Opisowy 3
W mediach daję piosenkę. Będziecie wiedzieć kiedy ją włączyć. Dodatkowo na dole jest ważna notka, dlatego zanim rzucicie we mnie obelgami to proszę na spokojnie wszystko przeczytać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od mojego przyjazdu do Oksfordu minęły już cztery doby. Codziennie robiliśmy coś niezwykłego - oczywiście ja z Louisem, gdyż nasi rodzice woleli siedzieć w domu. Pierwszego dnia poszliśmy do wesołego miasteczka, gdzie chłopak wygrał dla mnie ogromną, pluszową lamę, którą umieściłam na fotelu w moim tymczasowym pokoju. Kolejnego poranka odwiedziliśmy oksfordzkie zoo, w którym dokarmialiśmy kózki. Trzecie popołudnie zapowiadało się tragicznie, ponieważ z samego rana rozpętała się burza. Na szczęście później się rozpogodziło, dzięki czemu mogliśmy udać się na wieczorny spacer po plaży. Wczoraj natomiast dwadzieścia cztery godziny spędziliśmy na oglądaniu seriali.
Dzisiejszy dzień powoli się kończył. Siedziałam na łóżku w moim pokoju i podziwiałam słońce, które chyliło się ku zachodowi przy okazji wyjątkowo intensywnie świecąc. W mojej głowie plątały się różne myśli, które dotyczyły tylko jednej osoby - Lucasa. Ciągle zastanawiałam się co między nami tak naprawdę jest, a w szczególności co ja do niego czuję. Mimo wszystko nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na te nurtujące mnie pytania. Z jednej strony zawsze, gdy brunet był obok mnie czułam się stu procentach szczęśliwa jednak kij ma zawsze dwa końce, dlatego w moim przypadku radości towarzyszy strach. Strach przed odrzuceniem i wyśmianiem co kilka razy spotkało mnie już ze strony innych ludzi. Moje rozmyślania trwałyby dalej, gdyby nie przerwało ich ciche pukanie.
- Proszę - powiedziałam niemal szeptem.
Po dosłownie paru sekundach do pomieszczenia wszedł Louis. Zamknął za sobą drzwi, a następnie usiadł obok mnie.
- Jak ci się podoba w Oksfordzie? - zaczął rozmowę.
Niestety w tamtej chwili nie wiedziałam jak okropne i bolesne skutki będzie nieść ze sobą ta konwersacja.
- Jest tu... naprawdę pięknie. Zresztą powtarzałam ci to setki razy - odparłam zmęczona.
Między nami zapadła cisza, ale nie była ona w żadnym stopniu komfortowa. Szatyn również musiał to poczuć, ponieważ nerwowo podrapał się po karku... tak jak robił to Lucas.
„Czemu nie potrafię wyrzucić tego cholernego chłopka z moich myśli - pomyślałam."
Na szczęście szybko się opamiętałam i delikatnie potrząsnęłam głową, co nie uszło uwadze mojego przyjaciela.
- Wszystko w porządku? - zapytał troskliwie.
- Em... tak. Zamyśliłam się - spojrzałam na niego i posłałam mu uśmiech, który chłopak odwzajemnił. Zaczęliśmy się w siebie wpatrywać i muszę przyznać, że było to dosyć miłe uczucie.
- Może... pojedziemy na plażę? - spytał nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Chętnie - odparłam po czym oboje zaczęliśmy zbierać się do wyjścia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Plaża znajdowała się dobre pięć kilometrów od domu, dlatego musieliśmy dojechać tam samochodem szatyna. Po tym jak wygodnie usadowiliśmy się w pojeździe, Louis odpalił silnik, a następnie włączył radio, z którego mogłam usłyszeć tekst jednej z moich ulubionych piosenek.
W tamtym momencie jeszcze nie wiedziałam jak idealnie ten utwór będzie opisywał moje życie po wydarzeniach nad morzem.
So I never really knew you
God I really tried to
Blindsided, addicted
Felt we could really do this
But really I was foolish
Hindsight it's
Obvious
Talking with my lawyer she said
"Where'd you find this guy?"
I said, "Young people fall in love"
"With the wrong people sometimes"
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
You can think that you're in love
When you're really just in pain
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
In the end it's better for me
That's the moral of the story babe
Oh, oh
Oh-ooh-oh
Woo, oh
Oh-ooh
It's funny how a memory
Turns into a bad dream
When running wild turns volatile
Remember how we painted our house?
Just like my grandparents did, so romantic
But we fought the whole time
Should have seen the signs, yeah
Talking with my mother she said
"Where'd you find this guy?"
