Rozdzial 16


Marinette

Wtuliła się w Lukę, uczepiając mocno za materiał jego koszulki swoimi dłońmi. Oparła się brodą o jego klatkę piersiową, dzięki czemu, miała wgląd na piękną, zarysowaną szczękę ciemnowłosego.

- Olej tą prace. - Powiedziała. - Zostań ze mną, a następnie weźmiemy ślub i urodzę ci śliczne, niebieskookie bobo. - Mruknęła, a chłopak roześmiał się.

- Kochanie, a może najpierw skończ studia? - Zapytał.

- Luka... - Mruknęła ciemnowłosa, a chłopak pogładził ją po głowie. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. - Stwierdził, po czym pocałował ją w czoło i wyszedł, zostawiając ciemnowłosą, samą na korytarzu. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo. - Dodał jeszcze, nim zamknął drzwi. O kostki ciemnowłosej, otarła się Tikki, ubiegając się w ten sposób o zainteresowanie, a Marinette sięgnęła po ciężkie cielsko kotki i wraz ze zwierzakiem ruszyła w stronę okna. Tam przyglądała się. jak Luka pakował swoje rzeczy do bagażnika, czarnego auta oraz jak usiadł, po stronie pasażera. Pomachała krótki, patrząc jak odjeżdżają, ale jej chłopak nie zwrócił na to uwagi.

Następnego dnia była gotowa na pójście do uczelni, ale kotka nie była gotowa, na zostawienie jej samej w domu. W końcu po wielu wyjaśnieniach, zadrapaniach i wojnie pazuro-paznokciowej, Marinette spokojnie wyszła ze swojego mieszkania. Pierwszą osobą, którą spotkała była Chloe, która siedziała na ławce i zawzięcie z kimś SMS-owała. SMS! Krzyknęła sobie w myślach Marinette i spojrzała na wiadomości w swoim telefonie.

Ja: Ja zapomniałam ci odpisać xD. A jeśli chodzi o pytanie... Nie wiem.

- Cześć. - Blondynka oderwała wzrok, od małego prostokątnego urządzenia i przywitała się z szerokim, tak do niej niepodobnym, uśmiechem.

- Hej. - Odpowiedziała wolno i ostrożnie Mari, siadając obok kobiety. - Jak się czujesz?

- A dobrze. - Stwierdziła kobieta. Marinette uniosła wysoko brwi, ponieważ pamiętała podły humor swojej przyjaciółki, jak myły ścianę. - Dzisiaj rano do mnie napisał.

- Aaaa.- Marinette odetchnęła z ulgą, że jej przyjaciółka nie oszalała. Po prostu jest zakochana. Pomyślała.

- Chce się umówić na kolejne spotkanie. - Mruknęła blondynka. - A myślałam, że nasze wyjście było...

- Beznadziejną, bezsensowną, gonitwą irracjonalnych myśli, tego jełopa! - Wtrąciła się Alya, wściekła jak osa. Obie podniosły wzrok na przyszłą dziennikarkę, ale ta wpatrywała się w ekran swojego telefonu z płomiennie, złym spojrzeniem.

- Cześć Alya. - Powiedziała Marinette, a szatynka ze wściekłym rykiem, rzuciła telefonem o beton. - No to, po szybce.

- Nie wkurwiaj mnie! - Krzyknęła dziewczyna, a Marinette uniosła swoje dłonie do góry. - Ta sprawa dotyczy bezpośrednio ciebie, ty głupia cholero. Ten idiota, którego spotkałyśmy wymyślił sobie... - Alya sięgnęła po telefon. - Nie, ja ci nic nie powiem. On to wymyślał, więc niech sam se z tego wyłazi. KURWA! - Spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu, ale zobaczyła tam tylko piękną, drobną siateczkę spowodowaną pęknięciem, a komórka nie chciała się włączyć.

- Ale o co chodzi? - Zapytała ciemnowłosa.

- Dowiesz się w swoim czasie. - Warknęła Alya, znów rzucając urządzeniem o beton, a jak zobaczyła wchodzącego Nino, to zacisnęła mocno pięści.

- Ale skoro chodzi o mnie, to dlaczego ty się, aż tak denerwujesz? - Zapytała niepewnie Marinette, a Alya kucnęła przy niej i złapała ją za dłonie.

