Rozdział 1: Początek
Witam serdecznie wszystkie moje pysie w mojej nowej książce! Wywiad to mieszanka romansu, erotyku, mafii, kryminału i wszystkiego, co już widzieliście, ale z pewnością chcecie zobaczyć w nowej, maleficentowej odsłonie. Ostrzegam jednak, że (wbrew deliaktności tego rozdziału) nie jest to książka dla każdego i zawiera w sobie sporo scen brutalności oraz opisów ludzkich wnętrz (dosłownie).
Podkreślam, że relacja przedstawiona w książce nie jest zdrowa, nie chcę, żebyście ją romantyzowali i popierali w jakikolwiek sposób. Ollie to Ollie (Holly i Oliver), ale w granicach rozsądku, jak zwykle x
Wszystkich nowych na moim profilu zapraszam do Our Hell czy Agnes a starym wyjadaczom życzę miłego czytania! x
Twitter: #interviewwatt
Instagram: only_maleficent_
Tuż przed jednym z najbardziej sensacyjnych wywiadów, jakie miała popełnić dla światowej sławy stacji telewizyjnej BBC, Holly Grant miała wrażenie, że nie wychodzi jej absolutnie nic. Stała przed lustrem we własnej łazience i wręcz z niesmakiem spoglądała na swoją twarz.
- Cholera, by to wzięła - warknęła pod nosem.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że prawdziwą kobiecą bronią była nutka seksapilu, którą kochała zwodzić swoich rozmówców. Dwudziestego pierwszego maja miała jednak pewność, że wykrzesanie z siebie, choć odrobiny piękna będzie nie lada wyzwaniem. Włosy, które żywo rozczesywała fruwały w powietrzu. Nie chciały współpracować. Podobnie sprawa miała się z makijażem, który jako jedno ze zbawiennych narzędzi kobiet, ubarwiał ich szarobure osobowości i smętne twarze. Czarna kreska odbita powyżej linii rzęs Holly nie zwiastowała jednak poprawy w jej wyglądzie. Jęknęła zmęczona. Biały wacik nasączony płynem micelarnym przyłożyła do kolejnej nieudanej próby stworzenia make - up'u.
- Jak tak dalej pójdzie, będę musiała oddać wywiad Harrisonowi - bąknęła pod nosem.
Młody stażysta, który od niedawna współpracował ze stacją BBC News rozwijał swoją karierę w naprawdę zatrważającym tempie. Świeża krew, jaką wnosił do redakcji była niemałym zagrożeniem dla bardziej doświadczonych dziennikarzy pokroju Holly. Nie mogła dopuścić, by ktokolwiek zgarnął jej sprzed nosa szansę na wywiad z największym gwiazdorem ostatnich lat. Ostatnie miesiące, które spędziła na analizie rynku jasno potwierdziły, że to Oliver Agrest stał się obiektem westchnień wszystkich mieszkanek Wielkiej Brytanii. Rozmowa przeprowadzona ze sławnym modelem akurat w dniu jego trzydziestych urodzin mogła przynieść Holly sukces, w którym pławiłaby się latami. Na kilka godzin przed emisją nie czuła jednak, by miała jakiekolwiek szanse na spektakularną audycję.
- Czego znów marudzisz? - jęknęła Katherine.
Współlokatorka od wieków dzieląca mieszkanie ze swoją najlepszą przyjaciółką stanęła zrezygnowana w progu łazienki. Obcas jej wysokich szpilek stuknął w kafelki. Zaplotła przedramiona pod spiczastymi piersiami i przyjrzała się oceniająco Holly, która naprawdę nie radziła sobie z sytuacją.
- Widzisz, jak wyglądam? - bąknęła Holly, odwracając się w kierunku Kate.
Ciemna smuga pod okiem przyjaciółki wywołała cichy chichot ze strony Katherine. Przysunęła taboret za plecy Holly i usadziła ją na nim.
- Daj mi to - parsknęła. Z dłoni zestresowanej dziennikarki wydobyła stary eyeliner. - Zmaluję coś na twojej twarzy, zanim zrobisz sobie krzywdę - parsknęła rozbawiona.
