Opisowy 5 [1/2]

          W momencie, w którym Lucas przesłał nam adres siedziałem w samochodzie podśpiewując „Hips Don't Lie" dla odstresowania , co niezbyt pomagało. Bardzo martwiłem się o Dalilę, a w dodatku jej zachowanie odnośnie Kyle'a budziło moje podejrzenia. Di jest dla mnie jak siostra, dlatego nie wybaczyłbym sobie tego, że nie potrafiłem jej obronić. Opamiętałem się dopiero po jakimś czasie i spojrzałem w telefon. Odczytałem wiadomość do przyjaciela i ruszyłem w kierunku domu Lii, którą miałem zabrać ze sobą.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

           Po około pół godziny znalazłem się pod posesją brunetki, na którą oczywiście musiałem czekać. Typowo. Dziewczyna zjawiła się po 10 minutach od mojego przyjazdu. Otworzyła drzwi i zajęła miejsce pasażera obok mnie. Gdy zapinała pasy zapytałem:

– Dłużej się nie dało?

– Sory no, ale zgubiłam telefon. Musiałam go znaleźć – odpowiedziała wymachując mi przed oczyma swoim złotym iPhone'em 11 pro.

– Nie wytrzymałabyś bez niego, co nie? – spytałem sarkastycznie.

– Przecież mówiłam ci, że moi rodzice wracają dzisiaj z wyjazdu służbowego. Mają do mnie zadzwonić, kiedy już wylądują. Poza tym musisz być taki nie miły? Rozumiem, że jest ci ciężko, ale wiedz, że nie tylko tobie. Di jest również naszą przyjaciółką i martwimy się o nią tak bardzo jak ty – rzekła lekko zirytowana.

– Masz rację. Przepraszam. Po prostu... to wszystko wydaje mi się strasznie podejrzane. Może chociaż Kyle będzie coś wiedział – po tym nikt nic już nie powiedział, dlatego odpaliłem silnik i zacząłem jechać zgodnie z instrukcjami Lucasa.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

           Na miejsce docelowe dotarliśmy przed 19. Zaparkowałem tuż pod wejściem do szpitala, obok samochodu Christiana, który najwidoczniej przyjechał przede mną. Po wejściu do budynku od razu ruszyliśmy w kierunku sali 31A. Zajęło to nam dobre 15 minut, ponieważ przypadkowo pomyliliśmy oddziały.

– A was gdzie wcięło? – zapytała się nas Amy w momencie, gdy zdyszany usiadłem na plastikowym krzesełku obok Mirandy.

– Troszkę się zgubiliśmy – odparła zgodnie z prawdą Lia.

– Troszkę? – dopytywał się Lucas – Czekamy na was od pół godziny.

– Macie szczęście, że przyjechaliście przed Ellą –wtrąciła Kyla przytulona do Jacoba.

– Chciałbym wspomnieć tylko o jednym aspekcie, a którym zapomniała Lia. Mianowicie o tym, że musiałem na nią czekać, więc to w sumie jej wina, że przyjechaliśmy tak późno – spojrzałem na dziewczynę, a ta pokazała mi język na co odpowiedziałem jej tym samym.

– Dobra, przestańcie. Jesteśmy tu w poważnej sprawie – powiedział roześmiany Christian. Na jego słowa cała nasza grupka wybuchnęła śmiechem.

– A gdzie są rodzice Di? Nie powinni tutaj być? – zapytałem, gdy w końcu wszyscy się uspokoili.

– Byli, ale namówiliśmy ich by pojechali do domu. Byli załamani tym wszystkim, więc Aymeric ich odwiózł. Zaraz powinien wrócić – odezwał się w końcu Jacob.

– Wiecie coś o jej stanie? – dopytywałem się.

– Jej rodzice powiedzieli, że na razie się nie przebudziła, ale trzeba być dobrej myśli – rzekła Glenna.

– Straciła przytomność kilka godzin temu. Proces wybudzania trochę trwa – oznajmił Aymeric, który pojawił się znikąd. Dosłownie.

Po jego słowach wszyscy zamilkli do momentu, w którym przyjechała Ella. Uwierzcie mi, trochę to trwało.

– Nie uwierzycie mi, ale... – przerwała na chwilę, po czym zaczęła odczytywać wiadomości jej i Kyle'a. (notatka od autorki - poprzedni rozdział)

Wszystkim było trudno uwierzyć w to jak obojętnie zachował się brunet, gdy dowiedział się o stanie swojej ukochanej. W końcu zawsze wyglądali na szczęśliwą parę. Może tak naprawdę nią nie byli?

– Wszystko powoli zaczyna się wyjaśniać – stwierdziłem, a moi przyjaciele spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem, który sekundę później odwrócili w stronę zdenerwowanego Aymerica.

