Rozdział 16
Rozdział pisany pod wpływem utworu powyżej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Widzę, że was nie da się rozdzielić — zwrócił się do Hobbitów Elrond, po czym powiedział do całości zgromadzonych przy Frodzie — Niech Valarowie mają was w opiece Drużyno Pierścienia.
W podzięce położyłam dłoń na piersi i pochyliłam głowę, zauważyłam, że podobny gest wykonali Aragorn i Legolas. Jak podejrzewałam, miało to związek, z tym, iż mieliśmy kontakt z Elfami, ich kulturą i zwyczajami, bądź samemu było się przedstawicielem Quendich. Zwróciłam również uwagę na minę pełną aprobaty u Lorda Imladris.
- Sądzę, że możemy zakończyć na dzisiaj i zapraszam teraz na zasłużoną kolację.
„Faktycznie coś bym zjadła, biorąc pod uwagę, że ostatnie posiłki nie należały do obfitych."
Razem z Aragornem zamykaliśmy pochód zmierzający w stronę jadalni. W momencie, gdy poczułam ciepłą dłoń okalającą moją, zerknęłam na mężczyznę i uśmiechnęłam się do niego.
-Mówiłem Ci, że jak się uśmiechasz, to robią ci się dołeczki ?
- Tak mówiłeś – uniosłam jeszcze bardziej kąciki ust.
Dalej szliśmy już w ciszy, trzymając się za ręce. W momencie, gdy uczestnicy Narady wchodzili do jadalni, znajdujący się w środku biesiadnicy przycichli.
- Czemu zawsze, jak coś się dzieje, to mam to szczęście, że pakuję się w sam środek ? – mruknęłam.
- Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi – powiedział cicho.
- Grhh... – sapnęłam ze złości, po czym skierowaliśmy się w stronę głównego stołu – A zresztą do piękności mi daleko...
Usiedliśmy dwa krzesła od Elronda, jedno z nich było jeszcze puste, lecz po chwili, niestety, do sali weszła spóźniona Arwena i skierowała się w naszą stronę.
- O nie, tylko nie ona – jęknęłam, czując narastający niepokój.
- Spokojnie, jestem przy tobie – powiedział mi na ucho Strażnik.
W podzięce ścisnęłam mocniej dłoń mężczyzny. Miałam to nieszczęście, że siedziałam obok Elfki. Starałam się wyciszyć, przeczuwając, że może dojść do awantury dość szybko, jeśli tego nie zrobię, a tak możliwe, że chociaż uda opóźnić ten moment.
- Kogo ja widzę ? Nasze papużki nierozłączki.
- Arweno, z łaski swojej, nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy – warknęłam.
- Gdzieżbym śmiała.
W tym momencie coś mnie olśniło. Galadriela, która była moją ciotką, była również babką Arweny, czyli byłam teoretycznie bliżej Galadhrimki niż córka Elronda.
„Cholera, jest źle, nawet bardzo. Jakby się jednak zastanowić, może mieć to swoje plusy. Zawsze mogę „przypadkiem" napomnieć coś o Pani z Lothlórien i o tym, że jest dość bliską rodziną..." uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem, na co, gdy Aragorn na mnie zerknął, wyglądał na zaskoczonego.
- Coś wymyśliłaś ?
- Można tak powiedzieć, ale później ci o tym opowiem – powiedziałam, żeby następnie zrobić sobie kilka kanapek i zacząć się nimi zajadać.
„Matko, jaka głodna byłam..." westchnęłam w duchu, kończąc czwartą z kolei kromkę.
Kolacja przebiegała dość spokojnie, co jakiś czas dało się usłyszeć wybuchy cichego śmiechu i późniejsze docinki z tego powodu. Miałam wrażenie, że Elfka siedząca obok mnie coś planuje, widać było po jej twarzy, że nad czymś intensywnie myśli.
„Ciekawe, o czym tak..." zaczęłam rozmyślać, gdy stało się coś niespodziewanego.
„Trzeba będzie ją jakoś utemperować, za bardzo przymila się do mojego Estela, tylko jak?" usłyszałam myśli Arweny.
„Cholera... Nie jest dobrze..."
„Będę musiała porozmawiać jakoś z babcią, na temat magii miłosnej i jak można szybko się kogoś pozbyć" odebrałam kolejną myśl i postanowiłam zainterweniować, wykorzystując sytuację.
