Część 11

W tej części pojawia się link z YouTube ( dla lepszego efektu lepiej żebyście odsłuchali - trwa tylko 11 sekund :))


- Ciekawi mnie... - zaczął Tony, kiedy był w stanie przekrzyczeć odgłos startującego helikoptera, który właśnie ich odwiózł. – Jakim cudem ten samolot z agentami wystartował przy takim deficycie energii... Dyrektor był tym naprawdę poruszony.

- Nie mam pojęcia – przyznała Georgia, unikając kontaktu wzrokowego. Stark rzucił jej swoje podejrzliwe spojrzenie.

- To ty. Wiedziałem – westchnął i pokręcił głową, jakby już nie miał siły walczyć z brunetką. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi.

-Wcale nie ja!

- Nie kłam! – zdenerwował się. – Dlaczego ty chociaż RAZ nie możesz zrobić tego, o co cię proszę?! Oczywiście, nie mogłaś się powstrzymać od małego przedstawienia, musiałaś pokazać, jaka to ty nie jesteś wspaniała...

- To jest raczej twój sposób na życie – odburknęła, marszcząc brwi. Mężczyzna zacisnął pięści.

- Nie mam już na ciebie siły, wiesz? – prychnął. – A prosiłem cię, prosiłem cię, tak?! Ja już nie wiem, jak ja mam do ciebie dotrzeć... Krzyczę, jest źle. Jestem miły, jest źle. Co ty masz ze mną za problem?!

- Przestań – mruknęła, nadal patrząc na niego spod byka. Siatka na jej skórze zaczęła się ledwo zauważalnie iskrzyć. Jednak Stark nie miał zamiaru przerwać swojego nagłego wybuchu gniewu.

- Zawsze to samo! – Wyrzucił ręce w górę. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Jak grochem o ścianę po prostu. I oczywiście to znowu ja jestem ten najgorszy, pewnie...

- Mówię ci, przestań! – krzyknęła. Tony przystanął i spojrzał na nią zdziwiony. Już miał coś powiedzieć, kiedy nagle po liniach wysokiego napięcia znajdujących się kilka metrów od nich, przeszło tak silne wyładowanie, że jednocześnie wszystkie lampy uliczne uległy małej eksplozji, której towarzyszył huk i wielkie natężenie światła. Oboje padli na ziemię, zasłaniając się przed piaskiem i pyłem. Dopiero, kiedy mężczyzna już ochłonął nieco z szoku, spojrzał na Georgię. Chyba pierwszy raz widział, żeby była tak wstrząśnięta.

- Co to było? – spytał już nieco łagodniej, wstając i otrzepując się z piasku, który go obsypał podczas eksplozji. Kobieta nadal wpatrywała się w bałagan na ulicy.

- Ja... - Wstała powoli i spojrzała na swoje dłonie. – To nie ja.

Stark westchnął i podszedł do niej bliżej. Chciał położyć jej rękę na ramieniu, ale uznał, że wobec tego, co się przed chwilą wydarzyło, lepiej nie ryzykować porażenia prądem. Spojrzał na nią z powagą.

- W porządku. Nie chciałaś, jeszcze nad tym nie panujesz. Nie będę się gniewał...

- Nie – przerwała mu i uniosła głowę, aby móc spojrzeć mu w oczy. – Nie rozumiesz. To... To naprawdę nie ja. Nawet gdybym chciała to... - Pokręciła głową, próbując zrozumieć. – Nie byłabym w stanie wygenerować takiego promienia.

- Czekaj... - Stark zaczynał rozumieć. – Przecież stworzyłaś tę superzabójczą rzecz, która miała znacznie zwiększyć pole rażenia.

- Tak – potwierdziła. – Ale jeszcze jej nie zamontowałam.

Miliarder zmarszczył brwi i przyjrzał się jej badawczo.

- Więc...

- ... nie mam z tym nic wspólnego.

