Rozdział 35 ~ Oczy mówią wszystko
Znowu mam wrażenie, że zwaliłam rozdział xd
Płacz dziecka wypełnił mieszkanie kolejny raz tej nocy, a ja przeturlałam się na drugi bok. Zakryłam głowę poduszką, żeby nie musieć słyszeć tego krzyku i kopnęłam Zayna leżącego za moimi plecami. Chłopak jęknął coś niewyraźnie i schował twarz w mojej szyi. W ten sposób dusilśmy się wspólnie. Zajmowaliśmy się Toby'm już dobry miesiąć i nie powiem, że było łatwo. Mały nieźle dawał nam w kość. Jednak nie mieliśmy za bardzo wyjścia, ponieważ terapia Tracy skończy się dopiero za dwa miesiące. Miejmy nadzieję, że przyniesie zamierzone skutki.
-Idź do niego- powiedziałam, kiedy kolejna salwa płaczu dotarła do naszych uszu.
Chłopak westchnął i zwlókł się z łóżka, całując mnie w czoło. Obróciłam się do niego przodem i patrzyłam jak brał Toby'iego na ręce i wracał z nim do łóżka. Chłopiec uspokoił się niemal od razu, więc Zayn położył go na swojej klatce piersiowej i zerknął na niego, by sprawdzić czy już zasnął.
-Lubisz go- powiedziałam i na nich spojrzałam. Nie dawno widok śpiącego Zayna był dla mnie najsłodszą rzeczą na świecie, jednak to, co widziałam teraz, było o niebo bardziej urocze- dwie pary czekoladowych oczu, a do tego Toby miał śpioszki w kolorze koszulki Malika.
-Nie zaczynaj i chodź do mnie- wywrócił oczami, lecz ja nie ruszyłam się z miejsca- Olivia, słońce, muszę się przytulić- chłopak zaprezentował minę zbitego szczeniaka, co w jego wykonaniu zawsze się sprawdzało. Wymiękałam za każdym razem i teraz nie było inaczej. Przysunęłam się do bruneta, a on objął mnie ramieniem- Mogę ci coś powiedzieć?- zapytał, unosząc mój podbrudek.
-Zawsze, głupku- cmoknęłam go w usta.
-Napaliłem się na dziecko z tobą- uśmiechnął się nieśmiało, a ja zacisnęłam usta w wąską linię.
-Dlaczego tak nagle zmieniłeś zdanie co do dzieci?- spytałam, kładąc głowę na ramieniu chłopaka.
-Nie wiem- westchnął- Po prostu wydaje mi się, że nasze dziecko mógłbym...kochać prawie tak, jak ciebie- zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam- Gadam jak ciota- wypuścił z płuc powietrze, a ja zachichotałam.
-Nieprawda. Dostaniesz dzieci, ile ci sie zamarzy, ale nie teraz- uniosłam się na łokciach i złączyłam nasze usta- Ślub za dwie godziny!- oznajmiłam radośnie i podniosłam się z łóżka.
Nawet teraz, kiedy zaczynałam przygotowywać się na uroczystość, nie do końca wierzyłam, że moja mama miała wyjść za mąż ponownie. Mimo to, cieszyłam się, że była szczęśliwa, a jej facet ostatecznie nie był aż tak okropny.
Wykąpałam się, wysuszyłam włosy i potrakowałam je lokówką, gdyż naturalnie były przerażająco proste. Wcześniej przygotowałam sobie białą sukienkę z koronkowymi rękawami i wyciętymi bokami, więc mogłam się szybko ubrać. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że już niedługo powinniśmy wychodzić. Zayn był gotowy od pół godziny, a ja nawet nie miałam na sobie bielizny. Wbiegłam do sypialnii i zrzuciłam ręcznik, stając przy szafie.
-Robisz to specjalnie, wredna kobieto?- jęknął Malik, chowając twarz w poduszce.
-Milcz i zapnij mi to- powiedziałam, wskazując na zamek sukienki.
Po kilku minutach byłam gotowa do wyjścia. Toby'iego zanieśliśmy do sąsiadki- miłej, starszej kobiety, więc nie musieliśmy się o niego martwić. Na miejsce dotarliśmy w ostatniej chwili, ponieważ większość zaproszonych była już w środku. Zajeliśmy z Zayn'em wolne miejsca, a uroczystość się zaczęła. Moja mama miała na sobie piękną, białą sukienkę, w której wyglądała bardzo dobrze. Wszystko minęło w mgnieniu oka- regułki wypowiadane przez pastora, przysięgi, a po chwili moja mama była mężatką po raz drugi.
-Będziesz płakać?- Zayn szturchnął mnie ramieniem, a ja wywróciłam oczami.
-Nie- spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się szeroko.
-Jakby co, to masz mnie do dyspozycji- brunet mrugnął w moim kierunku, a ja zachichotałam.
Po ślubie przyszła kolej na wesele, które odbyło się na tyłach domu mojej mamy. Był tam duży, piękny ogród, który idelanie się do tego nadawał. Gdzie nie spojrzeć stały stoły z jedzeniem i rozmawiający ludzie. Miałam wrażenie, że zebrała się tutaj połowa mojej rodziny. Nie unikneliśmy, a raczej Zayn nie uniknął, ostrzeżeń ze strony osób, które dopiero dowiedziały się, że byliśmy razem. Taka mała powtórka z rozrywki.
Siedziałam na ławce, Zayn stał kawałek dalej i rozmawiał z moją mamą. Dziwny widok, ale okej.
-Cześć- po chwili dosiadła się do mnie Kelly, jakaś podekscytowana- Widziałaś jak Zayn dzisiaj na ciebie patrzy?- spytała.
-Eeem...Tak, jak zwykle?- zmarszczyłam czoło, chichocząc na słowa przyjaciółki. Odwalało jej z miłości do Harry'ego, to pewne.
-A właśnie, że nie!- klasnęła w dłonie- Serio tego nie widzisz? Przez pół ceremonii był zamyślony i zerkał na ciebie co chwilę. Wiem, co mówię. Miałam na was idealny widok.
-I co z tego?- westchnęłam- Zayn często na mnie patrzy, a jeszcze częściej buja w obłokach- stwierdziłam, uśmiechając się pod nosem.
-Pytanie czego te obłoki dotyczą...- powiedziała Doyle i nachyliła się- Jak nic chce ci się oświadczyć- oznajmiła, a ja prawie zakrztusiłam się wodą, którą popijałam.
-Och, Kells- pokręciłam głową- Teraz to zupełnie ci odbiło. Ile wypiłaś?- spytałam, zerkając na mamę i Malika. Po prostu rozmawiali. Wcale się na mnie nie patrzył- Skąd wziął ci się taki pomysł?- spytałam, zaciskając usta.
Zayn na pewno nie chciał mi się oświadczyć. No fakt, byliśmy w poważnym związku, ale jakoś mi to do niego nie pasowało. Zayn chyba nie był typem chłopaka, który marzył o małżeństwie.
-Oczy mówią wszystko, Olivia- zacytowała Kelly, a ja wywróciłam oczami- Idę o zakład, że zrobi to jutro, a ty spróbuj się nie zgodzić!- zagroziła mi palcem, a ja zachichotałam- A tak na poważnie...Zgodziłabyś się?- spytała dziewczyna.
-Pewnie, że tak- powiedziałam bez zastanowienia.
Następny rozdział będzie negatywny i pozytywny zarazem...Już tak blisko końca, nie wierzę ;(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top