Rozdział 11
Marinette
- Oczywiście, że odebrałem... Halo?- Teraz głos chłopaka był zdziwiony. Alya wzięła telefon do ręki i przyłożyła do ust.
- No mój pomidorowy przystojniaczku.- Marinette usłyszała dziwne kaszlnięcia po drugiej stronie połączenia. - Kojarzysz blondyneczkę, która przyłazi codziennie i kupuje drożdżówki? Suka nawet ich nie je.
- Może lepiej się w to nie plątać? Wystarczyło powiedzieć, że to numer Chloe czy coś...- Wtrąciła się ciemnowłosa, ale szatynka zbyła ją machnięciem ręki.
- Wiem.- Odpowiedział Nathaniel.- Nie robicie tego jakoś dyskreeeeetnie.- Prawdopodobnie ziewnął pod koniec zdania.
- No... Najebała się i znalazła odwagę, aby cię wyrwać.- Chłopak zaczął się krztusić, a potem nastała długa cisza.- Halo, żyjesz?
- Ta...- Mruknął. - Niech oddzwoni z rana. Trzeźwa. - Dodał, a następnie się rozłączył. Alya złapała za marker i na białej ścianie napisała. " TY ŻÓŁTA CHOLERO ODDZWOŃ DO SWOJEGO KOCHASIA RANO". Marinette obudziła się z pijackiego letargu za późno.
- Kurwa.- Jęknęła.- Mam przejebane. No ale na razie trzeba wyciągnąć Chloe z łazienki. - Spojrzała na szatynkę, ale ta pomazała sobie markerem całe ciało w fantazyjne wzorki i postanowiła zasnąć na kanapie. Ciemnowłosa zamknęła korkiem wino i trzymając się ściany poszła w stronę łazienki, które, ku jej uciesze, bezproblemowo się otworzyły. Gorzej było z Chloe, który ucięła sobie drzemkę z nogami ułożonymi w muszli sedesowej, a głowę miała na dywaniku. Marinette chwilę biła się z myślami czy ją wyciągnąć, czy zostawić. W końcu zrobiła zdjęcie i poszła do sypialni, gdzie położyła się spać obok swojej kochanej Tikki.
Marinette rano obudził ból głowy, okropny ból głowy, a jak poszła do kuchni, aby znaleźć tabletki od razu jej się cofnęło wszystko co wczoraj zjadła i zwymiotowała do umywalki. W pomieszczeniu zjawiła się Alya, mamrocząc pod nosem " więcej nie pije, z wami się kurwa nie da, chuj, oddaj mi tabletki, chyba umieram". Po popiciu dwóch tabletek rozejrzała się wokół, podając pudełko przyjaciółce.
- A gdzie blondyna?- Zapytała Alya, a Marinette wrzuciła do ust pastylki.
- Być może przy muszli.- Mruknęła ciemnowłosa, otwierając lodówkę i wkładając do niej głowę, a przyjemne zimno owiało jej głowę. Postanowiła tak zostać kilka minut.
- Rzyga?- Wstawiła wodę w czajniku na herbatę szatynka.
- Śpi.- Odpowiedziała, a mulatka niedowierzająco poszła sprawdzić do łazienki , co robi jej przyjaciółka. Chloe spała z nogami w muszli sedesowej, wygięta tak, że na podłodze leżała na brzuchu, chociaż pośladki miała w stronę ziemi. Alya prychnęła śmiechem i postanowiła obudzić dziewczynę.
Adrien
Rano, ku uldze chłopaka, Kagami zniknęła z jego łóżka. Wstał, znalazł swoje bokserki i poszedł do łazienki, aby upewnić się, że jego, jeszcze, dziewczyny nigdzie nie ma. Pomieszczenie było puste. Wziął telefon i zadzwonił do recepcji.
- Pamiętacie dziewczynę, którą wczoraj wpuściliście?- Zapytał, a po chwili dostał potwierdzenie.- Świetnie. Nigdy więcej jej nie wpuszczać. Niech od razu wyprowadzają ją ochroniarze. Zna karate, ćwiczy szermierkę oraz podstawy samoobrony, więc tylko wygląda na taką bezbronną.
- Dobrze Panie Agreste. Czy pomóc w czymś jeszcze?- Usłyszał głos tym po drugiej stronie.
- Hmmm... Gdzie zamawia się śniadania?- Spytał.
- U nas. My przekazujemy kuchni.- Odpowiedział głos.
- W takim razie, poprosiłbym zestaw B z mocną kawą.- Po czym rozłączył się i postanowił wziąć prysznic. W trakcie śniadania zastanawiał się, co właściwie zrobił. Dlaczego sobie na to pozwolił. I czuł, że będzie tego żałował. Nagle przypomniał sobie o esemesie od Ladybug.