Holly jęknęła cicho w odpowiedzi na prześmiewczy ton koleżanki. Opuściła bezradnie dłonie. Trzepnęły w czarną, plisowaną spódnicę, którą miała na sobie.
- Nie potrafię się dzisiaj nawet pomalować - mruknęła, kiedy Kate sprawnie lawirowała miękkim, włochatym pędzlem po jej twarzy. - Jak mam przeprowadzić wywiad z największą szychą świata modelingu? - jęknęła podenerwowana.
- Śmiem twierdzić, że się stresujesz - zachichotała Kate.
Holly przewróciła oczami. Nie znosiła, gdy ktoś dostrzegał szalejące w niej nerwy. W świecie medialnym słynęła z bycia buldożerem. Mówiono o niej jako o niezłomnej dziennikarce, która docierała tam, gdzie wybuchła sensacja a swoich gości miażdżyła elokwencją i opanowaniem.
- Skup się na malowaniu - poleciła cicho. - A ja skupię się na tym, żeby nie położyć wywiadu na łopatki.
- Jestem pewna, że jak zwykle będziesz na szczycie plotek redakcyjnych - zapewniła Kate. - Oglądanie wywiadów, które przeprowadzasz, to ulubione zajęcie osiemdziesięciu procent słuchaczy BBC i pamiętaj o tym, kiedy będziesz wyciągała z niego wszystkie smaczki - dodała pocieszająco.
Holly uśmiechnęła się wdzięcznie pod nosem. Katherine miała rację. Nagroda dla najchętniej oglądanej dziennikarki BBC News spoczywała na półce w pokoju Holly od ponad roku. Odetchnęła.
- Nie zostawię na nim suchej nitki - skomentowała z nutką dumy w głosie.
- Myślę, że nie będziesz musiała się szczególnie starać - odparła Kate.
Odsunęła się od ciała Holly, która z niedowierzaniem spoglądała na swoje odbicie. Podniosła się z niewysokiego stołka i podeszła do olbrzymiego lustra, które podświetlały maleńkie ledy. Obracała się to w lewo, to w prawo, nie mogąc uwierzyć w to, że jej współlokatorka była w stanie stworzyć piękną z bestii. Niespełna dwadzieścia minut wystarczyło Katherine Jouvett, by odmienić zmęczoną, opuchniętą twarz Holly w prawdziwe trofeum piękna i seksapilu.
- Wyglądasz, jak bogini - zaśmiała się Kate.
- A czuję się jeszcze lepiej - parsknęła w odpowiedzi.
Oglądała się jeszcze przez chwilę. Plisowana, czarna spódnica opinała jej uda dokładnie w taki sposób, w jaki powinna. Biała, wyprasowana koszula zatrzymywała uwagę na sterczących piersiach niemałych rozmiarów. Holly przygryzła wargę. Rozpięła kilka guzików koszuli.
- Zapinać? - spytała przyjaciółki.
- W żadnym razie - zaprzeczyła. - Oliver Agnes to definicja brytyjskiego seksapilu, boskiego piękna i nienagannego akcentu - zwróciła jej uwagę. - Nie może wyglądać lepiej od ciebie - zaśmiała się cicho.
Na tą uwagę Holly odpowiedziała przyjemnym śmiechem. Musnęła czerwoną szminką swoje malinowe usta. W uszy wpięła kolczyki pełne czarnych diamentów. Zawisły niewiele powyżej linii jej ramion.
- A zatem postaram się go przyćmić - chrząknęła pewna siebie.
Kate skinęła głową. Obserwowała Holly, która zawędrowała do niewielkiego przedpokoju. Wróciła w wysokich, czarnych szpilkach, których kolor celowo zmatowiono. Stukot obcasów roznosił się po całym mieszkaniu, kiedy spacerowała po nim w poszukiwaniu najpotrzebniejszych rzeczy.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytała, kiedy telefon wpadł do jej skórzanej torebki.
Odświętnie ubrana Kate odwróciła się do niej w ułamku sekundy i zamrugała zdziwiona powiekami. Sądziła, że mówiła Holly o swoich planach. Ciche tchnienie wypadło z jej ust, gdy zorientowała się, że zapomniała podzielić się z przyjaciółką dobrymi nowinami. Nieśmiały uśmieszek wykwitł na jej twarzy.
