MISJA 11 - PASJA
Dobra, w końcu udało mi się to napisać. Mam nadzieję, że jakoś poniższa scena mi wyszła i się nie zawiedziecie. Więc dajcie znać, kochani, jak to odbieracie ;)
Zapraszam do czytania i komentowania ^^
"Życie to pożądanie. Cała reszta to tylko szczegół. "
Janusz Leon Wiśniewski
Zmrużył powieki. Jego kanciasta, ostra twarz nabrała jeszcze bardziej groźnego oblicza, które można było ujrzeć w odbiciu szyby.
— Wszystko jest już gotowe — oświadczył Sasori, stojąc tuż za nim i także podziwiając widok zza okna.
Wysokie szklane budynki. Masę przechodniów, którzy podążali w tylko sobie znanym kierunku. Spiesząc się, dzwoniąc... tak naprawdę oni wszyscy byli tylko czyimiś pionkami, a ci, co nimi rządzili trwali właśnie tutaj, w tym pomieszczeniu.
— Dobrze — odparł tylko mężczyzna, jakby od niechcenia i po znacznej chwili. Potem powoli odwrócił się z delikatnym, acz wprawiającym w trwogę uśmiechem.
— Dobrze — ponowił Madara, myśląc zapewne o następnych wydarzeniach, które nierychło się do nich zbliżały. Sasori też o nich myślał, ściskając mocno broń we własnej dłoni.
***
— Ile nam zostało? — zapytał mimochodem Naruto, układając kolejną broń na stoliku. Już niedługo wszystkie te noże i spluwy miały znaleźć się pod jego ciuchami. Teraz jednak spokojnie tam czekały.
— Dokładnie pół godziny i dwie minuty. — Głos Uchihy wydawał się być jakiś odizolowany od rzeczywistości, jakby odpowiedź była bardziej odruchem niźli czym innym.
— Czyli zdążymy — stwierdził Naruto z bezczelnym uśmiechem na ustach.
Sasuke zmarszczył brwi i odwrócił się do blondyna ze zdziwieniem.
— Na co zdążymy? — spytał, doprawdy zdezorientowany. Teraz już całkowicie stracił zainteresowanie patrzeniem na obraz z kamer, w okolicach podanej przez Temari, kwiaciarni, zresztą i tak nic ciekawego się tam nie działo i nie zapowiadało się, by to miało się w najbliższym czacie zmienić.
— Na to. — Sasuke nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ Naruto już po chwili znowu przyszpilał go do białej ściany pokoju. Usta brutalnie wbiły się w te drugie. Z początku Sasuke chciał walczyć, ukazać swój bunt, ale język Naruto okazał się tak sprawny, że nie było w tym najmniejszego sensu. A więc poddał się temu, uchylił bardziej wargi, by głębiej wchłonąć Naruto i jego smak, i zapach...
Sapanie Sasuke było jedną z najbardziej seksownych rzeczy, osądził Naruto z uśmiechem, ocierając się przy okazji o jeansowe spodnie tego drania. Trzymał go mocno w swoich umięśnionych dłoniach, nie pozwalając, by zdołał się wyrwać. Nie, tym razem Naruto chciał być tym, kto pokaże Uchisze, gdzie jego pieprzone miejsce.
— Odgrywasz... się na mnie... za... — sapał Sasuke, pomiędzy namiętnymi, kurewsko namiętnymi pocałunkami. Jego dłonie dość szybko znalazły się w miękkich włosach Naruto. Zaś te Uzumakiego na jędrnym tyłku i Sasuke wcale nie protestował, a wręcz przeciwnie — aż zamruczał z przyjemności, niczym duży, niebezpieczny kotek.
— Wszystko — dokończył Naruto, szepcząc mu to w jego ucho i przy tym podgryzając je. Sasuke wygiął się z głośnym jękiem. — Mnie się nie drażni, zapamiętaj sobie.
To naprawdę było zabawne, że ten arogancki dupek, który tak bardzo podpuszczał Naruto, teraz właśnie sam był na skraju szaleństwa, podniecony i niezdolny do niczego poza coraz silniejszym napieraniem na Uzumakiego.