Ja: I od tak przyjęłaś tego kota? Gdzie twój facet zniknął?
Położył się na łóżku i spojrzał na biały sufit, gładząc przyjemną w dotyku pościel, w której jeszcze nie tak dawno posuwał Kagami, a ta wiła się i jęczała w jego ramionach. Udawała. Widział to i sam nie rozumiał siebie, ani jej po co ta szopka. Robiła to tak teatralnie, że największy idiota by to zauważył. Odgarnął włosy z twarzy, kiedy usłyszał dźwięk zwiastujący nową wiadomość. Po chwili kolejną.
Dr. Ladybug: No przecież nie zostawiłabym jej samej, a ona jeszcze tak szybko się do mnie przywiązała.
Dr.Ladybug: Niby wyjazd służbowy... Nawet nie wiem, gdzie pracuje. Zawsze jak zaczynamy rozmowę, zaczyna się do mnie dobierać, a że jest serio w tym dobry, jakoś nie umiem odmówić.
Rozbawiony wiadomością, zaczął z miejsca odpisywać.
Ja: Uważam, że powinnaś z nim porozmawiać i mu nie ulegać. Okazji na seks będzie wiele, a na poważną rozmowę o tajemnicach?
Po odpisaniu, zabrał się za sprzątania pomieszczenia, aż dostał kolejne nowe esemesy. Stwierdził, że najpierw skończy to co robi, a potem je przeczyta. Powinien również przygotować się na zajęcia. Po przerobieniu notatek z anatomii i chemii organicznej, wziął do rąk telefon. Jedna wiadomość była od jego koleżanki, ale druga... Drugą dostał Od Kagami i właśnie tą postanowił pierwszą przeczytać.
Kagami: Masz przejebane. Zniszczę ci wszystko.
Czyli wracamy do początków. Dobrze, że kazałem jej nie wpuszczać. Muszę się od niej odciąć. A na razie... Będę musiał znaleźć nowe lokum. Pomyślał. Potem zobaczył kolejną wiadomość.
Dr. Ladubug: Masz rację. I sądzę, że dziś to zrobię. Mam takiego kaca, że chyba szybciej mu zasnę niż pójdę się z nim kochać.
Chłopak się roześmiał i odpisał jedynie "Do boju."
Marinette
Dziewczyny właśnie piły szklankę wuna, oglądają napis na ścianie. " TY ŻÓŁTA CHOLERO ODDZWOŃ DO SWOJEGO KOCHASIA!". Marinette wypiła kolejny łyk wina, zastanawiając się, jak ukryć ten wielki napis. Alya myślała nad tym co działo się od kiedy otworzyły drugą butelkę, bo za cholerę nic nie pamiętała. Ani tych telefonów do Nino, ani tego napisu. Chloe wpatrywała się z zaczerwienionymi policzkami w napis, a potem odpaliła telefon i spojrzała w połączenia.
- O chuj, ja serio do niego dzwoniłam.- Mruknęła do siebie.
- W sensie, przecież zjadłaś karteczkę z jego numerem, próbując wmówić nam, że jest z cukru.- Odpowiedziała jej Alya, marszcząc brwi i walcząc z bólem głowy oraz pamięcią.- Kurwa. Pamiętam niby, że otwierałyśmy te drugie wino, ale, że je wypiłyśmy...
- Ano.-Jęknęła Marinette, popijając alkohol ze szklanki.- To ty popisałaś mi ścianę. Ostatni raz pijemy u mnie. - Stwierdziła, czując, że ból głowy powoli odchodzi. Najlepszym lekarstwem na kaca jest alkohol. Pomyślała. Po prostu znów się najebać! Tylko trochę mniej.
- Co ja mam teraz zrobić?- Powiedziała z paniką głosie blondynka, wymachując telefonem, trzymając go za zawieszkę, a ciemnowłosa złapała ją za nadgarstek.
- Może się, kurwa, uspokoić z łaski swojej?- Zapytała.
- Nic nie pamiętam...- Mruczała do siebie Alya, popijając wino.
- Nie pierwszy raz.- Jęknęła Marinette co raz to bardziej zirytowana kacem i biadoleniem swoich przyjaciółek. Zabrała komórkę Chloe, kliknęła numer tego całego Nathaniela i przyłożyła dziewczynie do ucha.- Załatwimy to raz a porządnie. Alya!- Mulatka stanęła na baczność. - Łap ją z drugiej strony.- Kiwnęła głową po czym obie unieruchomiły blondynkę.
- Chloe?- Dziewczyna usłyszała głos w telefonie. - Dobrze pamiętam?
- A spróbowałbyś źle.- Odpowiedziała arogancko, a ciemnowłosa westchnęła udręczona.
- Identyczna jak w podstawówce.- Usłyszała rozbawioną odpowiedź i razem z Alyą spojrzały na siebie zaskoczone.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top