak na zawołanie Adrien usłyszał w tle znajomy damski głos. - Odezwę się jutro. Narka. - Nino cmoknął w telefon co normalnie zdziwiłoby blondyna, ale chłopak analizował skąd zna usłyszany przed sekundą głos. Nie był pewny, ale mogła być to koleżanka tej dziewczyny z kitkami. Jak ona się nazywała? Mariola... Mirelle... Mirabela... Marina... Mari... Marinette! Coś dużo ostatnio o niej myślę. Zerwał się z łóżka, odkładając kieliszek na stolik. Mógłby spróbować ją znaleźć. Zacznie od konta na headphone. Zaczął szukać laptopa w rzeczach, które zabrał z domu, ale chociaż przebrał wszystko po dwa razy nie znalazł go. Padł na łóżko i schował twarz w dłonie. To się nie skończy dobrze. Złapał za telefon, aby przejrzeć media społecznościowe. Na chwilę obecną jego była dziewczyna nic nie wrzuciła. Potrafił sobie wyobrazić jak wyglądają jego rzeczy, które zostawił w domu. Był pewny, że wszystko jest zniszczone i rozwalone w skutek dzikiej furii Kagami. Cicho westchnął i w ostatni raz spróbował poszukać laptopa.
Nagle go olśniło. Przecież nie schował go do walizki, a do plecaka. Był cholernym debilem. Szybko wyjął urządzenie, połączył do ładowarki i popijając wino, zaczął poszukiwanie Marinette ze stołówki.
Marinette
Dziewczyna objęła swojego chłopaka, gdy ten palcami niecierpliwie majstrował przy jej majtkach. Reszta ich ubrań już dawno porozwalana była gdzieś po mieszkaniu. Cholerny bałaganiarz. Pomyślała, gdy rzucił ją na łóżko i zdejmując bieliznę odrzucił na biurko. Jak myślisz, kto będzie to musiał potem sprzątać, gdy ty pójdziesz do pracy? Dodała w myślach. Wszystkie zażalenia poszły w niepamięć, gdy ruszył swoimi wargami z jej ust w dół jej ciała. Jej niecierpliwe dłonie błądziły po ramionach, klatce piersiowej i barkach, aż w końcu trafiły we farbowane kosmyki. Włożyła palce w włosy chłopaka w chwili, gdy ten dotarł do jej prawej piersi. Złapał jej sutek w usta, a ona mocniej pociągnęła jego włosy, jednocześnie wydając z ciebie ciche mruknięcie.
- Zabolało cię?- Spytał nagle, przerywając pieszczotę, uwalniając od jej dłoni i przyglądając się jej całej.- Zabolało się. Przepraszam.- Dodał zmartwionym głosem, łapiąc ją lekko w talii i nagą przytulając do swojego ciało. Chyba sobie kurwa żartujesz? Zapytała zszokowana siebie w myślach.- Jestem okropny. Czekaj. Zrobię ci coś na rozluźnienie, herbatę? Herbatę. Tak cię przepraszam.- Pocałował ją czule w usta, a następnie w czoło w szyję i obojczyk. Marinette już myślała, że wrócą do początkowych planów. Niestety. Luka okrył dziewczynę kocem. Wyznał jej miłość i wyszedł do kuchni zrobić jej herbatę.
- Herbatę? A mój seks?- Spytała siebie cicho trochę zawiedziona, po czym zaczęła zbierać swoje ubrania. Jak już się ubrała doszła do kuchni, aby zobaczyć jak Luka robi herbatę. Zobaczyła jak opierał się o blat łokciami lekko pochylony. Do ucha miał przyłożony telefon, a przed sobą dla kubki z wystającymi sznureczkami. Odwrócił głowę, a ciemnowłosa pod wpływem chwili schowała się za ścianą za którą dopiero co się schowała.
