Rozdział 10



Adrien

 Gładził jej jedwabiście gładkie, czarne włosy, gdy spała obok niego w hotelowym łóżku. Teoretycznie Kagami przyszła, aby z nim porozmawiać, ale skończyło się na tym, że się popłakała, rozebrała i zaciągnęła go do łóżka. Westchnął, siadając, ale dziewczyna odwróciła się na drugi bok i zaczęła rozbudzać.

- Co się stało?- Zapytała, spojrzawszy na zegar, wiszący na przeciw ich.- Jest jedenasta w nocy, chodź spać. Jutro wrócimy do domu.

- Kagami, właśnie kochaliśmy się pierwszy raz od...- Potrzebował chwili, aby policzyć, co trochę zirytowało dziewczynę.- Od pięciu miesięcy. Ja sądzę, że nie powinienem...- Ciemnowłosa prychnęła pod nosem.

- Nie. Wiem, że nie byliśmy w najlepszych... relacjach.- Zaczęła.- Ale nie można od razu się poddawać.

- To ty się poddałaś!- Odpowiedział, wstawiając. - Nie wierzę, że zarzucasz mi nie dbanie o związek. Jesteś co najmniej bezczelna!

- Nie bądź chamski.- Odpowiedziała mu, również zrywając się z łóżka. Oboje zapomnieli, że ich ubrania walają się po całym pomieszczeniu.- To ty spakowałeś się i odszedłeś! Brakuje mi ciebie w domu.

- Trzeba było pomyśleć zanim wyrzuciłaś mnie na kanapę, opieprzałaś za oddychanie i zwyzywałaś koleżankę z roku. - Za argumentował.- To się ciągnęło miesiącami, a ja to znosiłem, bo cię kochałem. Słyszysz? -AŁEM! CZAS PRZESZŁY.- Kagami zaczęła płakać.

- Ale ja cię kocham.- Łkała, chowając twarz w dłonie, a całe jej ciało drżało. Po chwili podeszła do chłopaka i wtuliła się w niego.

- To skąd to zachowanie, wyjaśnij mi, proszę.- Odpowiedział, jedną ręką obejmując ją w talii, a drugą głaszcząc po głowie.

- Ja nie wiem. Coś podświadomie mi to mówiło.- Dziewczyna stanęła na palcach stóp, wplotła dłonie w jego kosmyki i złączyła ich usta. Chłopak czuł na sobie jej piersi, ocierające się o jego skórę i chociaż chciał jej odmówić, znów poszli się kochać. Tym razem zasnęli po pierwszej w nocy.


Marinette

Dziewczyna nakarmiła swoją nową kotkę karmą kupioną w sklepie osiedlowym, więc gdyby nie głód samiczka prawdopodobnie nawet by tego nie tknęła. Nowy zwierzak okazał się niezwykle uczuciowy, chciał spać tylko przy niej oraz nie zostawiał jej na krok. Poszła za nią nawet do toalety, co bardzo zirytowało Marinette, ale jak tylko spojrzała w oczy kocicy, cicho westchnęła i ją wpuściła. Odkrywanie imienia też nie trwało długo, bo Kotka dała się nazwać od nowa i od razu zaczęła reagować na Tikki. Tak jakby uznała, tak ty jesteś moim nowym właścicielem i tylko ty możesz sobie pozwolić na niektóre rzeczy. Innym poderżnę gardło we śnie. Marinette wieczorem puściła sobie najnowszy film o żywych zabawkach i oglądając go, zajadała się chipsami o smaku słodkiej papryki, kiedy to Tikki postanowiła wskoczyć jej na kolana oraz ułożyć się na brzuchu w taki sposób, aby zgnieść jej żołądek wraz z jelitami. Następnie zaczęła swoim szorstkim językiem lizać ją po nagim skrawku brzucha, gdzie akurat podwinęła jej się bluzka.

- Wytrzymaj to Mari, wiem, że boli, ale ona okazuje miłość.- Mówiła do siebie z łzami w oczach, a potem wepchnęła sobie do ust jak największą ilość słonej przekąski. - Ten ból jest niczym w stosunku do miłości jaką postanowiła cie obdarzyć.- Nagle zadzwonił dzwonek, a kotka przestraszona nagłym dźwiękiem wbiła jej nieobcięte jeszcze pazury w brzuch. - KURWAAA!- Wrzasnęła, a Tikki uciekła, obijając się po drodze o meble, do sypialni. Marinette wstała i wściekła ruszyła do drzwi, a kiedy spojrzała przez judasza zobaczyła Chloe z Alyą. No kogo w sumie mogłam się spodziewać o tej porze... Tylko one są na tyle pojebane, aby wbijać do mnie o jedenastej w nocy. Pomyślała, wpuszczając swoje przyjaciółki. 

- W czymś przerwałyśmy tobie i Luce, ze tak krzyczałaś?- Zapytała blondyna z znanym jej błyskiem. Mari tylko westchnęła. 

- Niestety nie. Luka znów wyjechał na wyjazd służbowy.- Spojrzała na mulatkę.- Nie, nie ma kochanki. Po każdym wyjeździe przeglądam i obwąchuje jego rzeczy. Ostatnio, co było dla mnie niekomfortowe, przejrzałam jego SMSy i maile oraz listę kontaktów. On naprawdę ma wyjazdy w sprawie pracy. Gdyby mi jeszcze powiedział co to za praca.