- To kto ma? – zapytał. Georgina podrapała się po głowie, a potem mimochodem spojrzała w niebo.

- Nie mam... - Zastygła nagle i złapała Starka za rękę, nadal wpatrując się w górę. – Tony, co to jest?

Iron Man spojrzał w niebo, podążając za jej śladem. Prosto na nich, nadal wysoko w górze, leciało kilka rakietek o intensywnym, niebieskim płomieniu. Geniusz przeklął pod nosem i podbiegł do auta, ciągnąc kobietę za sobą.

- JARVIS! – krzyknął, wyjmując z tylnego siedzenia walizkę... A raczej zbroję, która wyglądała jak walizka. Położył ją na ziemi, a ta natychmiast uformowała się w pełny skafander, zamykając Tony'ego w swoim środku. Georgia przypatrywała się tej scenie zafascynowana. - Schowaj się – polecił jej brunet, sam włączając silniki napędowe, żeby unieść się w powietrze.

- Niby gdzie?! – Georgia rozejrzała się nerwowo po okolicy. Nie było tutaj nic oprócz srebrnego ferrari.

- Gdziekolwiek! – odkrzyknął jej Iron Man, lecąc w stronę pocisków. – Jarvis, co tam masz?

- Dziesięć rakietek samonaprowadzających, o średnim zasięgu wybuchu. Żeby zmniejszyć pole rażenia, trzeba by je wybić z powietrza.

- Dobra myśl – powiedział brunet i przyspieszył, żeby strącić pociski na możliwie jak najwyższej wysokości, aby chronić Georginę przed odpryskami. Przekierował część mocy do rąk i wycelował w pierwszą rakietę. – Trafiona, nine to go.

Jego strzałom towarzyszyły niewielkie wybuchy, kiedy pociski rozpadały się na części. Rakiety były większe niż z początku podejrzewał, w związku z czym przy każdym wybuchu spora ich część spadała na ziemię. Stark wykorzystał chwilę, zanim nadleciały kolejne pociski i spojrzał na Georgię. Wytworzyła sobie z siatki coś na kształt elektromagnetycznej tarczy i zasłaniała się nią przed nadlatującymi częściami.

- Zuch dziewczyna – mruknął do siebie, wyginając usta w lekkim uśmiechu i podleciał, żeby pozbyć się ostatnich dwóch rakiet. Jedna z nich wybuchła tak nieszczęśnie, że zbroja oberwała całą lewą stroną. Wyświetlacz w środku maszyny zaświecił na czerwono.

- Sir, mamy problem z łącznością... - zaczął Jarvis. – Nie wiem ile jeszcze czasu zajmie zanim stracimy połączenie całkowicie.

- Tak się składa, że zauważyłem – mruknął Tony, strącając ostatni pocisk. Rozejrzał się po okolicy triumfalnie, był właściwie wyżej niż mu się wydawało. – Ładny widok. Muszę częściej sobie robić takie wypady w wybuchowym towarzystwie.

Jego rozmyślania przerwał krzyk Georgii i mężczyzna natychmiast skupił na niej całą swoją uwagę. Z przeciwnej strony niż reszta pocisków, nadlatywała jedna, olbrzymich rozmiarów rakieta wybuchowa, i co dziwne, wcale nie Tony Stark był jej celem.

Celem była Georgia.

Geniusz natychmiast ruszył w jej stronę, wiedząc, że przy tak dużych uszkodzeniach, nie jest w stanie odeprzeć ataku. Może nawet przy sprawnie działającej zbroi by mu się to nie udało, zważywszy na kaliber pocisku. Podleciał do kobiety w ostatniej chwili i szybko wziął ją na ręce, kierując się ku górze. Rakieta trafiła w jego ferrari, czemu towarzyszył masywny wybuch. Feige zasłoniła twarz ręką.

- Mało brakowało – skomentował Tony, trzymając brunetkę. Wreszcie odsłoniła twarz i przerażona spojrzała na niego... A raczej na jego maskę. – Wynośmy się stąd – powiedział i ruszył w stronę miasta.