– Zabiję typa – chłopak już miał nas opuścić, jednak w ostatniej chwili powstrzymał go Lucas, który wcześniej tulił zmartwioną Amy.

– Uspokój się. To jeszcze nie znaczy, że on ją tak poturbował – rzekł spokojnie chłopak.

– Chyba się z tobą nie zgodzę Zumann – znów zwróciłem uwagę wszystkich swoimi słowami.

– Co masz na myśli? – odezwała się do tej pory cicha Ashleigh.

– Raz pisałem z Di, a raczej próbowałem, bo przez cały dzień nie odczytywała moich wiadomości. Odpisała mi dopiero późno w nocy i upierała się, że wszystko jest w porządku, a ja nie mam się czym martwić. Było to jakieś dwa tygodnie temu. Tego samego dnia, w którym Kyle opublikował zdjęcie z podpisem „My bae" – po wypowiedzeniu tych słów zrobiłem w powietrzu cudzysłów palcami.

          W tym samym momencie usłyszeliśmy alarm, a do sali, w której leżała do tej pory nieprzytomna Dalila, wbiegł facet w białym kitlu. Siedzieliśmy w osłupieniu i przerażeniu przez dobre dziesięć minut. W tym czasie dużo się wydarzyło. Już pomińmy nerwowe chodzenie w kółko Aymerica, któremu wciąż zależało na naszej rannej przyjaciółce, siedzące obok siebie w niekomfortowej ciszy Asleigh i Glennę, a także Ellę i Lię, które z osłabienia poszły się napić wody. Miłosną historię Jayli już znamy, ale na moich oczach zaczęły tworzyć się kolejne shipy – Lubeth i Chrisanda. Lucas czule obejmował zapłakaną Amy, która nie wiem czemu została dziewczyną tego ziemiaka Lujisa. Natomiast Christian trzymał naszą Mirandę za rękę. Czyż to nie piękny widok?

Z moich zamyśleń wyrwał mnie lekarz, który wyszedł z pomieszczenia z uśmiechem i oznajmił nam:

– Pacjentka się wybudziła –odetchnęliśmy z ulgą. Doktor spojrzawszy na naszą ilość dodał – jak na razie może wejść do niej tylko jedna osoba.

Jak jeden mąż wszyscy odpowiedzieliśmy, by pierwszy poszedł Aymeric. Wiadomo z jakich względów. Chłopak uczynił to co powiedzieliśmy. W międzyczasie zadzwoniłem do rodziców Dalili, by poinformować ich o stanie córki. Państwo Bela chcieli jak najszybciej przyjechać do szpitala, jednak wybiłem im ten pomysł z głowy, mówiąc że jest u niej Jett Montaz. Moje słowa niezbyt ich przekonały, dlatego obiecałem im, że zostaniemy z nią całą noc i będziemy co kilka godzin zmieniać wartowników. Dopiero ten pomysł przekonał rodziców dziewczyny. Wiedziałem, że się o nią martwią, jednak powinni się wyspać. Są to starsi ludzie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby również im się coś stało.

          Przez długi czas nikt nie wychodził z sali szpitalnej. Nie przeszkadzało nam to, ponieważ dobrze wiedzieliśmy co jest między tą dwójką. Mieli sobie naprawdę dużo do wyjaśnienia. Około godziny 22 chłopak wyszedł z pomieszczenia i powiedział, że Dalila prosi bym do niej przyszedł. Zdziwiłem się, ale mimo to od razu podniosłem się z krzesełka, na którym siedziałem po czym wszedłem przez drzwi oznakowane numerem 31A.

Gdy tylko dziewczyna mnie zobaczyła, uśmiechnęła się i poklepała ręką miejsce na łóżku na znak bym usiadł obok niej, co oczywiście zrobiłem. Złapałem przyjaciółkę za rękę. Zapanowała przyjemna cisza, której nie mogłem dłużej znieść, dlatego zadałem jej pytanie:

– On ci to zrobił?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest opisówka!

Swoją drogą to nawet jestem z niej dumna. przerwa w pisaniu mi pomogła hah

Jest w niej strasznie dużo dialogów, ale historia inaczej by się nie kleiła. Takie życie

Wciąż przypominam, że byłoby mi miło jakbyście pomogli mi przywrócić tej książce jej dawną świetność, dlatego proszę gwiazdkujcie komentujcie i udostępniajcie ją. Oczywiście nikogo nie zmuszam.

Ogólnie to znowu zmieniłam wystrój konta, więc nie przeraźcie się xd

i jeszcze jedna sprawa

jest to pierwsza część tej szpitalnej sytuacji, dlatego jeszcze w ten weekend (może szybciej) pojawi się druga część

Rozpisałam się hah

Miłego popołudnia, kochani

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top