- Mam dzisiaj randkę - mruknęła.
Holly zmierzyła dziewczynę oskarżającym spojrzeniem. Zaraz potem uśmiechała się jednak od ucha do ucha.
- John z BBC Culture? - spytała zaczepnie.
Kate parsknęła szczerym śmiechem, który wypełnił salon. Pokiwała potwierdzająco głową. Niejednokrotnie opowiadała Holly o tym, jak bardzo interesowała ją osoba John'a Green'a - dziennikarza BBC Culture, która traktowała o sztuce. Nigdy nie sądziła, że ich losy kiedykolwiek splotą się ze sobą. Niespodziewanie jednak wpadli na siebie na jednej z wystaw w National Gallery. Stanęła mu w kadrze, ale on nawet nie poprosił, by się odsunęła. Z fascynacją zrobił jej kilka zdjęć na tle ,,Kąpiącej się kobiety'' Rembrandta. Pkazał jej ujęcia, kiedy całkowicie nieświadoma przyglądała się zachodnioeuropejskiemu dziełu. Od słowa do słowa umówili się na kawę i tak oto szła na ich pierwszą oficjalną randkę, podczas gdy Holly szykowała się do najważniejszego wywiadu w swojej karierze.
- John z BBC Culture - potwierdziła rozanielona. - Naprawdę przepraszam, że ci nie powiedziałam, wyleciało mi z głowy w natłoku nowych kawałków...
Kate również pracowała na zlecenie BBC. Lata wcześniej dostała się razem z Holly na praktyki do pierwszej stacji radiowej British Broadcasting Company. Podczas, gdy Holly odnalazła szczęście w sekcji telewizyjnej, ona spełniała się jako dobrze prosperująca dziennikarka radiowa, która prowadziła własną audycję w sekcji dla młodych słuchaczy.
- Nie przepraszaj! - zapewniła rozbawiona Holly. - Tylko nie wracaj do rana - parsknęła.
- Holly! - pisnęła zakłopotana Kate.
Pomimo wieloletniej przyjaźni były jak ogień i woda. Kiedy Holly Grant uchodziła za prowokacyjną, seksowną kobietę pełną miłości do samej siebie, Katherine Jouvett była nieśmiałą, szarą myszką, której w głowie tkwił jedynie przesadny rozsądek.
- No co? - jęknęła, wrzucając do wnętrza torebki plik kluczy. - Nawet jeśli nic z tego nie będzie, zostanie ci satysfacja z tego, że zaciągnęłaś go do łóżka - wzruszyła ramionami.
- Jesteś paskudna, Grant - westchnęła zrezygnowana Kate. - Ale w porządku, zdam ci później raport ze spotkania.
- Zaplanuj ciekawy lead - parsknęła. Żarty zawodowe często umilały im czas.
- Napiszę ci cały artykuł o tym, jak wspaniale było i że obyło się bez seksu - wystawiła język. - A ty już jedź zanim się spóźnisz - dodała troskliwie. - O tej porze na drogach są naprawdę potężne korki.
Ze stolika ściągnęła identyfikator Holly. Rzuciła go w jej kierunku z szerokim uśmiechem i pokrzepiająco kiwnęła głową.
- Powodzenia! - krzyknęła, kiedy Holly otworzyła drzwi.
- Nie dziękuję! - odkrzyknęła.
Zeszła do samochodu. Wciąż nie dochodziło do niej, że niebawem miała stanąć przed swoją największą życiową szansą. Mogła poprzysiąc, że Wielka Brytania nie czekała na nic, tak bardzo jak wywiad z Oliverem Agrestem. Mężczyzną, który wywiadów udzielał naprawdę od święta.
Kilometry uciekały jeden za drugim. Automatycznie ustawiony GPS został zagłuszony przez żywą muzykę autorstwa Bon Joviego. ,, Blaze of Glory''' wypełniało samochód aż po brzegi. Holly kiwała głową w rytm muzyki i spokojnie przemieszczała się prosto do studia nagrań. Broadcasting house wprost tętniło życiem, czekając zarówno na szaloną dziennikarkę, która porwała się z motyką na słońce, jak i na gościa specjalnego, który wzbudzał respekt każdego.