- Sir, nie jestem pewien, czy wystarczy nam mocy, żeby...

- Rety Jarvis, ale ty dzisiaj zrzędzisz – przerwał mu milioner. – Doskonale wiem co należy zrobić, natychmiast przekieruj całą moc do silników.

- Tak jest, sir. – Android bez słowa sprzeciwu wykonał polecenie. Stark spojrzał na dziewczynę. Była cholernie blada, trzymała się go mocno, w dodatku unikała patrzenia w dół.

- Co jest? – zaczepił ją. – Ktoś tu ma lęk wysokości?

- Nie lubię wysokości – przyznała się, spinając mięśnie. Jej długie włosy falowały na wietrze.

- No to się trzymaj! – zakomunikował i przyspieszył, żeby jak najszybciej znaleźć się w NY.


Nie trwało to długo, zanim na horyzoncie pojawiła się panorama miasta. Mimo że Tony widział ją już niezliczoną ilość razy, to nadal jego serce przyspieszało nieco rytm na ten niezwykły widok. Było w tym mieście coś takiego, co trudno było opisać, ale miało się wrażenie, że bez tego Nowy York nie jest Nowym Yorkiem. Zupełnie tak, jak żaden człowiek nie jest człowiekiem bez bólu, który go ukształtuje. Stark spojrzał na brunetkę.

- Zaraz będziemy – powiedział, chwytając ją nieco mocniej. Z tej odległości widział już niebieskie A, będące znanym na całym świecie logiem Avengers. Wystarczyło jeszcze tylko przelecieć nad Times Square, żeby znaleźć się pod wieżą. Jednak kiedy tylko Iron Man znalazł się nad ulicą, zbroja zaczęła wydawać z siebie ostatnie dźwięki.

- Sir – zaczął Jarvis przepraszająco. – Niestety ten model nie jest w stanie wytrzymać już większego przeciążenia...

- Błagam nie teraz, błagam nie teraz... - wyjąkał Stark przyglądając się wykresom wewnątrz. Ekran zamigotał, a potem gwałtownie zgasł, uniemożliwiając miliarderowi sterowanie. Maszyna zaczęła wolno opadać w dół.

- Tony, co się dzieje?! –Georgia wpatrywała się w niego przerażona. Przycisnął ją do siebie.

- Trzymaj się mocno!

Zbroja zaczęła spadać szybciej, prosto na zatłoczoną ulicę. Chyba komuś udało się ich zauważyć, bo dało się słyszeć pojedyncze krzyki. Ziemia była coraz bliżej, Tony starał się upaść w taki sposób, żeby możliwie jak najskuteczniej obronić brunetkę. Słyszał jak krzyknęła, kiedy upadli na ulicę. Dziewczyna wysunęła mu się z rąk, ale zdążył wcześniej przyjąć na siebie całą siłę upadku, którą zamortyzowała zbroja. Ludzie wokół nich krzyczeli. W końcu Stark zerwał z twarzy część hełmu i podniósł się do pozycji siedzącej. Obok niego leżała Georgia.

- Nic ci nie jest? – spytał, kiedy zaczęła kaszleć, z powodu pyłu obecnego na ulicy. Musieli go wytworzyć uderzając w betonową jezdnię. Odwróciła do niego twarz i zobaczył, że lekkie rozcięcie na jej skroni zaczyna krwawić.

- Chyba nie – powiedziała słabo, próbując się podnieść. Stark poszedł za jej przykładem i wstał. Wokół nich zaczynała się gromadzić spora grupa ludzi, dokumentująca wszystko za pomocą smartfonów. Co jak co, ale pojawienie się Iron Mana na środku Times Sqare musiało zrobić wrażenie. Tony im pomachał.

- Tak, to są eee... Ćwiczenia – odpowiedział na pytanie jakiejś azjatyckiej turystki. – Wszystko pod kontrolą. Autografy potem.

