Rozdział 31 ~ "Nic się nie zmieni"

Przeczytajcie notatkę do końca, wpadłam na (głupi) pomysł :D

Rano zbudziłam się przygnieciona do łóżka przez Zayna. Jego ciemna czupryna przysłoniła mi widok na pokój, ponieważ praktycznie wchodziła mi w oczy. Przesunęłam głowę Zayna o kilka centymetrów w lewo i odgarnęłam włosy z czoła. Miałam idealny widok na jego twarz- długie rzęsy, za którymi chowają się brązowe oczy. Malinowe usta bruneta były lekko rozchylone. Chłopak mruknął pod nosem coś niezrozumiałego, a ja się uśmiechnęłam. Dzisiaj idziemy do domu blondynki, którą nazwałam bezimienną. Cieszę się, że Zayn zrobi testy, wtedy będzie po wszystkim. Nadal wierzę, że Zayn nie jest ojcem tego dziecka. Jeśli będzie...Będę musiała się z tym pogodzić.

-Olivia?- głos Malika przerwał moje rozmyślania.

-Tak?- przejechałam palcem po policzku bruneta, kiedy on uniósł głowę, by na mnie spojrzeć.

-Chciałem tylko sprawdzić czy tu jesteś- uśmiechnął się leniwie, a ja to odwzajemniłam.

-Wyłożyłeś się na mnie jak na materacu- wywróciłam teatralnie oczami- Kiedy jedziemy? Wiesz...- westchnęłam i zmarszczyłam materiał koszulki na plecach chłopaka.

-Może za pół godziny? Będzie z głowy- zaproponował, a ja skinęłam głową.

Zayn opadł na drugą stronę łóżka, oznajmiając, że jeszcze poleży. Ja podeszłam do szafy, wyjęłam bieliznę i opuściłam sypialnię. Jasna łazienka oraz letnia woda spływająca po moim ciele działały kojąco na moje spięte mięśnie i zestresowany umysł. Po prysznicu w łazience roznosił się przyjemny zapach pomarańczy. Wysuszyłam włosy i je rozczesałam, a długim falom pozwoliłam opadać na ramiona. Po opłukaniu twarzy nie wyglądałam tak okropnie jak przez ostatnie kilka dni. Wróciłam do sypialni, a Zayn nadal leżał w łóżku. Powiedziałam, że powinien już wstawać, a potem podeszłam do szafy. Ubrałam jeansy oraz szarą koszulkę z nadrukiem.

Zobaczyłam ramiona oplatające mnie od tyłu, a po chwili Zayn przyciągnął mnie do swojego torsu i oparł podbrudek na ramieniu. Pocałował mnie w szyję, a ja poczułam jak jego napięte mięśnie rozluźniają się z każdym kolejnym oddechem.

-Kocham cię- powiedział i pocałował mnie ponownie.

Odwróciłam się twarzą do Malika i zmarszczyłam w dłoniach materiał jego białej koszulki. Następne spojrzałam w oczy chłopaka, w których nie zobaczyłam tych znajomych, radosnych iskierek. Przygryzłam wargę i dotknęłam policzka Zayna. Byłam przekonana, że nadal obawiał się, że go zostawię. Tymczasem moim jedynym problemem było jego, rzekomo jego, dziecko. Dlatego wzięłam twarz mulata w swoje dłonie i pocałowałam go krótko w usta, a patrząc mu w oczy, powiedziałam:

-Kocham cię.

Niepewny uśmiech zawitał na jego twarzy, a ja przytuliłam go, jak kiedyś. Zanim wszystko się skomplikowało. Brunet zamknął mnie w uścisku, ja oplotłam jego szyję ramionami. Zayn pogładził moją głowę i pocałował w czoło. Przysięgłabym, że jego ciałem wstrząsnął dreszcz, kiedy nasze usta wreszcie się zetknęły. Poczułam przyjemne ciepło, gdy chłopak musnął moje wargi i położył ręce na talii, by zniwelować przestrzeń między naszymi ciałami. Będzie dobrze; pomyślałam.

Zjedliśmy śniadanie, które ledwo przeszło mi przez gardło. Tak się denerwowałam przed wizytą. Zayn pocieszał mnie niby nic nie znaczącymi gestami, jak ściśnięciem dłoni. Również się stresował. Widziałam to po jego nieobecnym spojrzeniu i napiętych ramionach. W przed pokoju założyłam błękitny płaszcz oraz trampki. Mieliśmy połowę lutego, a na zewnątrz nie było specjalnie ciepło. Pojechaliśmy samochodem Zayna pod nieznany mi blok. Chłopak zaparkował blisko wejścia, więc po kilku minutach staneliśmy pod drzwiami mieszkania numer dwa. Mulat zadzwonił dzwonkiem, ja nie byłabym w stanie tego zrobić, ponieważ czułam się jak sparaliżowana. Po krótkiej chwili drzwi otworzyła nam niska blondynka o dużych, niebieskich oczach. Przez głowę przeleciała mi myśl, co Zayn robi ze mną, jeśli być może ma dziecko z taką dziewczyną.

-Zayn- blondynka uśmiechnęła się lekko- Wejdźcie- odsunęła się, robiąc nam miejsce w progu.

Weszliśmy do mieszkania i staliśmy chwilę, mierząc się wzrokiem.

