Rozdział 11
Siedział tak dłuższą chwilę póki Pepper, która zeszła na dół zmartwiona i nie wyrwała go z tych przemyśleń.
P: Tony?! Jesteś tutaj?
Krzyknęła, pytając. Kiedy zauważyła mężczyznę podeszła do niego od tyłu, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
T: Hmmm?
Czując dłonie ukochanej po prostu się wzdrygnął w strachu. Odwrócił głowę i spojrzał na blondynkę.
P: Ej spokojnie... Kochanie co się stało? Gdzie byłeś?
Przesunęła dłonią po jego koszulce, gdy mężczyzna położył swoją dłoń na jej i odwrócił się na krześle tak, żeby pociągnąć ją na kolana i objąć ją w pasie.
T: W bazie Avengersów. Zostali zaatakowani przez ducha. On.. On mi uciekł....
Odpowiedział kobiecie na jej pytania i przesuwając dłonią po jej boku.
P: Tony wierze, że go dorwiesz.
Widząc zawiedzionego i sfrustrowanego narzeczonego, przytuliła go mocno do siebie.
J: Ekhem..Sir nie chciałbym przeszkadzać. Czy instalować dalej nowe podzespoły i systemy do zbroi?
Zapytał nagle Jarvis.
P: Chodź na górę... Wybierzemy dekoracje ślubne.
Powiedziała, chcąc oderwać Tony'ego od tego tego wydarzenia. Przesunęła dłonią po jego policzku.
T: Tak Jarvis. Daj mi znać.
Odpowiedział. Pozwalając się narzeczonej pociągnąć do salonu.
Usiedli z tabletem na kanapie gdzie zaczęli przeglądać inspiracje i proponowane dekoracje ślubne w kolorystyce, którą wybrali. Przy tym dużo się śmiali.
P: O popatrz. Może coś w takiego pójdziemy? Ten niebieski łuk. Srebrny dywan, dodatki. Jest na prawdę piękna. Hmmm?
Powiększyła obrazek pokazując każdy szczegół, który jej się podobał. Spojrzała na mężczyznę z uśmiechem.
T: Jest idealna. Tylko może napis zamówimy inny.? Coś w stylu Mr. & Mrs.?
Odpowiedział, odwzajemniając uśmiech. Pytając, patrząc na napis: "Forever". Spojrzał w jej oczy. Pocałował ją w czoło.
Jarvis też w między czasie kiedy oni wymienili w programie to co chcieli spersonalizować w inspiracji poinformował Tony'ego o zakończonej instalacji nowych systemów w zbroi.
T: Dziękuje Jarvis. Zrób test w warunkach domowych czy wszystko działa. Zostaw raport. Jutro przetestujemy ją na zewnątrz.
Poinstruował dalej swoją sztuczną inteligencję.
-Pep kochanie...
Wziął głęboki oddech i zaczął mówić. Nie było to dla niego proste, bo chciał poprosić ją o pozostanie w domu.
J: Oczywiście Sir.
Odpowiedział, nie przeszkadzając już Tony'emu i Pepper.
P: Tony ciii... Ja wiem... Chcesz zapytać czy zostanę jeszcze kilka dni w domu.
Wiem, że się martwisz.
Położyła palec na jego ustach. Odpowiedziała Tony'emu.
-Ja chce iść do pracy. Chce wrócić do biura. Nie bałam się innych zagrożeń i teraz też nie zamierzam.
Powiedziała stanowczo do narzeczonego. Po czym pocałowała go czule.
Jarvis po dłuższym czasie odezwał się, że skończył swoją pracę i zabezpieczył cały dom.
T: Pepper co robisz... ? Muszę zacząć szukać tego idioty...
Zapytał, patrząc na to jak narzeczona odłożyła tableta i pociągnęła go do sypialni.
P: Do sypialni, żebyś odpoczął.
Odpowiedziała z uśmiechem i położyła się razem z nim.
T: Kochanie, ale... Ja muszę.. Chcę go znaleźć!
Protestował jeszcze przez dłuższą chwilę. Póki kobieta nie uciszyła go czułym pocałunkiem.
Takim sposobem Pepper zmusiła go do odpoczynku i snu. Kobieta odwróciła się do niego przodem i wtuliła się w niego. Kiedy upewniła się, że mężczyzna zasnął również oddała się w krainę morfeusza.
