Opisowy 1

        Obudziłem się cały obolały po wczorajszym dniu, a w dodatku moja głowa dawała się we znaki. Tak naprawdę nie wiem czemu. Może to ze stresu lub może po prostu źle mi się spało? Po krótkim namyśle sięgnąłem po telefon, który leżał na szafce nocnej, i odblokowałem go. Moim oczom ukazała się godzina 10:20, a w dodatku piątek. Po niecałej minucie uświadomiłem sobie coś bardzo ważnego.

– Amy dziś wyjeżdża! – krzyknąłem i jak najszybciej wstałem, a raczej spadłem z łóżka – Cholera! Jestem spóźniony!

Podbiegłem szybko do szafy, wyjąłem z niej zieloną bluzę oraz pomarańczowe dresy i popędziłem do łazienki. W locie złapałem smartfona, który cudem nie spadł na ziemię. Następnie wyszykowany i cały zestresowany zbiegłem po schodach na dół. W tym samym czasie usłyszałem charakterystyczny dźwięk wiadomości. Okazało się, że jej nadawcą jest nikt inny jak moja droga przyjaciółka Dalila Bela.

@dalilabela01: Pamiętaj o tym co ci wczoraj pisałam, bo jak nie to wiedz, że Cory w każdej chwili jest gotów by cię wykastrować :*

– Czy oni mi właśnie grożą?– powiedziałem sam do siebie, po czym wszedłem do ku mojemu zdziwieniu pustego salonu. No tak. Przecież rodzice pojechali do pracy, a bracia do dziadków. Brawo Lucas, nawet zapomniałeś o swojej rodzinie. Z drugiej strony to dobrze, że jestem sam, bo gdyby ktoś usłyszał mój krzyk to pomyślałby o mnie jak o niespełna rozumu człowieku.

Stałem przez chwilę w osłupieniu. Na szczęście szybko się opamiętałem. Schowałem telefon do kieszeni spodni i ruszyłem w stronę korytarza w celu ubrania butów i znalezieniu kluczy do samochodu. Po wykonaniu tych czynności wybiegłem z domu, oczywiście go wcześniej zamykając, i ruszyłem w kierunku garażu, gdzie stał mój czarny Mercedes, którego dostałem na siedemnaste urodziny.

       --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

        Siedząc wygodnie w pojeździe wsadziłem kluczyk do stacyjki, odpaliłem silnik i włączyłem radio, gdyż nienawidziłem jeździć w ciszy. Wyjechałem z garażu i ruszyłem w stronę lotniska Sky Harbor, gdy nagle usłyszałem tekst mojej ulubionej piosenki.

No, no no no no
No no no no no no
No, no no no no
No no no no

No, no no no no
No no no no no no
No, no no no no
No no no no

Are you crazy?
Are you crazy?
Are you crazy?
Are you crazy?
Must be stupid if you think that we can start again
Are you joking? Must be joking
You ain't laughin', I ain't smokin'
Must be crazy if you think that we can start again

Dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo ten tekst pasuje do mojej sytuacji z pewną rudowłosą dziewczyną. Można by się teraz zastanawiać czemu tak bardzo zależy mi na Amy. Tak naprawdę sam tego nie wiem. Chyba po prostu zacząłem do niej czuć coś więcej niż przyjaźń, ale nikomu bym się do tego nie przyznał. Szczególnie moim przyjaciołom. Przynajmniej na razie.

Yeah, ain't no need to cry no more
When you break my heart into twenty four
I'll pick up the pieces you left
If you think I'm coming back
Don't hold your breath

Chciałbym powiedzieć, że droga na lotnisko minęła mi spokojnie jednak tak nie było. W połowie trasy musiałem stanąć w dwudziestominutowym korku. Bardzo mnie to zdenerwowało, gdyż nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogę nie zdążyć na czas. Dla mojego mózgu to nie była nawet jedna z opcji, dlatego po tym wydarzeniu prędkość na liczniku pojazdu była przekroczona i to bardzo. W każdej chwili mogła zatrzymać mnie pobliska policja. Na szczęście tak się nie stało. Jakby los sam chciał by doszło do naszego spotkania. Poza tym, gdybym dostał mandat miałbym szlaban na... prawdopodobnie całą wieczność.