Na Portland Place Street zatrzymała się pół godziny później. W normalnych warunkach byłaby na miejscu o wiele wcześniej, ale nieznośne korki zatrzymały ją na dłużej. Czerwone światła rozbłyskujące tuż przed jej maską na każdym możliwym skrzyżowaniu również nie ułatwiały jej zadania.
Zirytowana nadmiarem piętrzących się problemów wparowała do siedziby BBC jak burza. Każdy kto jej się przyglądał był w stanie poprzysiąc, że nad jej głową zbierały się ciemne chmury, co jakiś czas straszące piorunami.
- Kawy, panno Grant? - spytała młoda naiwna asystentka o platynowych włosach.
Wszystkie asystentki były blondynkami i choć wcześniej Holly nie rozumiała dlaczego z czasem zaczęła dostrzegać zabawną zależność. One nigdy nie były szczególnie domyślne. Nie miała w zwyczaju oceniać ludzi po kolorze włosów - wiedząc, że setki kobiet o ich jasnym zabarwieniu były światowymi ikonami, ale tego jednego dnia nawet nie siliła się na bycie miłą.
- Za piętnaście minut mam audycję - odbruknęła. - Sądzisz, że zdążę jeszcze wypić kawę i poplotkować z kamerzystą, czy jak?
Przestraszona dziewczyna cofnęła się o krok. Ręka, w której dzierżyła porcelanowy dzbanek zadrżała niechybnie. Zbierało się jej na płacz. Holly westchnęła pędząc jak burza do garderoby. Przez myśl przemknęło jej, że będzie musiała przeprosić.
- No w końcu! - jęknęła Molly.
Molly była jedyną charakteryzatorką, która nie bała się humorków Holly. Wręcz przeciwnie radziła sobie z nimi zaskakująco dobrze a nawet była w stanie ucinać niegrzeczne przytyki dziennikarki.
- Upudruj tylko makijaż Kate - jęknęła błagalnie Holly. Rzuciła torbę w kąt pomieszczenia.
- Robi się.
Olbrzymi pędzel smagał się po rumianej buzi Holly przez jakiś czas. Molly rozprawiała pod nosem nad wagą wywiadu, do którego pozostawało coraz mniej czasu, ale sama Grant nie słuchała jej albo wcale, albo naprawdę nieuważnie. Co jakiś czas odburkiwała coś w odpowiedzi. Starała się skupić jedynie na tym, co naprawdę powinno zaprzątać jej myśli - plan wywiadu doskonałego.
- Witaj, Holly - drzwi pomieszczenia otworzyły się z hukiem.
Zmierzyła wzrokiem starszego mężczyznę. Jako dźwiękowiec pracował w BBC od ponad dwudziestu lat. Z szerokim uśmiechem zatrzymał się tuż przed nią i zaczął podpinać do jej ciała tak zwane ,,okablowanie dziennikarskie''. Dostała najlepszy mikrofon, który nie mógł zawieść.
- Ile zostało czasu? - zapytała pobudzona nadmierną dawką adrenaliny.
- Osiem minut - odpowiedziała w biegu jedna z realizatorek dźwięku.
- Zajebiście - mruknęła nieprofesjonalnie Holly.
Opuszczona przez wszystkich asystentów, którzy naszpikowali jej włosy lakierem a twarz matującą sypanką podeszła do lustra. Światło odbijało się w jej tęczówkach, gdy przyglądała się własnej twarzy. Jak wyglądała? Jak córka Afrodyty i Aresa - niezłomna i irracjonalnie piękna. Kącik jej ust zawędrował ironicznie ku górze.
Ruszyła w kierunku studia. Eskortowana przez kilka osób z obsługi znalazła się w swoim prywatnym raju. Pokój numer sto osiemdziesiąt trzy, który stał się dla niej drugim domem otulił ją dziennikarskim ferworem. Znany jako studio C sprawiał, że czuła się, jak diva postawiona we właściwym miejscu. Reflektory błyskały, dźwiękowcy szaleli z ustawieniami sprzętu a po sali biegali asystenci, którzy wyglądali na naprawdę przerażonych. Tymczasem ona znalazła się na swoim miejscu. Odetchnęła i czując przyjemny stres zawędrowała na kanapę. Przysiadła na niej. Tuż przed nią znajdowało się miejsce dla gości, które tym razem miało być zajęte przez boga modelingu.