- Sądzę, że moja ciotka może nie udzielić ci takich informacji, po tym, jak dowie się o groźbach pod moim i Aragorna kierunkiem i o tym,jak to skutecznie chciałaś się mnie pozbyć – powiedziałam dość głośno do Arweny.
- Nie wiem, o czym ty mówisz ?! – powiedziała, podnosząc głos w nerwach.
- Nie ? A o tym, że trzeba mnie utemperować, bo jestem blisko z Aragornem, mimo tego, że ma do tego prawo, też nie pamiętasz ?!
- J-j-ja...
- Tak ty, Arweno wybacz, ale miałam cię za kogoś innego – powiedziałam i po powstaniu z miejsca skierowałam się do kwater.
Gdy dotarłam na miejsce, podeszłam do okna i usiadłam na parapecie, opierając głowę o szybę. Starałam się rozluźnić, ale przez całe zamieszanie i natłok wszystkiego w ostatnim było to niemal niemożliwe. Gdy dotknęłam palcami za kark, poczułam, jak bardzo jest on spięty.
„Ciekawe, kiedy dotrze do tej Elfki, że Aragorn nie chce z nią być. Może to przez zazdrość, bo nie pamiętam czy mówił ile byli razem, ale jakkolwiek długo by nie byli, to powinna się pogodzić z decyzją Strażnika."
„A czy ty byś się pogodziła ?" usłyszałam złośliwy głosik z tyłu głowy.
„Oj, zamknij się!" warknęłam.
Wzięłam jeszcze kilka głębszych oddechów, gdy usłyszałam kliknięcie klamki, a chwilę później poczułam na barkach męskie dłonie, które zdążyłam już poznać. Rozmasowywały delikatnie cały nagromadzony we mnie stres z całego dnia, w momencie, gdy przybliżyły się do karku, stęknęłam z przyjemności.
„Cholera, tego było mi trzeba" pomyślałam, poddając się pieszczocie.
- Nawet nie wiesz, jaką sensację zrobiłaś swoim przemówieniem – odezwał się mężczyzna.
- Hę ? – spytałam lekko zaskoczona, zmuszając swój umysł do wysiłku.
- Po twoim wyjściu Arwena praktycznie została zlinczowana, gdyby nie szybka reakcja Gandalfa, który...
- Gandalfa ?!
- Tak, było widać po Elrondzie, który prawie zawsze trzyma emocje na wodzy. Tym razem siedział załamany postawą swojej jedynej córki.
- Gdyby nie knuła przeciwko nam, nie doszłoby do takiej sytuacji. Przepraszam bardzo, ale to jest tylko i wyłącznie jej wina – zaczęłam się unosić – Może powinnam trzymać język za zębami, ale...
Chciałam jeszcze coś dodać, ale Strażnik pochylił się nad moim ramieniem, skutecznie mnie uciszając swoimi ustami, składając na moich pocałunek. Próbowałam jeszcze coś powiedzieć, ale wyszedł mi z tego nic nieznaczący bełkot.
- Czyżbyś chciała coś powiedzieć ? – mruknął mężczyzna, przerywając na moment pieszczotę.
- Tak, że... – lecz znów nie było mi dane skończyć, bo ponownie zostałam uciszona.
„Czemu on tak dobrze całuje?!" przeleciało mi przez myśli.
Chwilę później poczułam, jak Strażnik łapie mnie za ramiona i unosi do góry, żebym wstała, dalej składając pocałunek.
„Dobrze, że jestem dość wysoka, to nie muszę, aż tak bardzo stawać na palcach" zaśmiałam się w myślach, by po chwili poczuć, że pojawia mi się uśmiech na twarzy.
- Co tam wymyśliłaś ? – mruknął mężczyzna.
- A nic, pomyślałam, że dobrze, że jestem na tyle wysoka, że nie muszę stawać zbytnio na palcach, by cię pocałować.
W odpowiedzi usłyszałam serdeczny śmiech.
- Powiedzieć Ci coś?
- Będę chciał wiedzieć?
- Sądzę, że tak.
- No to mów.
- Podoba mi się twój śmiech.
- Tak?
- Mhm, jest... jest... – zaczęłam się jąkać próbując znaleźć odpowiednie określenie
- Hm ?
