Rozdział 38


 Adrien

Siedział przy stole, bawiąc się długopisem. Spojrzał w zniecierpliwione oczy swojej towarzyszki. Kagami była zirytowana siedzeniem w ciszy, chociaż to chłopak zaproponował rozmowę.

- Oboje się zgodzimy, że nasza relacja jest... - Zaciął się, szukając dobrego słowa. 

- Kuriozalna. - Odpowiedziała mu. - Jest tak kuriozalna, że to jest nie do opisania. Ja zdradzałam cię, a ty mnie. 

- Mamy dwa rozwiązania. - Zasugerował chłopak. - Albo dajemy sobie jeszcze jedną szansę.

- Adrien, ty mi nie zaufasz, ani ja ci nie zaufam. - Przerwała mu ze smutkiem w głosie. Położyła dłonie na brzuchu. - Ale wtedy co z Nim lub Nią?

- Wszystko można ugadać. - Uznał. - Proponuje podział opieki. Równo u mnie i równo u ciebie. Oczywiście na początku, nie będę was rozdzielać. Karmienie piersią i te sprawy. 

- Tak, oczywiście. - Odpowiedziała, kiwając głowa. - Załatwię wszystkie papierkowe sprawy. Wrócisz teraz do tamtego mieszkania?

- tak. - Odpowiedział. - Wezmę tez kota.  - Dziewczyna chętnie się zgodziła, nie lubiąc tego zwierzaka. - Dobrze, jak wszystko jasne to ja wychodzę. - Chłopak wstał i złapał swoją torbę.

Luka

- Z jednej strony mam ochotę go zaprosić. - Powiedział, myśląc o Adrienie. - Nasza impreza zaręczynowa byłaby taką kropką nad i. 

- Myślałam, że już odpuściłeś tę całą zazdrość? - Zapytała zdzwiona, pisząc zaproszenia w chacie. Chłopak uśmiechnął się lekko, wyjmując dzwoniący telefon i skrzywił się lekko na widok numeru. Marinette kątem oka spojrzała na jego wyświetlacz, ale nic nie zobaczyła.

- Tak słucham? - Zapytał. - Kiedy? - Słuchał uważnie, a jego mina robiła się coraz mniej przyjemna. Tikki opadła na kolana dziewczyny. - Oczywiście, rozumiem. Tak, już jest dobrze.  Będę gotów. - Potem pożegnał się i rozłączył. Chwilę siedzieli w ciszy, która ciężko opadła na żołądek obojgu.

- Przyzwyczaiłam się już do ciebie. - Westchnęła, opierając głowę o ramię Luki.

- A ja do ciebie. - Powiedział, ale potem wziął jej dłoń. - A wrócę szybciej niż zdążyć zauważyć.  - Pocałował ją. Marinette w końcu dodała do grupy również Adriena i wysłała wiadomość o dzisiejszej imprezie do wszystkich ich znajomych. 

- Zadzwonię do Alyi, że na spotkaniu będzie też Juleka. - Przerwała ich wspólne tulenie. Ucałowała na koniec chłopaka w czoło i złapała za swój telefon. Wykonała szybko telefon i czekała na odzew.

- Halo?- Usłyszała z drugiej strony, a gdzie w tle szczekanie. 

- Zaręczyłam się! - Wybuchła ze szczęścia. Musiała na chwile odsunąć słuchawkę jak jej przyjaciółka pisnęła z radością. - No i robimy dziś imprezę.

- No tak... - Zastanowiła się Alya. - Juleka też będzie.

- Czy mogłabyś... No wiesz. - Mulatka westchnęła ciężko. 

- To byłoby ciężkie. - Mruknęła, czując oblewający wstyd. - Rozumiem, ze była moją kochanką, ale jednak nadal. Porzuciła mnie ni z tego, ni z owego.

- To mój wieczór. - Szepnęła błagalnie ciemnowłosa. - Proszę.

- No dobrze. - Westchnęła w końcu. - Postaram się. 

Plagg

Czekał na Tikki w alejce obok mieszkania Marinette. W końcu zobaczył śliczną, rudą kotkę idącą z gracją w świetle księżyca. Po chwili zmieniła się w człowieka, owijając, białym materiałem jak sukienką. Chłopak przełknął ślinę. 