- Panna Grant? - spytał jakiś młody chłopak.
- Pracujesz tutaj i nie wiesz? - odchrząknęła ironicznie.
- Przepraszam - mruknął zestresowany. - Prosili mnie, żebym przekazał, że gość spóźni się o kilka minut...
W przypadku celebrytów kilka minut albo oznaczało kilka minut, albo kilkanaście a w skrajnych przypadkach nawet kilkadziesiąt. Relacja z wywiadu miała być na żywo, dlatego takie zachowanie ze strony szanownego gościa naprawdę nie pocieszyło Holly.
- Jasne - mruknęła. Przewróciła oczami.
- Czy podać coś do picia? - spytał nieśmiało.
- Chłodzona woda gazowana - odparła zwięźle.
Doskonale znała obyczaje panujące w studiu. Nie miała zamiaru silić się na zbędne uprzejmości. Chłopak skinął głową i ruszył w kierunku pomieszczeń socjalnych. Odetchnęła znużona. W oczekiwaniu na napój przeczesywała palcami burzę czarnych loków, która zdobiła jej głowę.
Schyliła się do niewielkiej, przeszklonej ławy, na której przygotowano już jej zapiski. Przejrzała pytania, nad którymi widniała krótka notatka biograficzna. Westchnęła. Wiedziała, że nie będzie szczególnie wspierać się spisanym tekstem. Rzuciła plik papierów na blat.
- Proszę, panno Grant - mówi cicho chłopak.
Holly pokiwała wdzięcznie głową. Przyjęła od niego szklankę napełnioną po brzegi i upiła łyk. Zaklęła siarczyście, kiedy kropla niefortunnie wylądowała na jej spódnicy. Podniosła się z wygodnej kanapy i strząsnęła kilka kropli z dłoni. Przerażony stażysta uciekł z jej pola widzenia tak szybko, jak mógł. Uważał, że to było najbardziej rozsądnym rozwiązaniem i niewątpliwie miał rację.
- Kurwa - mruknęła.
Molly podała jej chusteczkę i zmieszała się z tłumem zabieganych ludzi. Holly zabrała się za wycieranie niechlujnej plamki. Niby była jedynie detalem, którego najpewniej nawet nie wyłapała by kamera, ale w tamtej chwili Holly modliła się jedynie o to, by wszystko było idealnie. Szczególnie jeśli chodziło o jej prezentację.
Żywo pocierała materiał czarnej spódnicy, kiedy dookoła niej zaczynało wrzeć. Studio nabierało tempa. W żyłach każdego pojedynczego człowieka, który pracował na zleceniu BBC wprost wrzało. Adrenalina płynęła w ciałach dźwiękowców, realizatorów obrazu, charakteryzatorek, garderobianych, asystentów, operatorów kamery ... wszystkich. Każda żywa dusza, która zasiadała w studiu C i pomieszczeniach technicznych przynależących do niego powoli zaczynała tracić swobodny oddech.
- Gość pojawił się w budynku - poinformował nieznajomy Holly głos.
Rzuciła chusteczkę przed pole nagrań. Zirytowana wzięła kilka głębszych wdechów, które miały pomóc jej się opanować. Przynajmniej na tyle, by nie rozniosła niczego w powietrze ani nie uderzyła wściekle w tekturowe tło, które tworzyło w studiu miłą atmosferę. Przestąpiła nerwowo z nogi na nogę.
- Pani Grant - odwróciła się za siebie. Mężczyzna z włosami farbowanymi na różowo wlepiał w nią swój wzrok.
- Słucham? - mruknęła nieprzyjemnie.
- Dbam tutaj o mikrofony - westchnął niepewnie. - Czy mógłbym sprawdzić ustawienia?