- Jesteś moją słodką, niewinną, kochaną babeczką. - Odpowiedziała jej dziewczyna. - Nie mogę pozwolić, aby jakiś burak za kilka groszy, bezczelnie cię zżarł!

- Wybacz kochana, ale co do kurwy, ty pierdolisz? - Alya na to pytanie, pokręciła głową.

- Słuchaj Mari... Ty jesteś niczym widelec, a Luka... Luka jest dopasowanym do twojej zastawy nożem. Idealnie razem pasujecie i możecie stawić czoło wielu daniom, wspólnie. W jakieś dalekiej przyszłości, będziecie mieli małą uroczą łyżeczkę. Tak więc nie pozwolę, jakieś głupiej łyżce, zniszczyć ten idealny związek, bo ma takie widzi mi się i mu nie wyszło.

- Mari. - Zaczepiła szeptem ciemnowłosą, blondynka. - Mi się wydaję, czy Alya pieprzy od rzeczy?

Adrien

- Ziom. - Nino po raz kolejny, zwrócił uwagę blondyna, na siebie. - Gdzie tak odpływasz?

- Na wody nieznane. - Odpowiedział pół żartem, mężczyzna. - Wybacz, jestem cały twój.

- Kusisz. - Zażartował Nino. - Dobra, czas zakończyć tą karuzelę śmiechu. Czy ty serio, masz zamiar zagadać do Marinette?

- Tak. - Odpowiedział bez chwili, zastanowienia blondyn.

- Mam ci kolejny raz opowiedzieć, jak zareagowała Alya? - Zapytał chłopak. - Przecież jak ona nas zobaczy, to postanowi wypruć ci wszystkie flaki.

- Oj. Przesadzasz. - Mruknął blondyn, ale po chwili spotkał spojrzenie Alyi, trzymającej w dłoniach, ręce Marinette. Kobieta dosłownie ostrzegała go spojrzeniem, a mógł bez problemu rozczytać co chciała mu przekazać. " Nie zbliżaj się do niej, nawet na metr." Jej oczy rzucały właśnie takie ostrzeżenie, ale chłopaka nie tak łatwo, dało się zniechęcić.

- Ziom, nadal upierasz się przy swoim? - Zapytał Nino, widząc jak jego przyjaciel, wymienia się spojrzeniami z jego dziewczyną.

- Tak. - Odpowiedział. - Ale może poczekam, aż zostanie sama... - Dodał, a następnie sięgnął po telefon, gdzie odkrył cztery SMSy. Od Ladybug, dwa od Kagami i jeden od ojca. - Kurwa.

- Co? - Zapytał Nino, spoglądając w urządzenie przyjaciela.

- Ojciec do mnie napisał. - Odpowiedział i włączył wiadomość, od Gabriela Agreste'a.

Ojciec: W przyszły piątek na piętnastą.

- O co chodzi? - Zadał pytanie mulat, a blondyn ciężko westchnął.

- Wzywa mnie do siebie na dywanik. - Odburknął. - Ja nie rozumiem, bo... Kagami... Sam wiesz, jaka była. Z resztą zobacz. - Chłopak odpalił pierwszego SMSa, od swojej byłej dziewczyny.

Kagami: Chuju! Chamie! Sukinsynie! Jesteś nikim beze mnie! NIKIM!

- Oh... - Mruknął, w odpowiedzi mulat i zobaczył kolejną wiadomość, a raczej zdjęcie. Tutaj były wszystkie rzeczy Adrien, jakie zostały w mieszkaniu, zebrane w jednym miejscu i zdewastowane. Japonka postanowiła wszystko to oblać mlekiem i proszkiem do prania oraz prawdopodobnie, zmiażdżyła kilka przedmiotów, w tym laptopa Adriena, młotkiem. - Wariatka.

- Ja rozumiem, że kontrakt miedzy naszymi rodzinami jest ważny, ale to nie jest osiemnasty wiek... Mogę się żenić, z kim chce. - Warknął blondyn.

- No tak... Masz pecha, ziom. - Adrien uśmiechnął się pod nosem.

- Być może, pomożesz mi wtedy? - Zadał pytanie mężczyzna, a Nino kiwnął głową. 


PYTANIE DNIA: Czy chcielibyście opisy dnia z punktu widzenia innych postaci niż tylko Adrien i Marinette?

Jeśli odpisaliście Tak, napiszcie kogo :*

Korekta: PaniZaczytana302

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top