- Pociąga mnie – szepnęłam cicho, pąsowiejąc na twarzy i szyi.
- Mhm – mruknął sugestywnie, po czym pochylił się i zaczął przygryzać płatek mojego ucha.
Gdy kontynuował, czułam, jak zaczyna robić mi się gorąco. Niby mało znacząca pieszczota, a jednak potrafi w taki sposób oddziaływać na zmysły. Gdy Strażnik przeniósł usta na drugie ucho, miałam wrażenie, jakby nogi zaczęły być, jak z waty. Dla utrzymania równowagi złapałam za przednią cześć ubrania mężczyzny i położyłam głowę na jego obojczyku. Chwilę później poczułam, jak Aragorn łapie mnie w miejscu styku pośladków i ud i unosi do góry. Korzystając z możliwości, skrzyżowałam nogi za jego plecami, przytrzymując się w ten sposób. Gdy do niego przylgnęłam, wyczułam, jak od Strażnika bije jakieś wewnętrzne ciepło i siła.
- Cieplutki jesteś – mruknęłam.
- Ty również – szepnął głosem naładowanym emocjami.
Gdy mężczyzna puścił ucho i chciał zmienić miejsce pieszczot, przejęłam inicjatywę, zatapiając palce w jego włosach i zaczęłam delikatnie masować jego potylicę. Usłyszałam tylko gardłowy pomruk i zauważyłam, że Estel przymyka oczy, a oddech mu przyspiesza jeszcze bardziej.
- Może przeniesiemy się na łóżko ? – szepnęłam z żarem.
Mężczyzna nic nie powiedział, tylko od razu skierował się w stronę posłania, kładąc mnie ostrożnie na nim.
„Czemu to łóżko jest takie zimne ?!" warknęłam w myślach, czując przechodzące mi po kręgosłupie dreszcze z chłodu, jak i ekscytacji.
Aragorn pochylił się nade mną, chcąc złożyć kolejny pocałunek, jednak zaskoczyłam go faktem złapania za ramiona i przerzuceniem na plecy. Gdy leżał, widać było w jego oczach zdziwienie, ale jednocześnie rosnące pożądanie. W chwili, w której usiadłam mu na biodrach, poczułam powoli rosnące zgrubienie pod sobą. Oparłam się dłońmi po obu stronach jego szyi, po czym przybliżyłam twarz do jego, by dmuchnąć w okolice grdyki. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy zauważyłam, że mężczyzna wstrzymuje oddech i mruży oczy. Następnie przeciągnęłam ostrożnie czubkiem języka w okolicy wystającej części szyi, jednocześnie czując delikatne smyranie spowodowane posiadanym przez niego zarostem. Gdy poczułam ciepłe dłonie wsuwające się pod tunikę, miałam wrażenie, że miejsca, gdzie chwilę wcześniej trzymał palce, wręcz parzą od jego dotyku. Oddech zaczął mi przyspieszać, a przygryziona dolna warga pulsowała przyjemnym bólem wraz z szumiącym mi w uszach ciśnieniem. Oparłam się rękoma o tors Aragorna i opuszczając głowę, dałam opanować się wrażeniom. Dłonie Strażnika badały fakturę i krzywizny mojego ciała przesuwając się to w górę to w dół mojej talii. Serce waliło mi jak oszalałe, jakby chciało za moment wyskoczyć, powodując zwiększenie szumów w głowie i jej zawrotów. W momencie, gdy Estel przeciągnął palcem po linii kręgosłupa, z mojego gardła wyrwał jęk przyjemności wraz z zaciśnięciem dłoni na ubraniu mężczyzny. Kiedy podniosłam wzrok na jego twarz, zauważyłam, że z oczu partnera, aż bije zaufanie i namiętność. Patrząc się w nie, powolnymi ruchami zaczęłam odwiązywać sznurowanie koszuli Aragorna, wyciągając tasiemkę po kolei z każdej dziurki, by na końcu odrzucić ją gdzieś na podłogę. Poczułam, że mężczyzna chwilo zatrzymał dłonie na moich bokach, obserwując to, co robię.