— Nie wybaczyłem ci tego momentu pod prysznicem — mówił dalej, tym razem przechodząc na szyję mężczyzny, liżąc i przygryzając ją od czasu do czasu. Sasuke odchylił głowę do tyłu, by dać mu większe pole do popisu. Jego czarne oczy lśniły teraz czystym podnieceniem. Kryła się w nich tylko przyjemność. Chęć zaznania tego wszystkiego mocniej i bardziej. I kryło się w nich także istne szaleństwo, obłęd — Sasuke zaczynał się od tego wszystkiego uzależniać.
Wszystkie te dziewczyny, które zaliczył nagle wydawały się niczym. A każdy seks zdecydowanie niezadowalający. I choć Sasuke zawszy był górą — zawsze to on prowadził pierwsze skrzypce — to teraz wiedział, że tak jest o wiele lepiej, że oto spotkał jedyną osobę, która była mu równa, ba! nie tylko równa, możliwe, że go nawet przewyższała, ale tego nigdy by nie przyznał przed sobą, a przed Naruto tym bardziej.
— Po tym wszystkim... po całej tej pieprzonej misji... zabije cię, Uchiha — warknął Naruto, zrywając z Sasuke jego koszulkę. Mięśnie tego mężczyzny były naprawdę seksownym, niesamowitym widokiem, od którego zapewne nie jedna kobieta zrobiłaby się mokra. Naruto oczywiście nie tylko co stał się mokry, ale znacznie się powiększył, a to szczerze mówiąc wprawiło go w zdumienie — nie sądził, że jest to jeszcze możliwe.
— Czekam na to — wychrypiał Sasuke, oplatając nogami plecy Uzumakiego. Ten, nie czekając na żadną zachętę, zaczął muskać wargami cały tors Uchihy, zatrzymując się przed paskiem spodni i językiem obrysowując ostre wgłębienia po dwóch stronach.
Obaj wiedzieli, że tak naprawdę mogą z tej misji nie wrócić, możliwe, iż właśnie dlatego ulegli. Bo to było tak, jakby świat się kończył, jakby już nie musieli się powstrzymywać, jakby mogli już odkryć przed sobą swoje karty. I nie tylko karty...
— Pospiesz się... dwadzieścia minut — szepnął, patrząc na zegarek, którego wskazówki co chwile wrogo mrugały. Naruto, ku zdziwieniu Sasuke, posłuchał. I ten poczuł jak zębami odpina suwak w spodniach, uwalniając po chwili spod czarnych spodenek twardego penisa.
Naruto nie wahał się, a całego od razu wziął do ust, mocno ssąc. Sapnięcie Uchihy odbiło się głuchym echem od ścian. Drżenie ciała było bardzo intrygujące, a przynajmniej tak uważał blondyn.
Niebieskie tęczówki miały niesamowity odcień, szczególnie teraz kiedy patrzyły na Sasuke w ten sposób, jakby nic poza nim się nie liczyło. Jakby on był wszystkim czego Naruto potrzebował.
Sam Sasuke obserwował to, co wyprawiał blondyn spod zmrużonych powiek. Bezwstydnie, bez jakichkolwiek zahamowań.
Ich spojrzenia spotkały się, ich oczy przenikały wzajemnie, a ciała płonęły. Płonęły tak bardzo...
Sasuke pomyślał, że mógłby do tego wszystkiego przywyknąć, ale wtedy Naruto mocniej zassał główkę jego fiuta i ta myśl szybko zniknęła zastąpiona po raz pierwszy przyjemną pustką.
Palce Sasuke pociągnęły za jasne kosmyki, chcąc powstrzymać mężczyznę.
— Przesta... ahhh... ń... j—ja... ach, docho...— Nagle usta Naruto z plaśnięciem uwolniły penisa Sasuke, a sam blondyn powstał, by wypuścić ze swoich objęć Uchihę.
— Odwróć się — nakazał, a rozkaz ten brzmiał niezwykle erotycznie, szczególnie wypowiedziany takim tonem, jakby ten wydawał niezwykle ważne polecenie innemu agentowi na misji.
Sasuke nie mógł się nie dostosować, więc się odwrócił, dłońmi podpierając się ściany. Nogi zaś rozszerzył, dając lepszy widok Naruto.
Niespodziewanie jeden palec wylądował na prawym pośladku bruneta, obrysowując jakiś kształt.