Feige czuła się jednak mniej komfortowo w tej sytuacji, szczególnie po tym, co się przed chwilą wydarzyło. Otrzepała ubrania z pyłu i piasku i spojrzała na geniusza.

- Ty jak coś powiesz...

Jej dalszą wypowiedź przerwało zamieszanie w tłumie gapiów. Feige&Stark niemal natychmiast, chyba nie do końca świadomie, znaleźli się zupełnie obok siebie. Brunetka złapała się mężczyzny na rękaw zbroi. Ktoś za nimi krzyknął.

Wszystkie ekrany na ulicy, a było ich całkiem sporo, zaczęły równo gasnąć i znowu się włączać w coraz szybszym tempie, wyświetlając zamiast reklam szare obrazy ukazujące biegające dzieci w czasie drugiej wojny światowej. W końcu i one zniknęły, a na wszystkich ekranach pojawiła się twarz mężczyzny, prawie niewidoczna pod skrywającym ją kapturem. Wszyscy z napięciem wpatrywali się w jego blade usta. Po ulicy echem rozniósł się jego przeraźliwy śmiech.

- Proszę, proszę... - zaczął, powodując gęsią skórkę u większości zgromadzonych ludzi. – Wspaniały Tony Stark znowu uszedł śmierci... Dobrze. Bardzo dobrze... Bo wiecie co lubimy robić, kiedy jest dobrze? Lubimy się bawić. A zabawa właśnie się zaczyna.

Georgia ze strachem w oczach spojrzała na bruneta, ale ten nadal sztywno wpatrywał się w ekran.

- Zagramy w grę? Hmmm? Co ty na to, Tony? Stawką będzie cóż, zastanówmy się... Na przykład ludzkie życie? – Brunet napiął mięśnie. – O tak! Wtedy jest najwięcej zabawy! – Znowu zaczął się śmiać, wynalazczyni czuła, że w jej oczach, wbrew jej woli, zaczynają tworzyć się łzy.

- Tony... - szepnęła, ale Stark jej nie słuchał.

- Jak ja lubię zabawę! Ty chyba też, prawda Tony? – ekrany zamigotały. Mężczyzna wyszczerzył zęby w przerażającym uśmiechu. – Powodzenia w pierwszej rundzie.

Jego twarz niespodziewanie zniknęła z ekranów, zamiast tego wszędzie pojawił się czarny obraz, a po ulicy rozeszła się echem piosenka, powodująca u Georgii gęsią skórkę ( LINK DO PIOSENKI - ). Łzy zaczęły samowolnie spływać po policzkach brunetki podczas śpiewu dziewczynki.

- Ashes, ashes... We all fall down! –powtórzyła po raz kolejny, po czym zamilkła i nagle na ekrany znowu wróciły reklamy znanych marek. Tony wreszcie się ocknął i przeniósł wzrok na dziewczynę, kurczowo trzymającą się jego ramienia. Spływające łzy mieszały się z jej krwią. Zwróciła na niego swój wzrok.

- Chyba masz przerąbane.


- Możesz wreszcie przestać puszczać w kółko tą okropną piosenkę? – spytała miliardera kilka godzin później. Siedzieli w salonie, Tony rozsiadł się wygodnie w jednym z miękkich foteli, natomiast dziewczyna siedziała na miękkim dywanie, kreśląc coś w swoim notatniku położonym na szklanym stoliku do kawy. Nagranie wydarzeń z Times Square zdążyło już obiec cały świat, Stark znalazł na YouTubie dobrej jakości video z piosenką i bez przerwy włączał ją od nowa, starając się znaleźć ukryty w słowach sens. Westchnął i zatrzymał odtwarzacz.

- Nic z tego nie rozumiem – przyznał się i podrapał po głowie. – Co ja mu takiego zrobiłem? Dlaczego tak mnie nienawidzi?