Przesunęłam się trochę w dół, aby móc usiąść na jego udach, żeby złapać za dolną krawędź koszuli. W trakcie, jak to robiłam, zwróciłam uwagę, że pewna część ciała Estela zaczęła być zdecydowanie bardziej widoczna niż wcześniej. Uśmiechnęłam się delikatnie i przejechałam dłonią po całej długości wypukłości. Zauważyłam, jak Strażnik zaciska zęby, a z gardła wydobywa się warknięcie. Zaczęłam wsuwać ręce pod ubranie, jednocześnie podciągając je do góry. Gdy byłam w połowie, mężczyzna ściągnął koszulę i z cichym szelestem odrzucił gdzieś na bok. Widać było, że nie raz z kim lub czymś walczył, bo na klatce piersiowej i brzuchu można było wyczuć i zobaczyć różnego rodzaju blizny. Zarówno te stare ledwo widoczne, jak i te nowe, z których nie zdążyły zejść jeszcze strupki. Wieloletnie treningi, jak i sama walka mieczem spowodowała uwidocznienie mięśni na torsie i rękach, jednakże nie były one w żaden sposób przerysowane, czy też nad wyraz rozbudowane. Gdy przesuwałam po nich palcami, delikatnie się napinały, by po chwili powrócić do poprzedniej formy. Tym razem ja badałam dłońmi górną część jego ciała, zarówno opuszkami, jak i ustami czy też czubkiem języka w chwilach, gdy składałam pocałunki na bliznach. Powodowało to, że raz po raz mogłam usłyszeć zduszony jęk z ust mężczyzny. Zdawałam sobie sprawę, iż o ile nasze ciała się zaleczą w mniejszym lub większym stopniu, tak rany wewnętrzne zostawały z nami niemal do końca naszych dni i przypominały o sobie w najmniej spodziewanych dla nas chwilach.
W pewnym momencie poczułam dłonie na swoich ramionach, by chwilę później leżeć plecami na łóżku. Byłam na tyle zaskoczona, że pisnęłam, co spowodowało u naszej dwójki chichy śmiech. Niedługo później moja tunika podzieliła los męskiej koszuli, lądując gdzieś na podłodze nieopodal łóżka. Gdy owionął mnie chłód pomieszczenia, zadrżałam lekko, a na ciele pojawiła mi się gęsia skórka. Mężczyzna spojrzał na mnie z czułością i złapawszy za dłonie, pociągnął do góry i przytulił. Czuliśmy bijące od nas ciepło. Obojgu nam się wydawało, jakby owa ciepłota wydostawała się z naszych wnętrz, zamiast być tylko temperaturą naszych skór. Aragorn otoczył mnie ramionami i zaczął powoli ściągać opaskę, która znajdowała się do tej pory na biuście. Mimo zmniejszającej się liczby ubrań było mi coraz gorącej, a przeczuwałam, że będzie jeszcze przyjemniej. Gdy zostałam w spodniach, Estel położył palce na moich piersiach, by zaczął delikatnie pieścić obie wypukłości. Na zmianę drażnił kciukami i językiem brodawki, jak i skórę je okalające. Złapałam się dłońmi jego barków, by po chwili zacząć je zaciskać spazmatycznie wraz ze wzrostem intensywności pieszczot. W momencie, w którym plecy wygięły mi się łuk, poczułam smyrające mnie po lędźwiach kosmyki włosów z częściowo rozsupłanej już fryzury.
Jęknęłam cicho, gdy ścisnął mocniej ustami jedną z brodawek. Gdy mężczyzna odsunął się na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza, ujęłam jego twarz w dłonie i po uniesieniu go góry pocałowałam go z żarem. Po chwili przeniosłam ręce za zapięcie jego paska od spodni, przy którym zwykle trzymał broń i zaczęłam się z nim mocować.
- Spokojnie Wojowniczko – szepnął między pocałunkami.
Oj, cicho być – mruknęłam, ponownie zaczynając muskać wargami po jego ustach.
Gdy udało odpiąć mi się pasek i spodnie uśmiechnęłam się delikatnie. Estel w tym czasie przeniósł swoje wargi na szyję. Na przemian składał pocałunki robiące niemalże malinki, by po chwili załagodzić te miejsca tymi delikatnymi niczym muśnięcia skrzydła motyla.
„Co ten człowiek ze mną robi ?" przeleciało mi przez myśli, kiedy dotknął ustami skóry tuż za prawym uchem.
