Rozdział 6 ~ Sentymentalnie

-Odprowadzić cię?- zapytał Zayn, odsunąwszy się ode mnie.

-Ym...Tak- powiedziałam po chwili zastanowienia.

Droga do mojego mieszkania upływała nam w napiętej ciszy. Atmosfera była gęsta, kiedy szliśmy ramię w ramię. Malik co jakiś czas spoglądał na mnie, a ja na niego. W pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się dlaczego zgodziłam się z nim pójść. Może czułam się przy nim bezpieczniej? Albo kierował mną jakiś wewnętrzny instynkt, który podpowiadał, że jestem skazana na Zayna mimo wszystko. Gdzieś daleko w swojej podświadomości wiedziałam, że moje uczucia do chłopaka nie uległy zmianie. Po prostu potrzebowałam jeszcze trochę czasu.

Z niepokojem obserwowałam jak na niebie zbierają się ciężkie, granatowe chmury, wróżąc deszcz. Mocny powiew wiatru zerwał mi z głowy czapkę, lecz Zayn złapał ją w swoje ręce.

-Dziękuje- mruknęłam, kiedy mulat podał mi materiał i odsunęłam dłoń, gdy nasze palce się zetknęły.

Spuściłam wzrok na swoje buty i poczułam na czubku nosa kropelkę wody. Spojrzałam w ciemne niebo, z którego powoli zaczynały lać się strugi deszczu i założyłam czapkę na głowę.

-Właściwie to...- odezwał się nagle Zayn, zerkając na mnie, by upewnić się, że może mówić-...gdzie masz samochód?- zapytał.

-Zepsuty- burknęłam, bawiąc się nerwowo palcami- Boże, Zayn- rozszerzyłam oczy, kiedy chłopak stanął w świetle latarnii- Będziesz miał siniaka- zbliżyłam się do bruneta i dotknęłam delikatnie zaczerwienionego miejsca, w którym formował się duży, fioletowy ślad.

-Chyba przeżyję- uśmiechnął się powściągliwie, a ja odwzajemniłam to tym samym.

-Przepraszam- odsunęłam się od mulata, czując czerwień na policzkach. Zdałam sobie sprawę, że byliśmy trochę za blisko.

Zanim dotarliśmy pod mój blok, rozpadało się na dobre. Deszcz strumieniami lał się z chmur i przemoczył moje ubrania do suchej nitki. Staneliśmy z Zaynem przed wejściem do budynku, a żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.

-Może...Może wejdziesz?- zaproponowałam nieśmiało, przygryzając wargę w nerwowym odruchu. Skazywałam się w ten sposób na kolejne fale bezlitosnego bólu i niechciane wspomnienia, lecz nie chciałam żeby Zayn wracał do domu w tą ulewę. Nie byłam aż tak samolubna.

Malik wydawał się zaskoczony moimi słowami, a jego wyraz twarzy zdradzał, że zastanawiał się czy mówiłam poważnie.

-Ja... nie będę robił ci kłopotu- powiedział zakłopotany i zrobił krok w tył, by odejść w swoją stronę.

Otworzyłam usta, kiedy Malik posłał mi ostatnie spojrzenie i odwrócił się na pięcie. Obserwowałam, jak coraz bardziej się ode mnie oddalał i czułam, że musiałam go zatrzymać. Nie zastanawiałam się nad motywami swoich działań, jednak wiedziałam, że chciałam by został dzisiaj ze mną. Chociażby na pół godziny. Miałam wrażenie, że pomoże mi to odżyć, pod warunkiem, że zapomnę na moment o tym, co było między nami.

-To nie kłopot- oznajmiłam, dogoniwszy mulata i położyłam dłoń na jego ramieniu. Chłopak odwrócił się twarzą do mnie i spojrzał na mnie niepewnie.

-Okej- westchnął, po czym uśmiechnął się słabo.