Odwróciła się do niego tyłem. Główną część mikrofonu miała zamocowaną na pasku od spódnicy. Odgarnęła długie włosy na prawe ramię i przeciągle westchnęła. Czasami ciche pomruki wyrażały więcej niż tysiące słów.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie musisz pytać mnie o pozwolenie na wykonanie swojej pracy, tak? - chrząknęła.
- Tak - wychrypiał. - Ale wydawała się być pani zdenerwowana a ja nie chciałem dostarczać pani więcej stresu - mruknął cichutko, tak jakby bał się, że \każde słowo, które wypowiadał mogłoby zostać użyte przeciwko niemu.
Parsknęła pod nosem. Nie zrobiła tego jednak w złej woli. Pozytywnie zaskoczył ją swoją domyślnością a przy okazji poprawił podły humor, którym naprawdę nie chciała potraktować gościa. Musiała być w pełni skupiona i gotowa na setki gier słownych. Odwróciła się do młodego chłopaka przodem. Potraktowała go śnieżnobiałym uśmiechem, który niewątpliwie należał do jej zalet.
- Dzięki wielkie - zachichotała.
Pracownik odbiegł od niej w zatrważającym tempie, jakby cieszył się z tego, że może przestać obcować z jej osobą. Pokręciła pobłażliwie głową. Chwilę później znalazła się w centrum zainteresowania wszystkich. Ludzie biegali dookoła niej, jak rodzice dookoła noworodka. Sąd ostateczny zbliżał się wielkimi krokami.
- Panno Grant..., Pani Grant... - wysłuchiwała ciągle.
Każde kolejne usta, które zwracały się do niej w ten sposób przyprawiały ją wręcz o spazmy. Skronie zaczynały pulsować w jej głowie, kiedy wszyscy wplątywali ją w centrum wydarzeń. Gdy znów usłyszała stonowane:
- Panna Grant?
Poczuła się, jakby ktoś celowo uderzył ją kantem szafki kuchennej w głowę. Krew uderzyła do jej podświadomości i powoli zaczynała wrzeć w jej żyłach. Robiła się wściekła a to nigdy nie było dobrym sygnałem. Kiedy Holly Grant wybuchała złością wybuchało również wszystko dookoła niej. Była niczym niepowstrzymane tornado, które nie uznawało granic. Stojąc tyłem do głosu, który wpadł do jej ucha w najmniej odpowiednim momencie warknęła wściekle pod nosem.
- Czego, do cholery? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Odpowiedziało jej milczenie. Zdziwiona brakiem przeprosin a w zasadzie brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi odwróciła się niepewnie przez ramię. Przełknęła nadmiar śliny i zaklęła siarczyście w myślach. Tym samym przeklinała własną głupotę.
Stał przed nią odziany w garnitur oznaczony marką Louis'a Vito. Masował palcami prawej dłoni nadgarstek lewej ręki i spoglądał na nią spode łba. Z pewnością nie był zadowolony. Surowy wzrok wywiercał dziury w duszy Holly, której krtań niebezpiecznie się zacisnęła. Nie potrafiła wydobyć z siebie nawet słowa. O to stała twarzą w twarz z uosobieniem boskości i choć nigdy nie spodziewała się, że dojdzie w jej karierze do takiej sytuacji, ten raz musiała przyznać, że zabrakło jej języka w buzi. Kolana zmiękły a oddech przyśpieszył, gdy Oliver Agrest z kamiennym wyrazem twarzy śledził jej sylwetkę w najbardziej z oceniających sposobów, jakich miała okazję doświadczyć na swojej skórze.
Jego złoty zegarek błysnął w świetle reflektorów, które ustawiono w odpowiednich miejscach.
- Myślę, że możemy zaczynać, Pani Grant - chrząknął.
Musiała jak najszybciej wybudzić się z letargu. Problem polegał na tym, że naprawdę nie wiedziała jak.
***
Koniecznie udostępnijcie ten rozdział dalej moje pysie i dajcie znać, jak Wam się podobało! Kocham Was najmocniej skarby i niech nas będzie więcej! Czekam na Wasze opinie, fanarty i inne domysły pod # na Twitterze oraz w komentarzach. Mam nadzieję, że ,,Wywiad'' przypadnie Wam do gustu x
Menel x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top