W momencie, gdy mężczyzna przerwał pieszczotę, popchnęłam go do tyłu, tak żeby położył się na plecach. Kiedy to zrobił, ujęłam w dłonie rant spodni Strażnika i zaczęłam ciągnąć w dół. Aragorn widząc, co robię, uniósł trochę biodra, abym mogła ściągnąć bez trudu przez nie ubranie. Chwilę później wylądowały z głuchym klekotem zdecydowanie dalej niż poprzednie części garderoby. Po uporaniu się ze spodniami złożyłam kilka pocałunków w okolicy jego pępka, tworząc przy tym wilgotny ślad językiem. Zwróciłam uwagę, że Estel zacisnął palce początkowo na pościeli, jednak po chwili wpleść je w moje włosy. Zamknęłam na moment oczy, czując silną dłoń na głowie, by stęknąć z przyjemności , po tym, jak szarpnął nią odrobinę. Zaczęłam delikatnie kreślić paznokciami niewielkie kręgi na jego podbrzuszu i równie umięśnionych nogach co reszta ciała. Miałam wrażenie, że z każdym ruchem ręki coraz bardziej zaczyna brakować mi oddechu, a przez odczuwane emocje czułam się niemal, jak po zbyt dużej ilości alkoholu.
Dopiero gdy przyjrzałam się dokładniej wypukłości schowanej pod męską bielizną, zaczęłam nabierać coraz to większych wątpliwości czy to, co robimy, jest aby na pewno słuszne. Jednak, gdy spojrzałam w górę na rozluźnioną twarz Strażnika, zaczęłam się przełamywać i dotknęłam jego przyrodzenia przez materiał majtek. Po przeciągłym jęknięciu ze strony mężczyzny cofnęłam na moment dłoń, lecz lekko ponaglające zaciśnięcie się palców zaplątanych w moje włosy, dało mi sygnał do powtórzenia gestu. Tym razem pieszczota trwała dłużej i była pewniejsza. Zaczęłam go gładzić we wszystkich kierunkach, drapiąc również ostrożnie okolice jego podbrzusza i pachwin. Gdy Estel, zgiął jedną nogę w kolanie, pochyliłam się i spoglądając w górę na jego twarz, złożyłam delikatny pocałunek na wypukłości. Oblicze mężczyzny niemal od razu stężało, a oddech na moment zwolnił, by następnie przyspieszyć niemal dwukrotnie.
„Nie sądziłam, że jest aż takich rozmiarów" pomyślałam kilka chwil później, gdy wyswobodziłam stojącego członka mężczyzny.
Aragorn mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i równie szybko co swojej bielizny pozbył się moich spodni. Widać było, że ze zdjęciem ostatniej części ubrania Estel zatracił również resztki kontroli, przez co można było dostrzec w oczach cień dzikości. Los spodni dość szybko podzieliły również moje majtki i leżałam przez chwilę, tak jak mnie Valarowie stworzyli. Gdy mężczyzna przejechał palcami po dolnych, wargach czułam, jak się zapowietrzam.
„Zwariuję chyba... Jeden dotyk a odpływam."
Z chwilą, gdy Aragorn poruszał palcami coraz szybciej, zaczęłam cicho pojękiwać, jednak gdy zastąpił je językiem, krzyknęłam z zaskoczenia i przyjemności. Nie spodziewałam się, że tego typu pieszczota może obfitować w tak intensywne doznania. W pewnym momencie przestał i podniósł się, żeby złożyć mi kilka pocałunków na linii szyi i żuchwy. W tym samym czasie czułam dłonie mężczyzny, które gładziły wnętrza moich ud, by następnie zacząć je uciskać w formie masażu. Niedługo później, rozsunął je trochę bardziej niż były.
- Aragornie... – szepnęłam niepewnie, czując, jak pąsowieję ze wstydu.
- Hmm ? – usłyszałam cichy, gardłowy pomruk.
- Jest coś, co muszę ci powiedzieć – w odpowiedzi dostałam zdziwione spojrzenie – Wcześniej, mimo tego, że miałam kilku partnerów, żadnemu nie zaufałam na tyle, żeby... Żeby...
Zaczęłam się jąkać, by w końcu całkiem zaniemówić, jednocześnie nie wiedząc, gdzie podziać oczy.
- Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś... – szepnął, obracając moją twarz w swoim kierunku, by móc spojrzeć mi w oczy – Będzie to dla mnie zaszczyt, że będę tym pierwszym. Postaram się być delikatny, obiecuję...
W odpowiedzi cmoknęłam go z czułością w nos. Chwilę później poczułam przy wejściu gorącą główkę członka.
- Jesteś pewna, że...
- Nie, ale proszę, zrób to – mruknęłam, czując, że napięcie w podbrzuszu robi się nie do wytrzymania.
Strażnik powoli wsuwał się we mnie, żeby dać mi czas do przyzwyczajenia. W momencie, gdy natrafił na opór, zatrzymał się, patrząc pytająco na mnie. Kiwnęłam twierdząco głową, zaciskając jednocześnie dłonie na jego ramionach. Mężczyzna jednym ruchem przebił błonę i poczekał na mój ruch. Na moment oczy zaszkliły mi się łzami, jednak po chwili pożądanie i chęć większego spełnienia zwyciężyły. Zaplotłam nogi wokół bioder Aragorna, żeby lepiej odczuwać i móc wpasować się w ruchy wykonywane przez niego. Początkowo były dość wolne, jednak z każdą chwilą odrobinę przyspieszały. W sypialni dało się słyszeć nasze pomruki, a atmosfera była gęstniała od napięcia i emocji, które wirowały wokół nas. Miałam wrażenie, że niedługo wybuchnę od nadmiaru napięcia, a Estel nie ułatwiał mi tego, poruszając się coraz szybciej. Nie w pełni świadomie skierowałam dłoń w okolice łechtaczki, pocierając ją, zsynchronizowałam się z ruchami mężczyzny. Po kilku chwilach poczułam, jak ogarnia mnie uczucie błogości i wyjątkowa nadwrażliwość na jakikolwiek dotyk, żeby po kolejnych kilku ruchach Strażnika, odczuć jak wypełnia mnie gorąco. W tym momencie podświadomie szepnęliśmy w ekstazie swoje imiona. Aragorn poruszył się jeszcze kilka razy, wysunął się i przytulił mnie do siebie.
- Irith... – szepnął, ledwo łapiąc oddech.
- Hmm?
- Kocham Cię.
- Dziękuję, że jesteś – powiedziałam cicho, wtulając się bardziej w tors mężczyzny.
Po chwili jednak odsunęłam się, drapiąc po nosie.
- Wiesz, że smyrasz ?
- Co robię ? – spytał z uśmiechem.
- Przez to, że masz włoski na klacie, smyrasz mnie po nosie.
- To, co mam z tym faktem zrobić ? Nawet nie próbuj mnie namawiać, żebym je zgolił!
- A spróbowałbyś tylko to zrobić – powiedziałam z poważną miną, jednak po chwili zaczęłam się śmiać, psując trochę efekt.
- Oj Irith, Irith – mruknął, czochrając mnie po włosach.
- Nie, nie, nie, nie, proszę tylko nie po włosach, bo ich później rozczesać nie mogę. Już same z siebie ciężko się je czesze.
- No dobrze, dobrze, a nie myślałaś...
- Bo to raz ? Ale zawsze jak nachodzi mnie taka ochota, to stwierdzam, że krótkich nie miałabym jak uczesać, żeby mi nie przeszkadzały podczas wypraw.
- Mhm – mruknął, po czym zapytał – Nie chciałabyś się przespać? Za kilka godzin będzie świtać, a podejrzewam, że Elrond będzie miał w stosunku do Drużyny jakieś plany.
- To wcale nie najgłupszy pomysł. Emm... Aragornie? – zaczęłam niepewnie, zastanawiając się jednocześnie, czy moja prośba nie będzie zbyt zuchwała.
- Słucham Cię ? – mruknął zaciekawiony, otwierając przymrużone oczy.
- Czy moglibyśmy... Czy byłaby taka możliwość... – ponownie zaczęłam się jąkać, szukając jednocześnie odpowiednich słów.
- Irith... Co się dzieje? – uniósł się na łokciu i spojrzał się na mnie badawczo.
- Czy moglibyśmy zasnąć tak, żebyś był we mnie? – szepnęłam ledwo słyszalnie, pąsowiejąc po czubki uszu i kuląc się w strachu przed wyśmianiem.
