...... i stało się światło....

Ira. Takie imie sobie wybral i bardzo mu to odpowiadało. Od lat szukał sposobu by zjednac sobie mase ludzi by wysysac z nich radosc zycia i optymizm. Znalazl go przypadkowo, szedl sobie parkiem gdzie zawsze mozna znalezc jakies grupki młodzieży ktore można okrasc z radosci mlodosci. Gdy zobaczyl szescio osobową grupę z gimnazjum udal sie w ich strone, wtedy w coś kopnął był to telefon komórkowy.

Przygladal mu sie dluga chwilę probujac odgadnac jego wartość i wtedy telefon zadzwonił. Ira niedlugo myśląc odebrał
- Hej Jimin, gdzie się znów sie zgubiłeś?
- Jimina tu nie ma- powiedzial Ira
- Jak to nie ma??- glos w telefonie sie oburzyl- kim ty jesteś?
- Ira. Znalazłem telefon w parku.
- Jimin nie zyje a ty grzebales w jego ciele???- glos krzyczal
- O czym ty gadasz człowieku?? W jakim ciele?? Komórka leżała na ziemi w parku.
- O stary, glupia sytuacja. Jimin nazywa sie Park i pierwsze co mi przyszlo..... Przepraszam. Czy mozesz zaczekac w parku? Odbiore telefon Jimina.
- Dobrze, mam chwilke.
- Dzieki. Juz biegne.  Zadzwonie jak będę na miejscu.- rozlaczyl sie.
Ira usiadl na laweczce i sprawdzal telefon. Jimin mial wszystkie mozliwe portale społecznościowe i Ira uśmiechnął sie na mysl do ilu osób moze przez to znaleźć.

- Ty znalazłeś telefon Jimina?- usłyszał nad soba glos z telefonu. Patrzyl na niego lekko poraniony koreanczyk. Ira potwierdził a ten uśmiechnął się i wyciągnął do niego dłoń- jestem Kwon Ji. Rozmawialiśmy przez telefon.
- Ira- uscisneli sobie dłonie i Kwon usiadł obok. Ira oddal mu telefon- chyba musze kupic telefon. Ma duzo możliwości.
- Tak. Niby ma. - Kwon podrapal sie po głowie- ale ma tez pułapki, ludzie znajduja gry pozwalające na samobojstwa. Wpadaja łatwo w sekty albo uciekają z domu bo ktos tak napisał. Pułapka dla idiotow.
- Wspaniale- Ira byl zachwycony- czy mozesz mi pomóc?? Nie znam sie na telefonach i na jego możliwościach.
- Oki. Dzis nie moge, ale spotkamy sie tu jutro o tej samej porze i pojdziemy do sklepu. Przygotuj kase...
- Tyle wystarczy ..- wyciągnął z kieszeni plik grubych pieniędzy.
-Woow- Kwon az podskoczyl- kupisz mnóstwo telefonów.
- Potrzebuje jeszcze komputery...
- Dobra. Widzimy sie tu jutro- Kwon wstal i znow podal mu dlon- dozobaczenia.
- Do jutra.
Kwon poszedl a Ira juz planowal jak zaplanowac zapanowanie nad internetem. Przyciągnął sie i uśmiechnął to bedzie ciekawe stulecie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #rróżne