Blondynka rano wymknęła się z łóżka i z sypialni. Ogarnęła się i pojechała do firmy. Wiedziała, że jak Tony się obudzi to będzie ją prosił, żeby została w domu. Zostawiła narzeczonemu karteczkę: "Tony nie bądź zły. Pojechałam do firmy. Będę ostrożna. Proszę pozbądź się go." Mężczyzna obudził się i spojrzał na karteczkę, którą zgniótł w złości w kuleczkę i rzucił pod drzwi.
T: Jarvis do cholery, dlaczego jej nie powstrzymałeś. Przecież Stark Industries to następny cel.
Mruknął,po czym wyskoczył z łóżka. Przebrał się w dresy. Po czym poszedł do warsztatu.
J: J-Ja... Pani Potts prosiła, żebym nie budził Pana.
Powiedział krótko. Po czym nie odezwał się już nic więcej. Po prostu włączył światła w warsztacie i czekał na dalsze polecenia ze strony Starka.
Był mocno zdeterminowany, żeby dopaść i zniszczyć przeciwnika więc mocno wkręcił się w ulepszanie swojego pancerza. Zamontował sprzęt do ataków dźwiękowych, zaczął grzebać przy osłonach, które zapewniały mu niewidzialność. Wszystko byłoby super gdyby Jarvis nie pokazał mu wiadomości na żywo gdzie część hal produkcyjnych Stark Industries stały w ogniu.
T: TERAZ MI TO POKAZUJESZ? TERAZ?! Cholera... Pepper... Happy...
Najpierw krzyknął na swoją sztuczną inteligencje, a potem ubrał na siebie zbroję po czym poleciał do firmy.
H: Nasze kamery nic totalnie nie wykryły. Żadnego ruchu, żadnej osoby.
Poinformował przyjaciela, wiedział, ze Tony był wściekły.
T: Zabierz Pepper stąd. Ja się tym zajmę.
Powiedział stanowczo, a potem włączył osłony i poleciał do hali.
Happy w tym czasie poszedł po swoją przyjaciółkę, aby pomóc w ewakuacji Stark Industries i przy okazji zabrać Pep z budynku. Tony wylądował w hali gdzie były tworzone nowe części do satelity 2.0. Uważnie rozglądał się i nasłuchiwał. Każde stuknięcie i puknięcie o metal było podejrzane. Delikatnie lewitował nad ziemią. Słysząc charakterystyczne stuknięcie dosłownie za sobą odwrócił się gwałtownie. Fałszywy alarm? No nie do końca tak to było. Ghost wpędził go w pułapkę, bo zaraz na Tony'ego leciał wielki kilku metrowy silos. W ostatniej chwili odleciał i uniknął przygniecenia przez tą kupę żelastwa. Ghost siedział na kolejnym silosie, strzelając do Iron Mana, który był zdezorientowany i strzelał laserami na oślep mając nadzieje, że trafi przeciwnika, ale ten tylko zwalał na siebie kolejne metalowe konstrukcje i elementy.
T: Cholera! Wyjdź tchórzu i walcz ze mną normalnie!
Krzyknął do przeciwnika kiedy cierpliwość się mu skończyła. Gdyby ktoś z boku widział ich walkę w obecnej chwili. Wyglądało to tak, że lasery i pociski z pistoletu pojawiały się znikąd.
W tym czasie Happy zabrał Pepper do domu chociaż ta protestowała.
P: Ducha raczej biura i dokumenty nie obchodzą. Mogłam tam zostać.
Zaprotestowała. Patrząc na przyjaciela. Chociaż wiedziała, że nie ma już nic do powiedzenia.
H: Tony kazał Cię zabrać stamtąd. Więc nie miej do mnie pretensji tylko do niego.
Odpowiedział. Siadając na kanapie w salonie.
Ghost widząc jak Iron Man próbuje go zlokalizować zasypał go deszczem granatów i bomb. Skutecznie naruszając jego osłonę, która pojawiała się i znikała.
G(host): Kto tu ma teraz przewagę. Ja Cię widzę, a Ty mnie nie.
Zaśmiał się głośno, widząc jak Stark nie radził sobie zbyt dobrze z nim w walce.Ghost zaatakował mężczyznę w pancerzu karabinem snajperskim. Stark dosyć mocno oberwał przez to. Mając liczne dziury i wgniecenia po pociskach. Tony włączył specjalne podzespoły, żeby mógł go dojrzeć. Kiedy się podniósł wskoczył na barierki na mostku i złapał przeciwnika, zrzucając go na plac. Zleciał na dół i zbombardował go swoimi rakietkami. Dopiero po chwili między nimi wywiązała się walka wręcz.