Mężczyzna uniósł zaintrygowany brwi, jednak tylko uśmiechnął się delikatnie.
- Musisz się odwrócić do mnie plecami i podkulić nogi... – poinstruował cicho, otaczając mnie ramionami i wsuwając się ostrożnie we mnie.
Gdy ułożyliśmy się wygodnie Strażnik, przykrył nas zwichrzoną kołdrą. Zanim zasnęłam, wtuliłam się odrobinę bardziej plecami w tors mężczyzny, czując jednocześnie rozluźnienie i przyjemne wypełnienie, którego nie potrafiłam wyrazić słowami. Cichy, lekko świszczący oddech Estela smyrał mnie po karku, ale wprowadzał również w pewnego rodzaju trans, gdy się w niego wsłuchałam. Wydychane przez Aragorna powietrze było przyjemnie ciepłe, podobnie, jak jego ciało, natomiast znużenie przyszło szybciej niż się spodziewałam.
Mimo że rzadko miewam sny, te z dzisiejszej nocy były wyjątkowo wyraziste i przesycone erotyzmem, przez co na chwilę przed wschodem słońca przebudziłam się cała rozpalona.
„Cholera, jak tak dalej pójdzie, to będzie wesoło" pomyślałam, dotykając policzków, które były aż gorące.
Spojrzałam na mężczyznę leżącego za mną. W trakcie naszych marzeń sennych rozdzieliliśmy się, jednak byliśmy nadal na tyle blisko, że otulał mnie swoimi ramionami. Przez sen rysy twarzy wygładziły mu się, a na ustach błądził delikatny uśmieszek. Jeden z kosmyków rozsypanych dookoła głowy włosów był zaczepiony o nos. Wzięłam, więc go ostrożnie na palce i zdjęłam, by zahaczyć je za uchem Estela, który w momencie, gdy dotknęłam jego twarzy dłonią, wtulił się w nią. Czułam, jak wokół serca robi mi się ciepło z czułości od tak drobnego gestu. Z doświadczenia wiedziałam, że każdy najmniejszy szmer czy dotknięcie powodował u śpiącego Strażnika przebudzenie z bronią w dłoni przygotowaną do samoobrony i jedynie przy kimś naprawdę bliskim lub z zaufanych miejscach, pozwalaliśmy sobie na pełnoprawny sen, a nie czuwanie. Ziewnęłam cicho i po wtuleniu się w bok Aragorna, spróbowałam zasnąć z powrotem, jednak sny sprzed chwili przypomniały o sobie ze zdwojoną siłą. Sądziłam, że wzięcie kilku uspokajających oddechów pomoże, lecz niestety nie tym razem.
Wyswobodziłam się z naszych kończyn i kołdry, a następnie owinęłam kocem, który leżał w nogach łóżka. Jednakże, gdy mój wzrok padł na miejsce, gdzie chwilę wcześniej leżałam poczułam, jak ogarnia mnie lekka panika i coś czego nie potrafiłam nazwać. To było coś pomiędzy dumą, a miłością, że warto było poczekać ileś lat dłużej niż moje rówieśniczki z inicjacją na mężczyznę, którego się kocha, niż oddać się w ręce pierwszego lepszego, tylko dlatego, że miało się parcie. Spojrzałam na zaschniętych już kilka kropel pozostałości po wcześniejszych wydarzenia, by po chwili przenieść wzrok pełen czułości na śpiącego Estela.
Niemal bezszelestnie podeszłam do okna i oparłam się o jego ramę. Wsłuchiwałam się chwilę w ciszę, przerywaną oddechami naszej dwójki, jednak po kilku minutach otworzyłam jedno ze skrzydeł okiennych, wpuszczając świeże, chłodne powietrze. Gdy owionął mnie poranny wietrzyk, poczułam się trochę lepiej, jednak nadal miałam problem z opanowaniem szalejących we mnie emocji. Westchnęłam cicho, nie widząc co robić.
„Kto by pomyślał, że z dość skrytej osoby, jaką byłam, można rozbudzić taką... Taką... Nawet nie mogę znaleźć określenia na to, w jakiej sytuacji się obecnie znajduję" pomyślałam.
- Irith, czemu nie śpisz ? – usłyszałam lekko zachrypnięty głos Aragorna.