- Nie, jestem... Po prostu coś mi się wydawało.- Bardzo dobrze go stąd słyszała. O dziwo nie czuła się źle podsłuchując swojego chłopaka zza ściany w jego mieszkaniu.- Ona? Siedzi w pokoju... Nie... Niczego...- Prychnął rozbawiony.- Szybciej świnie zaczną latać nim ona coś zauważy... Wiem, uważać...- Trochę oburzyło ją to stwierdzenie, bo była na 90% pewna, że mówi o niej.- Ale szefie... Wie szef, że nigdy nie miałem zamiaru...Już kończę, będę o szesnastej.- Rozłączył się i wtedy Marinette postanowiła jak gdyby niby nic wejść do pomieszczenia. Usiadła na krzesełku.
- Szef dzwonił?- Spytała i usłyszała lekko nerwowy śmiech Luki. Spróbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatnio mówił o swojej pracy, ale chyba za każdym razem, gdy zaczynała temat on zaciągał ją do łóżka. Spojrzała na telefon. Z niedowierzaniem przeczytała SMS'a od Noir'a.
Ja: Gratulacje? Przykro mi?
- Ja, w takiej firmie.- Odpowiedział.- Nic ciekawego.- Dodał, zalał herbatę, a potem wziął Marinette na blacie kuchennym.
Adrien
Po butelce wina wyszedł na miasto i ruszył na podbój klubów. W połowie drogi wpadł na jakąś dziewczynę, która rozpoznała w nim sławnego modela Adriena Agresta. Odkryła, że jest pijany oraz zaproponowała, że odprowadzi go do hotelu. Chłopak podziękował jej dwóm wersjom i dał się zaprowadzić. W hotelu już nie było tak łatwo. Najpierw u progu drzwi popłakał się. Nowo-poznana musiała doprowadzić go do łóżka, a tam uspokoić.
- Traktowała mnie jaaaaak śmieeeeeciaaaaaa!- Szlochał, a ona kiwała głową i głaskała go po blond włosach. Gdy zasnął jej na kolanach, odłożyła ją na poduszkę, przykryła kołdrą i najciszej jak potrafiła wyszła z pokoju hotelowego. Jak tylko zamknęła drzwi odetchnęła z ulgą i biegiem ruszyła korytarzem. Rankiem Adriena obudził okropny ból głowy. Złapał tabletki przeciwbólowe i po połknięciu próbował przypomnieć sobie cokolwiek od szóstego kieliszka wina. Powinien mniej pić. Jak po dwudziestu minutach leżenia, ból zelżał, postanowił wziąć prysznic i się ogarnąć. Pod strumieniami ciepłej wody zastanawiał się jak zareagują na to jego rodzice, mama Kagami. Na śniadanie zamówił jajecznice z bekonem i mocną kawę, po czym zajrzał do telefonu. Trzy SMSy. Jeden od dr.Ladybug. Od razy postanowił odpisać.
Ja: Gratulować. Gdybyś ją znała, sama byś z nią zerwała xD
Kolejny był od mamy.
Matka: Trop luxueux pour vous, stolik 2 na 16:30. Nie spóźnij się. Ojca nie będzie.
Może lepiej jak taty nie będzie. Pomyślał. Wziął głęboki wdech i spojrzał na ostatni SMS. Kagami.
Kagami: Zniszczę cię! Zniszczę! Zmienię twoje życie w piekło.
No tego mi brakowało. Wkurwionej byłej. Stwierdził w głowie, pocierając nasadę nosa. Spojrzał na małą lodóweczkę z alkoholami i zastanowił się nad tym czy ten kac jest, aż tak zły. Po chwili rozbolała go głowa przez chwilę i znów przestała.
- Jest.- Stwierdził. Ktoś zapukał do drzwi. Odebrał swoje śniadanie, ale zjadł jedynie połowę. Oddając resztę przeklinał w głowie Kaca mordercę. Westchnął cicho oraz zasiadł do laptopa. Trzeba w końcu znaleźć tą całą Marinette. Może spróbować przez Nino, zamiast szukać jak wczoraj po imieniu. Wszedł na profil swojego kumpla.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top