— Podoba ci się? — zapytał, a wręcz niemalże wysapał Sasuke, wiedząc, że tatuaż pantery niezwykle kusił Uzumakiego.
— A nie czujesz? — Odparł pytaniem na pytanie, napierając swoim penisem na tyłek Uchihy.
Kolejne sapnięcie Sasuke powiadomiło, że owszem, czuł. Chciał powiedzieć, żeby Uzumaki już ściągnął te cholerne spodnie i tę cholerną koszulkę, ale ten najwyraźniej sam na to wpadł, albowiem oderwał się od Uchihy i chwilę potrwało nim z powrotem Sasuke poczuł jego penisa na swojej wąskiej dziurce.
— Pieprzyłeś się kiedyś z facetem? — Naruto bardzo ciekawiła odpowiedź i brunet bardzo dobrze o tym wiedział, dlatego trochę potrwało, nim zdecydował się odpowiedzieć:
— A jak myślisz?
To wystarczyło, by Naruto wiedział, że nie. Ale w gruncie rzeczy to niczego nie zmieniało. Sasuke był przecież płatnym zabójcą, odpowiednio wyszkolonym, ból więc nie sprawiał mu trudności, a nawet Naruto po swoim przykładzie się domyślał, że go jeszcze bardziej nakręcał.
— Możesz na sucho — dodał Sasuke, potwierdzając teorie Uzumakiego.
Blondyn uśmiechnął się do siebie. Był tak kurewsko twardy... mieć tak chętnego, tak niebezpiecznego wroga przed sobą w takiej pozycji było zwieńczeniem wszystkich jego marzeń.
Uchiha w tym momencie był bezbronny i można było go tak łatwo zabić...
Nakierował swojego penisa na ten cudowny, lekko zaróżowiony punkt, by po chwili zagłębić się w nim. Sasuke jęknął, na pograniczu bólu i przyjemności.
Naruto nie czekał aż ten się przyzwyczai, a od razu zaczął ostro go rżnąć.
Przy okazji objął Uchihe mocno, ciałem przylegając do ciała. Usta ułożył na karku Sasuke i parzył na to miejsce swoim oddechem, tylko czasami zlizując słone krople potu.
Jęki, sapnięcia, gwałtowne ruchy bioder. Podłoga zaczęła skrzypieć razem z nimi, gdy stawało się coraz szybciej, mocniej...
— Kurwa — warczał Sasuke na pograniczu orgazmu. Ślina ciekła mu z kącika warg, ale nie przejmował się tym. Liczyło się tylko jedno, to obłędne, kurewsko obłędne uczucie.
Naruto jeszcze ostrzej przyparł go do ściany i pieprzył z całej swojej siły. Już... ostatnie chwile...
— Ohhhh.... t—tak. — Krzyknął Uchiha, wyginając się w łuk i dochodząc w tej samej chwili, co Naruto.
Obaj chwilę tak stali, próbując pozbierać się po seksie. W końcu Naruto wycofał się z odbytu Sasuke, zafascynowany patrząc jak biała sperma wylewa się z jego ciała.
Sasuke powoli się do niego odwrócił. Kącik warg był lekko wygięty ku górze.
— Zostało nam pięć minut — osądził.
Spojrzenie Naruto, nawet po ostrym rżnięciu, sprawiało, że Uchiha płonął. I to było naprawdę zdumiewające.
Blondyn chciał już skierować się do łazienki, ale czarnowłosy go powstrzymał, zaciskając dłoń na jego nadgarstku.
Naruto posłał mu nieme pytanie.
— Ty także się mną bawiłeś...
— Cóż, Uchiha, był moment, że zgodziłem się grać z tą w tą chorą, popieprzoną grę, a ja nie zawsze gram czysto — wyszeptał, ponownie będąc niezwykle, niebezpiecznie blisko. I ponownie drażniąc oddechem usta Sasuke.
— Do tego jestem gotowy na wszystko...
Sasuke nie mógł uwierzyć, że tak łatwo dał się podejść. Że właściwie przegrał, że został wykorzystany w tak perfidny sposób... ale czy czasem o to nie chodziło? Przecież uwielbiał adrenalinę, a Naruto był czystą adrenaliną. Czystym niebezpieczeństwem. Grać z nim, to jak grać z samym szatanem.
To było tak cholernie, kurewsko podniecające...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top