- Nie mogę.
- Koszmary powróciły ? – spytał zatroskany, podchodząc, samemu zawijając się w koc.
- Nie... Tym razem coś znacznie przyjemniejszego – powiedziałam, rumieniąc się.
- Kto by pomyślał, że ciebie też dopadną.
- Ciebie też ?
- Większość życia spędziłaś wśród męskiego towarzystwa i aż się dziwię, że nie rzucasz dwuznacznymi żartami i aluzjami na lewo i prawo.
- Zazwyczaj nie rozmawialiśmy na ten temat, a przynajmniej nie robiliśmy tego, aż tak często, jak może się wydawać – mruknęłam, smutniejąc.
- Już spokojnie – powiedział, starając się jakoś mnie przytulić, ale nie dał rady przez koc, w który się zaplątał.
- Cholerne koce... Zostaw go w cholerę i mnie przytul – jęknęłam, odwijając się z koca i rzucając go na parapet.
Strażnik zrobił to samo i uścisnął mnie mocno, by po chwili gładzić mnie uspokajająco po plecach. Oparłam głowę o tors Estela, starając jakoś się wyciszyć, po kilku głębszych oddechach poczułam coś, na co szukałam odpowiedzi od jakiegoś czasu. W woni mężczyzny wyczułam jaśmin, którego wcześniej nie mogłam zidentyfikować. Pamiętam, że od zawsze lubiłam jego zapach i w okresie wczesnego lata, jedyny krzak przy naszej osadzie zakwitał i rozsiewał aromat po okolicy, który początkowo mnie drażnił, jednak z czasem zaczął się kojarzyć z czymś przyjemnym, ponieważ w jego okolicy najczęściej się bawiliśmy i spotykaliśmy ze znajomymi. To przy nim najczęściej rozmawiałam z nastoletnim jeszcze wtedy Estelem, to dlatego też jego zapach wydawał mi się tak znajomy.
- O czym tak myślisz ? – szepnął mi przy uchu mężczyzna.
- Wspominam, bo poczułam zapach, którego nie czułam od dawna.
- Czemu ja nic szczególnego nie czuję ? – zdziwił się Aragorn.
- Bo ciężko jest samemu swój zapach wywąchać. Poczułam jaśmin i przypomniały mi się czasy z wioski i nasze wielokrotne spotkania przy tym krzewie.
- Naprawdę je pamiętasz ? – spytał odrobinę zdziwiony, jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech i pewnego rodzaju rozczulenie.
- Jaśmin mi je przywołał i to był ten zapach, którego nie mogłam wcześniej rozszyfrować.
W odpowiedzi poczułam cmoknięcie w czubek głowy.
- Chodźmy się położyć, bo widzę, że oczy ci się kleją.
- Mhm... – mruknęłam, ziewając.
Chciałam zrobić krok, jednak poczułam jedną rękę na plecach i drugą pod kolanami, a następnie unoszenie, by po chwili znaleźć się na łóżku.
- Ar...
- Hmm...
- Też cię kocham – szepnęłam cicho, gdy otoczyłam jego tors ramieniem, a jedną z nóg położyłam między kończynami mężczyzny.
- Śpij dobrze, moja Strażniczko.
- Również – mruknęłam, czując, jak kąciki ust delikatnie wyginają mi się do góry.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy raz podczas tego remontu postanowiłam się do Was odezwać.
W pierwszej kolejności chciałam podziękować LexTheBookwarm za inpirację do wybrania akurat tej piosenki do tego typu rozdziału.
Poprawa tego rozdziału zajęła mi chyba najwięcej czasu, biorąc pod uwagę ostatnie rozdziały. Mimo blisko trzech lat od zaczęcia pisania tego opowiadania i blisko dwóch lat uczesniczenia w różnego rodzaju role-play'ach, gdzie nie co nie jeden raz przerabiałam temat sytuacji miłosnych, nadal sprawiają mi one problemy.
Tym razem starałam się skupić też trochę na "otoczce", co mam nadzieję, że chociać trochę się udało. Sam rozdział rozrósł się również o blisko tysiąc słów, więc powinno się go lepiej czytać.
Dajcie proszę znać, czy widzicicie jakąś różnicę i czy jest ona na plus, czy raczej powinnam jeszcze jakoś nad nim popracować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top