Georgia uniosła jedną brew i spojrzała na Starka. Potem wyrwała jedną kartkę z notatnika i zaczęła na niej coś intensywnie pisać.

- Co ty robisz?

- Robię listę rzeczy za które można cię znienawidzić – odparła. Tony zmrużył oczy.

- Bardzo śmieszne – mruknął. – Szkoda tylko, że nie byłaś taka skora do żartów, kiedy ten wariat nas zaatakował.

Kobieta uniosła głowę znad kartki i spotkała się z jego spojrzeniem.

- Spanikowałam – przyznała szczerze. – Tak się składa, że do tej pory nie musiałam stawiać czoła problemom sortu 'niebezpieczny psychopata chce grać ze mną w bierki'...

- Witaj w moim świecie. – Odchylił się na siedzeniu i spojrzał w sufit. Przez chwile żadne z nich się nie odzywało.

W końcu brunet przerwał milczenie.

- O co mu chodzi z tą piosenką?

- Masz jakiś pomysł? – zapytała Feige, przerywając szkicowanie. Miliarder się zamyślił.

- Nie. To znaczy znałem wcześniej tą piosenkę, tak jak chyba każdy, ale nie mam pojęcia co on chce mi przez nią powiedzieć. – Postukał palcami w oparcie fotela. Wynalazczyni podrapała się po głowie.

- To piosenka dla dzieci – stwierdziła i nagle wyprostowała się jak struna, coś sobie uświadamiając. Spojrzała wielkimi oczami na mężczyznę. – Tony... - zaczęła nerwowo. - Ty chyba... Chyba nie zabiłeś mu dziecka, co?

Stark gwałtownie się wyprostował i spojrzał na nią, jak na wariatkę.

- Za kogo ty mnie masz? Oczywiście, że nie zabiłem żadnego dziecka – zdenerwował się. Georgia wzruszyła ramionami przepraszająco.

- Może nie celowo. Może to był wypadek przy akcji Avengers... - zasugerowała nieśmiało.

Stark podniósł się gwałtownie z miejsca i zaczął chodzić po pomieszczeniu w tę i z powrotem.

- Nie, to niemożliwe – mruknął do siebie. Georgia nerwowo zagryzła wargi. Potem spojrzała na swój rysunek i gwałtownie zatrzasnęła notatnik. Wzięła go do ręki i wstała. - Jarvis cały czas szuka. W końcu rozgryzie tą zagadkę.

- Nie sądzę, żeby to było możliwe. – Kobieta pokręciła głową. – On wie kim jesteś, wie jaką technologią władasz. Gdyby to było coś, co można by rozwiązać za pomocą komputera, już dawno znałbyś odpowiedź.

Skierowała się w stronę windy, sięgając przy okazji po swoją kurtkę i plecak.

- A ty dokąd? – zapytał Tony, krzyżując ręce na piersiach.

- Poszukać odpowiedzi w skarbnicy historii. – Iron Man uniósł brwi, czekając na wyjaśnienia. Brunetka wywróciła oczami. – Idę do biblioteki.

- Czy to rozsądne? – Podszedł do niej. – Wychodzić sobie beztrosko na spacer, podczas gdy poluje na ciebie jakiś niezrównoważony socjopata?

- On poluje na ciebie. – Stuknęła go palcem w klatkę piersiową i wykrzywiła wargi w czymś na kształt uśmiechu. – Nic mi nie będzie.

Chciała wejść do windy, ale Stark złapał ją za łokieć. Spojrzała na niego pytająco.

- Po prostu... Uważaj na siebie, okej? – Zmieszał się, jakby wypowiedzenie tych słów było dla niego nie lada wyzwaniem. Uniosła kącik ust i wspięła się na palce, żeby cmoknąć go w policzek.

- Zawsze – powiedziała.    

***

Pierwsza zagadka do rozwiązania. Jakieś pomysły? ;>

PS. Podekscytowani Infinity War? 

CL xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top