-Olivia, tak?- dziewczyna przerwała napiętą ciszę- Trochę głupio wyszło- westchnęła- Ale ja tego nie planowałam, nie chcę zabrać ci chłopaka czy coś. Nie jestem jakąś psychopatką- uśmiechnęła się i zacisnęła usta.

Wmurowało mnie, skinęłam jedynie głową i również się uśmiechnęłam. Spodziewałam się spotkać zimną sukę, która będzie świecić przed Zaynem dekoltem w mojej obecności. A tu, proszę. Miałam wrażenie, że dziewczyna była jeszcze bardziej zdenerwowana niż Malik i ja razem wzięci.

-W takim razie czemu myślisz, że to mój dzieciak?- odezwał się Zayn- Kandydatów jest pewnie...

-Zayn- trąciłam bruneta łokciem, by przywołać go do porządku. Jednak wyraz twarzy blondynki zdradzał, że wiedziała co chłopak chciał powiedzieć. Coraz bardziej zaczynałam jej współczuć.

-Tak naprawdę to nie wiem, ale Toby ma brązowe oczy, więc pomyślałam o tobie- wzruszyła ramionami- Jeśli chcecie to zrobimy testy DNA i...

-Właśnie po to tu przyjechaliśmy- przerwał blondynce Zayn.

Zostałam z Tracy (ta blondi) w domu, Malik pojechał do apteki. Mały Toby zaczął płakać, więc dziewczyna poszła go uspokoić. Współczułam jej. Była sama z małym dzieckiem, nie radziła sobie. Wskazywały na to podkrążone oczy i bałagan w pokoju, za który przepraszała co kilka minut. Kiedy zobaczyłam chłopca, z bólem przyznałam, że był podobny do Zayna. Widziałam kiedyś zdjęcia małego Malika w szpitalu z mamą. Toby był jego kopią. Być może to przypadek.

Po wysłaniu testów do laboratorium pozostało nam jedynie czekać. Dwa tygodnie w niepewności umęczyły mój umysł. Codziennie sprawdzałam skrzynkę pocztową, szukając listu. Obawiałam się, że kiedy go zobaczę, nie będe w stanie na niego spojrzeć. Zayn powiedział swojej mamie o wszystkim, Louis też pewnie orientuje się w sprawie,a ja zdradziłam prawdę tylko Harremu i Kelly, przez przypadek wygadałam się mamie. Wszyscy inni nie musieli wiedzieć dopóki nie byliśmy pewni.

Wracałam właśnie z pracy i jak zwykle zerknęłam do skrzynk. Jedna koperta. Wzięłam ją w ręce i o mało nie upuściłam. List z laboratorium. Dłonie mi drżały, a tętno przyspieszyło. Przełknęłam ślinę i poszłam do mieszkania. Zayn stał przy blacie, ostatnio zaczął gotować. Kolejny odkryty talent. Położyłam list na szklanym stole i pociągnęłam Malika za koszulkę. Chłopak odwrócił się w moją stronę i szeroko uśmiechnął.

-Cześć, księżniczko- pocałował mnie w usta, przechylając do tyłu.

-Zaraz się przewrócimy- zacisnęłam ręce na koszulce bruneta- I nie nazywaj mnie tak- zachichotałam, zapominając o przeklętej kopercie leżącej na stole.

-Co tylko sobie...- urwał mulat, gdy jego wzrok padł na list- Co to?- spytał, zerkając w moim kierunku. Bezsensowne pytanie- Chodź, otwieramy- brak odpowiedzi z mojej strony był jednoznaczny.

Zayn złapał mnie za rękę, wziął list i poszedł na kanapę, ciągnąc mnie na swoje kolana.

-Ale najpierw...- złapał mój podbrudek- Chcę żebyś wiedziała, że nie ważne co tam jest, nic się nie zmieni, okej?- uśmiechnął się, a ja skinęłam głową.

Chłopak otworzył kopertę, położył ją na stoliku i rozłożył dużą kartkę. Błądził wzrokiem po treści, natomiast ja wbiłam spojrzenie w biały sufit. Poczułam, że mieśnie Zayna się napinają, więc na niego zerknęłam.

-Jestem- mruknął i zacisnął usta.

Pokiwałam głową i oparłam się o ramienię bruneta, on objął mnie ramionami. Moje oczy się zaszkliły, jednak nie pozwoliłam łzom wypłynąć.

-Będzie dobrze- Zayn posadził mnie na swoich kolanach i pogładził po głowie i plecach- Potem możemy pomyśleć o naszym dziecku- pocałował mnie w skroń.

-Przecież nie chcesz dzieci- przypomniałam.

-Z tobą to co innego- wzruszył ramionami, a ja zachichotałam- Poza tym podoba mi się wizja seksu bez gumki.

-Mhm, więc to tak- wywróciłam oczami i złączyłam nasze usta- Dzwoń do mamy, niech dowie się, że jest babcią.

...A więc wczoraj, dobiliśmy 100k pod Passion. Powiedziałabym, że przy tym płakałam, ale to nie prawda, bo wszystko poszło gdy zobaczyłam 99,9k xd Kocham Was, to niesamowite *.* Taka wielka liczba.

No i być może oszalałam, ale tak bardzo chcę Was jakoś poznać, że dam link do swojego fb xd

https://m.facebook.com/truskawkowyzakalec

Jak ktoś chce, to może mnie zaprosić xd UWAGA! Nie wystraszcie się mojej twarzy :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top