T: Co ty od nas chcesz? Dlaczego tak bardzo zależy Ci na zniszczeniu Stark Industries?!
Krzyknął, pytając. Przewalili się na ziemie robiąc przy tym fikołka.
G: Na prawdę nie wiesz? Macie wszystko do cholery. Dodatkowo ta satelita? Żartujesz sobie. Inwigilacja na każdym kroku.
Zapytał zdziwiony. Po czym odpowiedział swojemu przeciwnikowi. Strzelił mu z pistoletu ogłuszającego. Tony padł na ziemię, a przez jego zbroję przechodziły impulsy elektryczne.
Sam Ghost uciekł do hali, w której był ogromny reaktor łukowy, który zasilał całą firmę i okolice. To był jego prawdziwy cel. Zniszczenie reaktora. Kiedy Tony się ocknął sprawdził systemy, ale te nie działały.
T: Szlag by go trafił.
Mruknął pod nosem. Pobiegł do sali z reaktorem. Ghost stał przy konsoli, która obsługiwała reaktor i szperał przy niej. Tony próbował się zakraść i odpalić rakietki dźwiękowe. Pech chciał, że jedna z nich się zaklinowała, a zbroja "chrupnęła". Przeciwnik odwrócił się w jego stronę i chwilę później jego hologramy otoczyły Iron Mana. Wszystkie celowały w jego stronę.
-Silniki w butach, ale to już. Jarvis!
Krzyknął, bo na jego ruch nie reagowały. Więc myślał, że Jarvis je odpali.
J: Panie Stark. Uszkodzenia to ponad 80%. Silniki nie działają.
Odpowiedział. Tony chyba nie zdawał sobie sprawy w jakim niebezpieczeństwie był teraz. Wszystkie hologramy zaczęły do niego strzelać, ale bohater osłonił się rękawicą.
G: Gotowy na porażkę? Jak duże będą zniszczenia? Pozbierasz sie po tym Stark?
Zapytał, śmiejąc się. Widząc jak powoli jego rękawica stawała się bardziej jak sitko niż armor. Ghost już był tak blisko wysadzenia reaktora. Tony szedł w stronę przeciwnika. Dosłownie przedzierając się przez hologramy. Rakietki dźwiękowe dopiero zadziałały w ostatnim możliwym momencie. Ghost padł schody. Chwilę później też pod halę podjechało wojsko, które zabrało przeciwnika.
Tony usiadł na mostek i spojrzał na swoją zniszczoną zbroję i ogrom zniszczeń na halach. Maszyny, ściany. Westchnął cicho.
R(hodey): Dobra robota Tony.
Poklepał przyjaciela po zbroi z uśmiechem.
-Podrzucić Cię do domu?
Zapytał. Widząc jak mężczyzna usiłował odpalić silniki.
T: Cholera tyle zniszczeń w tak krótkim czasie....
Mruknął pod nosem. Bardziej do siebie niż do przyjaciela.
-Poradzę sobie. Zabierzcie go stąd nim się ocknie i zwieje.
Rhodey skinął tylko głową i poszedł do auta. Tony w końcu odpalił silniki w butach i dłoniach, a raczej jednej dłoni i doleciał ledwo, bo ledwo do domu. Dosłownie wpadł do środka, a jego zbroja rozsypała się na części.
Pep: O boże Tony! Nic ci nie jest?
Widząc narzeczonego w takim stanie podbiegła do niego i pomogła mu wstać. Zaprowadziła go z Happym na kanapę i zaraz pobiegła po apteczkę, aby go opatrzyć.
H: Co tam się stało?
Zapytał, patrząc na przyjaciela uważnie.
-W telewizji tyle co nic.
Dodał po chwili.
T: Ja wiem, że mnie zabijesz... Jest tyle zniszczeń Pep...
Powiedział. Patrząc na blondynkę przepraszająco.
-Chciał wysadzić reaktor łukowy. Ten sam, który zasila całą firmę i okolice.
Odpowiedział przyjacielowi w końcu.
Pep: To teraz nie jest ważne. Dobrze, że Ty jesteś cały.
Powiedziała, siadając obok niego. Wyjęła wszystko co potrzebne i zaczęła go opatrywać.
To be continued...
~Morgan~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top