- Obwąchujesz jego rzeczy?- Zapytała szatynka, gdy były już w salonie. Wyciągnęła z torebki wino.

- No.- Odpowiedziała jej ciemnowłosa.- Gdyby spotykał się z jakąś lafiryndą pachniałyby jej perfumami lub jakoś inaczej. A one pachną po prostu nim.

- Jesteś wariatką.- Stwierdziła Chloe, a wtedy Marinette wraz z Alyą spojrzały na nią z uniesionymi brwiami. 

- Słuchaj, codziennie, dzień w dzień chodzisz do mojej piekarni od kiedy zaczął pracować tam Nathaniel. - Stwierdziła Alya.

- Raz, czerwony jak jego włosy, pamiętasz? - Mulatka kiwnęła głową.- Dosłownie wtopił się w swoją czuprynę. A wracając, zarumieniony, do twojego zamówienia podał ci karteczkę z numerem telefonu. Co zrobiłaś?

- Zjadłam ją.- Wyszeptała, rumieniąc się i chowając twarz w dłoniach.- Matko, do dziś nie wiem, co myślałam.

- Nie myślałaś.- Odpowiedziała jej ze śmiechem na ustach Alya, jednocześnie otwierając butelkę z alkoholem.

- W sensie, żadna dziewczyna nie używa mózgu, gdy chodzi o faceta. Szczególnie takiego, na którym jej zależy.- Stwierdziła Marinette. Złapała z trzy duże szklanki z Ikei, które trzymała pod telewizorem specjalnie na wino.- Tylko jedna butelka?

- Nie, ja mam jeszcze jedną w torbie.- Odpowiedziała jej szatynka z uśmiechem. Chloe odgarnęła swoje włosy.

- Ja mam ze sobą dwie.- Poklepała swój żółty Shopper*. Marinette pomyślała, że ta noc nie skończy się szybko. Cicho westchnęła. Alya rozlała po pierwszej szklance i dziewczyny stuknęły się, po czym upiły łyk.

- Serio chciałabym wiedzieć gdzie pracuje Luka.- Mruknęła Mari do siebie.- Ostatnio podsłuchałam jego rozmowę z szefem.- Chloe zabłysły oczy, a Alyi włączył się dziennikarski zmysł, więc Marinette dokładnie opowiedziała co usłyszała. 

- Może jest jakimś antyterrorystą albo szpiegiem?- Zapytała szatynka, wykonując zabawne gesty dłońmi, a ciemnowłosa jedynie się roześmiała i pstryknęła swoja dziewczynę w nos.

- Ja podejrzewam, że może należeć do tajnej jednostki w strefie 51.- Wtrąciła się Chloe, po czym zaczęły wraz z Alyą mocno przy tym dyskutować, aż wtrąciła się Marinette.

- Wszystko ok, ale jego nadopiekuńczość.- Powiedziała, opierając się łokciami o stół, a głową o dłonie. Pierwsze i drugie wino się skończyło, a w tle puściły sobie stare piosenki Britney Spears. 

- O baby, baby!- Śpiewała do sekretarki Nino, Alya ku uciesze swoich przyjaciółek.-How was I supposed to know?- Jak skończyła piosenkę to się rozłączyła. Wszystkie trzy rozbawione upadły na kanapę, a po chwili blondynka zerwała się i zabrała z otwieranie trzeciego wina.

- Ej, nie za dużo?- Zapytała Marinette.

- Nie bądź baba.- Mruknęła Chloe, po czym nalała im po szklance i się napiła.- Musze wam się do czegoś przyznać. Bo ja... Ja zapisałam numer Nathaniela zanim go zjadłam.

- To po kiego go zjadłaś?- Spytała Alya, marszcząc brwi i zastanawiając się, która z dwóch szklanek jest jej, a musiała się szybko zdecydować, bo obie jej przyjaciółki swoje napoje już trzymały.

- Musiałam mieć jakąś wymówkę.- Odpowiedziała jej, jakoby to było całkowicie normalne, a Alya prychnęła pod nosem, łapiąc dłonią powietrze.

- Tchórz.- Mruknęła, podejmując drugą, już skuteczną próbę.

- Nie prawda.- Odpowiedziała jej oburzona blondynka, a Alya wskazała palcem na Marinette.

- To do niego zadzwoń, he?- Ciemnowłosa, rozbawiona wymianą zdań pijanych przyjaciółek, lekko przesunęła palec szatynki na Chloe. Jej druga przyjaciółka zmrużyła oczy i wzięła głęboki wdech.

- A zadzwonię.- Powiedziała i wybrała numer, nie patrząc na to, że jest prawie druga w nocy. Chłopak odebrał po trzecim sygnale.

- Tak, słucham?- Usłyszała na głośniku zmęczony, ale nie zaspany głos Nathaniela, czyli prawdopodobnie jeszcze nie spał. Mam szanse tego nie zjebać. Przeszło na myśl Chloe, ale zamiast tego...

- Aaaa, odebrał!- Pisnęła, wstała i uciekła, aby zamknąć się w łazience.


* rodzaj torebki, największa rozmiarowo, nie pogardziłabym taką kolejną, ogólnie lubię torebki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top