I ain't your mister, no
'Cause I'm breakin' up with ya
Shoulda hooked up with your sister
Go now, here's my middle finger...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

        Na miejsce docelowe dotarłem o 10:50. W pośpiechu zaparkowałem na pobliskim parkingu i wyłączyłem radio. Niestety utwór zakończył się w najlepszym momencie co delikatnie mnie zasmuciło, gdyż mam do niego sentyment... Jednak nie miałem teraz czasu na dalsze retrospekcje. Musiałem zobaczyć się z ważną dla mnie osobą i sobie z nią wszystko wyjaśnić, dlatego ruszyłem w kierunku sali odpraw, gdzie miała się znajdować Amy. Po drodze trochę się zgubiłem, a to wszystko przez Di, która nie podała mi dokładnych danych położenia dziewczyny. W końcu zauważyłem z daleka jej marchewkowe, piękne włosy.

– Amy! – krzyknąłem. Wspomniana dziewczyna spojrzała na mnie, a ja do niej podbiegłem. Na moją korzyść stała sama, dlatego swobodnie mogłem z nią porozmawiać.

– Lucas? C-co ty tu robisz? – zająkała się i zaczęła rozglądać się dookoła. Nie dziwię się jej. Wszyscy ludzie znajdujący się w pomieszczeniu spojrzeli na nas jak na aktorów odgrywających przedstawienie. Było to trochę niezręczne dla nas obu, a w szczególności dla niej. Ja zbytnio się tym nie przejąłem. A raczej się starałem, gdyż miałem ważniejszy priorytet.

– Musimy porozmawiać. Teraz – zacząłem spokojnie. Byłem pewny tego co chcę powiedzieć jednak zestresowałem się i poczułem dziwny ból w podbrzuszu, który był spowodowany bliskością dziewczyny.

– Ja zaraz muszę iść. Samolot nie poczeka – powiedziała zestresowana. Słychać było jak głośno przełyka ślinę. Zdziwiłem się jej zachowaniem, gdyż Amybeth McNulty jest najbardziej spokojną osobą jaką znam.

– Wiem, ale kiedy indziej może być za późno – odpowiedziałem kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy, że mam rację, a to co stanie się podczas jej nieobecności złamie mi serce – Ja muszę to wiedzieć.

– Co wiedzieć? O czym ty mówisz Luc? – na chwilę zmiękło mi serce. Tylko ona mnie tak nazywała, co bardzo mi się podobało.

– Czemu nic mi nie powiedziałaś mi o tamtej imprezie pożegnalnej? Nawet nie chodzi o zaproszenie na nią – spojrzałem w jej niebieskie tęczówki i zatopiłem się w nich jak w oceanie – Dlaczego, Amy? Przecież się przyjaźnimy, a przyjaciele mówią sobie o wszystkim.

Widok, który zobaczyłem po mojej wypowiedzi mnie zasmucił. Dziewczyna miała w oczach łzy i wyglądała tak jakby miała zaraz wybuchnąć płaczem, a w dodatku jej dolna warga niebezpiecznie drżała. Chciałem się do niej zbliżyć, przytulić, powiedzieć, że wszystko jest w porządku i poczuć zapach jej perfum. Wiedziałem, że tym czynem tylko bym wszystko zepsuł.

– J-ja ni-nie mogę, Lucas. Przepraszam – rzekła drżącym głosem, po czym zostawiła mnie samego z moimi myślami. Tak naprawdę była tylko jedna i brzmiała tak:

„Dlaczego to wszystko zawsze przydarza się mnie?"

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Amy

         Cała zapłakana odeszłam. Tak po prostu. Dlaczego? Mogłabym mu powiedzieć prawdę, ale żadne z nas nie było na nią w pełni przygotowane. Szczególnie ja. Jest to dosyć poważna sprawa, z którą nie potrafię sobie sama poradzić, dlatego unikam jej jak ognia. Nie powiedziałam nawet o tym Dalili i Cory'emu, którym na tę wiadomość poprzestawiałoby się coś w mózgu... W takim razie jak brzmi ta tajemnica?

Chyba zaczynam zakochiwać się w Lucasie.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Pierwsza opisówa w moim życiu

Mam nadzieję, że nie wyszło tragicznie. Błagam doceńcie to bo siedziałam nad tym przez tydzień.

A słów bez notki wyszło 1113 owo

Rozdział wstawiony dzis bo zmusiły mnie do tego a_ish_a, xXxHopexXA, xxMadame_xx i jeszcze wiecej osób z KALIS

Huh śmieszna sytuacja się zrobiła z Amy i Lucasem. Tak to jest jak sie nie rozmawia z ludźmi owo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top