- Mam je. - Westchnęła ciężko, pokazując w otwartej dłoni dwie broszki. Jedną fioletową owalną z materiałowymi skrzydełkami, a drugą niebieską z piórami w tym samym kolorze.

- Czy to konieczne? - Usłyszeli za sobą głos. Chłopak w brązowym garniturze nie wyróżniałby się niczym, gdyby nie długie czarne czułka, wystające pomiędzy jego włosów. Dopiero po chwili zauważyli, że futro wokół jego szyi wyrasta z niego, a z pleców wystaje mu para skrzydeł ćmy. - Przecież jesteśmy przyjaciółmi.

- Byliśmy Nooroo. - Odpowiedział Plagg, niszcząc broszkę Duusuu. Nooroo ruszył w ich stronę, ale Plagg zrobił to samo z jego korzeniem. Chlopak upadł na kolana i jęknął boleśnie. Uniósł wzrok, aby skrzyżować załzawiony wzrok na Tikki.

- Czemu? - Wyszeptał z bólem, aż padł na podłogę. Tikki podbiegła do niego, łapiąc jego ciało w swoje ręce i przytuliła do siebie.

- Zawsze nazywał mnie siostrzyczką. - Załkała. Plagg spoglądał na to z bólem, widząc jak zwłoki jego niegdyś partnera zmieniają się w czarny proch oraz odlatują wraz wiatrem. Czerwono-włosa schowała twarz w dłoniach, nadal płacząc. Chłopak kucnął obok niej i przytulił do siebie.

- Wiem. - Wyszeptał. - To boli. - Tikki zatrząsała się w jego rękach, kiedy chłopak pocałował ja w czoło. 

Lila

Dziewczyna próbowała wyszorować przypalenie na garnku od jednej z prób gotowania jej męża. Zmęczona po pracy, cieszyła się, że zostało jej tylko umycie naczyń. Poczuła dłonie Kima pod swoją bluzką, gładzące szorstkimi palcami po jej gładkim brzuchu oraz jego usta po szyi. 

- Wnoszę o rozwód. - Wymruczał w jej skórę, a ciemnowłosa powstrzymała się od westchnięcia ulgi. Objął ją, wtulając się w jej drobne ciało, kiedy odstawiła garnek na suszarkę i zabrała się za kieliszek od wina. - Bo jesteś dziwką.

- Ty to zacząłeś. - Nie wytrzymała, prychając pod nosem, płucząc naczynie z nadmiaru piany. Chłopak wbił zirytowany palce w jej boki, aż w oczach zalśniły jej łzy. Wiedziała, że nie ma sensu prosić, aby puścił. I tak tego nie zrobi. Odłożyła kieliszek i wzięła talerz do ręki. 

- Raz przespałem się z Ondine. - Lila roześmiała się na jego słowa. Poczuła jak na samą myśl o koleżance z pracy, chłopakowi staje. 

- Czemu już dawniej mniej nie zostawiłeś? - Zapytała, ściskając drobne palce na talerzu i spuszczając głowę. - Skoro śpisz z nią na każdym wyjeździe? - Chłopak odsunął się, złapał ją za ramię i pociągnął tak, aby spojrzała na niego. Oczy miała pełne łez, gdy naczynie wypadło jej z rąk.

- Skąd wiesz. - Wyszeptał zagubiony. Lila kucnęła i zaczęła zbierać resztki talerza.

- Wynajęłam detektywa. - Odpowiedziała. - Mam zdjęcia, nagrania, telefony. - Otarła nadgarstkiem łzy z policzka, zostawiając trochę piany na twarzy. Wyrzuciła śmieci do kosza. - Jeśli jestem dziwką to ty jesteś chujem. - Oboje usiedli na podłodze obok niewielkiej kałuży. - Kłamałam. Jedyna osobą, z którą spałam to Adrien. - Powiedziała.

- Czemu? - Zapytał, chowając twarz w dłonie. 

- Chciałam, abyś w końcu wniósł ten pozew. - Powiedziała. - Ja nie byłam w stanie.  - Chłopak wziął w dłoń odłamek talerza, którego dziewczyna nie zauważyła. - Daj, wyrzucę. 

- Dziwka. - Wyszeptał, po czym wbił kawałek zaostrzonej porcelany w jej szyję. Złapał ją za rękę, uniemożliwiając obronę, i pociągnął po całej długości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top