Nie dałam po sobie poznać, że ucieszyła mnie jego decyzja, bo przecież nie wypadało. Musiałam zachowywać stosowny dystans, mimo że ciągnęło mnie do Zayna tak bardzo, jak nigdy.

Wróciliśmy razem pod wejście mojego bloku i weszliśmy na małą klatkę schodową. Wspieliśmy się po schodach na trzecie piętro, a ja otworzyłam mieszkanie, wygrzebawszy klucze z torby.

Przekroczyliśmy próg domu w zupełnej ciszy. Dziwnie było przebywać z Zaynem w jednym pomieszczeniu. Chyba zdąrzyłam przyzwyczaić się do jego nieobecności.

-Napijesz się czegoś?- zapytałam, chcąc przerwać przedłużającą się ciszę.

-Nie, dzięki- mruknął mulat, a ja wywróciłam oczami.

Jeszcze miesiąc temu zignorowałabym jego odmowę i postawiła przed nim kubek herbaty, a on zacząłby się ze mną kłócić, że nie ma zamiaru jej wypić. Skończyłoby się długim pocałunkiem- kiedy wracałam pamięcią do tamtych wydarzeń, wydawały mi się one tak odległe, iż trudno było mi uwierzyć, że minął dopiero miesiąc. Czas leciał nieubłaganie szybko.

Oparłam się o komodę i wyjrzałam za okno. Pomyślałam, że pomoże mi to nie zwracać uwagi na Malika, który wbijał we mnie natrętne spojrzenie. Ulice opustoszały, jedynie kilku ludzi uciekało przed deszczem do swoich domów, ukrywając się pod parasolem. Obserwowałam jak krople deszczu spływają po szybie i zastanawiałam się, co czuł teraz Zayn. Chciałabym wiedzieć jak sobie radził, a może dowiedzieć się, że wcale nie przeżywał tego tak bardzo, jak ja. W głowie miałam mętlik. Mimo wszystko nie chciałam być mu obojętna, bałam się, że Zayn wkońcu odpuści, lecz skutecznie odganiałam te czarne scenariusze. Miałam pewność, że to, co do mnie czuł, było prawdziwe. Wiele razy mi to udowadniał.

-Jak tam?- były to jedyne słowa, które przyszły mi na myśl. Musiałam zacząć rozmawiać z Zaynem.Przecież nie będziemy milczeć i czekać, aż przestanie padać.

-Leci- odpowiedział chłopak, zerkając na mnie kątem oka- Moja mama planuje już kolejną wycieczkę w kwietniu. Pewnie cię to zainteresuje- stwierdził i ponownie zamilkł.

-To jeszcze trochę czasu- odparłam, stukając palcami o blat komody.

-Przestało padać- oznajmił nagle Malik, spojrzywszy za okno.

Odwróciłam głowę w prawo i wyjrzałam za szybę. Faktycznie. Po deszczu nie było już ani śladu.

-Pójdę już- głos Zayna wyrwał mnie z zamyślenia. Skinęłam głową i wstałam, by odprowadzić bruneta do drzwi.

Staliśmy w progu, zerkając na siebie ukradkiem i znowu zapanowała niezręczna cisza.

-Ee...Mogę?- spytał chłopak odchylając jedno ramię. Spojrzałam na Malika niepewnie, po czym powoli się do niego przysunęłam. Ułożyłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie wpół, przez co poczułam przyjemne ukojenie. Potrzebowałam bliskości Zayna, bo przytulanie się do Harrego nie było tym samym.

-Dziękuję- powiedziałam, mając na myśli incydent z pod klubu.

-Zayn zawsze na ratunek- odezwał się mulat, a ja zachichotałam. Pierwszy raz od dłuższego czasu.

Oto i szósty rozdział, Miski :* Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Narazie troche wieje nudą, ale od nexta akcja się rozkręci, obiecuję.

Na koniec podziękuje za 70K ODCZYTU POD PASSION. Mój mózg wybuchł już przy 30 tysiącach, więc pomyślcie jak czuję się teraz :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top