I said, "Some people fall in love"
"With the wrong people sometimes"
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
You can think that you're in love
When you're really just in pain
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
In the end it's better for me
That's the moral of the story babe
Oh, oh
Oh-ooh-oh
Woo, oh
Oh-ooh-oh
Oh, oh
Oh-ooh-oh
Woo, oh
Oh-ooh
They say it's better to have loved and lost
Than never to have loved at all
That could be a load of shit
But I just need to tell you all
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
You can think that you're in love
When you're really just engaged
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
In the end it's better for me
That's the moral of the story
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
You can think that you're in love
When you're really just in pain
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
In the end it's better for me
That's the moral of the story babe
Oh, oh
Oh-ooh-oh
Woo, oh
Oh-ooh-oh
Oh, oh
Oh-ooh-oh
Woo, oh
Oh-ooh, oh
Oh, oh
Oh-ooh-oh
Woo, oh
Oh-ooh
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na miejsce docelowe dotarliśmy kilka minut po dwudziestej drugiej. Mój najlepszy przyjaciel zaparkował na najbliższym parkingu. Następnie wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się plażę. Zajęło nam to kolejne dziesięć minut, ale na szczęście było warto, gdyż widok zachodzącego słońca prezentował się o wiele lepiej niż z okna mojego pokoju. Na samym początku naszego pobytu postanowiłam porobić kilka zdjęć by uchwycić to piękne zjawisko. Podczas wykonywania tej czynności cały czas czułam na sobie wzrok szatyna jednak postanowiłam to zignorować.
Ani trochę nie przypominało to JEGO, świdrującego w przyjemny sposób spojrzenia.
W między czasie, gdy chowałam telefon do kieszeni spodni, usłyszałam pytanie:
- Przejdziemy się brzegiem morza?
Głos chłopaka nie przypominał pod żadnym względem JEGO melodyjnej tonacji.
W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową na tak. Już chwilę później mogłam poczuć obok siebie obecność Louisa, który wcześniej stał w pewnej odległości ode mnie.
Przez naprawdę długi czas spacerowaliśmy w komfortowej ciszy. Cały czas nie mogłam oderwać wzroku od pomarańczowo-czerwonego nieba. Natomiast w moich myślach wciąż błądził pewien brunet o piwnych oczach, który za żadne skarby świata nie mógł opuścić mojej głowy. W momencie, w którym po raz kolejny miałam przypomnieć sobie JEGO piękny uśmiech, odezwał się młody Hynes:
- Amy, czy mógłbym ci coś powiedzieć? - odwróciłam twarz w jego stronę.
- Wiedz, że zawsze możesz mi się ze wszystkiego zwierzyć - odrzekłam szczerze.
Jednak jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo zła była moja odpowiedź.
- Chodzi mi o to, że... od jakiegoś czasu czuję się przy pewnej dziewczynie inaczej niż zwykle. W jej towarzystwie mój oddech staje się płytszy, serce zaczyna mi bić szybciej, a w moim podbrzuszu zaczynają fruwać motylki. Bardzo chciałbym by dowiedziała się o tym tylko nie wiem jak mam jej to oznajmić.
Szkoda, że w tamtej chwili nie wiedziałam o kim mówił.
- Według mnie po prostu powinieneś powiedzieć jej to samo co mi.
W tym właśnie momencie chłopak gwałtownie się zatrzymał, stanął naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.
- Kocham cię, Amy - powiedział, kładąc rękę na moim policzku.
- Co? - odpowiedziałam skołowana.
- To właśnie ty jesteś tą dziewczyną, o której mówiłem - stwierdził, delikatnie się uśmiechając.
- Ale jak to?
Na to pytanie nie dostałam odpowiedzi, ponieważ chłopak namiętnie mnie pocałował co oddałam...
Usta szatyna ani trochę nie były tak miękkie i malinowe jak te JEGO, a pocałunek nie był ani trochę romantyczny.
Po chwili Louis oderwał się ode mnie i zapytał:
- Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Przez chwilę stałam jak zamurowana po czy odpowiedziałam:
- T-tak.
„Może tak będzie lepiej i w końcu ON da mi spokój - zastanawiałam się"
Wtedy jeszcze nie wiedział jak bardzo tą decyzją zniszczyłam swoje życie, a przy okazji złamałam kilka serc.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W międzyczasie przez głowę chłopaka rudowłosej przemknęły dwie myśli. Pierwsza z nich odnosiła się od szczęśliwej realizacji planu. Natomiast druga była zmartwieniem o to czy przypadkiem naprawdę nie zakocha się w swojej przyjaciółce.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na swoją obroną powiem, że bolało mnie trochę pisanie tego. Mimo to i tak pewne jesteście źli, dlatego tu macie koszyczek na obelgi \_/
Szczerze to jestem z tej opisówki nawet dumna. Dobra. To za dużo powiedziane. Nawet mi ona wyszła. Pomojając TEN MOMENT.
Mam nadzieję, że wam się podobało (w tej sytuacji to trochę dziwne).
Miłego dnia
P.S. moi obrońcy niech pamiętają by na grobie postawić mi znicz i róże ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top